Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aiko stała w małym sklepiku całodobowym i przyglądała się butelkom sake. W ręku trzymała telefon i żywo rozmawiała, czym doprowadzała starszego sprzedawcę do białej gorączki. Nie przeszkadzało jej to zbytnio, przecież w sklepie była zaledwie ona, sprzedawca i dwóch klientów - a jeden z nich i tak wychodził.

- Nemu, ale ile chcesz tych butelek. Ja wiem, że trzydzieste pierwsze urodziny są ważne, ale będzie.. - złapała się za głowę. Może i jej przyjaciółka ma mocną głowę, ale ona już nie! Same nie wypiją dziesięciu butelek! - Nemuś, kupię pięć. Przecież ty masz u siebie i tak kilka... Jak to wypiłaś wszystko z Hizashim?! 

Nagle poczuła na sobie mocniejszy wzrok sprzedawcy, więc delikatnie odwróciła do niego głowę i poprawiła różowe włosy. Słuchała wymówek czarnowłosej, ale nie za bardzo jej mózg to rejestrował. Przyglądała się małemu staruszkowi, któremu ze zdenerwowania zaczęły wyrastać na plecach kolce. 

Poczuła, że jej telefon wibruje - ktoś próbował się do niej dodzwonić.

- Nemuś, wrócimy do tego. Ktoś do mnie dzwoni - czekała na odpowiedź bohaterki.

- Dobrze, Wielka Pani Bizneswomen. Zdzwonimy się jutro. Papa! - rozmowa zakończyła się.

Pokręciła głową i odebrała już drugi raz dzwoniący telefon.

- Takahata Aiko, słucham?

- Cześć siostra! - usłyszała głos swojej młodszej siostry, Etsuko - Słuchaj, bo robiłam tę twoją specjalną zupę z pikli, ale nie smakuje jak ta twoja. Nao, zostaw to! - usłyszała po chwili płacz swojej sześcioletniej siostrzenicy - Jak ona wzięła ten nóż?

- Etsuko, w czym mam ci pomóc? - zapytała lekko zdezorientowana. Rozmowa z matką dwójki małych dzieci nigdy nie była łatwa.

- Zupa z pikli! No bo twoja zawsze była taka słodko-kwaśna... Jak to robiłaś? - po chwili usłyszała marudzenie Nao.

- Nie dodałaś kiszonych pomidorów - zaśmiała się. Odkąd na świat przyszedł Shunji, jej siostra często zapominała o podstawowych rzeczach. Raz nawet wstawiła pranie, nie wrzucając do pralki ubrań!

- Och, racja! Dzięki! A kiedy nas odwiedzisz? Jesteśmy tylko po drugiej stronie miasta!

- Niedługo, obiecuję. Jak skończymy projekt - pożegnała się i rozłączyła, słysząc głośne "Pa!", które wykrzyczała jej mała siostrzenica. Aż uszy bolą.

Chwyciła pięć butelek i położyła je na ladzie. Zauważyła, że sklepikarz odetchnął z ulgą, a kolce z pleców mu zniknęły. Myśl, że ta różowowłosa kobieta właśnie wychodzi, musiała dać mu dużo szczęścia!

Nałożyła czarną czapkę i wyszła ze sklepu, a w jej dużej torbie odbijały się butelki. Był początek marca i wyjątkowo było zimno.  Zazwyczaj temperatura dochodziła w Musutafu do 12 stopni Celsjusza, ale tego wieczoru było zaledwie 5 stopni. Nie była przygotowana na taką zmianę.

Szła spokojnym krokiem, nie chcąc uszkodzić butelek. Spojrzała na srebrny zegarek, który miała na ręce. Już robiło się ciemno, dochodziła 17:30, była też niedaleko swojego mieszkania. Oznaczało to, że Aizawa miał tutaj patrol!

Spojrzała w górę na wysoki budynek. Na jego szczycie siedział mężczyzna z długim szalem (albo szmatą) i z powagą Batmana obserwował miasto. Był niezwykle skupiony na pracy. Nagle zauważyła, że jej kolega z czasów szkolnych wstał i spoglądał w konkretnym kierunku. 

Na skrzyżowaniu, kilkaset metrów za nią pojawił się kilkumetrowy złoczyńca w postaci gluta. 

Ludzie zaczęli uciekać, w tym i ona. Nie przejmowała się butelkami, a tylko tym, by jak najszybciej dobiec do bloku, który widziała. Miała go tuż przed nosem. Musiała jeszcze trochę dobiec, musiała spiąć swoje mięśnie. Nie umiała szybko biegać, ale musiała się postarać. Jeszcze chwila. Już widziała odpowiednią klatkę schodową.

A ogromny glut podążał jakby za nią, choć tak naprawdę uciekał przed bohaterami i chciał wyrządzić jak najwięcej szkód. A Aiko i wielu innych ludzi uciekało przed nim.

Strach był czymś, czego pragnął. Sam zawsze się obawiał, ale teraz był silny, mocny i mógł stać się nauczką dla wszystkich, którzy kiedykolwiek się z niego naśmiewali. Zdobył moc, nad którą nie panował, ale nie przeszkadzało mu to - mógł zająć się swoimi chorymi ambicjami, które nagle w nim wybuchły i nie umiał ich kontrolować. Jakby jego mózg owijała ciemna mgła, przez którą żadne światło nie mogło się przebić. 

Ale czasami światło nie jest tylko widzialnymi promieniami elektromagnetycznymi, a pięścią. I to nie byle jaką pięścią, a ogromną, silną, należącą do bohatera nr 1! 

Reszta działa się szybko. Nieprzytomnego chłopaka, który wyglądał, jakby był jeszcze w gimnazjum, zabrała karetka. Policja przepytywała zebranych i bohaterów, chcąc mieć pięknie poukładane i pełne akta. Nagłe ataki osób nie należących do żadnych grup złoczyńców zaczęły pojawiać się coraz częściej, co dezorientowało straż bezpieczeństwa.

- Dziękuję pani, może już pani iść - powiedział policjant z głową kota i pożegnał się z Aiko skinieniem głowy. Kobieta podniosła z ziemi swoją torbę i zajrzała do środka. Na szczęście alkohol się nie rozlał. 

W końcu kobieta dotarła do drzwi od swojego mieszkania. Wchodząc ściągnęła czarne buty na małym obcasie i beżowy płaszcz, oraz swoją czapkę. Torbę położyła na blacie w kuchni i poszła do salonu, gdzie czekał na nią laptop z mailami. Wyłożyła się na kanapie z plamą po winie, którą starano się ukryć poduszkami i położyła laptopa na nogach, czytając maila od swojej współpracownicy w nowym projekcie reklamy z superbohaterami, Tomomi. Dopiero skończyła studia, przez co była pełna energii i pomysłów, czego zazdrościła jej Aiko. 

Ona najchętniej to przespałaby kilka dni. 

Właśnie sklejała zdjęcia do reklamy perfum z bohaterką Uwabami, gdy zdała sobie sprawę, że nikt do niej nie dzwoni.

Jest ważną osobą w agencji telewizyjnej i nikt nie dzwonił do niej od pół godziny, a nie było po godzinie 23.

Zapisała projekt i pobiegła do torby, której ciągle nie rozpakowała. Zaczęła wszystko wyciągać, ale po telefonie nie było ani śladu. Przerażona zdała sobie sprawę, że musiała go opuścić podczas ucieczki, a przez to była pewna jednego - nie odzyska już go.

Złapała się za głowę i zaczęła krążyć po całej kuchni. Jak ona się dogada bez telefonu? W dodatku ma w nim, i tylko w nim, zapisane numery do wielu herosów! Nie zdobędzie ich tak łatwo kolejny raz, a nawet ten pierwszy nie był łatwy! Lecz Aiko zdała sobie sprawę z gorszej rzeczy.

Rano miał do niej zadzwonić szef. 

Już miała łzy w oczach spowodowanych bezsilnością, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Chwyciła chusteczkę i delikatnie wytarła się nią pod oczami, ale tak, żeby nie zmyć makijażu. Weszła na holik i spojrzała przez Judasza. Pod jej mieszkaniem stał wysoki, chudy mężczyzna. Jego rozczochrane, blond włosy leciały we wszystkie strony, a za duże ubrania wisiały na nim. Miał odstające kości policzkowe, a jego oczu nie było widać.

Aiko trochę się przeraziła tego mężczyzny. 

Lekko uchyliła drzwi, ale łańcuszek nadal uniemożliwiał otwarcie drzwi. Wiedziała, że pewnie takie zabezpieczenia nic nie dają, ale chciała mieć jakąkolwiek wiarę w swoje bezpieczeństwo.

- Słucham? - mruknęła cicho.

Mężczyzna lekko podskoczył i podrapał się po karku. Wydawał się niegroźny. 

- Em, przepraszam, ale zostawiła pani w sklepie telefon - wyciągnął go z kieszeni - W środku, pod etui zostawiła pani wizytówki, dlatego tu dotarłem.

Kobieta otworzyła w końcu drzwi, przez co mężczyzna mógł jej się przyjrzeć. Zauważył już ją, jak była kilkakrotnie w sklepie i bał się do niej podejść. W dodatku kojarzył ją skądś. 

- Dziękuję - wzięła od niego swoją zgubę i delikatnie się uśmiechnęła. Ulżyło jej, że schowała tam kilka wizytówek. 

- Pracuje pani w tej agencji reklamowej? Niezwykłe - uśmiechnął się. Chyba kiedyś do niego dzwoniła, ale nie zgodził się wystąpić w reklamie. Może dlatego ją kojarzył.

- Tak, to cudow... - spojrzała na jego palec. On nie miał nici. On nie miał nici tak jak ona czy All Might. Spojrzała zdezorientowana na jego twarz. Nic nie powiedziała jednak na ten temat -...ne, tak, to cudowne.

Stali tak i patrzyli się na siebie. Byli dorośli, a poczuli się jak nastolatkowie. Co powiedzieć w takiej chwili?

- Ja już będę iść - wskazał kciukiem na  schody. Dopiero zauważyła, że przy nogach miał torby z zakupami. Fakt, przecież mówił, że był w sklepie.

- Dziękuję ci...? - spojrzała na niego z wyczekiwaniem, gdy schylał się po zakupy.

- Oh, Yagi Toshinori - uśmiechnął się i spojrzał na nią ostatni raz. Wyszedł.

Kobieta nie mogła zapomnieć o jego dłoni, takiej bez nici. Była duża, a palce były długie. Gdy chwytała od niego swój telefon, czuła, że biło od niej ciepło. 

Zamknęła drzwi na zamek i spojrzała z przerażeniem na telefon. Miała z dziesięć nieodebranych telefonów, trzydzieści wiadomości i jeszcze kilka powiadomień z aplikacji. 

Może i miała 31 lat, ale przeraziła się, że połowa z tego była od jej matki. 

Gdy już miała do niej zadzwonić, zauważyła, że ma wpisany nowy kontakt. Zaskoczyło ją to, ale uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła nazwę.

Znalazca telefonu

Nie mogła nie skorzystać z okazji i napisała do niego.

Ja: A ja jestem Takahata Aiko.


HEJ HEJ HEJ

Oto rozdział drugi! Nasza Aiko jest już dorosłą kobietą i pracuje na ważnym stanowisku!

Ale te moje dzieci szybko rosną!

No i mamy też "pierwsze" spotkanie Aiko z Toshim. Ach, są tacy nieporadni...

Życzę miłego dnia

Wasza Koami


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro