26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poranna jak mleko mgła rozciągała się wokół zamku w Falstone. Jedynie wysoka wieża górowała nad owym zjawiskiem, a nieśmiałe promienie sierpniowego słońca  przedzierały się przez obłoki. Na zamkowych murach stał pan wraz ze swą panią. Lady Aislyn w swej zielonej sukni była obejmowana przez małżonka i tulona do jego piersi. Wulfgar ubrany jeno w nogawice, koszulę oraz kubrak, przez ostatnie miesiące, od kiedy dowiedział się, że jego połowica była brzemienna, nie odstępował jej na krok. Czuwał nad jej bezpieczeństwem każdego dnia. Leufrik na polecenie pana doglądał swej pani, jeżeli Norman wyjeżdżał na polowania. Rosły i potężny rycerz darzył wielką miłością swą panią i prędzej by umarł, niźli naraziłby ją na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. 

- Aislyn, czy myślisz, kochanie, że będę miał syna? - Czule pogłaskał bardzo nabrzmiały brzuch małżonki.

- Nie wiem, być może - Aislyn spojrzała na męża, a w jego szarych tęczówkach dostrzegła morze miłości.- Ale może też być córka.

- Już jedną mam - mruknął - i to dziewczę będzie sprawiało kłopoty.

Aislyn zachichotała, gdyż mała Ginewra, którą znalazła zimą przy zamkowej bramie, została oficjalnie uznana za córkę Sir Wulfgara oraz jej. Nadano jej rodowe nazwisko i od wiosny była Ginewrą de Mounte. Dziecko całkowicie owinęło sobie tego rosłego rycerze wokół palca. A widząc oczami przyszłości, Aislyn wiedziała, że ich dziecko wyrośnie na bardzo urodziwą niewiastę, łamiącą serca rycerzy.

- Wydasz ją za takiego rycerz ja ty, ukochany, który poskromi tę małą złośnicę. A poza tym, może będziesz mieć drugą córkę.

- Piekło i szatani - wymamrotał i poczuł jak dziecko ruszało się w jej łonie. Uwielbiał to uczucie, tak samo kochał swą połowicę ponad życie.

- Myślisz, że Gowein uda się w konkury do Lady Miry? - Niewiasta zapytała niewinnie, gdyż jej przyjaciółka zamieszkująca ziemie graniczące z ichnimi, upatrzyła sobie Sir Goweina na swego rycerza. A i ona nie była obojętna jemu.

- Najwyższy czas, by ten stary głupiec wpadł w sidła miłości. Robi słodkie oczy do swej damy serca, ale niespieszno mu do ożenku.

- Być może, możemy temu zaradzić, mój miły.

- Co ty knujesz, droga żono? - Aislyn uśmiechnęła się promiennie, gdyż miała plan, jak połączyć tych dwoje 

- Wyprawimy turniej rycerski, a względy Lady Miry będą nagrodą. Czyż Gowien będzie mógł się temu oprzeć i pozwolić, żeby inny rycerz porwał jego damę?

- Och biedy Gowien, nawet nie będzie wiedział, co go trafiło - zaśmiał się Wulf.

- To dla jego dobra i podziękujesz mi.

- Zapewne - ucałował jej rozkosznie pełne usta. - Myślę, kochanie, że już najwyższa pora wracać do komnaty. Sierpniowe poranki są chłodne, a ty nie możesz się zaziębić, cherie. Nie kiedy rozwiązanie jest tak blisko.

- Wulfgarze, przy takim rycerzu jak ty, nic mi niestraszne - pogładziła męża po twarzy w czuły sposób i zrobiła niewinną minę. - Mam jeszcze cały miesiąc do urodzenia twego dziecka, Panie.

- Czyżbym miał cię wziąć do łoża, kochanie? 

- Spraw bym zapłonęła, Sir - zachichotała i zakasała swą zieloną spódnicę sukni, po czym ruszyła przed siebie. 

- Wykończysz mnie, cherie - zarechotał, bo wiedział, że to niemożliwe.

Wulfgar podążył za swoją pani i uniósł ją do ich komnaty, gdzie oddali się miłosnym igraszkom, które zajęły im bardzo długi czas. Rycerz był tak uradowany z powiększonego ciała żony, iż najchętniej płodziłby potomka za potomkiem. Ponadto pragnął mieć liczną rodzinę i żeby nazwisko de Mounte był rozsławiane na cały kraj.  Natomiast  Aislyn za każdym razem stając przed mężem obnażona, widziała jego spojrzenie, które było gorącego niczym letnie słońce. Tym razem wzrok męża był jeszcze bardziej skupiony jej nabrzmiałych piersiach, które Wulfgar obdarzał lekkimi kąsaniami, wywołującymi dreszcze w jej ciele.

- Podejrzewam, kochanie, że będę musiał podzielić się z mym synem - mruknął miedzy pocałunki.

- A czymże? - Jęknęła, kiedy wszedł w nią powoli. 

- Twoje piersi, najdroższa, będą własnością mego pierworodnego. Jednakże niech ci się nie zdaje, że i ja nie skorzystam ze sposobności spróbowania.

- Wulfgarze, chcesz mego mleka? - Wytrzeszczyła oczy.

- Skosztuję odrobinkę za każdym razem - possał jej lewy sutek.

Niewiasta już nic nie odpowiedziała, gdyż nie była w stanie. Wszelkie myśli o grzesznych pragnieniach męża, uleciały jej z głowy i poddała się żarowi namiętności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro