16. AVRIL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Avril

Robert nachylił się i przyszczypnął jej dolną wargę swoimi ustami. Delikatnie zassał i przygryzł zębami. Powoli wciągnął w swoje płuca powietrze przesycone jej zapachem, jakby rozkoszował się chwilą.

Jęknęła oszołomiona jego bliskością i intensywnością doznań.

Natomiast on właśnie tego chciał, jej pozwolenia i akceptacji. Wszystko to usłyszał w tym namiętnym westchnieniu. Mocno i dynamicznie wpił się w jej usta rozchylając je swoimi i całował z zachłannością, jakby chciał ją pochłonąć całym sobą. Ten żar i gwałtowność pozbawiły ją od razu zmysłów i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że odpowiadała mu z taką samą pasją i żywiołowością. Chłonęła jego smak, ruch ust na swoich wargach i gładkość języka, który w nią wsuwał.

Ściskał ją mocno, napierał na nią i całował bez końca. Usta, twarz i szyję, a ona wzdychała i chłonęła całą sobą tę przyjemność. Jego zapach, ciepło i bliskość osaczały i rozpalały jej zmysły. To był on. Mężczyzna, o którym zawsze marzyła i całował ją tak, jakby faktycznie jej pragnął.

Oderwał się od niej i spojrzał w oczy. Widziała w nich coś groźnego, podniecającego i czuła, że i jemu podobało się to co robili.

Pochyliła się nieco i delikatnie musnęła jego męskie, piękne usta swoimi wargami. Zawsze chciała to z nim zrobić.

– Nie przerywaj – wymruczał, całując się z nią czule.

Jęknęła, gdy poczuła, jak jego palce zsuwają się po jej szyi, do wgłębienia dekoltu, gładzą jej skórę w okolicach mostka. Chciała, aby ją dotykał i nim zrozumiała co się dzieje, jego palce wkradły się pod materiał gorsetu, objęły jej pierś i prawie zgniotły.

Westchnienia wydobyły się z jej ust. Zadrżała i zacisnęła palce na jego ubraniu, gdy pobudzał jej sutek, drażniąc go intensywnie palcami. Przyjemność owładnęła ją całą. To był on, a ona tak często o nim fantazjowała, że teraz nie była pewna, czy to jawa czy sen. Oboje spojrzeli na siebie, oddychając w swoje usta.

Zerknęła kątem oka na to, co działo się za szybą i zobaczyła, że tamta trójka dotarła w końcu do łóżka i że kobiety nadal pieszczą ustami i językami mężczyznę. Przyjemność rozlewała się po jej ciele i mózgu, patrząc na nich i upajając się tym, jak dłonie i usta Roberta błądzą po jej ciele.

– Wiem, że ci się podoba to wszystko, ale nie mrucz tak Avril...

– Tak? – jęknęła.

– I nie jęcz, bo dojdę tu od samego słuchania twoich westchnień.

Chciała go, pragnęła i wzdychając w uniesieniu wsunęła palce w jego włosy. Krótkie i miękkie łaskotały przestrzenie między jej palcami. Aż nie wierzyła w to co się dzieje. W ciągu krótkiej chwili tak się w sobie zatracili, że czuła, iż jest w stanie oddać mu się cała. Ocierała się o niego, chcąc czuć jak rośnie jego podniecenie i rozpalając się od ruchów jego dłoni na swojej piersi.

– Pokaż mi, Pączku, swoje cycki – wyszeptał między kolejnymi, wilgotnymi pocałunkami.

– Masz mnie całą – odparła.

Robert całując ją ciągle, wysunął dłoń z jej dekoltu i sięgnął do tyłu. Rozsunął krótki zamek na jej plecach. Poczuła jak ubranie luzuje się i zsuwa. Oderwała się od jego ust i przytrzymała gorset z przodu dłonią. Na chwilę zwątpiła w to, co robi. Czy powinna tak się zachowywać?

On jednak tylko na nią patrzył, czekał, nie ponaglał. Miała wrażenie, że chce, aby to ona zadecydowała, co będzie dalej. Wsunął dłoń pod rozcięcie jej spódnicy, położył na jej udzie i pogładził miękką, aksamitną skórę.

– Już w twoim mieszkaniu chciałem to zrobić – oświadczył. Przesunął palce aż pod jej pośladek i pieścił to miejsce.

Czyżby faktycznie o niej myślał? Zaskoczył ją tym zdaniem. Czuła jak całe jej wnętrze płonie.

– Nie wiem, czy powinniśmy...

– Pewnie nie, ale i tak chcę zobaczyć to, co masz pod spodem. Pokaż mi je, Avril... – zachęcił ją namiętnie. Oparł wygodnie plecy o oparcie kanapy i patrzył na nią. Samym wzrokiem ją rozbierał. Łamała się i pragnęła, aby cały był jej i aby tak jak teraz pragnął jej i patrzył na nią bez końca. Kiedyś, lata temu, zaprzedałaby duszę diabłu, aby choć raz na nią tak spojrzał. Dzisiaj miała go dla siebie i wahała się.

Wzięła głęboki wdech, serce waliło w jej piersi jak oszalałe, ale zebrała w sobie całą odwagę. Zacisnęła powieki i pociągnęła za brzegi dekoltu, ściągając z siebie gorset. Odrzuciła go na bok.

Otwarła oczy, gdy Robert chwycił ją gwałtownie za biodra i poruszył się pod nią z jękiem.

– Kurwa, Avril, jakie ty masz cycki...!

Czuła, jak jego członek intensywnie pod nią pulsuje. Tak intensywnie, że aż sama się podnieciła i zapragnęła mieć go w sobie. Wiedziała, jak z trudem oddycha, wpatrując się w jej piersi i tylko to wystarczyło, aby jej sutki nabrzmiały i wręcz prosiły się o jego dotyk. Płonęła cała, a w dole między nogami poczuła pulsowanie w pewnym kobiecym miejscu.

Jej nagie piersi unosiły się i opadały z każdym oddechem. Robert uniósł rękę i otwartą dłonią, delikatnie, okrężnymi ruchami, pocierał jej pobudzony szczyt piersi.

Westchnęła z zadowolenia i chciała jeszcze. Drżała pod wpływem jego dotyku i poruszała całym ciałem. Wtedy zaczął mocniej, kciukami, zataczać kółka na sterczących i pobudzonych sutkach, a ona wiła się na nim, wyginała z przyjemności ciało, ocierając się przy okazji o jego twardy członek. Zagryzała wargi, aby nie jęczeć i chciała jeszcze. Okrzyk zaskoczenia i rozkoszy wydobył się z jej ust, gdy mocno pociągnął i prawie zgniótł jej sutki między swoimi palcami.

– Robert...!

Nie hamował się. Chwycił ją, objął i wpił się w jej usta, a jej cholernie podobało się jak to robi i jak smakuje.

– Co my robimy...? – szepnął, ale nie był w stanie się powstrzymać. Chciał tego i to bardzo. Całował ją, a dłońmi badał i dotykał jej piersi, jej całego ciała i doprowadzał ją do drżenia. Jego usta błądziły po szyi Avril, dekolcie i z rozkoszą pochłaniały miękką, aksamitną skórę. Sycił się kształtami jej ciała i od razu przewrócił ją na kanapę, przygniótł sobą i objął mocno dłońmi jej piersi. Z rozkoszą zacisnął na sterczących sutkach swoje usta, drażnił językiem i ssał tak, że Avril jęczała i wiła się pod nim.

– Tak, o taaak! – powtarzała z zachwytem.

Uśmiechnął się i delikatnie polizał nabrzmiały szczyt jej piersi, a potem przygryzł.

Wzdychała upojnie, oddawała się mu, a dłonie wsunęła w jego włosy, badała twardość jego ramion. Zaciskała na nim uda, między którymi leżał, aby poczuć jego podniecenie.

Spod półprzymkniętych powiek zerknęła, co dzieje się obok. Widziała, jak bawi się tamta trójka i wiedziała, że mężczyzna zaraz dojdzie. Czuła usta i dotyk Roberta na sobie i to było najpiękniejsze. Miała wrażenie, że w tej chwili nie było między nimi żadnych przeszkód.

Tylko czy to jej bliskość tak nim władała, czy to co działo się też wokół nich?

Robert uniósł się nad nią, ogarnął gorącym spojrzeniem jej ciało i wrócił ustami do jej ust.

– Nie wiedziałem... – wyszeptał, gdy jego ręka zsuwała się po jej udach w to jedno szczególne miejsce.

– Czego... nie wiedziałeś? – zapytała. Ledwo żyła, z trudem oddychała. Zachłystywała się z wrażenia, gdy jego palce zakradały się pod materiał jej majtek.

– Że może być z tobą tak przyjemnie – odparł zadowolony.

Dotknął ją między nogami, pogładził i zamruczał z zachwytu, gdy poczuł jaka jest mokra.

Avril drżała i z trudem łapała powietrze, gdy zaczął kciukiem zataczać kółka na jej nabrzmiałej łechtaczce.

– Proszę... – wyszeptała odurzona przyjemnością jaką jej sprawiał. Wsunęła dłonie pod jego marynarkę i dotykała jego ciała, całowała jego usta, szarpała i z wysiłkiem rozpinała guziki koszuli. – Taaak...! – wyjęczała i rozchyliła szerzej nogi w przypływie przyjemności, gdy włożył w nią palec. Jeden, potem zaraz drugi! Odpływała, rozkosz szarpała jej ciałem. Pieprzył ją palcami tak, jak już dawno nikt tego nie zrobił. Prawie chciała go błagać, aby ją przeleciał, mocno, ale nagle usłyszała:

– Zerżnę cię kiedyś Avril, ale, kurwa, nie dzisiaj...

– Pieprz mnie, nie przestawaj! – błagała, próbując wcisnąć dłonie pod jego koszulę, a ustami spijała jego smak z seksownych, męskich warg. Jej biodra szalały i poddawały się naciskowi jego palców, a piersi podskakiwały. – Tak...! Zaraz... – Nie zdążyła dokończyć, gdy przyjemność rozlała się w jej wnętrzu i orgazm zawładnął jej ciałem i umysłem. Drżała i poddawała się tej eksplozji, którą on w niej wywołał. Miała wrażenie, że traci zmysły. Mruczała, gdy powoli wracała do rzeczywistości i zaciskała palce na jego żebrach. Nawet nie wiedziała, kiedy rozpięła mu całą koszulę...

Powoli i niechętnie uchyliła powieki, gdy Robert oderwał od niej usta i wyciągnął powoli z niej palce.

Zamruczała.

Uśmiechnął się i dotknął mokrą dłonią jej piersi. Pobudzał i pieścił je na zmianę.

– Są obłędne – wyszeptał.

Avril patrzyła na niego. Uniosła dłoń i palcem pogładziła krzywiznę jego brwi, przesunęła się po nasadzie nosa. Zamknął oczy i ucałował opuszki jej palców, gdy dotknęła jego ust.

– Mmmm... Boże, nadal jesteś taki przystojny i absorbujący – wymruczała jak kotka.

– Mała Avril Mazerton... – zaczął, kręcąc z niedowierzaniem głową. – To takie niewiarygodne... Najważniejsze jednak, że było ci dobrze.

– A ty? – zapytała, poruszając biodrami i ocierając się o jego nadal twardy członek.

– Ja poczekam... – odparł, całując ją delikatnie w czubek nosa, a potem błądząc ustami po jej twarzy.

Westchnęła. Nie miała pojęcia na co chce czekać, bo przecież chętnie by mu się oddała. Nie chciała jednak, aby potem miał do niej pretensje, że go uwiodła. Chociaż, można powiedzieć, że i tak to zrobiła. Teraz jednak była upojona jego czułością i tą chwilą.

– Mogłabym stracić dla ciebie głowę, więc lepiej... skończmy z tym – powiedziała czule. Robert wcale nie musiał wiedzieć, że już dawno straciła dla niego głowę, a dzisiaj i duszę.

– Pewnie masz rację, Pączku – odparł i powoli wstał z kanapy. Poprawił się szybko i pomógł jej się podnieść i założyć gorset.

Właśnie wtedy do ich pomieszczenia wszedł Nevill.

– Czyżby coś mnie ominęło? – zapytał widząc, jak Robert zapina jej gorset, a ona poprawia potargane namiętnością włosy i ubranie. Oboje spojrzeli na niego. On też wyglądał inaczej. Koszulę miał pogniecioną, muszkę rozwiązaną, a jego włosy były w artystycznym nieładzie. Ewidentnie przeżył coś ekscytującego.

– Nevill, możesz się stlenić? – rzucił niezadowolony Robert, zapinając swoją koszulę.

– Oczywiście, jadę do domu – odparł niezrażony. – Już prawie wpół do trzeciej... a jutro po południu przyjeżdża moja siostra z rodzicami.

– Która jest godzina?! – zdziwiła się Avril.

Nevill zaśmiał się i rzucił tylko:

– Przy dobrej zabawie czas szybko leci, moja piękna. Idziemy? – zaproponował.

Mimo że nie mieli za bardzo ochoty, ruszyli razem z nim do wyjścia. Avril po drodze sprawdziła na swoim telefonie, która jest faktycznie godzina. Nevill nie kłamał. Była przerażona, że czas tak uciekł, ale i zadowolona, że spędziła te chwile z Robertem.

Wyszli na górę. Tu nadal trwała szalona impreza i miała wrażenie, że rozochoceni seksem ludzie są teraz wszędzie, w każdym zakamarku willi. Bawili się, śmiali, pili i pieprzyli się, a towarzystwo we wspólnej części tłoczyło się wokół orgii, która niewątpliwie się tam odbywała. Czuć było tu charakterystyczny zapach trawki i seksu, i Avril doskonale wiedziała, że to był święty czas, by wrócić do domu. Idąc w środku, między Nevillem a Robertem, mocno ściskała dłoń tego drugiego. Weszli do holu. Nevill odebrał od obsługi jej żakiet i pomógł jej go założyć.

– Czy dostanę buziaka na dobranoc? – zapytał.

– Ode mnie na pewno nie – zażartował Robert.

– Nawet bym nie chciał.

– Na szczęście nie... - rzucił znowu rozbawiony Robert.

Avril zaśmiała się słysząc tą krótką wymianą zdań. Przysunęła się i pocałowała Nevilla w policzek.

– Tylko tyle? – zdziwił się.

– Na tyle zasłużyłeś – odparła z uśmiechem.

– A jak powiem, że masz świetne cycki...

Robert roześmiał się.

– Nic ci to nie da – odparł z satysfakcją i poklepał Nevilla po ramieniu. – Pora wracać, dziękuję za zaproszenie – powiedział i podali sobie na pożegnanie dłonie. Potem objął Avril w talii i wyszli na zewnątrz, gdzie czekała już na nich limuzyna. Wsiedli do niej i ruszyli w kierunku domu. Przez chwilę siedzieli obok siebie, jednak Robert wyciągnął rękę i przytulił ją do swojego boku. Położyła głowę na jego ramieniu, a dłoń na jego torsie.

– Nie planowałem tego – powiedział po chwili.

– Nie planowałeś, chociaż wiesz, że mógłbyś.

– Wiem – odparł z westchnieniem i pocałował ją we włosy. – Jesteś moją przyjaciółką, wspólniczką, a Dominik mnie po prostu zabije, gdy dowie się, gdzie byłem z jego siostrą i co tu się stało.

– Ja mu na pewno nie powiem.

– Nie powiesz ty, to powiedzą mu inni.

– Ale to jest moje życie, nie jego.

– W każdym razie dziękuję, nie wiedziałem, że będę tak dobrze się bawił w twoim towarzystwie, Avril.

– Dobrze? –zdziwiła się. – Przecież tylko ja miałam z tego satysfakcję – oznajmiła, przesuwając swoją dłoń po jego brzuchu i zbliżając ją do jego spodni.

Chwycił jej rękę.

– Innym razem – oświadczył pewnie, jakby znów obiecywał jej kontynuację tego, co robili w klubie. – Jestem dorosły, dam sobie radę.

Avril oprzytomniała i odsunęła się delikatnie.

– No tak... – zreflektowała się. – Jest jeszcze przecież Vera.

– Proszę, nie rozmawiajmy teraz o moim małżeństwie.

– Przepraszam...

– Avril... – położył jej palec na ustach. Nie chciał, aby się tłumaczyła. To nie była jej wina. Przecież nie wiedziała, gdzie idzie i co tam zobaczy. On wiedział, a mimo to pozwolił jej wpakować się w tą dziwną grę.

– Nie Robercie, ja też chce uniknąć pretensji Very.

Chwycił delikatnie jej podbródek i uniósł w górę. Pochylił się i przywarł do niej swoimi ustami. Namiętnie i mocno, chociaż tylko na chwilę. Potem już tylko w milczeniu jechali przytuleni do siebie i Avril rozkoszowała się ostatnimi chwilami bliskości. Wychodząc z limuzyny powiedziała tylko krótko.

– Dobrej nocy. – Po czym uciekła.

W mieszkaniu panowała cisza, gdy do niego weszła. Mark miał wrócić dopiero przed południem. Była sama, a na sobie nadal czuła jego dotyk, pocałunki i zapach. Przed tym przyjęciem prowadziła dobre i przyjemne życie, pogodziła się z tym, że już nigdy go nie będzie miała, a teraz stała w pustym mieszkaniu i żałowała, że dowiedziała się tego, jak smakują chwile z Robertem. Te upojne, gdy doprowadzał ją do wrzenia i całował namiętnie i te zwyczajne, gdy przy nim była i... po prostu miała go dla siebie. Jak miała teraz żyć i budować coś z innym mężczyzną, skoro jej serce było rozdarte i pełne żalu, że nigdy nie będzie tak szczęśliwa, jak w ramionach Roberta.

– Czy będziesz kiedyś mój? – wyszeptała. Odpowiedziała jej cisza. Poczuła jak samotna łza spływa po jej policzku. Nie miała siły walczyć z przygnębieniem. Nie chciała walczyć już o te gasnące iskierki nadziei. Niech zgasną i nigdy się nie zbudzą.

Ruszyła korytarzem do sypialni. Powinna umyć się, zmyć z siebie ten wieczór i jego zapach. Zapomnieć o wszystkim, co tam przeżyła.

Podeszła do szafy, wyciągnęła z niej nocną bieliznę i już chciała iść pod prysznic, gdy jej wzrok padł na niewielkie pudełko. Wiedziała, co w nim było. Ale czy powinna? Czy chciała? Sięgnęła po nie i wyciągnęła z niego wibrator. 

Dawno go nie używała. Odkąd była z Markiem. Dzisiaj, teraz, gdy czuła na sobie jeszcze Roberta, gdy nadal była wilgotna po tym, jak jego palce w niej były... Nie zastanawiała się. Zrzuciła z siebie gorset, rozpięła w pasie swoją długą spódnicę i zsunęła koronkowe majtki. Naga weszła na łóżko. Usiadła na nim tak, jak siedziała na biodrach Roberta i przyjrzała się swoim piersiom. Czy faktycznie mogły się mu podobać? Zsunęła palce w dół do swojej mokrej cipki i wyobraziła sobie, że to on ją tam dotyka, pobudza palcami i zatacza kółeczka na tym kłębku kobiecości. 

Włączyła wibrator. Czy to był jego rozmiar? Nie miała pojęcia, ale wyobraziła sobie co nieco. Przesunęła nim po swoim mokrym wejściu i zagłębiła jego czubek w swojej dziurce. Przyjemne drgania podbudziły ją, a podniecenie zawładnęło jej ciałem. Myśli skoncentrowały się na nim i na przyjemności. Naparła na wibrator i wcisnęła go w siebie. 

Długie, przeciągłe westchnienie rozległo się w sypialni, gdy poczuła jak w niej drga i intensywnie pobudza jej łechtaczkę swoją drugą wypustką. Uniosła się i znów się na niego nabiła. Westchnęła i chciała więcej. Zmieniła program, podkręciła go. Była spragniona przyjemności, długiego silnego orgazmu, którego dozna marząc o nim. Chciała krzyczeć, wić się i kochać się z nim, nawet, jeżeli miała to robić tylko w marzeniach. Więc robiła to, długo, upojnie, a potem znów intensywnie i tracąc przy tym zmysły, aż upragniony orgazm przetoczył się przez jej ciało i był wyjątkowy, bo w ekstazie skomlała i krzyczała jego imię.

Po tym wszystkim, co ją dzisiaj spotkało, po tym wieczorze, gdy doszła na jego palcach i teraz zabawiając się z sobą i myśląc o nim, postanowiła, że to niebezpieczne i lepiej się z nim nie spotykać. Robert miał żonę, a ona Marka.

Przecież taki romans nie był jej potrzebny.

Był tylko szalenie kuszący i podniecający.

Niebezpieczny dla nich obojga.


------------------------

***

Mam nadzieję, że rozdziały się Wam spodobały. Dla mnie były psychicznie wyczerpujące. 

Następny postaram się dać szybciej.

13 lutego 2022 wychodzi moja książka VIGO i już teraz w związku z tym mam mnóstwo pracy. Trzymajcie za mnie i za VIGO kciuki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro