24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per. ZSRR

 Od naszego spotkania minęło dość sporo czasu. Szczerze myślałem, że już dawno wróci z podkulonym ogonem błagając abym ponowił swoją propozycję, a jej "przyjaciele" zostawią ją. Lecz myliłem się. Polacy nadal walczą i do tego wygrywają. Te arystokratyczne dzieciuchy nadal nie zwiały do rodziców, a Helena nadal zapiera się, aby mi się poddać.

 Aby moich problemów nie było za mało pojawiły się kolejne problemy. Po pierwsze Dymitr dostał wpierdol pod Lwowem i zwiał. Pierdolony tchórz! Po drugie ze wschodu naciera Armia Biała i Moskwa jest zagrożony. Po trzecie Anton zaczyna mieć dylemat z powodu swojej narzeczonej.

 Spojrzałem na Niemen. Jego wody płynęły spokojnie do przodu, niczym czas, który nieubłaganie się kończy. Jeśli teraz przegramy to już koniec. Będziemy musieli się poddać, a do tego nie dopuszczę! Nie poddam się!

 Chcę, jak wrócę pochwalić się przed moim więźniem. Imperium Rosyjskie musi wiedzieć, że jestem zwycięzcą. Pragnę tylko, aby cierpiał tak jak ja przez całe życie. Jeśli zniszczę jego córusię już nigdy nie zazna szczęścia. I tego właśnie chcę!

 Z zamyślenia o zemście na moim wrogu wyrwały mnie silniki samolotów. Spojrzałem w stronę, z której dochodziły. Bitwa lotnicza już się zaczęła. Patrzyłem przez chwilę jak moi piloci zestrzeliwują Polaczków, jednego po drugim. Uśmiechnąłem się na ten widok. Mam nadzieję, że laleczka też widzi swoją porażkę.

 Nagle zza chmur wyleciał jeden z polskich samolotów i bez żadnego problemu rozwalił dwa moje. Jak widać radzi sobie doskonale, jakby był w swoim żywiole. Patrzyłem ze wściekłością jak jeden ich samolot rozwala całą moją eskadrę. Niech no ja go tylko dorwę.

 Nagle usłyszałem strzały i okrzyki bitewne. Jakim cudem walka się zaczęła? Czym prędzej zacząłem biec w stronę swojego oddziału. Niestety Polacy byli pierwsi. Z jednego z pagórków dostrzegłem Helenę w krótkich włosach. Patrzyła z nienawiścią na mnie.

 Zacząłem rozglądać się za moimi dowódcami i za Antonem. Niestety nigdzie go nie było. I chyba wiem dla czego. Od samego początku zapowiedział mi, że nie będzie walczył przeciwko narzeczonej. A jak na złość Natalia walczy ramie w ramię z Heleną. Niech to!


...Time skip...

 Walki trwają już kilka dni. Jak na razie dostajemy ostro w dupę. Postanowiłem ponownie spróbować swoich sił w walce. Chwyciłem karabin i ruszyłem do walki. Jak na razie radzę sobie bez żadnych problemów.

 Jak tylko dostrzegłem Francje od razu zaatakowałem od tyłu. Z powodu zaskoczenia nie był wstanie w porę się osłonić. Wbiłem mu nuż w brzuch. Kiedy zaczął przesiąkać krwią zacząłem się śmiać. To na pewno sprawi, że Laleczka się podda. W końcu to jej przyjaciel.

 Stałem tak i patrzyłem jak mój przeciwnik się wykrwawia. Sprawiało mi to ogromną przyjemność. Nagle poczułem mocne uderzenie w głowę. Udało mi się utrzymać równowagę i spojrzałem na tego kto śmiał mnie zaatakować. No, no, no.

-Nie wierz, że twoja rodzinka mnie wspiera?

-Wiem. Ale ja nie wspieram. - synuś Cesarstwa Niemieckiego wyciągnął w moją stronę szable.

-Przecież nie toczymy wojny chłopcze. A Polska nie jest nawet twoja rodziną.

-Nie, nie jest. Lecz jest kimś więcej nić=ż tylko przyjaciółką. A teraz dobrze ci radzę się poddać.

-Śmieszny jesteś. Niby czemu miałbym się poddać? - Chłopak podczytywał rannego francuza. Nagle jego gniewne spojrzenie przeniosło się ze mnie na coś lub kogoś stojącego za mną.

-Teraz! -jak na zawołanie obaj krzyknęli jednocześnie. Automatycznie odwróciłem się do tyłu. Nim się zorientowałem Helena wystrzeliła do mnie z pistoletu. Poczułem ogromny ból w prawym oku. Zasłoniłem je ręką. Nie wiem, gdzie się podziały te śmieci. Jedyne co pamiętam to ogromny ból i mnóstwo krwi.

 Obudziłem się w szpitalu polowym. Nade mną stał Anton i wpatrywał się jak zwykle bez żadnych emocji. Kiedy próbowałem otworzyć drugie oko widziałem na nie tylko ciemność. Kiedy przyłożyłem tam rękę poczułem bandaż.

-Straciłeś prawe oko.

-Co?!

-Przynajmniej wyglądasz jak swój poprzednik. Ten sam brak oka.

-Ciebie to bawi?!

-Nie...Może trochę. Zasłużyłeś na to.

-Niby czym?!

-Okłamałeś tą dziewczynę, jej ojciec jest twoim więźniem. To teraz masz. A wystarczyło jej go dać i problem z głowy. Teraz czeka nas kapitulacja.

-Jak to? Przecież wciąż mamy armię i możemy walczyć.

-Nie. Samoloty zniszczone, artyleria na wyczerpaniu, żołnierze pouciekali w większości. To koniec.

-HET!!!(NIe)


Per. II Rzeczpospolitej

 Razem z Łotwą staliśmy naprzeciw Grigorija, którego pozbawiłam prawego oka i Dymitra. Wyglądali na załamanych i zrezygnowanych, kiedy nasi przedstawiciele podpisywali traktat pokojowy.

 Kiedy wszystko było gotowe razem z Walterem wypiliśmy po kieliszku wódki a by uczcić nasze zwycięstwo nad bolszewikami.

 Niestety podszedł do nas Dymitr. Wyglądał jak człowiek, który stracił wszystkie marzenia i nie miał już po co żyć. Spojrzał na mnie swymi błękitnymi oczami pełnymi bólu i rozpaczy. Łotwa szybko uciekł do "łazienki". Zostaliśmy sami wraz z otaczającą nas ciszą.

-Muszę cię przeprosić...

-Doprawdy? Myślałam, że jesteś dumny ze swego wyboru.

-Bo jestem- powiedział nerwowo -...znaczy...Niechciałem stracić twoje przyjaźni.

-To gratuluje, bo zjebałeś.

-Wiem...I żałuję utraty ciebie...

-Dima...ja...Ehh...odejdź...Idź do swego pana.

-Hela proszę...

-Nie. Nie mogę ci wybaczyć tego co zrobiłeś. A przynajmniej na razie. Więc proszę odejdź.

-Nie chcę. Chcę cię odzyskać kochana

-Za późno...żegnaj- nie czekają cna jego reakcję odeszłam.

 Szukałam po sali Natalii. Wreszcie ją znalazła. Stała przy tym samym, chłopaku co powiedział mi o spotkaniu z Grigorijem. Podeszłam do nich. Na mój widok chłopak wyglądał na speszonego, a Natalia na zadowoloną.

-Tonia, to jest właśnie Helena, moją przyjaciółka.

-Hela, to mój narzeczony Anton.

-Hej. Poprzednio niezbyt się zapoznaliśmy.

-Racja...Dziękuję, że zajmiesz się Nataszą.

-Nie ma za co. Cieszę się, że zamieszkamy razem.

-Ja też! Ale nie wiem, czy wytrzymam bez ciebie kochany.

-Musisz. Wież, że przysiągłem wierność Griszy. Muszę dotrzymać danego słowa tak jak robili to moi przodkowie.

-Wiem kochany...

-Ale nareszcie Korona i Księstwo w jakimś stopni się ponownie zjednoczą- spojrzał na mnie, a potem ponownie na Nati.

-Tak. Mam nadzieję, że nasi poprzednicy spoczywają w pokoju. Właśnie, nigdy się nie pytałąm. Gdzie leży Nawoja? Mego przodka, Gniewomira pochowaliśmy na cmentarzu w Wilnie, a gdzie jego ukochana?

-Nie wiem...Prusy nigdy nie oddał mojej mamie jej zwłok, aby je pochować.

-To dobrze, że Rainer jest twój. - mrugnęła do mnie- Może odda ci pierwsza Polskę.

-Może...Czas na nas. Łotwa i jego stolica Ryga zaprosili nas na przyjęcie z okazji końca wojny.

-No tak. Żegnaj Tonia... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro