Julia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybiła godzina ósma, Julia jeszcze potrzebowała dziesięciu minut na leżenie w łóżku i patrzenie na kota, próbującego złapać osę latającą w pokoju już od dwóch dni.
Dziewczyna wstała lekko zaspana. Popa-
trzyła na kotkę o imieniu Molly, uśmiechnęła się. Podeszła do okna - bo tam latał mały stwór - zabiła stworzenie. Wzięła Molly pod pachę i zeszła na dół.
Odłożyła zwierzaka, otworzyła okno na oścież także wychyliła głowę za szybę, popatrzyła na słońce rażące ją w oczy, na sąsiadów - za którymi nie przepadała za ich troje nie wychowanych dzieciaków - robiących grila, zerknęła na przejeżdża-
jących rowerzystów i nagle jej oczom ukazał się brat, wysoki brunet, w miarę dobrze zbudowany.
- Cześć - powiedział do siostry.
- Hej Patryk, gdzie byłeś?
- Po bułki do dzbanów - kontynuował -
nie dla ciebie - uśmiechną się dosyć wrednie, ale Julia była przyzwyczajona.
- i tak wszystkiego nie zje - pomyślała.

- Ej, Patryk! - zawołała brata.
Chłopak zszedł do połowy schodów i delikatnie wyjrzał zza ściany.
- Zrobisz mi tosty?
Odpowiedział krótko:
- Okay.
Patryk nie zrobił Julce tostów, ale dał jej instrukcje więc sama sobie zrobiła.
- Dzięki - powiedziała z sarkazmem dziewczyna.
- A wogóle wstali rodzice? - zapytał siostra.
Chłopak pokiwał głową na bolki.
- to się z nimi zabiorę do wiosła - zasta-
nowiła się.

Wybiła dziesiąta. Julia powoli kończyła trzeci sezon swojego ulubionego seria-
lu. Usłyszała budzik mamy, który był nastawiony na dziesiątą zero jeden.
Dziewczyna wparowała rodzicom do pokoju z prośbą:
- Mogę z wami jechać?
Mama się chwile zastanowiła.
- Od kiedy ty lubisz wiosełko?
- Nie lubię, ale nudzi mi się w ostatnich dniach wakacji...
Tata się zgodził. Za to Kasia nie była taka pewna, bo Julia nigdy nie lubiła jeździć na plaże więc jakoś około osiemnastej będzie jęczała, wtedy też zacznie jej się nudzić. A kobieta była już przepracowa-
na.
Wszyscy się ubrali i wszyscy pojechali po za Patrykiem który ostatnie dni wakacji wykorzystywał jako dobrą zabawę, i w sumie dobrze.

Po dojechaniu na miejsce matka Julii odrazu poszła do baru obsługiwać klientów a tata wypożyczać kajaki.
Dziewczyna zaczęła spacerować po plaży w polarze, mimo że były wakacje to jednak jeszcze o dziesiątej jest chłodno.
Dopiero o dwunastej wszyscy się zjeż-
dżali. Dlatego Julia przez dwie godziny wybudowała z piasku wielki zamek, miał fortecę,z glonów wyrzuconych przez rzekę zrobiła właśnie tą fortece, poukładała je na dnie wykopanego koła aby woda nie wsiąkała w piach, z muszelek porobiła ozdoby a z patyków most. Niestey o dwunastej ciągle stała i pilnowała swojego „dzieła" żeby żadnemu z dzieciaków nie przyszło na myśl zepsuć jej zamku nad którym tyle pracowała. Ale musiała na chwile zastąpić mamę i obsłużyć kilku panów i pań. I przez te zaledwie kilka minut zamek dziewczyny został zniszczony przez dwójkę dzieci. Juli była wkurzona, ale trochę ją pocieszył fakt, że małej dziewczynce ostra muszelka wbiła się w stopę.
Wtedy wkurzona panna poszła do mamy i zaczęła gadać jak to matki nie pilnują swoich pociech, jak bardzo nie szanują czyjejś ciężkiej pracy. I w tym momencie kobieta uśmiechnęła się i zaczęła być dumna.
   - Kochanie szybko chodź na zaplecze - kobieta była przejęta i lekko zestresowa-
na.
   - Co się stało? -zapytała córka.
Matka podała dziewczynie telefon z aparatem skierowanym na nią.
Julia przeraziła się jak wygląda.
   - Co się ze mną dzieje?! - krzyknęła
   - Spokojnie, pierwszy raz zwogowałaś.
   - Co?!
   - Wytłumaczę ci potem, teraz się módlmy że nikt cię nie widział.
   - Ale dlaczego? Jak ja wyglądam!
   - Ja też tak mogę, więc opanuj się.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i wydech.
   - I widzisz już po strachu.
Julia już wyglądała normalnie w odbiciu.
   - Mamo, czym ja jestem?
   - Jesteś pflichttreue.
   - A, czy inni też tak mają?
   - Tak, ale nie wszyscy - kobieta rozejrza-
ła się do okoła się siebie - nie wszyscy wyglądają tak samo jak my.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro