Nic nie jest w porządku...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

PIĘĆ DNI WCZEŚNIEJ

Wracałam ze szkoły z gromadką znajomych. Wszyscy się z czegoś śmiali. Ja też, aby zachować pozory, że słucham o czym rozmawiają. Lecz tak naprawdę w ogóle nie skupiałam się na temacie rozmowy. Już dawno odleciałam daleko myślami. Zastanawiałam się co mnie czeka w domu. Bardzo nie chciałam do niego wracać... bo był tam mój ojciec. Strasznie się stresowałam co tam mnie zastanie. Czy tym razem będzie tym kochającym, troskliwym tatusiem, czy pijanym, agresywnym człowiekiem? Przecież, gdy już postanowił wrócić do domu, a zdarzało się to bardzo rzadko, to nie można było się spodziewać w jakim humorze będzie... Właśnie to mnie przerażało, ten brak kontroli nad sytuacją. W takich chwilach czułam się bezbronna, ponieważ wiedziałam, że nie mogę nic zrobić...

- Hej, Lisa... Halo...! - Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Od razu odsunęłam się kilka kroków, potykając się o jakiś kamień i upadając na ziemię. Zaczęłam się trząść. Nie wiedziałam, czy jest to spowodowane strachem, czy bólem, który przeszył moją całą rękę. Bardzo długi czas zajęło mi uspokojenie się.
Gdy już mi się udało zrozumiałam, że wszyscy moi znajomi klęczą wokół mnie. 

- Lisa... nic Ci nie jest? Co się stało? - Spytała moja najbliższa koleżanka, Lena. 

- Nie... przepraszam zamyśliłam się... 

- Ja nie mogę, wiesz jak nas wystraszyłaś - powiedział jeden z chłopców, Luka i pomógł mi wstać. - Daj rękę opatrzę ci ją - dodał, a ja przeniosłam wzrok na zakrwawioną dłoń. 

- Nie trzeba... odkażę ją w domu, już mam blisko... - odrzuciłam pomoc, ponieważ nie chciałam już dłużej być w centrum uwagi. Widziałam, że chłopak chce zaprzeczyć, ale ja wzięłam w zdrową dłoń plecak i ruszyłam powolnym krokiem dalej. Reszta chwilę potem do mnie dołączyła i zaczęła rozmawiać na jakiś temat, ale wiedziałam, że Luka nie spuszcza ze mnie bystrych, niebieskich oczu i wie, że coś mnie gryzie. Nie chciałam, żeby coś podejrzewał więc zaczęłam brać czynny udział w rozmowie. W końcu doszliśmy pod mój blok. Szybko pożegnałam się ze znajomymi i weszłam szybkim krokiem do klatki schodowej. Przejście po schodach przedłużałam jak najdłużej. Bardzo nie chciałam wchodzić do domu, lecz w końcu musiałam. Przekroczyłam próg drzwi... chwile stałam i nasłuchiwałam, ale nie słyszałam dosłownie nic. Już miałam odetchnąć, że jednak już sobie poszedł, kiedy usłyszałam głos mojego ojca.

- Och... moja córeczka wróciła. Cześć kochanie! Jak było w szkole? Opowiadaj. - Trudno opisać jaką poczułam ulgę, gdy okazało się, że dzisiaj jest odsłona idealnego taty. - Co ci się stało w rękę? - Spytał i podszedł bliżej mnie. Chwycił mnie za dłoń i uważnie jej się przypatrzył. 

- Eee... no potknęłam się... 

- Choć trzeba koniecznie ją odkazić. - Pociągnął mnie w stronę łazienki.

...

Gdy kładłam się spać tato przyszedł do mojego pokoju.

- W ogóle gdzie Krzysiu? 

- Dzisiaj śpi u kolegi - odpowiedziałam. Rano kazałam mu tak zrobić, ponieważ nie chciałam, żeby musiał się stresować przybyciem ojca tak jak ja. Tato na moją odpowiedź pokiwał jedynie głową i wyszedł. 

Po jakimś czasie zasnęłam, lecz obudziły mnie odgłosy w holu. Potem usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i przekręcanie klucza w zamku. Wygramoliłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. W korytarzu nikogo nie było, więc poszłam do pokoju ojca. Tam też go nie było, czyli wyszedł.

Nie wiedziałam, gdzie mógł wyjść w nocy, ale byłam tak zmęczona, że nie miałam siły o tym myśleć. Wróciłam do łóżka i znowu zasnęłam.

...

Ktoś wszedł do mojego pokoju. Otworzyłam delikatnie powieki, ale one mimowolnie zamknęły się ze zmęczenia. Czułam, że ktoś zbliża się do mojego łóżka i siada na jego skraju. Dopiero wtedy poczułam woń alkoholu, jak się domyśliłam od mojego ojca. Po chwili oprzytomniałam. Zdałam sobie sprawę, że najprawdopodobniej osoba, która siedzi obok mojego ciała to mój PIJANY ojciec. 

- Cześć maleńka...- Usłyszałam zachrypnięty głos, który jedynie potwierdził moje domysły. To był mój tato. Nagle cała się spięłam. Zrozumiałam, że jeżeli jest po wpływem alkoholu, to jest zdolny do wszystkiego. W dodatku zwrócił się do mnie słowem "maleńka", co oznaczało tylko jedno. Za chwilę zacznie się piekło... A było już tak dobrze. Gdy wróciłam ze szkoły wszystko było rewelacyjnie, ale jak zawsze coś musiało się spieprzyć! No oczywiście, jakżeby inaczej... Miałam ochotę krzyczeć przez moje powalone życie. Ale mogłam tego zrobić, ponieważ postanowiłam udawać, że śpię. Może jakimś cudem dzisiaj zlituje się nade mną? Nie pobije mnie... da mi choć raz spokój. 

- Wiem, że nie śpisz - wychrypiał. "Idź sobie, proszę, proszę, proszę... ja śpię." Powtarzałam sobie w myślach. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam szorstkie palce na moim policzku. Był to niekontrolowany odruch obrzydzenia przed moim pijanym ojcem. W dodatku teraz jeszcze bardziej się bałam... Przez przypadek sama się wkopałam i on na pewno wiedział już, że nie śpię. Otworzyłam powoli oczy i przeszedł mnie dreszcz, gdy zobaczyłam postać mojego ojca. Odsunęłam się od niego jak najdalej mogłam. Wiedziałam, że ucieczka tylko go rozwścieczy, więc nie zamierzałam nawet próbować. Ale nie mogłam znieść jego tak blisko, więc musiałam mieć choć trochę wolnej przestrzeni, jaką zapewniała mi przestrzeń między jednym, a drugim skrajem łóżka.

- Ha... wiedziałem maleńka, że nie śpisz. Choć maluszku do tatusia. - Podniósł dłoń, którą wcześniej udało mi się zrzucić z mojego policzka i położył ją na moim udzie. Czekałam... nie zamierzałam wykonywać żadnego ruchu. Po prostu chciałam mieć już to za sobą. Wolałam, żeby pobił mnie od razu... a potem sobie poszedł i nie wracał. Co dzisiaj będzie, pora na bata, pas, czy jeszcze inny przedmiot? Miał tyle zabawek, że mógł wybierać według swojego humoru, z rozmaitych kształtów, kolorów i wzorów. Nie wiedziałam, którą dzisiaj wybierze.. znowu nie wiedziałam. Nigdy nie mogłam wiedzieć co mnie czeka z moim ojcem... szczególnie, gdy był pijany.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Hej kochani! Dajcie znać poprzez komentarz jak Wam się podoba ten rozdział. Sorka, jeżeli pojawiły się jakieś błędy. Buziaki <3



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro