~25~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

pov Robert

Nie chcę by Rose kiedykolwiek żałowała, że ze mną jest. Zależy mi na jej szczęściu. Rose to kobieta wyjątkowa i będę ją traktował jak królową. Rose zasługuje na wszystko co najlepsze. Nie chcę by ktoś rozbił nasz związek. To naprawdę jest prawdziwa miłość.




- Rose, skup się na zdjęciach! - upomniała mnie Alice.

- No, ale mój chłopak właśnie skakał...

- Jesteś w pracy. Takie tylko przypomnienie.

- Dobrze już dobrze - wróciłam do robienia fotek.

Nie wiem czemu Alice jest taka nie miła. Do tej pory jej jakoś nie przeszkadzały moje chwilowe przerwy na skok Roberta. Od kilku dni widzę, że jest na mnie cięta. Pytanie tylko czemu..?

- Czemu taka dla mnie jesteś?

- Bo latasz za nim jak głupia! A to jest praca...

- Wcześniej Ci to jakoś nie przeszkadzało - stwierdziłam zgodnie z prawdą.

- Ale zaczęło.

- Czemu?

- Bo do Ciebie nie dociera, że ten związek to lipa!

- Możesz się nie wtrącać? To moja sprawa i mój związek. Robert naprawdę mnie kocha i wiem, że mnie nie skrzywdzi. A ty gówno o tym wiesz. Z resztą tak samo jak Markus. Widzę, że obojgu wam odbiło. Nie rozmawiajmy, to chyba jedyna słuszna decyzja.

- Jak wolisz... - odeszła.

Miałam tego dość. Jakoś wszyscy prócz niej i Markusa potrafili się przekonać co do Roberta. Oni oboje po prostu świrują. Mam dosyć ich zachowania, bo jest ono krzywdzące. Nie zamierzam tolerować takiego zachowania, bo mojemu ukochanemu nie jest łatwo słuchać takich rzeczy o sobie. Ja bez niego nie mogę już żyć. Robert troszczy się o mnie jak o największy skarb. Kochamy się i nikt tego nie zmieni.

- Nie łam się kochanie - objęłam go mocno.

- Nie dostałem się do drugiej serii...

- Warunki dziś Ci nie dopisały. Czasem nie wychodzi, ale to normalne. Jutro pójdzie Ci znacznie lepiej! I tak masz super sezon.

- Jak dobrze, że mam Ciebie. Wracajmy do hotelu.

No i tak się stało. Wróciliśmy do hotelu. Robert udał się pod prysznic, a ja postanowiłam zrobić coś by ten wieczór wymazał z jego pamięci ten nie udany konkurs. Zamówiłam nam czerwone wino do pokoju i coś na słodko.

- Padam - usłyszałam.

- Mam coś dla Ciebie... - przygryzłam wargę stojąc w szlafroku.

- Będzie cudowny happy end.

- Nawet nie wiesz jak bardzo...

Nalałam nam wina. Zabrałam swojego pół nagiego faceta na balkon. Stwierdziłam, że to takie romantyczne. Oglądanie gwiazd na niebie jest takie cudowne!

- Uwielbiam patrzeć w gwiazdy - zaczęłam. - Latem gdy spadają to potrafię całą noc leżeć na kocu pod jabłonką i patrzeć w niebo. Moje marzenie się spełniło... Mam Ciebie.

- Kocham Cię Rose - złączył nasze usta.

- Proponuję mały toast za nas i naszą wielką miłość!

- Za nas i wielką miłość!

Dość długo staliśmy tam. Dużo opowiadałam mu o gwiazdach. A Robert słuchał...słuchał tego z pasją. Wiedział jak bardzo wierzę w moc spadających gwiazd. Prędzej czy później on też uwierzy.

- Mała, wracamy. Przecież ty siedzisz tu w samym szlafroku.

- Może i jest zimno, ale też i magicznie.

- Magicznie to dopiero będzie...

Wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Ułożył mnie delikatnie na łóżku i pociągnął za pasek szlafroka. Już wiedziałam, że będzie wspaniale... Robert zawisł nade mną i pieścił me usta czułymi pocałunkami. Wodził dłonią po moim udzie. A ja tak łaknęłam tej bliskości... Gdy oboje byliśmy już całkiem nadzy powoli wszedł we mnie. Poruszał się delikatnie. Wydałam jęk rozkoszy. Jego usta dalej łaknęły pocałunków. Z każdym jego ruchem czułam coś wspaniałego.  Czułam go w każdym fragmencie siebie. Cudownie... Przyspieszył, a ja odpływałam. Uniosłam lekko biodra. Wychodził i wchodził ponownie. Już niedługo dopadnie mnie finał... I mój ukochany zamruczał z zadowolenia. Zatrzymał się i pieścił ustami moje piersi i brzuch. Ponownie zaczął w szalonym tempie. Wiłam się pod nim. Po dłuższym czasie poruszał się miarowo. Jego oddech był szybki. Czułam, że to już... Dopadł mnie potężny orgazm. Było mi tak bosko...

- Uwielbiam się z Tobą kochać - wydyszałam.

- Było wspaniale mała.

- Mam nadzieję, że wszystkie zmartwienia poszły w niepamięć.

- Dokładnie tak... Teraz w głowie mam tylko ten ognisty seks.

- Cel osiągnięty - rzekłam triumfalnie.

Robert nalał nam wina i podał mi kieliszek. Upiliśmy łyk napoju bogów by zgasić pragnienie. Ta noc jest jedną z piękniejszych.

- Kocham Cię mała - rzekł nagle. - Nikt nas nigdy nie rozdzieli. Zawsze będę obok Ciebie mała. Nie pozwolę by stała Ci się krzywda.

- Ja Ciebie też kocham - wtuliłam się w niego owinięta jedynie kołdrą.

- Jesteś taka delikatna... Moja mała kruszyna.

Pocałowałam go namiętnie w usta. Czułam się cudownie. Właśnie tego chciałam najbardziej - miłości.












Siemka!

Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu?

No i te wątki...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro