Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ziarniste Serce z szokiem wymalowanym na pysku patrzył na małego kociaka. Nie widział, co się stało. Pod jego łapami leżało martwe ciało szylkretowej kotki. Nie widział innego wyjścia i uciekł.

-Coś ja najlepszego zrobiłem?

Myślał wojownik. Usłyszał krzyk za sobą. Obejrzał się za siebie i zobaczył starszą od niego, biało-rudą kotkę. Siedziała nad ciałem kociaka. Ziarniste Serce chciał wyjść i ją pocieszyć, że teraz koteczka będzie szczęśliwa w Klanie Błysku, lecz w ostatniej chwili się powstrzymał z dwóch powodów. Pierwszy, tylko klanu wierzyły w Klan Błysku, drugi, na swoich łapach miał krew.

Obserwował, jak kocica zabiera ciało kociaka i znika z pola jego widzenia.

Szary kocur smutny pobiegł przed siebie na oślep. Nie zauważył, gdy wbiegł na Ścieżkę Gromu. Usłyszał warkot potwora. Rozejrzał się i zobaczył, jak stwór biegnie w jego stronę. Nagle ktoś go popchnął. Potwór przejechał obok i pojechał dalej.

Ziarniste Serce chciał podziękować, jednak gdy spojrzał na białego kocura. Jego widoczność przysłoniła czerwień. Usłyszał przerażony krzyk, który urwał się, gdy wojownik poczuł na języku smak krwi.

Gdy widział już wszystko, ze strachem w zielonych oczach pobiegł na swój teren. Gdy dotarł do małego strumienia, obmył swe łapy i pysk.

-Zachowaj spokój Ziarniste Serce. Zachowaj spokój.

Powtarzał sobie. Jeszcze nigdy nikogo nie zabił, a dzisiaj podczas jednego wyjścia z obozu zrobił to dwukrotnie.

Pobiegł do swojego obozu, próbując poukładać wszystkie myśli. W przejściu zignorował Kolczasty Kwiat, która zaproponowała mi zjedzenie dwóch myszy. Zwalił się na swoje posłanie i dyszał ciężko.

-Gdy wychodzę z obozu, ciągłe coś się dzieje- pomyślał -dlatego nie będę już z niego wychodzić.

Wiedział jednak w duchu, że to się nie uda.

Następnego dnia Ziarniste Serce idzie powiedzieć Bzowemu Pyskowi, że nie będzie mógł iść dzisiaj na patrol.

-Brzuch mnie boli.

Kłamie. Zastępca kiwnął mu głową i zaczął rozdzielać patrole. Szary kocur poczekał aż rudo-biały kocur odejdzie.

Od dłuższego czasu nic nie jadł, więc skierował się do stosu zwierzyny. Chwycił młodą ryjówkę. Siadł w cieniu Kamienia Spotkań. Obserwował kociaki swojej siostry. Gdy Ćma poinformował swoje rodzeństwo, że kocur się na nie patrzy, zaczęły między sobą szeptać. Ziarniste Serce nie słyszał, co mówią, jednak usłyszała je Czarna Skóra. Matka szybko podeszła do swoich kociąt. Widać było, że jest wściekła. Zaciągnęła je do żłobka. Rozejrzała się. Gdy spojrzała na swojego brata przepraszającym wzrokiem, spuścił wzrok. Domyślił się, o co chodziło. Słyszał plotki mówiące o tym, że widzi jakieś czerwone plamy. Uczniowie mówili, że coś go opętało i dlatego chciał wskoczyć na Ścieżkę Gromu.

Wojownik stracił apetyt. Podeszła do niego Makowy Wąs.

-Bzowy Pysk powiedział mi, że boli cię brzuch. Zjedz te jagody jałowca.

Ziarniste Serce zniesmaczony musiał je zjeść.

-Taki jest koszt ratowania kotów. Jedzenie niedobrych ziół.

Pomyślał. Jego oczy znów przysłoniła czerwień. Minęło dużo czas,u nim znów był w stanie normalnie cokolwiek widzieć. Stał przed żłobkiem z wiewiórką w pysku. Uznał, że równie dobrze może dać je kociakom. Gdy wszedł do żłobka, zobaczył, że Płomyczek, Ćma i Rudaskę śpią. Oddał więc wiewiórki Wichrowi i Sztormikowi, drugim miocie kociąt Migoczącego Strumienia. Kocurki ucieszyły się, gdyż dopiero od niedawna przyjmowały normalny pokarm.

Ziarniste Serce wyszedł ze żłobka i potruchtał do legowiska wojowników. Wsunął się na swoje posłanie. Zamknął oczy.

Obudziły go odgłosy zza ściany legowiska. Zobaczył, że klan zbiera się pod Kamieniem Spotkań. Wyszedł z legowiska. Przywódca właśnie mówił.

-Sztormik i Wicher nie żyją. W resztkach zwierzyny zostały znalezione jagody śmierci.

Ziarniste Serce poczuł ucisk w brzuchu. Zdał sobie sprawę, że to jego wina.

-Po co dawałeś im te wiewiórki?!

Krzyknął w myślach. Wiedział już, że nawet w obozie będzie zabijał bezbronne koty. Sztormik i Wicher były tego dowodem.

-Oprócz tego, na dzisiejsze zgromadzenie pójdzie: Makowy Wąs, Bzowy Pysk, ja oczywiście, a z wojowników i uczniów Bordowe Serce,Pomarańczowe Skrzydło, Zima Wichura, Narcyzowy Wdech, Rudzikowe Skrzydło, Kolczasty Kwiat i Ziarniste Serce.

Szary wojownik bał się, że na zgromadzeniu przerwie sojusz i kogoś zaatakuje. Spojrzał błagalnie na Zachodnią Gwiazdę, jednak ten tego nie zauważył.

Zeskoczył, ze skały i stanął przed wejściem do obozu. Przybity, Ziarniste Serce ruszył za nim. Koło niego stanęła Kolczasty Kwiat. Biało-brązowa kotka wtuliła się w futro wojownika. Kocur nie miał ochoty na rozmowę, więc nic nie powiedział. Mocno się stresował. Miał nadzieję, że nic się nie wydarzy. Po pewnym czasie doszli do Wielkich Dębów.

Na miejscu były już pozostałe klany. Zaczął Śliska Gwiazda, przywódca Klanu Potoku. Poruszył temat nowych kociaków i dostatku zwierzyny. Następny był Bezchmurna Gwiazda, przywódca Klanu Wichury. Nic ciekawego nie mówił. Tak samo, jak Śliska Gwiazda powiedział kilka słów o zwierzynie i siłę jego klanu. Po nim była Wróbla Gwiazda, przywódczyni Klanu Mroku.

-W Klanie Mroku wszystko jest tak, jak powinno. Szkolimy uczniów, łapiemy zwierzynę. Jednak ostatnio stało się coś strasznego.-spojrzała na Zachodnią Gwiazdę- Na granicy z Klanem Ognia, odnaleźliśmy martwego wojownika. Naszego wojownika. Na jego futrze czuć było wasz zapach.
Po polanie przeszły okrzyki. Koty syczały na siebie nawzajem. Ziarniste Serce poczuł, jak pali go futro na karku.

-Żaden z naszych wojowników nie ośmieliłby się złamać zasady kodeksu wojownika. To musiał być jakiś włóczęga, który był wcześniej na naszym terenie.
Odparł spokojnie Zachodnia Gwiazda.
Księżyc zasłonił chmury.

-To koniec zgromadzenia.
Powiedział Śliska Gwiazda.
Przywódcy zeskoczyli, że skały.
Ziarniste Serce podbiegł jeszcze szybko do Bzowego Pyska.

-Zapoluję. Potrzebne będzie więcej zwierzyny.

Nie czekając na odpowiedź zastępcy, pobiegł do najbliższej kępy roślin. Czuł się fatalnie. Co, jeśli Klan Mroku zaatakuje Klan Ognia w odwecie?

Usłyszał czyjś głośny śmiech. Spojrzał za siebie i zobaczył czerwień.

Usłyszał przerażony krzyk młodego kota. Był blisko. Nawet za blisko. Ziarniste Serce poczuł lepką ciecz na łapach. Po chwili wzrok mu wrócił. Pod swoimi łapami widział złotego ucznia. Był martwy. Miał rozszarpane gardło, z którego lała się krew. Po zapachu wiedział, że był to niedawno mianowany uczeń Klanu Mroku. Nie pamiętał jego imienia, jednak to nie to było w tej jednej chwili najważniejsze. Zabił kolejnego kota. Było to tuż po zgromadzeniu. Poczuł, że robi mu się niedobrze. Zgiął uszy tak, że przylegały do jego głowy.

Zdruzgotany widokiem kolejnej śmierci i faktem, że była ona przez niego zmył krew w  kałuży. Powlókł się do obozu.


1000 słów!

Wow. To chyba mój rekord życiowy.

Jak oceniacie ten rozdział? Na pewno wprowadził dużo do naszej fabuły. Do jutra

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro