Halucynacje
Następnego ranka Susan obudziła się wyjątkowo wyspana, co było do niej niepodobne. Zawsze wstawała pierwsza i ledwo chodziła na nogach przez cały dzień, chyba, że udało się przemycić trochę kawy z pokoi zakonnic, które same ukrywały je przed przewodniczącymi duchownymi. Wpatrując się w sufit, zastanawiała się, dlaczego tak się stało. Odetchnęła głęboko, czując ciężar ostatnich wydarzeń na swoich ramionach. Oczywiście, to wszystko miało swoje konsekwencje.
Spojrzała na zegarek na swoim stoliku nocnym i zauważyła, że jest już południe. Słońce świeciło wysoko na niebie, a pokój był cichy i pusty. Nikita musiała już być na dole, a Hen zapewne zajął się swoimi codziennymi obowiązkami.
Wstała z łóżka i spojrzała w lustro. Jej odbicie odzwierciedlało niepokój i zmartwienie, może nawet strach, ale tego już sobie nie przyznała. Mimo wszystko postanowiła ubrać się i dołączyć do reszty.
Kiedy wyszła z pokoju, zauważyła, że w sierocińcu panowała tętniąca życiem atmosfera. Dzieci biegały po korytarzach, a zakonnice zajmowały się różnymi obowiązkami. Chociaż zazwyczaj Susan czuła się tu jak w horrorze, dzisiaj wszystko wydawało się jej dziwnie.. przytulne.
Dotarła do stołówki, gdzie zobaczyła Niki i Hena, którzy zajmowali miejsce przy stole. Rozmawiali o czymś ze zmartwieniem, ale zniknął ślad ich zaniepokojenia, gdy zobaczyli ją zbliżającą się.
-Hej, w końcu się obudziłaś - powiedział Hen, usiłując brzmieć lekko.
Niki wstała i podszedła do Susan, obejmując ją.
-Jesteśmy tu dla ciebie, wiesz? - powiedziała cicho, a jej słowa były pełne troski.
Susan uśmiechnęła się słabo i skinęła głową zdezorientowana.
-Yy, tak, wiem. Jesteśmy przyjaciółmi, co nie?
Niki przewróciła tylko dla zabawy oczami, a Hen podszedł bliżej i objął ich oboje.
-Dokładnie, jesteśmy przyjaciółmi i nic nas nie rozłączy - powiedział, patrząc jej w oczy.
-Tak, Hen, już powiedziałam- wiem! - zaśmiała się nerwowo Susie, nie za bardzo rozumiejąc, co tu się tak naprawdę dzieje. To wszystko było takie nienaturalne.
-Będziemy razem na zawsze - dodała uśmiechnięta Niki, przytulając się mocniej.
-Tak, na zawsze - potwierdził chłopak, robiąc to samo.
Susan, nie wytrzymując już napięcia, wyrwała się z uścisku, a sieroty spojrzały na nią zdezorientowane.
-Czy coś się stało? - spytała azjatka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro