5 - Odpłata

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Tato! – pełne wyrzutu oskarżenie rozległo się od drzwi. – Opowiadacie sobie bez nas!

- Och, Hugo... - westchnęła Marinette, czując wyrzuty sumienia. Adrien zaś patrzył zdetonowany na swojego syna, jak przyłapany na gorącym uczynku. Marinette szybko dodała: - Wspominaliśmy naszą pierwszą randkę. Nie sądziliśmy, że was to zainteresuje.

- Randka? – powtórzył Hugo i skrzywił się natychmiast. – Blee!

- No właśnie! – Roześmiała się Marinette i przytuliła synka, który natychmiast wpakował jej się na kolana.

- A ja tam bym chciała posłuchać o randce – wtrąciła Emma, pojawiając się w drzwiach. – Co mamusia miała na sobie?

- Tak naprawdę, to mamusia była na tej randce jako Biedronka – odpowiedział Adrien, biorąc córkę na kolano.

- Dlaczego? – dopytywała się Emma, a Adrien się zaczerwienił. Marinette wymownie uniosła brwi i uśmiechnęła się.

- Bo... zaprosiłem ją jako Biedronkę.

- Ale nie wiedziałeś, że mama jest Biedronką – przypomniał Hugo, marszcząc brwi.

Adrien nie mógł otrząsnąć się z szoku. Pierwszy raz w życiu zauważył, że jego syn odziedziczył po Marinette jej Biedronkowe spojrzenie. I pierwszy raz w życiu żałował, że ma takie mądre dzieci.

- No... nie wiedziałem – przyznał.

- Czyli kochałeś Biedronkę, a nie kochałeś mamy? – drążyła Emma.

Marinette zachichotała:

- Tłumacz się – szepnęła i rzuciła mu rozbawione spojrzenie. Adrien przez piętnaście lat zastanawiał się, kiedy przyjdzie czas zemsty za jego ślepotę. Najwyraźniej moment zapłaty właśnie nadszedł.

- To skomplikowane... - wykręcił się Adrien.

- Dorośli zawsze tak mówią, kiedy nie chcą powiedzieć prawdy – skomentował Hugo, na co Marinette prawie udławiła się śmiechem.

- Pomóż – szepnął Adrien do żony.

- Radź sobie – drażniła się z nim.

- Jesteś okrutna – stwierdził.

- Nie jestem, kochanie. Ja po prostu jestem przekonana, że doskonale dasz sobie radę.

Adrien westchnął.

- Wasza mamusia była w szkole bardzo nieśmiałą osobą. I rzadko tak naprawdę udawało nam się ze sobą porozmawiać. Głównie jako Biedronka dawała mi szansę się poznać. Do czasu... - zawiesił głos i spojrzał na żonę wymownie. Nadszedł czas małego rewanżu, bo ona natychmiast się zarumieniła, jakby wiedziała, co zaraz powie: - Aż zdarzył się wypadek.

- Wypadek, tatusiu? – wystraszyła się Emma.

- Raczej wielka medialna wpadka Marinette – poprawił się Adrien, a jego żona zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Mimo upływu lat wspomnienie tego strasznego dnia wciąż wywoływało u niej ogromne zażenowanie.

- Adrien... - upomniała męża, ale on tylko uśmiechnął się do niej szeroko.

- To bardzo istotny fragment naszej opowieści, kochanie.

- To ja skoczę po Louisa. – Marinette wstała z krzesła.

- Nie wykręcisz się, kochanie! – zawołał za nią Adrien. – Co powiecie, żebyśmy przenieśli się z jedzeniem do salonu? – spytał dzieci, po czym wziął misę z sałatką owocową i ruszył w stronę kanapy. Dzieci radośnie pobiegły za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro