3.6 Odrodzenie i Śmierć - sabaty cz. II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś przyszedł czas, by dokończyć opowieść o Potrójnej Bogini i Słonecznym Bogu – przed nami zatem znaczenie i symbolika następnych czterech sabatów.

Następujące po Beltaine Litha obchodzi się podczas przesilenia letniego (czyli 22 lub 23 czerwca). Dla czarownic jest to czas spełnienia. W micie to moment, gdy ciężarna Bogini oczekuje na narodziny dziecka, a Bóg osiąga pełnię swojej mocy. W dalszym okresie będzie on stopniowo słabnąć i zmierzać w stronę śmierci, co ukazywać będą systematycznie skracające się dni. Teraz jednak, w Litha, staje się on mężem Bogini i królem, przejmując odpowiedzialność zarówno za nią, jak i za swój lud. A odpowiedzialność ta polega na świadomości, że będzie zmuszony złożyć się w ofierze, by  wszystko, co żyje, mogło przetrwać zimę.

Symbolami tego sabatu są przeciwstawne sobie żywioły ognia i wody, co, jak wskazuje Enenna, zapewne ma konotacje ludowe. Dalej nadmienia ona także, że nazwa "Litha" została przez eklektyków zaczerpnięta z twórczości Tolkiena. Analogicznie jak w przypadku Yule, mieszkańcy Shire obchodzili święto o nazwie Lithe oznaczające Dzień Środka Roku. Celebrowali je na przełomie czerwca (Forelithe) i lipca (Afterlithe). Wiccanom tradycyjnym takie nawiązanie raczej się nie podoba, dlatego wolą nazywać ten sabat po prostu Przesileniem Letnim.

Poza wodą i ogniem (a więc także kolorem niebieskim i czerwonym), symbolem Litha są również słoneczniki.

Kolejny wiccański ołtarz, tym razem przystrojony na Litha.



Następny sabat w Kole Roku ma nazwę, od której może zakręcić się w głowie – Lughnassadh, które powinno się czytać jako "Lunasa". Ale nie martwcie się, istnieje łatwiejsza do zapamiętania nazwa – eklektyczne Lammas. To święto (zaliczane do sabatów wielkich) obchodzi się dokładnie 1 sierpnia. Tradycyjnie ten dzień był świętem chleba, ponieważ po żniwach właśnie wtedy można było wypiekać pierwsze bochenki.

Na poziomie metaforycznym Lughnassadh to czas pogodzenia się z ofiarami, które trzeba było ponieść, by mogły się zrealizować osobiste plany. Symbolem tego sabatu jest chleb oraz wykonana ze zbóż kukła, która ma symbolizować Boga. Czasami wykorzystuje się też jabłka i inne owoce – jako odzwierciedlenie dobrobytu, którym ludzkość obdarza Słoneczny Bóg.

Skomplikowana nazwa tego sabatu wzięła się od imienia celtyckiego boga słońca i ognia, Lugha, który właśnie pierwszego sierpnia umiera razem ze zbożem, dzięki czemu ludzie mogą mieć pożywienie.

Ołtarz na świeżym powietrzu, udekorowany na Lammas. Dwie małe świeczki to symbole bóstw (srebrna reprezentuje Boginię, a złota Boga), natomiast z przodu ołtarza, na prawo od kielicha dostrzec można wykonaną z liści kukurydzy kukłę. Prawdopodobnie to personifikacja wspomnianego bożka, Lugha.


Mabon (zwany też Zrównaniem Jesiennym), kolejny sabat mały, obchodzony jest w równonoc jesienną, czyli w czasie, gdy zwykle kończą się zbiory. Dla wiccan jest to moment podsumowań, a więc, można powiedzieć, zbiorów duchowych. Jesienny sabat to dobry czas na pierwszą ocenę swoich osiągnięć, cieszenie się owocami całorocznego trudu i wyciągnięcie wniosków z błędów. Rytuały mają przygotować czarownice na spokojny, introwertyczny czas zimy. W tym czasie ważny jest namysł na marzeniami i planami, które zajmowały nas w minionym okresie oraz nad tym, co rok temu dawało nam siłę podczas trudnych zimowych miesięcy.

Na poziomie mitologicznym podczas Mabon ponownie oddaje się cześć słońcu i żyznej ziemi, a więc (czy może przede wszystkim) Bogu, który poświęcił się dla ludzi, a który teraz jest już dosyć słaby i zmierza powoli do zaświatów. To z kolei zwraca uwagę na temat nieuchronności śmierci. Właśnie dlatego podczas Zrównania Jesiennego szczególnie podkreśla się również moment równowagi pomiędzy światłem i ciemnością – ostatnią chwilę przed czasem, gdy ponownie będzie królował mrok.

Symbole wykorzystywane podczas Mabon to wszelkiej maści owoce i warzywa. Popularne są jabłka, dynie, kukurydza, a także kasztany, jarzębina i liście opadłe z drzew. Dominujące kolory to czerwień i złoto, a więc typowo jesienne barwy.

Jeśli chodzi o samą nazwę tego sabatu, to prawdopodobnie wymyślił ją Aidan Kelly – amerykański badacz neopogaństwa, religioznawca, twórca Nowego Reformowanego Ortodoksyjnego Zakonu Złotego Brzasku. W 1973 roku postanowił on stworzyć pierwszy pogański kalendarz, ale ponieważ niektóre z nazw nie brzmiały dla niego "pogańsko" starał się znaleźć jakieś fajnie (czyli tajemniczo) brzmiące zamienniki. Szukając inspiracji w mitologii celtyckiej, odnalazł opowieść o mężczyźnie zwanym Mabon ap Modron (co tłumaczy się jako "syn Matki"), który został uratowany ze świata umarłych, podobnie jak Kore, córka Demeter. Jaki ma to związek z równonocą? Chyba żaden, ale Kelly i tak uznał, że Mabon to świetna nazwa dla tego święta i radośnie wprowadził ją do obiegu. Przyjęło się właściwie tylko wśród wiccan eklektycznych – ci tradycyjni wolą jednak używać zwyczajnych określeń: Zrównanie Jesienne (ang.  Autumn Equinox) albo Święto Plonów (ang. Harvestide).


Ostatnim sabatem w wiccańskim Kole Roku jest Samhain, obchodzone 31 października. Prawdopodobnie o nim słyszeliście – to chyba jedno z najpopularniejszych świąt pogańskich, w dodatku o rodowodzie celtyckim. Prawdopodobnie było przez ten naród postrzegane jako uczta zmarłych i początek zimy, niekoniecznie jednak początek nowego roku. Nazwa tego dnia może oznaczać tyle co "koniec lata" – od irlandzkich słów samh (lato) i fuin (koniec). Tradycyjnie był to czas uboju zwierząt i ostatnich przygotowań do trudnej pory zimowej. Dla współczesnych czarownic jest to moment ostatecznych podsumowań minionego cyklu, zaprzestania aktywności i rozpoczęcia introwertycznego czasu zimy, który zakończy dopiero Imbolc.

Samhain jest czasem niezwykłym. Znajduje się na przecięciu się dwóch cykli, starego i nowego roku, nie należy zatem do żadnego z nich. Jawi się jako chwila "zawieszenia" czasu i normalnych praw świata. Neopoganie (w tym także wiccanie) wierzą, że tego dnia ludzie są bardziej podatni na interwencje nadnaturalne a nawet boskie. W mitologii czarownic Samhain to moment, gdy Bóg ostatecznie zstępuje do świata podziemi, pozostawiając oczekującą na rozwiązanie Boginię. Rytuały podczas tego święta związane są z próbami zrozumienia ludzkiej słabości, mają też charakter introspektywny i oczyszczający. Niektóre czarownice dążą też do pozbycia się cech i rzeczy, które nie są im już potrzebne.

Chociaż wszystkie sabaty w pewnym stopniu łączą w sobie przeciwieństwa, to jednak Samhain jest szczególne pod tym względem. Dwa oblicza tego dnia są szczególnie widoczne i często akcentowane. Z jednej strony to utrzymany w duchu Halloween radosny czas zabaw i przebieranek, które mają na celu oswojenie śmierci, a także świętowanie obfitych zbiorów, których symbolem są wydrążone dynie. Drugą twarzą tego dnia jest jednak smutek, zaduma i wspomnienia o tych, którzy odeszli, a więc cechy charakterystyczne dla chrześcijańskich Zaduszek. Mocno podkreślanym aspektem Samhain jest także możliwość kontaktu z duszami zmarłych. Tego dnia przybywają oni do świata żywych dzięki zapalanym dla nich ogniom. W niektórych kowenach odprawia się wtedy tak zwane Wielkie Zgromadzenie – spotkanie przy jednym stole „tych, którzy byli, tych, którzy są, oraz tych, którzy dopiero przybędą". Wiele osób odczuwa również potrzebę pielęgnowania wspomnień o zmarłych, a także odnowienia łączności z korzeniami – tak rodzinnymi, jak i kulturowymi.

Rytuał z okazji Samhain.


Samhain to ostatnie święto w wiccańkim Kole Roku. Niecałe dwa miesiące po nim następuje omówione już Yule, które inicjuje kolejny cykl. Bogini znów wydaje na świat Słonecznego Boga, który dorasta, by w Beltaine spłodzić potomka, a w Litha złożyć z siebie ofiarę dla dobra ludzkości. Tak właśnie toczy się życie czarownicy – podążając za swoimi bogami w stałym, niezmiennym rytmie natury i następujących po sobie misteriach Życia i Odrodzenia.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro