15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niestety droga na dwór króla zabrała im kolejne dwa dni, gdyż padający śnieg utrudnił im podróż. Całe szczęście udało im się na noc schronić w klasztorach. Czwartego dnia, późnym popołudniem wjechali do Londynu, gdzie Aislyn była kilka lat wcześniej, będąc jeszcze piętnastoletnim dziewczęciem. To tutaj została zaręczona za przyzwoleniem króla. Bardzo lubiła Rotgara i był tylko od niej o siedem lat starszy oraz urodziwy. Nie wiedziała, jak Ryszard zareaguje na Wulfgara i to, że jest jej małżonkiem. A co do Alarica... Był kuzynem ze strony jej matki, i tylko bardzo wąskie grono wiedziało, że jej mąż był kuzynem króla. Powszechnie było to ukrywane dla bezpieczeństwa rodziny.

Na miejscu okazało się, że Lady Aislyn dostała osobą komnatę, czego nie mógł zrozumieć Wulfgar, jednak nie sprzeciwił się woli króla. Sam został umieszczony ze swoimi zbrojnym w całkiem innym skrzydle zamku. Ku swemu rozczarowaniu miał zobaczyć swą żonę dopiero na wieczerzy. Zacisnął dłonie w pięści i poszedł wyszczotkować Diablo. Musiał jakoś pozbyć się złości. 

Kiedy małżonek niewiasty przebywał z dala od niej, do komnaty weszły dwie służące. Dygnęły przed panią.

- Milady, przyszłyśmy pomóc w przygotowaniach - powiedziała jedna z nich nieśmiało.

- Dziękuję, nie wzięłam ze sobą nikogo.

- Król rozkazał nam spełniać każde życzenie Milady i przesyła to - pokazały suknię z niebieskiego aksamitu, haftowaną złotą nicią.

- Król jest dla mnie aż nazbyt łaskawy, ale nie wypadła mi odrzucić takiego daru. - Posłała uśmiech służącym - Czy mogłabym wziąć kąpiel? Trochę zmarzłam.

- Och, oczywiście, Lady Aislyn.

Kiedy nastał czas wieczerzy, dziewka czekała przed drzwiami sali na Wulfgara. Jednak się nie doczekała, gdyż została wprowadzona do sporych rozmiarów komnaty. Wszystkie oczy zebranych były skierowane na nią. Przełknęła nerwowo ślinę i zaczęła wodzić wzrokiem po sali, aż w końcu dostrzegła swego męża przy boku samego króla, a tuż za nim stał Sedric. Jej mąż był odziany w czarną tunikę z ze złotymi dodatkami, w czym wyglądał bardzo dostojnie. Nie mogła oderwać od niego wzroku tak samo jak on. Chciał wystąpić na przód i podać jej ramię, lecz sam król zaskoczył wszystkich zebranych robiąc pierwszy krok ku dziewce.

- Aislyn - Ryszard uśmiechnął się i ucałował jej policzek, po czym podał swe ramię, na którym ułożyła dłoń.  Poprowadził ich na miejsce za wielkim stołem, dając innym znam, żeby zasiedli do wieczerzy.

- Panie, to dla mnie zaszczyt - odpowiedziała speszona zachowaniem kuzyna i dostrzegła wbity w siebie intensywny wzrok męża. Dobry Boże, wyglądał jakby chciał ubić króla.

- Bardzo mi przykro z powodu śmierci twych rodziców. Jak tylko dotarły do mnie wieści gdzie przebywasz, wezwałem cię do siebie. Zostaniesz pod mą opieką, Pani.

- Czy mogę wiedzieć, któż to tak trwożył się o me bezpieczeństwo, Ryszardzie?

- Niejaki Alaric z Brok. Zdaje się, że to twój kuzyn. To on doniósł mi o twym losie i poprosił mnie o twą rękę pani. - Dziewka prawie krzyknęła, ale w ostatniej chwili opamiętała się.

-  Obawiam się kuzynie, że nie będziesz mógł spełnić jego prośby. - Powiedziała uradowana  świadomością iż jest poślubiona Wulfgarowi.

- A dlaczegóż to na Boga? - Zdziwił się

- Zostałeś królu wprowadzony w błąd. Już posiadam męża, jest nim nie kto inny jak Wulfgar de Mount, twój rycerz. 

- Niebo i szatani - ostawił z hukiem puchar. - Nie wydałem zgody na ten ślub, kuzynko. Cóż to ma znaczyć, Milady? 

- Obawiam się, że to rozmowa na węższe grono, miłościwy Panie.

- A zatem niech tak będzie, po kolacji żądam twego przybycia do mych komnat. Twój małżonek też zostanie przesłuchany. - Aislyn zadrżała na słowa Ryszarda. Przeczuwała, że Alaric krył się gdzieś w cieniu i czekał tylko na zaatakowanie.

Przez całą wieczerzę małżonkowie nie zamienili ze sobą ani słowa, gdyż nie zostali posadzeni obok siebie. Wulfgar był szczerze zdziwiony zachowanie króla i jego małżonki. Jego poufałość wobec jego połowicy wywoływała jego zazdrość. Nie zdzierży, jeżeli Ryszard będzie chciał z niej zrobić swą nałożnicę. Kiedy skończyli się posilać, przyboczny straży króla zaprowadził Wulfgara do prywatnych komnat Ryszarda, gdzie został od razu wprowadzony i zastał tam swą małżonkę.

- Aislyn - podszedł szybko do niewiasty i chwycił ją mocna za ramiona. - Pani, chcesz ze mnie uczynić rogacza? 

- Wulfgarza, co też ci przyszło do głowy, mój mężu?

- Widziałem poufałość króla wobec ciebie. Nie oddam cię, Pani, nikomu innemu - warknął i zgniótł jej usta w palącym przepełnionym desperacją pocałunku.

- Proszę daj mi pomówić z Ryszardem - poprosiła, kiedy małżonek oderwał od niej usta.

- Na rany Chrystusa, już jesteście po imieniu.

- Wulfgarze, proszę cię, nie czyń niczego pochopnie. 

- Jakże mam patrzeć na taka jawną zdradę - syknął i w tym momencie do komnaty wszedł król.

Ryszard zmierzył wzrokiem swą kuzynkę oraz swego rycerza. Tak, teraz go rozpoznał, był  z nim na jedne z wypraw krzyżowych i wiedział, że pochodził ze szlachetnego rodu. Jednak Aislyn była wyżej urodzona i to on musiał wyrazić zgodę na zaślubiny, czego nie uczynił. Sprawa wymagała jego interwencji.

- Lady Aislyn - zwrócił się do niej oficjalnie - cóż się stało z twym narzeczonym, Pani?

- Zginął w ziemi świętej - odrzekła i spuściła głowę.

- A tak, waleczny Rotgar. Przykro mi, moja słodka. Jednak pragnę usłyszeć, jak to się stało, żeś jest żoną Wulfgara i dlaczego Alaric z Brok prosił mnie o twoją rękę, Milady.

Wulfgar pobladł na te słowa, po czym w jego żyłach popłynęła czysta furia. Ten pies chciał jego żony. Prędzej sczeźnie niźli mu ją odda. Stanie w szranki z każdym, kto będzie chciał mu odebrać jego szczęście. Jego serce raptownie zaczęło bić jeszcze szybciej. Dobry Boże, miłował swą połowicę. Kochał ją i gotów był zabić dla pani swego serca.

- Panie - odezwała się cicho niewiasta do króla.

- Przecież od zawsze byłem dla ciebie Ryszardem, kuzynko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro