6 - Konsekwencje po Problemnicy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jesteś wreszcie! – skomentował Adrien na widok żony, która pojawiła się wreszcie w salonie z Louisem na biodrze.

Z sałatki owocowej zostały już tylko marne resztki, co Marinette przywitała rozczarowanym spojrzeniem. Znaczy się, że zajęli się jedzeniem, a nie opowiadaniem. Rzeczywiście Adrien nie zamierzał jej oszczędzić. Westchnęła ciężko i usiadła w fotelu. Louis pobiegł do swoich zabawek. Opowiadanie było zdecydowanie zbyt długie jak na jego cierpliwość.

- Gotowi na ciąg dalszy? – spytał Adrien.

- Taak! - wrzasnęły starsze dzieci, a Marinette cicho jęknęła:

- Niee...

- No to lecimy. – Adrien wyszczerzył się w uśmiechu. Doskonale wiedział, że Marinette nie chce słuchać tej części opowieści. A to był akurat jego ulubiony fragment. – Pewnego dnia miało miejsce bardzo ważne wydarzenie. W piekarni rodziców naszej Marinette kręcono program na żywo, w którym brał udział bardzo słynny rockman, Jagged Stone.

- To ten sam, którego ciągle słuchacie? – spytał Hugo.

- Ten sam – przytaknął Adrien. – Marinette czuła się bardzo wyróżniona wyborem sławnego muzyka, dlatego opowiedziała wszystkim kolegom i koleżankom, że jej rodzice będą w telewizji. Jak się potem okazało, ona też pojawiła się na wizji, bo Jagged Stone zaprosił ją do siebie i podzielił się ze wszystkimi widzami swoją opinią na jej temat. A musicie wiedzieć, że cenił ją bardzo wysoko. Kiedy Adrien zobaczył to w telewizji, naprawdę poczuł się dumny ze swojej przyjaciółki.

- Tatusiu, a co z tym wypadkiem? – dopytywała się Emma.

- Wypadek nastąpił zaraz potem. Marinette nie spodziewała się, że wystąpi przed kamerą. Ze zdenerwowania obsypała sławnego muzyka mąką. Trzeba przyznać, że dość zgrabnie jej to wyszło, bo Jagged Stone był równiutko pokryty mąką od stóp do głów. – Dzieci zachichotały, a Adrien kontynuował swoją opowieść: – Wtedy zarządzono przerwę na reklamy i muzyk poszedł się umyć. Zamiast pójść do łazienki, trafił do pokoju Marinette. A musicie wiedzieć, że Marinette skrycie kochała się w Adrienie, o czym on nie miał pojęcia. Do czasu, kiedy zobaczył, jak wygląda pokój jego przyjaciółki. Było tam pełno jego zdjęć na ścianach. A Jagged Stone wszem i wobec wyjawił jej sekret.

Marinette prawie wtopiła się w fotel. Była tak zakłopotana, że Adrien poczuł ogromną ochotę, żeby ją przytulić. Uśmiechnął się do niej krzepiąco, na co ona odpowiedziała słabym uśmiechem.

- Marinette wpadła do swojego pokoju i wszystkich wyprosiła. Zrobiła się z tego straszna awantura. Wszystko skrupiło się na biednej asystentce Jaggeda Stone'a, która załamała się w końcu i wtedy dopadła ją akuma – opowiadał dalej Adrien. – Zmieniła się w Problemnicę. Stwarzała problemy wszystkim dookoła. Na szczęście momentalnie pojawili się tam także superbohaterowie: Biedronka i Czarny Kot.

- Coś skracasz tato! – oburzył się Hugo, który bardzo uważnie słuchał.

- Skracam? – zdziwił się Adrien.

- Coś tam musiało się wydarzyć po drodze – upierał się jego syn. – Jakoś nie wydaje mi się, że Marinette tak po prostu zmieniła się w Biedronkę i pobiegła walczyć ze złoczyńcą. Jakby wszyscy moi koledzy zobaczyli w telewizji bałagan w moim pokoju, to chyba bym się zapadł pod ziemię, a nie ratował świat.

- Widzisz, Hugo... - wtrąciła Marinette. – Czasami trzeba pomyśleć o sprawach ważniejszych i zapomnieć na chwilę o sobie.

- O czym Biedronka przypominała Czarnemu Kotu za każdym razem, gdy przyglądał się zdjęciom Adriena w pokoju Marinette – dodał Adrien z uśmiechem. – A było tych zdjęć trochę. Nie tylko na ścianach...

- Adrien... - westchnęła Marinette.

- No co? – wyszczerzył się.

- Może przyniosę ci coś do picia. Od tego opowiadania na pewno zaschło ci w gardle.

- Dziękuję, jesteś kochana.

Marinette wstała z fotela, a Hugo przeprowadził się na kolana taty. Adrien odprowadził żonę wzrokiem w stronę kuchni, a potem szepnął do dzieci:

- Teraz będzie moja ulubiona część... Musicie wiedzieć, że Problemnica była całkiem sprytnym złoczyńcą i trudno ją było złapać, bo potrafiła robić się przezroczysta i wtedy nie można było jej dotknąć. A przy tym była bardzo przebiegła. I udało jej się zrobić coś, czego nie dokonał jeszcze żaden superzłoczyńca nasłany przez Władcę Ciem. Mianowicie zdjęła jeden z kolczyków Biedronki. I kiedy Biedronka zaczęła powoli zmieniać się w swoją cywilną postać, Czarny Kot zdążył zauważyć fragment jej twarzy bez maski. Twarzy, którą bardzo dobrze znał. Nie mógł jej pomylić z żadną inną. – Uśmiechnął się rozmarzony.

- Po czym skłamał, że nic nie widział – wtrąciła Marinette, stawiając na stoliku dzbanek z lemoniadą i szklanki.

- Nieprawda – zaprzeczył Adrien, na co ona spojrzała mu z bliska w oczy. I przez chwilę było tak, jakby to było zaledwie wczoraj. – Powiedział, że było naprawdę blisko. I choć chciał wiedzieć, kim jest Biedronka, nie chciał dowiedzieć się w taki sposób. Nie zaprzeczył, kochanie. Ale też się nie przyznał, to fakt. Ale to tylko dlatego, że ona była taka zmieszana, że prawie się wydało, kim jest naprawdę. Gdyby jednak na chłodno przeanalizowała to, co powiedział Czarny Kot, a raczej jak drżał mu głos z emocji, to domyśliłaby się, że on już wie. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko ją znalazł.

- Niech będzie – zgodziła się opornie na to wytłumaczenie, po czym pocałowała go i wróciła na fotel.

- Ale kiedy wy się dowiedzieliście o sobie? – spytał zniecierpliwiony Hugo.

- Kochanie, to nie było takie proste – odpowiedziała mu Marinette. – Przecież nie mogłam sobie tak pójść do Adriena i powiedzieć mu, że jestem Biedronką.

- No, ale przecież tata już cię podpatrzył. Nie mógł powiedzieć, że on już wie? Mielibyście z głowy.

- Tyle, że twój tata postanowił najpierw trochę się ze mną podrażnić – odparła cierpko Marinette i obrzuciła Adriena szybkim spojrzeniem.

- Po pierwsze wcale się z tobą nie drażniłem, tylko poznawałem cię lepiej. A po drugie z tego, co pamiętam, wcale nie miałaś mi tego za złe – odparował Adrien.

Marinette znów się zarumieniła. Teraz, z perspektywy czasu, inaczej oceniała tamtą rozmowę w szatni. Wtedy była zakłopotana i skupiła się na ratowaniu twarzy. Nie złapała oczywistych sygnałów, które wysłał jej Adrien. Przecież w tamtej chwili on wyraźnie z nią flirtował.

- Grosik za twoje myśli, Biedronsiu – szepnął Adrien tuż nad jej uchem.

Ze zdumieniem otrząsnęła się z zamyślenia. Jak bardzo odpłynęła jej myśl, skoro nawet nie zauważyła, że dzieci pobiegły się bawić, a jej mąż przysiadł na oparciu fotela.

- A czemuż to moje myśli wydają ci się takie cenne? – spytała go.

- Masz rozmarzony wzrok i rumieniec na twarzy. Niechybnie myślisz o mnie. – Uśmiechnął się swoim kocim uśmiechem.

- Myślałam o tamtej naszej rozmowie – wyznała cicho.

- Mmmm, w szatni? – domyślił się.

- Yhm – przytaknęła.

- Jedno z moich ulubionych wspomnień. – Uśmiechnął się do niej i objął ją ramieniem.

- Moje chyba też – westchnęła, wtulając się w jego ramiona. – Choć wtedy byłam totalnie skołowana.

- Raczej rozkosznie zakłopotana – poprawił ją. – Jaka szkoda, że się wyparłaś wszystkiego, bo kto wie? Może byśmy sobie zaoszczędzili trochę kłopotów.

- Bardzo jestem ciekawa, jak chciałeś to rozegrać w takim razie, biorąc pod uwagę, że wiedziałam, że umawiałeś się z Biedronką.

- Umówiłem. Nie umawiałem – sprostował. – Cały jeden raz się umówiłem. Poza tym od samego początku wiedziałem, że wyprzesz się wszystkiego i rozegrałem to dokładnie tak, jak chciałem – szepnął jej do ucha, a ona bezwiednie się uśmiechnęła.

Rzeczywiście, rozegrał to po mistrzowsku...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro