3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Per. III Rzeszy

 Całą podróż musiałem znosić chrapanie dziadka. Jedyne co miałem do zajęcia to patrzenie w okno. Na szczęście wiosna była tego roku piękna. Podziwiałem zielone sady, lasy, ukwiecone pola...Chciałbym to wszystko namalować. Przez całą parogodzinną podróż dziadek wstał raz za potrzebom i spał dalej. Na szczęście nim znowu zasnął udało mi się go wypytać po co tak naprawdę jedziemy do Wiednia. I otrzymałem odpowiedź. Podobno Astro-Węgry ma problem na Bałkanach. Konflikt od jakiegoś czasu tylko się nasila. Ostatnie co mi powiedział nim przysnął było, że ojciec i wuj mówią o zbliżającej się wojnie. Od ostatniej wojny minęło jakieś czterdzieści trzy lata, to właśnie w tedy mój ojciec został państwem. Od tego czasu nie działo się nic, dlatego wszyscy nazywają te czasy La Belle Époque, piękna epoka. Kiedyś ojciec mówił, że jeśli nadejdzie jakaś wojna i przerwie ten jak to powiedział "piękny czas" to zmieni się nieodwracalnie wszystko, zaburzy to cały porządek świata. Mama jak na optymistkę przystało jedynie stwierdziła, że będą to pozytywne zmiany, albo niedojdzie do żadnej wojny. Nie znam obecnej sytuacji, ale jeśli ojciec i dziadek się boją to możne naprawdę coś się ma wydarzyć.

 Po wyjściu z pociągu wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy prosto do posiadłości wuja. Za każdym razem, gdy tu jestem mam wrażenie jakby czas w tym miejscu się zatrzymał. Zawsze te same ogrody w stylu XVIII wieku, staromodne zwyczaje i ubiór mieszkańców. U nas w posiadłości mamy prąd, odkąd pamiętam, a tu nadal używa się świec. Dziwne to, bo wuj jest bogaty. Ale i tak plusem jest, że wysłał po nas samochód, a nie powóz jak rok temu. Auto zatrzymało się pod ogromnymi schodami prowadzącymi do klasycystycznego pałacu. Na ich szczycie stał Węgry, Austria i jego syn Austro-Węgry. Oczywiście wuj Reinhard wyglądał jakby wyszedł z teatru, gdzie grał w sztuce osadzonej w XVIII wieku. Na mój widok przewrócił oczami i westchnął. Daniel nic nie powiedział, jedynie skinął mi głową na powitanie. Friedrich chyba jeszcze nie wie, że już jesteśmy. No cóż. Pamiętam, że jego ojciec od zawsze krytykował go, bo jest niewidomy, co złościło moją mamę, która stawała w jego obronie. Po tym jakże dziwacznym przywitaniu dorośli udali się do gabinetu, aby porozmawiać. Też chciałem, ale Reinhard przegonił mnie jak jakiegoś kota "Psik". I tak zostałam sam na korytarzu nie wiedząc, gdzie mam iść. Zapowiada się ciekawy tydzień...


Per. II Rzeczpospolitej

 Jak na razie idzie mi dobrze. Węgry przesłał dość sporą sumę mamie, a ja z Lucią pomagamy w posiadłości. W chwila, gdy mam wolne wymykam się z dworu i zwiedzam miasto. To właśnie podczas jednej z takich wypraw natknęłam się na tego samego pana co w pociągu. Opowiedział mi, że chcą utworzyć polski odział wojskowy i chcieli abym dołączyła. Potrzebują mnie. Tylko w jaki sposób mam przekonać władzę, aby pozwolili mi zaciągnąć się do wojska? Nie dość, że jestem dziewczyną to jeszcze nie skończyłam czternastu lat. Od tamtej rozmowy z Ziukiem nie wiem co mam robić. Zostaje mi porozmawiać z Węgrami. Podobno był przyjacielem mojej mamy. W nim moja jedyna nadzieja. Kiedy byłam już pewna, że jest sam zakradłam się do jego gabinetu. Kiedy stanęłam w drzwiach on nawet nie oderwał wzroku od dokumentów. Co oni wszyscy widzą w tych papierach? Mój ojciec też tak robił. Podeszłam do biurka.

-Panie? Mam prośbę do ciebie...- na dźwięk mojego głosu spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się ciepły i przyjazny uśmiech, co dodało mi odwagi.

-Czy coś się stało?

-Nie...tak...no bo...Chcę prosić o przydzielenie mnie do nowego oddziału dla Polaków w ramach pracy na rzecz cesarstwa. - powoli spojrzałam na niego. Ten przyjazny uśmiech znikł w ułamku sekundy.

-Dlaczego ze wszystkich obowiązkowych prac na rzecz naszego cesarstwa wybierasz wojsko?

-To mój obowiązek, wspieranie mego narodu. A proszone mnie o to. Więc chcę to spełnić. Więc proszę cię o zgodę.

-To nie zależy ode mnie tylko od Friedricha. Ja jedynie mogę go próbować namówić. Co zrobię dla ciebie....

-Dziękuję

-Przypominasz matkę z wyglądu, a zwłaszcza twoje oczy. To cecha szczególna twego rodu...Ale masz też coś z ojca, nawet sporo.- na wspomnienie mojej mamy jego głos był przepełniony smutkiem

-Z każdym rokiem coraz bardziej zapominam, jak wyglądali, jacy byli...

-Zawsze będą z tobą...A teraz posłuchaj. Jeśli chcesz do wojska to jedziesz z rana ze mną do Wiednia...

 Podróż minęła nam na długich rozmowach o wszystkim. Przy okazji poznałam jego syna Ignac'a. Gdy dotarliśmy moim oczom ukazał jeszcze bardziej bogaty pałac. Węgrzy mieli umiarkowane dekoracje, a tu wszystko aż ocieka, bogactwem. Aż przypomniał mi się pałac carski z dzieciństwa. Na razie zostałam przydzielona do pomocy jednej z pokojówek niewiele starszej ode mnie. Nie mam pojęcia, kiedy Węgry wezwie mnie na rozmowę z Friedrichem.

 W pałacu było dużo gości, ale nie wiem z jakiego powodu. Chodząc z koszem ze świeżą pościel po tych pełnych przepychu korytarzach zaczęłam się zastanawiać jakby wyglądało moje życie jakby nigdy nie doszło do śmierci mamy. Czy też bym mieszkała w pałacu z moimi rodzicami? Nosiła przepiękne suknie i klejnoty? Czy byłabym szczęśliwa? Nie chciałabym zmienić biegu przeszłości tracąc moją obecną rodzinę., ale tak bardzo chcę znowu zobaczyć mamę i tatę...

 Szłam tak zamyślona i nie usłyszałam, że ktoś zbliża się zza zakrętu. Nim się spostrzegłam wpadłam na kogoś. Boże, żeby tylko to nie był Austria, bo już po mnie. Powoli podniosłam wzrok i spojrzałam na osobę, z którą się zderzyła. Uff...to nie on. Przede mną leżał na ziemi chłopak w moim wieku o jasnych włosach i był niesamowicie przystojny. Gdy na mnie spojrzał ujrzałam jego przepiękne niebieskie oczy. Poczułam jak się cała rumienię. Czym prędzej pozbierałam prześcieradła, przeprosiłam z ukłonem i zaczęłam biec w swoją stronę.

-Zaczekaj! Wracaj tu! - starałam się jak najszybciej skręcić w przeciwny korytarz. Lecz usłyszałam, że biegnie za mną. O nie. Czego on chce? Zbiegłam ze schodów dla służby i skierowałam się do pralni. Kiedy tylko weszłam do środka poczułam duszne powietrze. Przy stanowiskach z miednicami i wodą siedziały praczki i tarły na tarce jakieś ubranie. Jak najszybciej postawiłam kosz przy stanowisku mojej towarzyszki.

-Coś taka zdyszana? Po co tak biegłaś?

-To...długa historia

-Dobra...O proszę, a co tu robi panicz? - na słowo panicz szybko się odwróciłam w stronę drzwi. Jak najszybciej kucnęłam i schowałam się po drugiej stronie miednicy. - Co ty wyprawiasz?

-Niechcący wpadłam na niego. Zaczęłam uciekać, a on krzyczał abym wróciła, ale ja się nie zatrzymywała i zaczął mnie gonić. Nie mów mu, że tu jestem. Proszę. Boję się czego co może chcieć...

-Dobra niech będzie. - zarzuciła na mnie stertę prześcieradeł i kazała milczeć. Po chwili usłyszałam kroki. - Mogę w czymś pomóc paniczu? - Cholera! Po co się odzywała?!

-Szukam jednej z pokojówek- miał bardzo miły i melodyjny głos co mnie zdziwiło, w końcu to Niemiec. Wyczułam w nim lekką determinację.

-Tu pracuje wiele pokojówek. A jak ona wyglądała? - Co ona wyprawia?

-Brunetka,bardzo niska,  z grubymi warkoczami i przepięknymi szmaragdowymi oczami. Widziałaś ją? - pierwsze jego słowa były przepełnione zachwytem przez co zarumieniła się, w końcu mówił o mnie. Ale ostanie słowa wypowiedział z lekkim gniewem.

-Ona jest nowa. Niestety nie wiem, gdzie teraz może być. Tu nie pracuje, ma zajmować się pokojami. Przykro mi, że nie mogę pomóc. Ale mogę jej przekazać, że panicz ją szukał.

-To nie jest aż tak ważna sprawa...- usłyszałam, jak się oddala, a jego gniew w głosie mnie przestraszył. Co ja mu takiego zrobiłam

-Dobra, a teraz gadaj. Coś ty narobiła? - milczenie przerwała Greta zdejmując ze mnie prześcieradła.

-No nic. Niechcący się zderzyliśmy i tyle. To on się mnie czepił. Ja naprawdę nic mu nie zrobiłam.

-Dobra, już dobra. Lepiej uważaj na niego.

-To syn Friedricha albo Reinharda?

-Nic z tych rzeczy. To drugi syn samego Andreasa, Cesarstwa Niemieckiego i jego żony Adelajdy, Bawarii. Więc radzę ci uważać. Oni nie słyną z dobroci i delikatności. - mówiąc to uśmiechnęła się złowieszczo.

-Przepraszam, ale niechcący usłyszałam waszą rozmowę. I słyszałam kiedyś, że panicz Rainer w wieku czterech lat trafił w sam środek szczetnicy. A do tego jest zabójczo przystojny. Ty to masz szczęście. Niczym w prawdziwej baśni. Biedna dziewczyna i prawdziwy książę- Dziewczyna, która do nas podeszła, miała może szesnaście lat i była przeraźliwie chuda. Na wzmiance o baśni zrobiła obrót kładąc złożone ręce w kształt serca w jego miejscu.

-Tyś chyba się nażarła proszku do prania, bo głupoty gadasz. On miałby coś poczuć do takiej jak my? Oh błagam. Tacy jak on żenią się tylko z takimi jak oni, a nie służącymi. A ten to jakiś postrzeleniec. Ugania się jak głupi po pałacu, że by cię zapewne opierdolić. Chrzanić takich jak on. Cholerni bogacze.

-Oh Greciu, ty tylko widzisz świat w czarnych barwach- Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie

-Jakby ciebie rodzice wydali w wieku dwunastu lat za mąż, bo dostali nową krowę i koguta, to też byś nie wierzyła w żadnego księcia na białym koniu. A ty lepiej uważaj, bo tacy panicze lubią zabawiać się niewinnymi dziewczętami. Wracajcie do roboty.

 Żal mi Grety. W tak młodym wieku rodzice sprzedali ją jakiemuś pijakowi i teraz będąc w ciąży musi zarabiać na niego i drugie dziecko, a ma dopiero piętnaście lat. Ma racje, że bogacze nie przejmują się losem biednych. Mam przykład na mojej rodzinie. Często przymieramy głodem podczas gdy oni wystawiają bale i wyrzucają jedzenie. Ale mam zamiar posłuchać Grety. Lepiej być ostrożnym i uważać na niego.


Per. ZSRR

 Imperium nie kłamał mówiąc, że wypuści mnie z celi i wyśle na poligon. Nawet nie chce mi się w to angażować. Jeśli by doszło do wojny to mam nadziej, że Aleksander przegra i zostanie upokorzony. 

 Kiedy my, szeregowcy strzelamy oni dowódcy w tym on, piją i obżerają się spoglądając na nas z balkonu. Ciągle z góry dochodzą do nas chamskie komentarze. Idioci. Gdyby nie my to państwo już dawno by upadło. 

 Miałem oddać strzał jako ostatni. Ustawiłem się na pozycji. Wycelowałem i dostrzegłem nad tarczą opartego o poręcz balkonu. Uśmiechał się do mnie tym swoim okrutnym uśmieszkiem. Tylko jeden strzał...Jeden jedyny...Paw...W sam środek.

  Ciesz się. Jeszcze się nie zabiję, ale to wkrótce nastąpi i będziesz żałować, że nauczyłeś mnie używać broń... Chciałem mieć cel i teraz go mam... obalę monarchię...zabiję Imperium Rosyjskie...Nikt mnie nie powstrzyma...uwolnię lud.... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro