25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per. Królestwa Włoch

 Stałem na balkonie z papierosem w samej bieliźnie podziwiając piękno katedry mediolańskiej znajdującej się na wprost mojej rodzinnej kamiennicy. Pomimo wczesnej pory włosi spacerowali po placu. Jedni spieszyli na poranną mszę, drudzy zapewne śpieszyli do piekarni po świeże pieczywo. Ciekawe jak to jest być zwykłym człowiekiem nie muszącym nieść odpowiedzialność całego narodu...

 Usłyszałem z wnętrza pokoju ciche pochrapywanie Królestwa Sardynii. Po wczorajszej zabawie śpi jak zabita. No ale co się dziwić, wiem, jak dogodzić kobiecie. Przyjrzałem się przechodzącemu przez plac małemu oddziałowi Czarnych Koszul. Pewnie idą się ustawiać na dzisiejszą przemowę Mussoliniego.

 Nie wiem po co się tak śpieszą przecież jest jeszcze sporo czasu. Przyjrzałem się wierzy zegarowej na jednej z kamienic i z wrażenia papieros wypadł mi na ulicę z ust. Kurwa już prawie czas!

 Podszedłem do śpiącej Sardynii i zacząłem ja budzić. Apollonia jedynie coś wymruczała i przekręciła się na drugi bok. Zdenerwowało mnie to. Wyjąłem bukiet róż z wazonu i oblałem ją wodą. Dziewczyna, kiedy została oblana zimną wodą, aż podskoczyła z piskiem.

-Wstawaj! Nie ma czasu zaraz będzie przemowa! Muszę na niej być do cholery!

-Mio caro (mój drogi) jeśli tak ci zależy to idź. Ja i tak nie miałam zamiaru sterczeć na słońcu i wysłuchiwać tych faszystowskich bredni. A po za tym muszę się teraz umyć.

-To żadne brednie! Tylko faszyści przywrócą w kraju porządek.

-Nawet nie wiesz jak bardzo nienawidzę, jak chcesz zaimponować rodzinie udając, że cię interesuje coś innego niż seks i obijanie się przy winie.

-Wcale im nie chcę zaimponować. I mam inne zainteresowania niż te które wymieniłaś.

-No tak. Ostatnio zabawiasz się w faszystę, bo panną się podobają Czarne Koszule. Ileś już przeleciał?

-Co cię to?! Wiesz co, siedź tu sobie, lecz kiedy zrozumiesz potęge faszyzmu to zrozumiesz jak bardzo się myliłaś.

-Oczywiście, oczywiście. A czy zamiast tak stać to nie powinieneś się ubrać i biec z językiem na brodzie? Tak jakby ten twój Mussolini już zaczął.

-Mamma mia! Nie myśl, że nie zapłacisz za zniewagę! Zaczekaj tylko aż wrócę!

-Nie mogę się doczekać Giuseppe. Tylko się nie spoć, bo panny nie lubią takich. - jej śmiech doprowadzał mnie do szału a jednocześnie podniecał. Oh...Czy nie można było zrobić zorganizować przemówienia innym razem? Mam taką ochotę na nią.

 Kiedy już dobiegłem na miejsce tłum wiwatował, a Mussolini schodził ze sceny. Niech to! Zapytałem jednego z faszystów o czym było przemówienie. Powiedział, że w sprawie zamachu stanu. Przed chwilą wyruszyły oddziały w stronę Rzymu. Już wiem! Jeśli zamach się powiedzie to już nikt nie nazwie mnie leniwym maminsynkiem co jedyne co robi to się puszcza!

 Rozkazałem przygotować mi konie i ruszyłem za nimi. Wydaje mi się, że Apollonia mi wybaczy, że ją tak po prostu zostawiam. No ale co zrobić. Jestem w końcu odpowiedzialnym krajem dbającym o swój naród. A jak naród chce zamachu to i ja tego chcę.

 Gdy wkroczyliśmy do Rzymu praktycznie nikt nie protestował, a sam król ogłosił, że Mussolini ma stworzyć nowy rząd. Szczerze to nie spodziewałem się, że pójdzie aż tak łatwo. Myślałem, że będzie strzelanina, walki, a tu nic. Moja rodzina co mnie bardzo zdziwiło pochwalili mnie. No przynajmniej tak to nazwijmy.

-No młody wreszcie coś zrobiłeś dla państwa. Jeśli ten twój rząd powstrzyma komunistów to będę naprawdę pod wrażeniem. - powiedział dziadek, Republika Włoska

-Postaraj się tego nie spierdolić- dziadziuś Cesarstwo Rzymskie to zawsze wie co powiedzieć.

-Oh synku może wreszcie będzie z ciebie kraj tak jak z twojego kuzynka.

-Tylko mi tu mamuś nie wspominaj o nim

-Ależ czemu? Wreszcie masz szanse być lepszym od niego. A wiesz dobrze, że jak się mówi tobie o czymś czego nie lubisz to zrobisz wszystko abyśmy przestali.

-No racja...A zatem od dziś zaczynam stawać się mocarstwem, o którym Leonard może tylko pomarzyć. - na moje słowa rodzina zaczęła klaskać i wiwatować. -Komuchy mi niestraszne!

-A właśnie może masz ochotę na makaron?

-Kochanie on jest dorosły i teraz musi wreszcie zacząć żyć na własną rękę, bo wstyd, aby taki duży facet, który właśnie zrobił zamach stanu mieszkał z rodzicami

-Masz racje, ale dlaczego miałby żyć na własną rękę, skoro jego ojciec nadal mieszka z rodzicami?

-I właśnie dla tego nazywają nas maminsynkami i niezdolnymi do samodzielnego życia.

-Oj tam, w rodzinne siła. To co z tym makaronem mamusiu?

                                                                                                                                              

Leżałem w łóżku z Wenecją i Lombardią które wtulały się z obu stron we mnie. Toskania w tym czasie robiła mi loda. Ah jak ja uwielbiam spędzać czas na takich zabawach. W sumie ciekawe jak tam Sardynia. Mam nadzieję, że już jej przeszło, bo muszę przyznać brakuje mi jej ciałka. O tak.

-No drogie panie cieszcie się mną puki jeszcze jestem.

-A czemu miało by cię nie być?- Wenecja zrobiła minę smutnego szczeniaczka

-Cóż mam taką małą sprawę za granicą.

-I się nie chwalisz nam. Niegrzeczny jesteś. - Lombardia zaczęła mnie całować po szyi.

-Czas wreszcie zdobyć sojusznika. A znam taki jeden nie-kraj co ma podobne poglądy do mnie.

-Ooo...kto to?

-Pewien chłopczyk, który potrzebuje nauczyciela do spraw faszystowskich i nie tylko.

-Brzmi fajnie. Kiedy poznamy twojego nowego chłopczyka? Wiesz, jak lubimy nasze orgie z nieświadomymi niczego chłopcami...

-Racja. A dawno nie ściągałem żadnego chłopczyka. Zapewne poza nauką faszyzmu będzie mu potrzebne wprowadzenie do świata przyjemności.

-A skąd wiadomo, że się zgodzi? - Toskania przerwała lizanie i spojrzała na mnie.

-Nikt mi nie odmawia.

-No za pewnym wyjątkiem. Pamiętasz tego blondynka o niebieskich oczkach co chodzi z twoim kuzynem? Jak mu było? Hans?

-Odmówił mi, bo miał szesnaście lat a ja tylko czternaście nie ma co wspominać. Teraz by nawet nie spojrzał na Leonarda jakbym mu zaproponował noc. A jego braciszek i ja dogadamy się bez problemu. Wychowam go na własną seks zabawkę i najwierniejszego sojusznika

-Oh aż chcę to zobaczyć jak Niemiec ci się podporządkowuje-Dziewczyny zaczęły się śmiać, ale jeszcze wszyscy zobaczą jak wielką mam władzę.


Per. III Rzeszy

 Jak co tydzień udałem się na spotkanie na zapleczu jednej z piwiarni w Monachium. Tym razem nie wiedzieć czemu Debora postanowiła iść ze mną. Obawiam się, że nie powinna tam wchodzić, ale jak woli.

 Odkąd zacząłem słuchać tego co głosił pewien mówca zacząłem mieć pewien dystans do niej. Wydaje mi się, że ma racje, że to przez Żydów i komunistów przegraliśmy wojnę. Po każdym spotkaniu zaczynam zauważać jaka wielka jest niesprawiedliwość, której Hans nie zauważa.

 Dlaczego Żydzi mają dobrze jak my, Niemcy żyjemy w nędzy z powodu porażki w wojnie? Przecież to nasz kraj a nie ich. To zwykłe przybłędy! Kiedy patrzę na Deborę mam wrażenie, że ona również uważa, że jej się wszystko należy.

 Usiedliśmy razem przy stole i wzięliśmy po piwie. Starałem się na nią nie patrzeć. Nie wiem nawet o czym ona gadała. Rozglądałem się po pomieszczeniu i przyglądałem się zebranym. Nagle na jeden ze stolików wyszedł On. Z zachwytem i zainteresowaniem chłonąłem każde jego słowo. Tak bardzo bym chciał, aby tacy ludzie sprawowali tu władze a nie te durnie w rządzie Hansa. Oni nie mają pojęcia jaka jest sytuacja w kraju tak jak ci tutaj.

 Kiedy skończył wraz z innymi wstałem i zacząłem bić brawo. Kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić w milczeniu dopiliśmy piwo. Idąc po opustoszałych ulicach Debora nagle chwyciła mnie mocno za koszulę zmuszając do zatrzymania się. Stanęła przede mną i spojrzała mi prosto w oczy.

 W jej ciemnych oczach zauważyłem gniew i...strach. Jej usta wykrzywiły się w grymasie, a na czole pojawiły się lekki zmarszczki. Zacisnęła mocniej pięści na mojej koszuli i spuściła wzrok. Patrzyłem na nią bez żadnych emocji. Po chwili podniosła ponownie głowę tym razem jej twarz złagodniała.

-Jak możesz popierać tego szaleńca? - powiedział przez zaciśnięte zęby.

-Chyba chciałaś powiedzieć szaleńca mówiącego prawdę.

-Uważasz, że całe nieszczęście jakie na was spadło po wojnie to wina Żydów?

-Rozejrzyj się. Żydzi mają się dobrze, a Niemcy biedują.

-I co? Uważasz, że powinno ich się pozbawić wszystkiego i wyjebać na zbity pysk z kraju?

-Tak.

-Też masz zamiar zrobić jak faszyści? Przejąć władzę i wprowadzić terror? Wypędzić niczemu niewinnych ludzi, bo sobie dobrze radzą podczas gdy twoi rodacy wolą siedzieć na dupie i przeżywać porażkę?!

-Jeśli to pomogłoby memu narodowi to nawet bym się nie zawahał was wygnać!

-Jesteś taki sam jak twój ojciec i dziadek! Najlepiej oskarżyć kogoś o wszystkie klęski w kraju niż wziąć się w garść i coś zmienić!

-Jeszcze zobaczysz, że mam rację! - wyszarpałem się i poszedłem jak najszybciej w swoją stronę nie odwracając się do niej.

-Opanuj się puki masz jeszcze czas! - krzyknęła za mną przez łzy.


Per. Ukrainy

 Myślałem, że pomimo porażki jaką odnieśliśmy Grisza będzie dla mnie łaskawy i będę miał dobrze. Wierzyłem, że zapomnę o niej. Ale nie. Grigorij bez przerwy wyżywa się na mnie. Do tego jego prawa ręka Anton, bez przerwy poniża mnie przy moich ludziach, oczywiście za zezwoleniem Griszy. A moje uczucia stały się jakby mocniejsze. Ciągle o niej myślę. Lecz ona mnie nienawidzi na moje własne życzenie.

 Kiedy Przegnano mnie z Moskwy zamieszkałem samotnie w chacie na moich ziemiach. Jedyne co otaczało mój dom były to ogromne połacie stepów i las rosnący obok mego domu. Samotność jest dobijająca, ale przynajmniej skończyło się bicie i poniżanie. Niestety zostało to zastąpione myślami o tym co utraciłem....

 Stałem wpatrzony w horyzont nieskończonych stepów ciągnących się w dal. Jedynie koń dotrzymywał mi towarzystwa w tych trudnych dla mnie chwilach. Jestem zupełnie rozdarty w środku. Pragnę udać się tak jak w moich codziennych snach do dworku na obrzeżach Warszawy. Wziąć ją w ramiona i całować...Lecz wiem, że nie chce mnie widzieć i to doprowadza mnie do rozpaczy...

 Jeszcze nie wszystko stracone. Powiedział, że jeszcze nie jest wstanie mi wybaczyć, ale jest szansa, że to zrobi. Wszystko będzie dobrze. Odzyskam ją bez żadnego problemu i już nigdy mnie nie spodka to co przez ostatnie dni, noce, miesiące.... 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro