*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                                 
Riliana

-Co tam do cholery się właśnie wydarzyło? - zadałam sobie to pytanie, kierując się do łazienki, z której właśnie wyszła Jussy, uważnie mi się przyglądając i posyłając w moją stronę przyjacielski uśmiech.

-Chyba nic nie zauważyła, spanikowałam. Ciekawe, o czym myślała? W końcu tylko ona znała Keily najlepiej. - prowadziłam monolog w swoich myślach.

Muszę przyznać, że nie miałam pojęcia, jak daleko mogła posunąć się Keily i pomyśleć jak by się to skończyło, gdybyśmy były teraz same. Uśmiechnęłam się do siebie, czując podniecenie. Nie byłam pewna czy byłabym w stanie się jej oprzeć. A może nie byłam pewna czy chciałabym jej się oprzeć. Po raz kolejny się uśmiechnęłam, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszczyk.

-Wróć na ziemię!

Przywołałam się do rzeczywistości i szybko przebrałam się w kostium kąpielowy oraz krótkie spodenki i koszulkę na ramiączka.
Gdy wyszłam z łazienki, dziewczyny czekały już w pokoju gościnnym, pakując na drogę jakieś ciastka i napoje.
Po chwili dołączyła do nas Keily, która właśnie wyszła z sypialni.
Zamarłam, kiedy stanęła w drzwiach. Miała na sobie luźne dresowe spodnie, top i bluzę.


Niby nic nadzwyczajnego, ale fakt, że nie miała na sobie żadnej koszulki, sprawiła, że zaparło mi dech w piersiach. Podziwiałam jej wysportowane ciało.

- Chyba nie idziesz tak na plażę? - spytałam, gdy tylko odzyskałam głos.

- Coś nie tak? - odpowiedziała pytaniem, doskonale wiedząc, że wygląda prowokująco.

Zawsze podobał mi się jej styl ubierania i tym razem mnie nie rozczarowała.

- Nie nic. - odpowiedziałam, próbując ukryć to, jak bardzo mi się podoba.

- No to chodźmy. - rzekła, patrząc na mnie w sposób, w jaki spojrzała na mnie, kiedy spotkałyśmy się pierwszy raz w klubowej toalecie.

-Pieprzony flirciarz.

                                        *

Najbliższa plaża znajdowała się kilka minut marszu od naszego bungalow, więc postanowiłyśmy przejść się piechotą. Co było świetnym pomysłem, ponieważ spacer dobrze nam zrobił. Gdy dotarłyśmy na plażę, ku naszemu zdziwieniu nie było tam wiele osób, co bardzo nas ucieszyło. Rozbiłyśmy się na piasku w pobliżu wody, kładąc ręczniki koło siebie. Fale uderzały z łomotem o brzeg, niknąc w jego złocistym kolorze. Ciepła bryza wiała w naszą stronę, niosąc ze sobą zapach lata.
Keily usiadła obok mnie, patrząc w stronę turkusowej wody. Jussy i Patrycja postanowiły popływać i ruszyły w kierunku oceanu, zostawiając nas chwilę same.
Keily położyła się na brzuch, kusząc mnie swoim widokiem. Ja natomiast leżałam na plecach, próbując się zrelaksować w rozleniwiającym skwarze, lecz jej obecność zbytnio mnie rozpraszałabym, abym mogła się w pełni rozluźnić.

- Hej. - powiedziałam, przerywając chwilę ciszy.  - Opowiedz mi o swoich tatuażach.

- A co cię interesuje? - spytała.

- Nie wiem. Może na przykład, od kiedy je masz i czy mają jakieś znaczenie?

Keily podniosła się na ręczniku, odwracając się w moją stronę.

- Od którego chcesz zacząć? - spytała, delikatnie się uśmiechając.

- Od twojej ręki.- wskazałam na górną część jej ramienia.

- Ten mam już dwa lata. Jak na zegar przystało, symbolizuje czas. A raczej jego przemijanie. Kiedy go robiłam, myślałam o tym, jak ważny jest czas w naszym życiu, który tak szybko przemija. Że należy się cieszyć z każdej chwili, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie na nas czas.

- A ten? - wskazałam na schody niżej.

- To droga do nieba. Mam nadzieje, że kiedyś spotkam się tam z moją mamą.

Kiwnęła głowa na znak zrozumienia, wskazując na kolejny tatuaż.

- A ten na przedramieniu?

- To anioł stróż. Wierzę, że każdy z nas go ma. A ty, w co wierzysz? - spytała, opierając ręce o rozgrzany piasek.

- Wierzę w Boga. Prawdziwą miłość, a przede wszystkim wierzę w siebie.

- Mądrze. - odpowiedziała, patrząc w moje brązowe oczy.

- Co oznacza ta kotwica na twoim palcu? - zadałam kolejne pytanie, muskając palcem po jej tatuażu.

- Ten zrobiłam kilka lat temu z Camilą na znak przyjaźni. - Keily wykrzywiła usta, tak jakby wróciły bolesne wspomnienia.

- A ten tekst na twoich żebrach? - spytałam, nie wnikając w poprzednią odpowiedź.

- In loving memory. To również dla mojej mamy.  Ten mam najdłużej. - odpowiedziała, po chwili pytając: - A ty masz jakieś tatuaże?

- Zawsze chciałam zrobić, ale nigdy nie miałam odwagi.

Keily ukazała rząd białych zębów, mówiąc.

- Pamiętaj, jak zaczniesz, nie ma końca. To uzależnia.

- Domyślam się, zwłaszcza gdy patrzę na ciebie. Bad girl. - zachichotałam, widząc jej minę. 

Wyjęłam balsam do opalania z plecaka, który leżał koło mnie i odwróciłam się do ciemnej blondynki, pytając:

-Posmarujesz mnie? -  czułam jak gorące promienie słońca, prażą moją skórę.

- A co z latynoską karnacją?- zapytała, lekkość się uśmiechając.

- Nabijasz się ze mnie. - oburzyłam się, podając jej emulsję. -  Latynosi też mogą się spalić.

Keily wycisnęła starannie krem na swoje ręce i delikatnie posmarowała moje plecy i ramiona. Jej dotyk sprawiał mi przyjemność. Wolnym ruchem zataczała koła na moim ciele, dokładnie nacierając każdy centymetr moich pleców. Gdy skończyła, oddała mi emulsję, a resztkę kremu żartobliwie nałożyła palcem na mój nos, chichocząc.

- Dostaniesz za to z powrotem. - zagroziłam, wyciskając krem na moje dłonie i rzucając się w jej kierunku.

Blondynka nie zdarzyła się podnieść z ręcznika, gdy znalazłam się koło niej i zwinnie powaliła ją na ziemie, smarując kremem jej całą twarz.

- Bzyknijcie się w końcu. Lecicie na siebie jak mucha do gówna. - zażartowała Patrycja, która  nie wiadomo skąd znalazła się koło nas.

- Bardzo śmieszne. - odpowiedziałam lekko oburzona na jej komentarz, w głębi ducha wiedząc, że muszę jej przyznać rację.

- Chodźcie do nas. Woda jest idealna.

Podniosłam się z ziemi, podając rękę Keily, która ciągle wycierała krem ze swojej twarzy.

- Poczekajcie. - powiedziała Keily, kładąc telefonia na ręczniku i ustawiając timer. 

Wszystkie stanęłyśmy, koło siebie czekając na nadchodzącą fale.

Gdy uwieczniłyśmy ten moment, Keily ochlapała mnie wodą, zanurzając się  w głębinach i znikając z mojego pola widzenia. Muszę przyznać, że świetnie pływała, ponieważ nie miałam najmniejszych szans, aby ją dogonić. Po chwili poczułam, jak coś łapie mnie za nogę i lekko się wzdrygnęłam. Blondynka wynurzyła się z błękitnej wody, szeroko się uśmiechając.

-Przestraszyłam cię?

- Nie wcale. - skłamałam.

Keily uśmiechnęła się do mnie cwaniacko, nie kupując mojego kłamstwa.

- No dobrze, może troszkę. - przyznałam.

Przyciągnęła mnie do siebie, składając na moich ustach ciepły pocałunek.

- Przepraszam. - powiedziała, wyraźnie pragnąc mojej bliskości.

Spędziłyśmy na plaży cały dzień. Słońce chyliło się ku zachodowi. Woda przybrała złocistego koloru, a powietrze zaczęło się ochładzać.
Gdy wróciłyśmy do domku na plaży, Riliana razem z Patrycją wzięły się za przygotowanie kolacji, a ja z Jussy rozpaliłyśmy ognisko. Dziewczyny wyniosły na zewnątrz talerz pełny kanapek i dosiadła się do nas, ogrzewając się przy ciepłych płomieniach. Patrycja położyła telefon na pobliskim kamieniu i zrobiła zdjęcie całej grupy.

- Może zagramy w "Nigdy przenigdy?" - zaproponowała Jussy, a wszystkie oczy skierowały się w jej stronę.

- Jestem za, ale potrzebujemy do tego alkoholu. -  powiedziała Keily, wstając od ogniska i kierując się w stronę bungalow. Po chwili wróciła, niosąc  ze sobą dwie butelki wódki i sok.

- Przyniosę kubki.

Gdy wszystko było już gotowe, ustaliłyśmy zasady. Były proste. Coś zrobiłaś, musisz wypić, a jeśli nie to omijasz kolejkę.

Patrycja pobrała aplikację na telefon i od razu rozpoczęłyśmy grę.

- Nigdy, przenigdy nie zwróciłam prezentu osobie, od której go dostałam. - przeczytała Jussy, rozglądając się po swoich towarzyszach.

Patrycja uniosła kubek i upiła pierwszego łyka, mówiąc:

- No co? Po rozstaniu z moim byłym oddałam mu jego wszystkie upominki. 

Kolejna była Patrycja wzięła telefonu i odczytała kolejne zdanie:

- Nigdy, przenigdy nie flirtowałam z moim szefem.

- A może być na odwrót? - spytałam, lekkość się czerwieniąc.

- Ok niech będzie. - powiedziała Patrycja, obserwując jak ja i Jussy upijamy trunek.

Następna byłam ja:

- Nigdy, przenigdy nie spędziłam całego dnia w piżamie.

Zebrana czwórka nie sięgnęła po alkohol. 

Nadeszła kolej na Keily:

- Nigdy, przenigdy nie użyłam czyjejś szczoteczki do zębów.

Ponownie wszystkie zebrane przechyliły kubki.

Kolejka wróciła i ponownie była Jussy:

- Nigdy, przenigdy nie próbowałam nie wzbudzić w kimś zazdrości.

Spojrzałam w stronę Keily, upijając łyk wódki, a zaraz za mną zrobiła to Jussy. Gdyby tylko wiedziała, że podczas kolacji u ojca Colina, na której była z Camilą, próbowałam doprowadzić ja do szału. Pomyślałam, nie będąc dumna z mojego zachowania.

- Nigdy, przenigdy nie podałam komuś specjalnie złego numeru telefonu. - przeczytała Patrycja.

Jedyną osobą, która w tej chwili się napiła była Keily, wszystkie spojrzałyśmy w jej stronę pytającym wzrokiem.

- A długa historia. - zaśmiała się.

- Nigdy, przenigdy nie sprawdziłam siebie na Google. - przeczytałam kolejne zdanie.

Oprócz mnie nikt z zebranych nie wypił.

- No co? Nigdy nie byłyście ciekawe? - zażartowałam, podając telefon Keily.

- Nigdy przenigdy nie wpadł mi telefon do toalety.

Żadna z nas nie upiła trunku, śmiejąc się z naszej zgrabności.

- Co wy na to, żeby zmienić trochę tematykę? - zaproponowała Patrycja, szeroko się uśmiechając.

                                        *

Keily

Propozycja Patrycji spodobała się dziewczyną, chociaż we mnie wzbudziła trochę paniki. Nie chciałam, żeby Riliana źle sobie o mnie pomyślała, zwłaszcza że nie należę do świętych i mam parę wybryków na swoim kącie.

- Ok to następne. Nigdy, przenigdy nie brałam prysznica z kimś innym. - odczytała Jussy, a każda z nas spojrzała na siebie i upiła łyk alkoholu. Miałam wrażenie, że ze wszystkich tu zebranych do tej pory nie wypiłam tak dużo. W obecnej chwili na prowadzeniu była Riliana i Jussy, które zdecydowanie z wolna zaczęły odczuwać wpływ alkoholu. Jussy podała telefon Patrycji, która odczytała kolejne zdanie.

- Nigdy, przenigdy nie pocałowałam nieznanej mi osoby.

Chyba za wcześnie zaczęłam się cieszyć, bo w tej chwili byłam jedyną osobą, która się napiła.

- Nigdy, przenigdy nie flirtowałam z kimś, kto był zajęty. - powiedziała Riliana.

Kurwa i znów tylko ja musiałam się napić.

Wielkie oczy brunetki spojrzały na mnie ze zdziwieniem, a w ich blasku pojawiło się tysiąc pytań. Zażenowana sytuacją próbowałam się wytłumaczyć, mówiąc z opanowaniem.

- Nie wiem, czy pamiętasz, ale jak cię poznałam, miałaś chłopaka. - uśmiechnęłam się cwaniacko, doskonale wiedząc, że nie była jedyną.

Riliana odesłała mi uśmiech, wyraźnie się uspokajając.

- Nigdy, przenigdy nie uprawiałam seksu z osobą tej samej płucu. - przeczytałam, czując narastające mnie zadowolenie.

I znów tylko ja wypiłam.

- Nigdy, przenigdy nie żałowałam, że uprawiałam z kimś seks. - odczytała Jussy. Po czym razem z Riliana upiły alkohol.

Spojrzałam zaskoczona w jej stronę. Brunetka się zaczerwieniła, odpowiadając już lekko wstawionym tonem:

- Ostatnim czasy z Colinem. - odpowiedziała, spuszczając wzrok w ziemie.

- Nigdy, przenigdy nie miałam kilku orgazmów podczas jednego stosunku. - powiedziała Patrycja.

Ponownie cała trójka nie sięgnęła po trunek, a ja uśmiechnęłam się zadowolona, nieodpędzające się bez komentarza.

- No tak przykre życie heteryków. - wyszczerzyła rząd białych zębów, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

Dziewczyn spojrzały w moją stronę lekko zaszokowane.

- Jak to możliwe? - spytała Patrycja, ciągle nie dowierzając.

- Faceci są do dupy i tyle. - odpowiedziałam, ciągle się szczerząc. - Aż mi was szkoda.

- Dobra czytam następne, ponagliła Riliana, lekko się czerwieniąc. - Nigdy przenigdy nie odebrałam nikomu cnoty.

Tym razem ja i Riliana sięgnęliśmy razem po kubki, nie odrywając od siebie spojrzenia.

- Nigdy, przenigdy nie uprawiałam seksu w miejscu publicznym. -  odczytałam.

Każda z nas upiła łyk alkoholu, chichocząc.

Jussy kontynuowała:

- Nigdy nie uprawiałam seksu z osobą, która znałam tylko dwadzieścia cztery godziny.

- Mo masz ci los. -  pomyślałam, czując, jak robi mi się gorąco. -Dobrze, że nie było pytania, z iloma dziewczynami spałaś, które znałaś tylko dwadzieścia cztery godziny.

Dziewczyny spojrzały zaskoczone w moją stronę, gdy tylko ja sięgnęłam po kubek z alkoholem. No może oprócz Jussy, bo ona wiedziała o moich łóżkowych podbojach. Nie mając ochoty się tłumaczyć, ponagliłam.

- Następne.

Riliana ochrypniętym głosem przeczytała następne zdanie. Zauważyłam, że alkohol coraz mocniej uderzał jej do głowy. Ponieważ coraz ciężej było jej zachować równowagę, a język zaczął się plątać.

- Nigdy, przenigdy nie wyobrażałam sobie nago jednego z graczy.

Uniosła spojrzenie w moją stronę, a jej policzki nabrały różowego koloru. Patrycja i Jussy spojrzały na siebie, szeroko się uśmiechając. Obie widziały jak ja i Riliana na siebie patrzymy i musiało im to sprawić wielką frajdę. Razem z brunetką upiłam alkohol i przeczytałam kolejne zdanie, próbując zakończyć żenujący dla nas obu moment.

- Nigdy, przenigdy nie pragnęłam uprawiać seks z jednym z graczy.

- Czy my naprawdę musimy iść w tym kierunku? - wyznałam, czując oplatające mnie skrępowanie.

No i proszę, po raz kolejny życie mnie wyruchało- upiłam kolejny łyk alkoholu, uważnie obserwując Rilianę, która zrobiła to samo.

Patrycja i Jussy uśmiechnęła się do siebie, szturchając się łokciami.

- Może powinniśmy skończyć? - zapytała Jussy, która najwyraźniej czuła wpływ alkoholu.

- Dobry pomysł. - potwierdziłam, wstając od ogniska i pomagając Rilianie, która najwyraźniej nie miała jeszcze w planie iść spać. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę samochodu, wspinając się na jego dach.

- Chodźcie do mnie, zrobimy sobie zdjęcie. - zawołała, stając na prostych nogach.

Jussy i Patrycja ruszyły w jej kierunku, kiwając się z prawej na lewą. Miałam wrażenie, że byłam najbardziej trzeźwa z całego towarzystwa. Ustawiłam aparat w telefonie i ruszyłam za nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro