Słodko-gorzkie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

„Kolejny weekend z Daichim" – powiedział sobie Sugawara, zerkając niechętnie na skąpy promyk światła, który torował sobie drogę pomiędzy żaluzjami. „Rany boskie. Śpij jeszcze, kochanie, śpij, nie wstawaj."

Dobra wiadomość: Sawamura jeszcze drzemał.

Zła, że już nie nazbyt długo.

Wprawdzie z założenia nie budził Sugi, jednak kręcił się po całym domu z tym swoim kapitańskim wigorem w ilościach odpowiednich dla całej drużyny i jasnowłosy nie mógł dłużej spać.

Niezależnie od tego, jak Koushi kochał Daichiego, odmienne preferencje weekendowe dawały się we znaki. Przez cały dzień, poczynając od godziny wstawania.

Najgorszym punktem programu było zdecydowanie oglądanie po raz kolejny tego samego filmu. Z tego, co Suga dotąd wykalkulował odnośnie gustów Daichiego, jeszcze tydzień i mężczyzna zmieni produkcję. Nową będą wałkować od trzech do sześciu tygodni. I tak w kółko.

Myślał, że do tego można się przyzwyczaić, jednak dostrzegał wyraźnie, że to zajmie mu jeszcze kawał czasu. Może za dziesięć filmów. Był zdecydowany wytrzymać.

Odkąd dał sobie całkowicie spokój z napawaniem się walorami artystycznymi seansu, a miast tego składał głowę na kolanach Sawamury, by dyskretnie zapaść w sen, było lżej. Okazało się, iż o tej znienawidzonej porze potrafi śnić sny słodkie jak mało które.

Zaczynał się adaptować.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro