5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wulfgar trzymał mocno Aislyn i czuł jej drobne ciało przy swoim. Wierzgała niczym dzika klacz, jednak wiedział, jak złamać jej opór. Dawno nie miał nikogo w łożu, więc jego chuć dała o sobie znać. Aislyn poczuła na swych pośladkach nabrzmiałą męskość rycerza. Wciągnęła ze świstem powietrze i z trudem oddychała. Rycerze obrócił ją przodem do siebie i widział jej szybki oddech. Cienkie płótno giezła rozchyliło się, ukazując kawałek nagiej piersi niewiasty.

- Aislyn - dotknął jej twarzy i odsunął z czoła ciemny pukiel włosów. -Dawno nie miałem kobiety, a jestem spragnionych twych wdzięków, cherie. Wezmę cię do łoża, moja piękna.

- Nie - pokręciła głową. - Nie jestem urodziwa. A ty, Panie, rzekłeś, że mnie poślubisz, a chcesz ze mnie zrobić swą dziwkę. - Norman spochmurniał na jej słowa.

- Nie, Pani - ułożył dłonie na jej ramionach - nie zniosę odrzucenia i legnę z tobą w łożu. Pragnę cię, Milady - mruknął.

Aislyn zadrżała na słowa rycerza. Miała zostać żoną Rotgara, jej matka, świecie panie nad jej duszą, wyjaśniła jej, do czego dochodzi między mężczyzną, a kobietą. Jednak zdjęła ją trwoga na myśl, iż miałaby legnąć w łożu z mężczyzną i to niepoślubionym. Nie chciała być wzięta niczym suka przez psa, i nie pragnęła małżeństwa. Spojrzała w szare oczy Normana, w których dostrzegła nieznane jej uczucia.

- Panie, na pewno znajdzie się tutaj niewiasta, która zaspokoi twe rządzę - szepnęła, próbując wyswobodzić się z jego uścisku, jednak nadaremnie.

Wulfgar nie odpowiedział, tylko przejechał dłonią po szyi Aislyn, aż dotarł do wycięcia, gdzie poluźniło białe giezło. Zaczął delikatnie zsuwać materię z jej ramion, na co dziewka próbowała okładać go pięściami i jęła błagać.

- Panie, proszę -jęknęła z bezradności. Jednak Norman był nieprzejednany w swym postanowieniu i dalej zsuwał suknie. - Jeżeli chcesz mnie w swym łożu, Panie, to tylko jako żonę, nie jako ladacznicę. - Próbowała odwlec wszystko. Z bożą łaską i pomocą Dewona, może uda jej się zbiec nazajutrz.

- Będę cię miał dzisiaj - warknął i pociągnął jej odzienie, które upadło wokół jej nóg.

Wulfgarowi zaśpiewała krew w żyłach i zaszumiało w uszach, a serce zaczęło dudnić nieznanym mu rytmem. Na wszystko co święte, jego przyszła połowica była dojrzała i czekała do zerwania. Kuszące krągłe piersi, smukła kibić i szerokie biodra. O tak, będzie dobra do rodzenia dzieci, pomyślał rycerz. A ciemny trójkąt włosów między jej udami, rozpalił w nim gorączkę, aż nabrzmiała męskość chciała uwolnienia. Pogłaskał opuszkami palców pierś niewiasty i poczuł skórę delikatną jak aksamit, a Aislyn zacisnęła zęby, gdyż miała ochotę wydrapać mu oczy. Strąciła dłoń Normana i zasłoniła się dłońmi, na co usłyszała chichot mężczyzny. Zrobiła krok w tył, po czym jeszcze jeden. Wulfgar szybko pozbył się koszuli i nogawic, by stanąć przed nią jak go Pan Bóg stworzył. Oczy dziewki rozszerzyły na widok nagiego rycerza i jego sterczącej męskości. Jego pierś pokryta była niedużą ilością ciemnych włosów, schodzących ku brzuchowi i niżej. Smukłe biodra i umięśnione uda. Aislyn spłonęła wściekła purpurą, a rycerz był wielce rad z reakcji niewiasty, kiedy ciemny rumieniec pokrył jej policzki. Mimo niestosowności przyjrzała mu się uważnie. Jej uwagę przykuła blizna przecinająca cały lewy bok. Wzdrygnęła się na myśl jak do tego doszło, co nie uszło uwadze rycerza.

- Pani, czy jestem, aż tak odrażający, że mój widok ci niemiły? - Zakpił, gdyż wiedział, że jego wojenne blizny wywoływały w kobietach odrazę. Nie bacząc na jej niechęć, jednym ruchem poderwał niewiastę do góry, która pisnęła przerażona i zaczęła się wić w jego ramionach. Przycisnął ją mocniej do siebie, po czym usiadł z nią w wielkiej bali, sadzając ją miedzy nogami.

- Nie, Panie - odpowiedziała szczerze. - Lękam się tego, co chcesz ze mną uczynić, a nie twoich blizn. Wiedz, że nigdy nie widziałam nagiego mężczyzny. - Wyprostowała plecy i chciała się odsunąć, jednak wielkie dłonie normańskiego rycerza stanowczo przyciągnęły jej plecy do jego piersi.

- Zatem nie byłaś z mężczyzną? - Dopytywał. - Czy może twój narzeczony odebrał ci to, co mu się należało? Byłaś jego, Pani? - Wulfgar poczuł złość na myśl, że niewiasta mogła już legnąć z innym w łożu. Czuł niechęć do jej narzeczonego. Nie lubił się dzielić niczym, co należało do niego.

- Zostawił mnie w czystości - wyszeptała.

Taka odpowiedź zadowoliła Wulfgara. Oparł się wygodnie, czując słodki kobiecy ciężar na swoim torsie. Ujął w dłoń jej lewą pierś i zaczął przejeżdżać kciukiem po sutku. Ayslin poczuła szorstką skórę jego dłoni i przeszył ją nieznany dreszcz, a jego męskość wbijała się w jej pośladek.

Norman nie posunął się dalej, chciał ją mieć w swym łożu. Nigdy nie brał dziewicy, toteż miał zamiar sprawić iż jego przyszła połowica, będzie mu nader chętna. Wyszedł z wody i kazał dziewce, osuszyć swe ciało. Patrzył na nią i coraz większa wzbierał w nim żądza. Brał dziewki jak miał sposobność nawet w barłogu, ale swej pani nie chciał uchybić, biorąc ją na podłodze niczym wieprz. Zaciągnął ją do łoża i popchnął na posłanie. Aislyn zadrżała z przerażenia. Zaczęła się odsuwać, żeby uciec, jednak Norman opadał na nią całym ciałem, prawie pozbawiając tchu.

- Dam ci rozkosz, Pani, jeno mi na to pozwól ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro