Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Plac Czerwony od tygodnia był przygotowywany do zbliżającej się już siódmej parady zwycięstwa nad III Rzeszą. Z roku na rok świętowano ten dzień bardzo hucznie w całym związku radzieckim i w pozostałych państwach związanym z nim. Jednak w tym roku do grona państw dołączyło zupełnie nowe i młode państewko, lecz ojciec stwierdził, że tak będzie lepiej niż aby dalej jego żona była krajem. Obawiał się większych problemów z jej narodem.

 PRL uwielbiał parady wojskowe, a dziś miał być na niej już nie tylko jako syn samego ZSRR, ale też jako samodzielne państwo. Był niesamowicie dumny, że jest najmłodszym państwem, bo pozostałe nadal nie przekazały władzy dzieciom.

 Jedynie Helena nie była zadowolona z pomysłu męża. Janek miał dopiero sześć lat. Niestety dobrze wiedziała o co tak naprawdę chodzi. Grigorij będzie sprawował władze nad synem więc Polska należy do niego. Bolało ja to, ale nic nie mogła zrobić.

 Po ubraniu syna w mundur galowy i uczesaniu jego ciemnych włosów zabrała się za swoją dwuletnią córeczkę. Dziewczynka była bardzo pulchniutka i przypominała trochę ojca, lecz jak stwierdziła Helena włosy ma tak w tym samym odcieniu co jej ojciec. Anastazja jak stwierdził Grigorij ma być Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Radziecką, ale to dopiero jak dorośnie. Po przygotowaniu dzieci uśmiechnęła się patrząc na swoje pociechy. Miała tylko ich, bo męża się bała. Pomimo, że Grigorij starał się jak mógł być dobrym mężem i ojcem to nadal dopuszczał się przemocy względem niej.

 Nagle usłyszała jak ktoś zamknął drzwi. Dzieciaki jak na zawołanie pobiegły przywitać ojca. One nie czuły do niego strachu, kochały go. Helena cieszyła się, że nie dostrzegają jakie są prawdziwe relacje ich rodziców. To jest ta jedna sprawa w której się zgadzała z Griszą. Pragną aby ich dzieci nie zaznały tego co oni w dzieciństwie.

 Widząc jak przytulali się mimowolnie się uśmiechnęła. Kiedy skończył z dziećmi podszedł do niej i widząc jak jej uśmiech szedł z twarzy posmutniał. Pragnął się zmienić, ale nie potrafił. Najgorzej było jak pił. Nie panował często nad wybuchami gniewu pomimo starań. Tak bardzo pragnął ją uszczęśliwić i zacząć żyć jak zwykła kochająca się rodzina.

 Kiedy dotarli na miejsce powitał ich tłum moskwian wiwatujących na ich część. Polka zauważyła jak w ich stronę kierują się dziennikarze. Myślała, że może tym razem uda im się wyjść z domu bez obstawy robiącej im zdjęcia podczas spaceru. Ale znała zasady, wiedziała, że musi grać niczym gwiazdy na dużym ekranie udając idealną i prze szczęśliwą żonę i matkę. Wzięła małą Anastazję i uśmiechnęła się do robiącego im zdjęcie fotografa.

 Grigorij po wejściu na wyznaczone im stanowisko został powitany przez najważniejsze głowy państwa. Po chwili dołączył do nich sam towarzysz Stalin. Pierwsze co zrobił to przywitał się z małym Jankiem, a następnie podszedł do jego matki i siostry. Po ucałowaniu dłoni Heleny wziął dziewczynkę na ręce i podszedł do barierki balkonu machając do tłumu.

-Nie podoba mi się, ze ją trzyma.-wyszeptała Helena do Griszy

-Mi też nie, ale nic nie poradzę...Powinnaś się odstresować i uśmiechnąć.

-To nie takie proste.

-No jak masz takie nastawienie to nie.

-Przypomnę ci, że to dzięki tobie mam zły humor.

-A to niby czemu? To nie ja wymyśliłem, ze mamy tu być.

-Nie chodzi mi o to i dobrze o tym wiesz- Przez cały czas jej wzrok był skierowany na maszerujące w dole wojsko co zaczynało złościć jej męża

-Boli cię, że nie jesteś już krajem? Heh...Chyba dobrze wiesz dlaczego postanowiono uczynić naszego sześcioletniego syna zamiast ciebie. Jesteś zbyt problematyczna

-Ciekawe co zrobisz jak Janek zacznie samodzielnie rządzić, bez ciebie.

-To dopiero za kilka lat

-Żebyś się nie ocknął z ręką w nocniku.

-Możesz przestać być chamska? Staram się jak tylko mogę, abyś była szczęś...

-Zamykając mnie w swoim domu pod okiem strażników co śledzą każdy mój ruch? Odcinając mnie od świata i przyjaciół? Nawet miasta mnie nie mogą odwiedzać bez twojej obecności. Robiąc ze mną co chcesz i kiedy chcesz? I ty uważasz, że mam być szczęśliwa?- powiedziała to nadal nie patrząc na niego

-Heleno ja...To dla twojego dobra.

-Nie prosiłam się o to. Mam nadzieję, ze Janek i Nasta kiedyś dostrzegą jak jest naprawdę.

-Robię to co mi każą władzę i dobrze o tym wiesz

-Gwałcić też ci każą?-spojrzała na niego ze złością w oczach

-Ja...-nagle rozległy się gromkie brawa i wiwaty, a zaraz po nich salwa z Katiuszy. Gdy starzały ustały rozbrzmiał hymn państwowy, a potem można było iść oglądać zebrane wojsko.

-Tato pójdziemy zobaczyć czołg?

-Dobrze...idziesz z nami?-spojrzał na Helenę trzymającą córkę

-Nie. Musze zając się małą. Jasiu pilnuj się taty.

-Dobrze. Tata no chodź!-chwycił ojca za rękę i zaciągnął w stronę zejścia z balkonu widokowego na plac.

 Helena stała jeszcze przez chwilę przy barierce i patrzyła za nimi. Nagle usłyszała czyjś głos. Gdy się odwróciła okazało się, że tworzysz Stalin podszedł do niej. Dyktator usiadł przy stoliku z parasolką i gestem wskazał jej krzesło obok. Posłusznie wykonała jego polecenie i mocniej przytuliła dziecko.

-I pomyśleć, że to już siedem lat. Zauważyłem, że nie wyglądałaś za dobrze. Coś ci dolega?

-Nie. Ale trochę bolała mnie głowa towarzyszu.

-Ah, głowa, tak? Dziwi mnie, że towarzysz Grigorij pozwala ci tak z nim rozmawiać.

-Nie rozumiem o co towarzyszu chodzi.

-Widziałem jak z nim rozmawiałaś. Niegrzeczna jesteś.

-Mieliśmy małą sprzeczkę małżeńską i nic więcej.

-Moje żony nawet nie próbowały się ze mną sprzeczać. Wiesz dlaczego? Ponieważ się mnie bały i szanowały. Twój mąż powinien ci pokazać raz a dobrze gdzie twoje miejsce. Lecz jeśli nie potrafi to trzeba będzie mu pomóc i go wyręczyć. Dobrze co radzę nie waż się więcej zachowywać wrogo do męża i wszystkiego z nim związanego oraz nie pokazuj swego smutku, bo pożałujesz. Chyba nie chcesz stracić dzieci?-uśmiechnął się złowieszczo i spojrzał na dziewczynkę, która wtulona zasnęła w ramionach matki.

-Nie towarzyszu. Zrobię co każesz.

-Mądrze, ale zobaczymy jak długo. Szkoda byłoby aby ta śliczna dziewczynka i jej braciszek dorastali bez matki nieprawdaż? No, a teraz pani wybaczy, ale mam ważne spotkanie. Miłego dnia

-Do widzenia towarzyszu.

 Gdy odszedł poczuła smutek, strach i upokorzenie. Mają ją pod kontrolą i każdy niewłaściwy ruch z jej strony może być krzywdą dla jej dzieci. Nie miała nawet do kogo się wyżalić. Nawet Natalia nie może jej odwiedzić bez zgody Griszy. Każdy list jaki pisała był sprawdzany, każda rozmowa podsłuchiwana. Cały czas sprawdzano co robi. Nawet w domu nie miała prywatności. Strażnicy robili co chcieli. Bez pozwolenie i pukania wchodzili do łazienki, garderoby. Potrafili nawet ją obmacywać i nic nie mogła zrobić.

 Kiedy myślała siedem lat temu, że teraz jest wolna i zacznie życie od nowa u boku ukochanego była w poważnym błędzie. Od jednego okupanta trafiła do drugiego. Jej los należy do Griszy i jego widzimisię. Ona nawet nie ma już prawa odmówić kontaktu cielesnego. Jest niczym zwykła pacynka do sterowania. Jedynie dzieci dają jej nadzieje na lepsze czasy.

 Po powrocie do domu i położeniu dzieci spać Grigorij poszedł do żony. Nie wyglądała za dobrze. Była blada i lekko drżała. Podszedł do niej i pomimo jej gniewnego spojrzenia przytulił głaskając po jej długich, ciemnych lokach. Aby ją bardziej uspokoić zaczął się lekko kołysać i pocałował ją w czoło.

-Co się stało? Od kiedy wróciłem z młodym zachowujesz się dziwnie.

-Stalin mi groził. Boję się, ze popełnię jakiś błąd i stracę rodzinę.

-Nie dopuszczę do tego i dobrze o tym wiesz. Kocham cię.-dziewczyna spuściła wzrok milcząc-Wynagrodzę ci to co przeze mnie wycierpiałaś.

-Niby jak? Nie zwrócisz mi wolności

-Tego zrobić nie mogę... ale jest coś co jest twoje i powinnaś to odzyskać.

-Co takiego?

-Zobaczysz jutro. I tak już za długo z tym zwlekam, ale te parę godzin już nie zrobi ci różnicy

-Ale o czym ty mówisz?

-Po prostu mi zaufaj. Mam dość tego jak cierpisz przeze mnie. Mam zamiar to zmienić choćby nie wiem co o mnie myślała- uśmiechnął się do niej.

-Dlaczego nadal jesteś dla mnie taki po mimo, że cię tak traktuję.

-Bo cię kocham bez względu na wszystko i przepraszam za moje błędy i krzywdy ci wyrządzone. A teraz połóż się. Jest już późno.- nie czekając na jej reakcję wziął ją na ręce jak pannę młoda i zaniósł do łóżka. Wtulił się w nią i zasnął, a Polska jedynie patrzyła zdziwiona przed siebie w ciemność panująca w pomieszczeniu. Dopiero po paru minutach zasnęła wtulając się mocniej w ramiona Rosjanina.

 Następnego dnia wybudziła ja Grigorij, który się zbierał do wyjścia. Nim jednak weszła do kuchni zerknęła czy dzieci jeszcze śpią. Na widok żony uśmiechnął się szczerze i wyciągnął do niej rękę z kubkiem świeżej kawy. Dziewczyna nie pewnie przyjęła i usiadła obok niego.

-Wyjaśnisz mi o czym wczoraj mówiłeś?

-To niespodzianka. Wiem też, że na początku się wściekniesz, ale jestem gotowy ponieść to ryzyko. -Uśmiech nie znikał z jego twarzy. Cały czas obserwował reakcje dziewczyny, która wyglądała na mocno zdziwioną i zdezorientowaną.

-Co chcesz mi dać?- powiedziała przestraszonym głosem

-Cóż nie powinienem był mówić coś lecz kogoś.

-Chcesz mi kogoś dać? Co ty wygadujesz?

-Zaufaj mi. Tylko o to proszę Jeleno Aleksandrowna. Chodź raz mi zaufaj

-No...no dobra.

-Jesteś kochana- nie czekając na nic szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie i pocałował. Polska była w zbyt dużym szoku aby coś zrobić. Kiedy skończył wstał bez słowa i wyszedł.

 Gdy Helena została sama z dziećmi zastanawiała się co się mu stało. Był taki łagodny i czuły. Dopiero po chwili zorientowała się, że są naprawdę sami. Nie było strażników co ja mocno zdziwiło. Czyżby on był nie miły z ich powodu? Czyżby i jego szpiegowali? Nagle przyszło jej do głowy, że może i ona się zachowa jakoś inaczej. Postanowiła zrobić jakiś placek. Najgorsze, że podczas pieczenia musiała jeszcze zajmować się dziećmi i posprzątać w domu. Ale jakoś dała radę.

 Kiedy Helena wyjęła ciasto z piekarnika i kładła go na udekorowanym stole poczuła czyjeś dłonie na biodrach. Gdy się odwróciła została pocałowana. Nie wiedzieć czemu ale odwzajemniła. Kiedy zaczęło brakować im powietrza odsunęli się od siebie. Dopiero teraz zauważyła co Grisza trzymał w ręce. Był to olbrzymi bukiet z przeróżnych kwiatów.

-N...nie musiałeś

-Ale chciałem. Co tak pysznie pachnie?

-U...upiekłam ci ciasto...-na widok ogromnego rumieńca na jej twarzy uśmiechnął się i pocałował ją w policzek. Na niespodziewaną dawkę czułości Helena poczuła ciepełko na sercu. Tego potrzebowała, aż przypomniały jej się dawne czasy gdy była jeszcze taka młoda.

-Na pewno jest przepyszne. A właśnie powinnaś dołożyć jeszcze jedno nakrycie. Ktoś bardzo za tobą się stęsknił i wiem, że ty też. -Helena była zbyt zdezorientowana tą całą sytuacją i powoli wzięła kwiaty i poszła wsadzić  do wazonu, aby postawić je na stole. Janek widząc to postanowił zerknąć na korytarz, kto to taki do nich przyszedł. Był to jakiś pan wyglądający na kogoś w wieku jego rodziców, ale z powodu gęstej brody za która było zmęczenie i smutek co sprawiało, że twarzy wydawała się znacznie starsza. Na widok malca wyglądała jakby zobaczył ducha. Chłopczyk się przestraszył i pobiegł do salonu.

-Mogę go wpuścić?-Zapytał właśnie Grisza. Helena miała w głowie kilka scenariuszy. Może to Josef? Od swojego ślubu go nie widziała. Z powodu rozkazów z góry nie mają już prawa nazywać się rodziną. Jedyne co wiedziała to to, że ma córkę w wieku jej Jasia. Albo to Leonard. Ale Grisza nie miałby po co zapraszać Francję zwłaszcza, że wie o tym co ją z nim łączy. Więc kto? Na pewno nie on...On przecież ponoć zginął. Ale co jeśli on żyje? Jeśli to Rainer to co ma zrobić? Jak się zachować przy nim?

 Nim się spostrzegła jej mąż wrócił do salony z towarzyszem. Dziewczyna patrzyła chwile na przybysza, ale nie była pewna co robić. Ale im bardziej się mu przypatrywała czuła, ż ego znała dawnej ale nie była pewna skąd. Mężczyzna na jej widok wyglądała na zdziwionego i uradowanego, tak jakby zobaczył kogoś kogo wręcz miłował. Grigorij usiadł przy stole z dziećmi i obserwował sytuację.

-Nie poznajesz mnie prawda?- na dźwięk tak dobrze znanego jej głosu otworzyła usta w zdziwieniu.

-Nie możliwe...przecież ty...Grisza mówiłeś, że nie żyje...Więc jak?...

-Wybacz, że cię w tedy okłamałem

-Co?...

-Córeczko ja żyje. Żyję.- w ich oczach pojawiły się łzy. Po chwili dziewczyna podbiegła w ramiona ojca. Imperium Rosyjskie tak długo czekała na ten moment. Tak bardzo tęsknił za nią.

-Tatusiu...-Po skończeniu powitania Helena spojrzała na męża stojącego obok niej. Po chwili uderzyła go mocno pięścią w twarz- to za to jak mnie okłamałeś!-kiedy zauważyła krewa na jego wardze pocałowała go w usta- A to, że mi go oddałeś

-Czego się nie robi w imię rodziny- ponownie złączył ich usta w pocałunku na co Aleksander się skrzywił, a Janek z Nastą zaczęli zakrywać oczy. Od tej pory losy ich rodziny potoczą się zupełnie inaczej, a przynajmniej taką wszyscy mieli nadzieję.

_______________

Tak więc postanowiłam iść za waszą radą i zacząć pisać w nowej książce. Jeśli tylko zacznę to napisze wam w informacji.

I szczerzę to nie spodziewałam się, że ta książka będzie mieć aż tyle rozdziałów:)

Dziękuję wszystkim, którzy to czytali:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro