50

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Grigorij stał samotnie z papierosem spoglądając na ruiny dawnej stolicy. To co widział z swojego brzegu Wisły było tylko kilkoma wysokimi ruinami, a tak to same gruzy rozpościerały się wzdłuż rzeki. Nic już nie wskazywało na czasy świetności tego miasta.

 Rosjanin wiedział, że mógł w jakikolwiek sposób spróbować powstrzymać Niemców przed dokonaniem tych zniszczeń lecz zamiast tego stał bezczynnie dniami i nocami przyglądając się jak wszystko płonie i obraca się w gruzy. Lecz on nie zrobił nic. Nadal nie robił. Od trzech miesięcy miasto stoi niczym wielkie cmentarzysko polskiej odwagi i wolności.

 Śnieg prószył utrudniając widoczność, ale on nie zwracał na to uwagi. Nawet mróz dający się wszystkim we znaki był mu obojętny. Jego cała uwaga była skupiona na próbie wymyślenia jakiś argumentów, które przekonają dowództwo do ruszenia dalej. Nagle jego samotność przerwał Anton z Natalią. Rosjanin nawet nie drgnął gdy przyjaciel położył mu rękę na ramieniu.

-Możesz już przestać...

-Nie. Musimy go powstrzymać. Sam widzisz c zrobił z Warszawą. Muszę przekonać dowództwo do podjęcia walki

-Eh...Przyjacielu czy ty zawsze musisz dowiedzieć się jako ostatni- Białorusin uśmiechnął się lekko do niego na co ten zmarszczył brwi

-Co to niby znaczy? Coś się stało?

-Mamy rozkaz wkroczyć do Warszawy.

-Co?! Ale jak...?

-To nie istotne. A teraz zbieraj się zaraz przekraczamy rzekę.

-Jasne...-Nagle cały entuzjazm Grigorija znikł. Pozostali domyślili się o co chodzi- Myślicie, ze to prawda co ogłosili Niemcy?

-Nie wierzę w ani jedno jego słowo. Hela żyje.-Natalia była bardzo stanowcza. Pozostało im jedynie albo uwierzyć w jej słowa albo tak jak ona chwytać się nadziei

 Z powodu styczniowych mrozów łatwo przedostali się na drugą stronę. Tam zastali jedynie nielicznych Polaków przy małych ogniskach, mnóstwo gruzów i usypanych nagrobków zapewne po poległych. Na widok wkraczającej Armii Czerwonej nikt się nie cieszył. Widać było jak bardzo ich nienawidzą za nie udzielenie pomocy podczas powstania.

 Natalia po dłuższej chwili rozpoznała gdzie mniej więcej była główna droga przechodząca przez dawne centrum miasta. Grigorij nie wiedział co ma teraz robić. Ludzie są wygłodniali i wyniszczeni. Nie będą chcieli współpracować. Po dłuższej chwili wydał rozkaz aby dać im trochę jedzenia i zająć się rannymi i chorymi. Może to jakoś ociepli ich stosunki. Kiedy skończył wydawać rozkazy przysiadł się do Natalii i Antona siedzących na dawnej Kolumnie Zygmunta. Żałował i to szczerze, że zawarł pakt przeciwko Polsce z tym psychopatom.

 Nagle usłyszeli jakieś kroki w ruinach zamku. Postanowili to sprowadzić. Może ktoś potrzebuje ich pomocy. Powoli omijali gruzy i pozostałości po murach zamku. Nagle zauważyli kogoś kto wyciągał z pod gruzów kawałki drewna zapewne na opał.

-Przepraszam. Może pomóc?-Grigorij obawiał się, ze dostanie jakoś chamską obelgę co ponownie wywoła u niego wyrzuty za to do czego dopuścił.

-Grisza?-Na dźwięk znajomego i tak bardzo umiłowanego głosu od razu podbiegł do jego właściciela i mocno przytulił.-Ej Grisza dusisz.

-Wybacz. Alek co tu robisz? Miałeś się ukryć

-Miałem. Ale nie mogłem zostawić przyjaciół. Co tu robisz?

-Pozwolono nam wkroczyć do miasta.

-Raczej tego co po nim zostało. Ale nie martw się. To nie ciebie tu nienawidzą, a Rzeszunię. Lud pragnie jego i jego ludu krwi. Więc jeśli masz zamiar ruszyć na Berlin to pójdą z tobą.

-Jak to?

-A tak to.- na twarzy miasta zagościł tak bardzo drogi dla Griszy uśmiech

-No...nie wiem nawet co robić...ale...Aleksiej czy ona...żyje?-Chłopak wyraźnie się speszył

-Alek no mów!- Natalia podbiegła i potrząsnęła go za ramiona

-Żyje. Ale Rainer nie wie i tak ma pozostać.

-Bogu dzięki. Zaprowadź mnie do niej. Proszę.

-Dobra, dobra tylko mnie puść. A i Grisza lepiej sobie uważaj, nie jest w dobrym humorze

-Dobrze wiedzieć

 Ruszyli za mikstem w stronę w miarę całych kamienic jednak zamiast wejść do piwnic jak się spodziewali poszli na samą górę. Idąc przez niektóre piętra mijali spore dziury w ścianach. Po wejściu do opustoszałego mieszkania dostrzegli lekkie światło dochodzące z jednego z pokoi. Stalingrad wszedł jako pierwszy i położył zdobyte drewno na podłodze obok kominka. Pozostali po wejściu rozejrzeli się w poszukiwaniu Polski, ale nikogo nie było. Nagle Grisza poczuł zimne ostrze noża na gardle.

-Miło, ze wreszcie wpadłeś.-ktoś wysyczał mu do ucha

-A ty jak widzę umiesz witać gości Heleno.

-Nie jesteś tutaj mile widziany.

-Hela nie! On jest po naszej stronię. -Natalia podeszła do niej i odciągnęła jej rękę od szyi Rosjanina.

-Wybacz, ze nie przybyłem wcześniej ale nie miałem jak. Wydali rozkaz, aby czekać.

-Jasne...-schowała nóż za pasek i przytuliła przyjaciółkę. Po chwili podeszła do miasta i zaczęła razem z nim łamać za duże kawałki i wkładać je do pieca. Grisza przyglądał jej się w milczeniu. Po chwili zauważył, że spod niedokładnie zapiętej sukienki widać bandaż na klatce piersiowej.

-Jakim cudem przeżyłaś? Czemu nic nie powiedziałaś? Wszyscy myślą, że już po tobie.

-Niech cię o to głowa nie boli. A gdybym nawet dała znak, że żyję to by wrócił, a tak to ma spokój. Ale wiesz co Griszka?- jej dziwny przesłodzony ton który miała wymawiając jego imię sprawił, ze lekko się przestraszył

-Co niby?

-Cieszę się, ze wreszcie jesteś. Jestem gotowa.

-Co? Na co niby?

-Na zemstę. Chcę wstąpić do twojej armii.- Chłopak zaniemówił. Nie tego oczekiwał po dziewczynie która cudem przesyłała.

-To taki żart? Bo wiesz przecież, że jesteś teraz pod moją opiekom i zostaniesz razem z Natalią zabrana do Moskwy gdzie dostaniesz schronienie i strażników co będą o ciebie dbać i...

-Chrzań się. Nie mam zamiaru ukrywać się, podczas gdy wojna nadal trwa. Rządami abyś przyjął mnie do wojska! Chcę iść z tobą na Berlin!

-Przecież ledwo uszłaś z życiem! Powinnaś odpoczywać, a nie!

-A ja chcę walczyć! Należy mi się za to co mnie spotkało!

-Przestań krzyczeć!

-Sam się drzesz!

-No niczym stare dobre małżeństwo- Alek uśmiechnął się do nich dwuznacznie na co od razu zamilkli

-Nie zmienię zdania.

-Niech ci będzie. Ale na twoje ryzyka.

-Dobrze.

-Dobrze.-Chłopak był poirytowany jej wolą walki. Nie rozumiał jak po czymś takim można chcieć walczyć. Ale im dłużej się nad tym zastanawiał zdał sobie sprawę jak bardzo ją za to podziwiał

 Helena została przydzielona do lotnictwa. Natalia również postanowiła walczyć u boku przyjaciółki. Razem z Griszą, Antonem i Alkiem pojechali na poligon gdzie znajdował się ich nowy oddział. Jak się okazało to był tylko i wyłącznie damski oddział. Nim jednak poznały swoje towarzyszki Grisza rzucił im jakieś worki z mundurami nie dbając czy złapią.

-Tak więc od jutra rozpoczynacie szkolenie. A i jeszcze jedno. Nie zdziwcie się, ze panowie nie przepadają za panienkami w wojsku. W razie czego nadal możecie zrezygnować i...

-Nie licz na to.

-Jak ty mi laleczko działasz na nerwy

-To moja specjalność.

 Grigorij odchodząc miał nadal nadzieję, że zrezygnują i nie pojadą z nim aż do Berlina. Nie wiedział czemu ale nie chciał aby coś się jej stało. Na wiadomość, że zginęła pił i ciągle widział ją w snach. Nie rozumiał dla czego i wolał nie zrozumieć.

 Po poznaniu pozostałych pilotek Helena poczuła złość do Grigorija. Te dziewczyny podczas walk o ojczyznę wykazały się niesamowitą odwagą, a zamiast je szanować to wszyscy traktują je jak zwykłe dziwki i popychadła. Nie miała zamiaru tego tolerować. Skoro dostała dowództwo to miała zamiar zmienić zachowanie żołnierzy wobec nich.

 Po tygodniu intensywnych treningów Nocne Wiedźmy były gotowe, aby ponownie stanąć oko w oko z niemieckim lotnictwem. Helena stała z Alkiem i spoglądali jak dziewczyny prezentują różne wyczyny w powietrzu.

-Jak myślisz Grisza wreszcie zmusi tych durniów z dowództwa, aby przestali je poniżać?

-No wiesz Hela to chyba zależy od ciebie i tego jak z nim zagadasz.

-Już ja sobie z nim pogadam. Drań. I jeszcze na dodatek widziałam jak podglądał nas podczas kąpieli. Nie wiem czemu ale ciągle gapi się na moją ranę.

-A chuj go wie. Ale przyznasz, że miałaś szczęście, że nie trafił w serce.

-Nie trafił, bo nie mógł. Powstrzymał sam siebie.

-Dziwną masz wersje wydarzeń. Pozostali twierdzą, że źle wymierzył i nie zauważył.

- Wiem, że tak naprawdę mi wierzysz, ale nie chcesz tego przyznać, bo nie znasz go tak jak ja.

-Ja po prostu tego nie rozumiem. A tak w ogóle to oni wiedzą po co wstąpiłaś do wojska?

-Nie. I lepiej aby nie wiedzieli.

-Jesteś pewna, że dasz radę go zabić?

-Muszę. Błagał mnie o to i mam zamiar mu pomóc.

-A zatem będę pomagał najlepiej jak tylko umiem.

-Dziękuję. Ale dla ciebie mam inne zadanie. Jak dotrzemy do Berlina masz uwolnić Warszawę. A jeśli dowiesz się czegoś nowego o czym mi nie mówią to masz powiedzieć mi od razu.

-Tak jest.

______________

 Kraków od upadku powstania była nie swoja. Ciągle tylko wspominała wszystkie te przykre i bolesne wspomnienia które przeżyła. Nie zwracała na nikogo uwag i ciągle myślała co z Helą. Obwiniała się, ze wróciła do domu zostawiając ją tam. Wiedziała, ze Stalingrad jest odpowiedzialny, ale nawet jeśli wolała być tam z nimi. Nagle z zamyślenia wyrwały ją czyjeś dłonie na jej ramienicach. Od niechcenia zmusiła się do spojrzenia w niebieskie ozy Berlina. Zdziwiło ją, ze zamiast zobaczyć w nich to jego wieczne rozbawienie, beztroskę i zadziorność ujrzała strach, smutek i ból.

-Co ci jest? Czemu się tak ubrałeś?-Na widok jego mundury i płaszcza się lekko przestraszyła.

-Bo...wyjeżdżam. Mam rozkaz powrotu do siebie i to jak najszybciej.

-Dlaczego?

-Armia Czerwona przekroczyła Wisłą, a z zachodu Francja, Ameryka i Wielka Brytania niedługo dotrą do granicy.

-Jesteście w potrzasku...

-Tak. Chciałem się pożegnać, bo nie wiem za ile znowu cię zobaczę. Żegnaj Krakau

-Stój! Nie chcę takiego pożegnania jak zawsze. Już za długo to ukrywałam, ale dziś już wiem, że nie chcę tak dłużej.

-Nie rozumiem

-Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?

-Jak mógłbym zapomnieć.

Kraków tego dnia jak zwykle spacerowała w towarzystwie Częstochowy i Lwów po pałacowych ogrodach. Całkowicie zapomniała, ze mieli mieć tego dnia gości, a jako stolica musiała ich powitać razem ze swoim krajem. Spacerując tak beztrosko w gronie przyjaciółek dostrzegła Nawoje i Gniewomira rozmawiającymi z gośćmi. Dopiero w tedy przypomniała sobie o swoich obowiązkach. Jak najszybciej pobiegła szukać Augusta, ale jak zwykle nigdzie nie było Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Biegając tak po korytarzach wpadła niechcący na kogoś. Jak się okazało była to stolica Brandenburgi, Berlin. Dziewczyna zakochała się w jego uśmiechu i tym przyjaznym spojrzeniu. Lecz ona jak to ona jak zwykle dusiła to wszystko sobie. Przez te wszystkie lata po mimo jego zalotów, czułości i przyjacielskich gestów zgrywała obojętną. Starała się jak mogła zachować pozory kogoś kto nie ma zamiaru wdawać się w głupie znajomości. Lecz po odzyskaniu niepodległości przejrzała na oczy i zrozumiałą jak bardzo go raniła przez te wszystkie lata.

-Wybacz mi, ze tak cię traktowałam przez te wszystkie lata. Tak bardzo chciałabym to naprawić i powiedzieć ci już dawno, ze cię kocham.

-Krakau...

-Nic nie mów. Chcę się pożegnać.

-Ich liebe dich.

-Nic nie mów.-Pocałowała go, a on odwzajemnił i czule ja objął. Wiedzieli, ze to pożegnanie może zwiastować bardzo długą rozłąkę.

 Kiedy nadeszła pora posłusznie udał się do samochodu i ruszył w stronę ojczyzny. Jednak ku jego zdziwieniu wcale nie jechali prosto do Wrocławia, a stamtąd do niego. Gdy tylko przekroczyli z nienawidzioną bramę wiedział co jeszcze trzeba załatwić. Bez słowa wyszedł z samochodu i udał się do kwatery dowódców obozu. Po wejściu do środku zastał beztrosko wypoczywających Prusy i Austrię. Na jego widok Reinhard tylko westchnął.

-Musicie uciekać.

-Nie będzie mi miasto rozkazywać.

-Reinhardzie. Mój Berlin ma racje. Podobno ruscy nadchodzą.-Prusak wyglądał nagle tak jakby rozumiał całą ich sytuacje

-Tak panie. Kazano mi przekazać wam, że macie jechać do swoich stolic. Wiedeń i Królewiec was oczekują.

-Eh gorszy. A co z więźniami? -Austriak wydawał się zupełnie obojętny tym co może się stać

-Tym ma się zająć dowództwo. Musimy się śpieszyć. Wstawaj Reinhardzie! Musimy jechać!

-Ty mi tu nie rozkazuj biały. A wracam do tego mojego błazna Wiednia tylko dla tego bo Rainerek tego chce.

-Świetnie Bruder, a teraz pakuj się.

-Od tego mam służbę. Nie to co ty. Phi

-Jak ja cię normalnie kocham braciszku. Berlin możesz już jechać my sobie poradzimy.-Wilhelm podszedł do niego i szepnął mu jeszcze do ucha- Pilnuj mojego wnuka. Martwię się, że zrobi coś głupiego.

-Zrobię co mogę panie.

______________

 Rainer wpatrywał się w horyzont wyczekując nadejścia swojego przyjaciela. Jedynej osoby której szczerze ufał i był z nim szczery we wszystkim. Gdy wreszcie Węgry wszedł zdziwił się widokiem Rzeszy w takim stanie. Miał na sobie niedopięta koszulę wychodzącą ze spodni i z podwiniętymi rękawami, a szelki zwisały wzdłuż nóg. Jego blond włosy były rozczochrane, a twarz zdobiły wory pod oczami. Ignac musiał przyznać, że jeszcze go takiego nie widział.

-Wzywałeś?

-Tak. Długo myślałem i już wiem. Musisz zgodzić się na podpisanie kapitulacji.

-Że kurva co? O nie, nie, nie. Nie zamierzam dołączyć do aliantów i walczyć przeciwko tobie.

-Musisz. Inaczej nie oszczędzą cię.

-Tak jak ciebie Rani.

-Ignac proszę. To dla twojego dobra. Ja cię w to w ciągnąłem, a teraz chcę to naprawić. Chociaż tyle mogę

-A ja odmawiam. Obiecaliśmy sobie, że będziemy zawsze razem.

-Ale ja nie chcę, abyś podzielił mój los kiedy masz szanse się uratować!

-Jeśli podpiszę kapitulację będę musiał walczyć przeciwko tobie. Nie mogę tego zrobić. Jesteś dla mnie jak brat.

-Ty też...ale...

-Pamiętasz jak zostaliśmy przyjaciółmi?

-Nigdy bym nie zapomniał.

-Więc powiedz.

-Oboje naruszyliśmy regulamin szkoły i zamknęli nas w kozie. To tam się poznaliśmy.

-Następnego dnia stanąłeś w obronie Hansa za jego orientacje. Ja od razu przybyłem ci z pomocom, bo dostawałeś łomot od starszych. Od tamtego czasu jesteśmy zawsze razem. Więc nie myśl, że będę przeciwko tobie.

-Ale nie możesz zostać po mojej stronie! Zrozum to błagam!

-Eh..no dobra. Zrobię to pod jednym warunkiem ze strony aliantów.

-To znaczy?

-Jeśli obiecają, że nie skrzywdzą cię i nie zmuszą mnie do ataku na ciebie.

-Wiesz, że to nie możliwe. Ale i tak proszę abyś podpisał dla dobre swego i swoich następców. Zresztą Lucia też by tego chciała.

-Dobra...Ale masz kurva przeżyć! Bo patelnią zatłukę

-Spróbuję. A teraz już wracaj do stolicy.

-Wiesz nie powinienem w końcu jesteś strasznym Rzeszą ale jebać, może mnie nie ugryziesz.

-Co ty znowu...?- Węgier nie dał mu dokończyć bo go mocno przytulił. Bo chwili szoku odwzajemnił gest i ze smutkiem odprowadził przyjaciela wzrokiem do drzwi.

 Węgier po przekroczeniu drzwi natknął się za drzwiami na bliźniaczki. Dziewczynki uśmiechnęły się do niego po czym pobiegły do ojca. Ignac uśmiechnął się na myśl, ze jego przyjaciel ma jeszcze te dwa małe aniołki. Prawie całą drogę coś nie dawało mu spokoju. Tak jakby o czymś zapomniał, ale nie mógł dojść do tego co to było.

 Kiedy wszystko było już podpisane poza zgodom na wysłanie wojsk na rzeszę Ignac doznał olśnienia. Dziewczynki. Madeleine i Ingrid są w niebezpieczeństwie! Powinien był zabrać je ze sobą. Czemu na to nie wpadł? Rainer nie da już rady ich ukryć. Kurva! Ignac wpadł na chyba najgłupszy plan w swoim życiu, ale to było ostatnie co mógł zrobić. Podczas podpisywania oficjalnie ogłosił, że również wyruszy na Berlin. Nie miał zamiaru walczyć z dawnymi sojusznikami, chce tylko zabrać dzieci z miasta. W duchu modlił się tylko aby Berlin nie podzielił losu Warszawy i wielu innych miast.

____________

 Kraków patrzyła jak Armia Czerwona kroczy jej ulicami. Pomimo, że Grigorij przybył z Helena nadal mu nie ufała i uważała za prostaka i zwykłego gwałciciela. A przynajmniej taki obraz podsunęły jej plotki. Przed kolacją na która go zaprosiła była pewna, że wszystko co o nim słyszała się potwierdzi. A do tego sam Moskwa raczył ją zaszczycił.

 Kolacja minęła w ciszy. Grigorij ani razu nie zachował się prostacko, a wręcz pokazał, ze umie się zachować w towarzystwie. Co dodatkowo zdziwiło Kraków i Częstochowę, która przybyła na prośbę przyjaciółki był fakt, że dość dobrze dogadywał się z Heleną. Po wybadaniu gruntu rudowłosa postanowiła podejść do Rosjanin.

-Moje gratulacje. Udowodnił pan, ze plotki kłamią.

-Yy...dzięki?

-Zanim zaczniesz coś gadać proszę, abyś mnie wysłuchał- jej szlachecki ton pełen wyższości był tym co tak bardzo nienawidził, ale postanowił wysłuchać co miała do powiedzenia.

-A więc słucham.

-Chodzi o mojego brata. Oświęcim od wybuchu wojny jest w niewoli. Nie wiem nawet co się z nim dzieję. Więc skoro masz po drodze to może...no...

-Uwolnimy go.

-Naprawdę?

-Masz moje słowo.

-Dziękuję!- Grigorij był całkowicie nie przygotowany na reakcję miasta. Kobieta uścisnęła mu dłoń i ucałowała. Kiedy już odeszła poszedł na dzieciniec zamku do Heleny. Dziewczyna miała na sobie tylko cienką sukienkę choć wieczór taki chłodny.

-Nie za ciepło ci?

-Musiałam się przewietrzyć.

-To długo ci to zajmuję, bo zsiniałaś z zimna.-Zdjął z siebie płaszcz i okrył nim jej nagie ramiona.

-Po co przyszedłeś?

-Jak zwykle jesteś urocza. Chcę zapytać czy jedziesz ze mną odbić z rana Oświęcim

-Naprawdę się pytasz? Zazwyczaj robisz wszystko aby się mnie pozbyć.

-Ale to w końcu twoje miasta i nie powinienem więc pytam. To jak?

-Raczej znasz odpowiedź.

-Znam. Więc czekam o świcie przed bramą gwiazdową do zamku.

-Więc czekaj. O Uważaj tam jest...-nim dokończyła mężczyzna prawie zrobił szpagat i upadł na przysłowiowe cztery litery. Helena widząc jego zaskoczoną minę zaczęła się śmieć. On po chwili również zaczął. Kraków i Moskwa obserwując ich z balkonu nie mogli do końca pojąć co tak naprawdę widzą.

-Daj rękę po mogę ci wstać.-Grigorij chwycił jej dłoń i wstał

-Dzięki. A teraz zmykaj do środka, bo się przemrozisz.

-Do jutra Grigoriju Fiedorowiczu.-jej rosyjski akcent brzmiał jak rodowitej Rosjanki, która nigdy nie opuszczała ojczyzny. Zresztą jej polski również był perfekcyjny

 O świcie oba kraje razem z czterema miastami na czele armii wyruszyli prosto na Oświęcim. Helena i Grigorij jechali z boku na koniach cały czas rozmawiając. Stalingrad na widok miny Kraków lekko się skulił. Znał ją za dobrze i wiedział, że była straszna. Z resztą Częstochowa podzielała jego zdanie. Jedynie Moskwa był niewzruszony miną towarzyszki, a wręcz całkowicie zaciekawiony rozwojem sytuacji między ich krajami.

-To się źle skończy.

-Oj daj Krakuś spokój. A może to jest...-Częstochowa próbowała coś powiedzieć ale Kraków była szypsza

-Nawet nie kończ!

-Masz coś do miłości?-Stalingrad puścił jej oko

-Przypomnę wam jak skończyła się poprzednia miłość Heli.

-Ale tym razem tak nie będzie. A raczej nie ma szans.

-Bardzo śmieszne Aleksiej! To, że go lubisz nie oznacza, że jest taki dobry

-Och ale mi nie chodziło o niego. Bagietka nie jest zbyt dużym zagrożeniem.

-Phi. Gdzie oni są?

-Pobiegli przodem już chwile temu.-Moskwa tylko spojrzał na nich spod czapki

 Podczas gdy miasta się doprowadzały Kraków do szału wysnuwając teorie o miłości, tak kraje ścigały się do celu na swoich koniach. Grigorij patrząc na roześmianą Polkę poczuł jakieś dziwne uczucie. Nie umiał oderwać od niej oczu, wyglądała tak pięknie. Nagle dziewczyna gwałtownie zahamowała zostawiając go w tyle. Chłopak również zatrzymał konia i spojrzał na nią. Wyglądała na przerażoną więc przeniósł wzrok w kierunki na który patrzyła. Jego oczom ukazał się drut kolczasty, a za nim mnóstwo baraków i więźniów w pasiakach. Ale nie wyglądali jak zwykli ludzie, raczej jak żywe szkielety.

 Nagle Helena minęła go pędem i wpadła prosto przez bramę z jakimś napisem, ale w języku którego nie znał. Pobiegł za nią. Gdy ją dogonił zobaczył jak przytulała jednego z więźniów. To pewnie był zaginiony brat Kraków. Gdy żołnierze dotarli Grigorij wydał im rozkaz uwolnienia wszystkich. Podczas gdy wszystkie miasta pobiegły do Oświęcimia Helena podeszła do Griszy ze strachem w oczach.

-Co jest? Za mocne widoki dla mojej carówny?

-Daruj sobie. To nie jest najgorsze. Oświęcim powiedział, ze trzy kilometry dalej jest prawdziwe piekło. Musimy tam iść.

-Co może tam być?

-Nie wiem, ale wszyscy się boją o tym mówić.

-No dobra tylko zwołam żołnierzy. Miasta niech zostaną tutaj z więźniami.

 Po opuszczeniu obozu udali się we wskazane miejsce. Po drodze cywile krzyczeli, że tam jest piekło. Nim dotarli ujrzeli w oddali mnóstwo dymu unoszącego się nad ogromnym obozem z potężną bramom pod która przechodziły tory. Po wkroczeniu do środka ujrzeli jeszcze więcej ludzi i to w dużo gorszym stanie. Na peronie stały sterty walizek z imionami ich właścicieli, których nigdzie nie było. Helena widząc to czuła strach i nienawiść tym którzy to zrobili. Im szli głębiej obozu tym coraz więcej odnajdywali więźniów w tym dzieci. Małe, niewinne dzieci skazane na cierpienie tylko za to kim są. Kiedy dotarli do palących się budynków ujrzeli wkoło nich mnóstwo nagich wychudzonych zwłok. To więźniowie opowiedzieli co to za budynki zostały spalone ciarki przeszły po wyzwolicielach obozu.

 Nagle do Heleny i Grigorija przybiegła jakaś więźniarka. Z trudem rozpoznali, że to kobieta z powodu okropnie wychudzonego ciała i wygolonej głowy. Kobieta chwyciła Helenę za ręce i coś wyszeptała. Hela od razu pobiegła przed siebie. Grigorij gdy zobaczył, że gdzieś biegnie ruszył za nią nie wiedząc czemu tak zareagował, że się oddaliła od niego. Próbował ją zatrzymać, ale nie słyszała jego krzyków. Całą uwagę skupiła na miejscu, które wskazała jej tamta więźniarka. Gdy wbiegła do jednego z budynków skierowała się do piwnicy. Po dotarciu na dół próbowała otworzyć cele, ale była za słaba. Na szczęście Grigorij jej pomógł. Została już tylko jedna cela. Gdy została otwarta ich oczom ukazała się wychudzona naga sylwetka, kogoś kto był dla Heli bliski. Nie dbając na smród z pomieszczenia, odchody i szczury wpadła tam i przytuliła więźnia skulonego na podłodze w ciemnej i ciasnej Sali.

-Deb...Debora już dobrze jest tu. Zabiorę cię stąd.

-Hela...-wychrypiała. Jej usta były całkowicie wysuszone.

-Grigorij pomóż mi ją stąd zabrać- jej głos się łamał i ZSRR od razu zareagował. Okryli dziewczynę kocem i zabrali do pobliskiego szpitala. Na miejscu nakazali personelowi udać się do obozu. Grisza zaczekał na korytarzu gdy lekarz wszedł do Sali gdzie położył Żydówkę. Hela nie chciała jej zostawić nawet na krok.

___________

 Grigorij był gotowy do wyjazdu. Nie spodziewał się jakichkolwiek pożegnań ze strony pozostałych z powodu tego, że wszyscy przejęli się tak bardzo losem Izrael zapominając o wszystkim innym. Jedynie Alek i Anton się pożegnali. Nim wyszedł z mieszkania podeszła do niego Helena. Jej widok sprawił, ze zaczęło mu bić szybciej serce.

-Laleczko?

-Chciałam się pożegnać i życzyć powodzenia.

-Dziękuję. Mogę o coś spytać?

-Jasne.

-Czemu tak się entuzjazmujesz tom konferencją?

-Bo obiecali mi wolność i spokój po wojnie. Znowu będę mogła zacząć żyć.

-Obiecali ci, ze zostaniesz znowu niepodległa?

-Tak. -Grigorij chciał aby już zawsze widzieć ten uśmiech na jej twarzy

-Cieszę się z twojego szczęścia. Wiem jak to dla ciebie ważne.-uśmiechnęła się do niego.

-Mam prośbę. Czy mógłbyś to przekazać Francji?-wyciągnęła do niego list

-Nie sądzę aby tam był.

-To poproś Amerykę, aby mu dał. To dla mnie ważne.

-Masz moje słowo.

-Dziękuję.

-Na mnie już czas. Jeleno Aleksandrowna- Ukłonił się i ucałował jej rękę co ją mocno zdziwiło.

-Powodzenia Grigoriju Fiedorowiczu

 Po dotarciu do Jałty zaprowadzono go do jego pokojów, aby mógł wypocząć. Po dość krótkiej drzemce przypomniał sobie o liście. Zastanawiało go po co pisał akurat do Francji. Przecież on nic nie może teraz robić więc co chce od niego? Ciekawość zaczęła go zżerać. Po chwili wyciągnął scyzoryk i otworzył kopertę.

 Z każdą kolejną linijką czuł coraz większy gniew. Ona pragnie zamieszkać ze swoim ukochanym Leosiem? O nie! Nie mógł na to pozwolić. Nie teraz kiedy pokochał ją. Dlaczego zawsze świat był przeciw niemu? Czy nie zasługuje na odrobinę szczęścia? Podszedł do pieca i wrzucił list. Kiedy papier całkowicie spłonął zaczął rozmyślać co jej powiedzieć jak wróci.

 Po paru kolejnych dniach ustalania powojennego ładu Grigorij postanowił się wtrącić podpuszczając do tego Stalina. Zażądali zwierzchnictwa nad Polski. Jack i Bill przyjęli to z obojętnością. Zgodzili się na każdy warunek postawiony przez sowietów nie dbając czy zranią tym kogoś czy nie. Grunt to aby im było dobrze i aby ZSRR pomógł pokonać III Rzeszę.

 Gdy podpisali dokument Grigorij wiedział, ze tym o to sposobem pokazał wszystkim swoje zwycięstwo. Po wojnie poza mnóstwem państw zyskał Polskę i kawał Niemiec. Może Helena będzie wściekła, ale kiedyś jej przejdzie i zrozumie dla czego to zrobił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro