*1*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 1


Związała włosy w ładny kucyk, sprawdziła się w lustrze. Jej pożyczona czarna spódnica była zbyt krótka, ale nogi nadal wyglądały dobrze. Luźna biała koszula podciągnięta do spódnicy pokazywała talię. Jej eyeliner nie był przesadzony, więc wyglądał dobrze.

Wzdychając przed wyjściem z sypialni, łapała torebkę z czarną wizytówką wysokiej jakości. Nawet ta karta krzyczała o bogactwie. Jadąc metrem, o którym myślała po drodze. Czy naprawdę mogła to zrobić? Była już taka, ale wciąż niepewna. Biorąc głęboki oddech, uświadomiła sobie po raz kolejny. Nie miała innej opcji.

Poza metrem jej oczy przeszukiwały białe litery za czarną kartą w poszukiwaniu odręcznego adresu. Znalazła to miejsce wcześniej, niż się spodziewała. Ta kawiarnia była ogromna i pięknie zaprojektowana. To było jedno z tych miejsc, w których zostawiłaby połowę swoich pieniędzy na zwykłego drinka. 

Całe otoczenie sprawiało, że czuła się niekomfortowo, więc powoli stawała w środku. Aby sprawdzić, czy już przyjechał. Kiedy jej oczy wylądowały w miejscu, o którym mówiono, zatrzymała się na sekundę.

Siedział tam piękny mężczyzna o czarnych włosach i dopasowanym bordowym garniturze. Kurtka idealnie do niego pasowała. Jego szczęka była ostra, gdy swobodnie patrzył na zewnątrz z uniesioną brodą.

Zrobiła małe kroki w kierunku stołu i usiadła powoli, kaszląc, by wskazać, że tam jest. Mężczyzna skierował na dziewczynę swoje czekoladowo-brązowe oczy. Nawet jego brwi były idealnie wyprofilowane.

- Pan Jeon. - powiedziała cicho. Jakoś nie potrzebował zapewnienia, kim była. Jego głos był spokojny i opanowany.

- Liliana. - lekko pokiwała głową. Mężczyzna sięgnął po ciemnofioletową kopertę leżącą na stole. Poważnie, potargał kilka stron.

- Czołowa studentka... Mieszka z rodziną w centrum... Jedna młodsza siostra... Jesteś dość typowa, prawda?" 

Rzeczy, które wymamrotał, zaskoczyły dziewczynę. Głos był nieco wyższy niż się spodziewała, a oczy prawdopodobnie szeroko otwarte.

- Skąd to w ogóle wiesz? Czy rzeczywiście są dla mnie akta? - diabelski uśmieszek wyrósł na jego dobrze ukształtowanych ustach.

- Wiem więcej niż myślisz... I wiem, jak bardzo tego potrzebujesz. - unikała jego intensywnego spojrzenia.

- Więc to, co robisz, jest jakąś przysługą? - głos dziewczyny był niższy i odległy. Zauważyła, że od razu jego wyraz twarzy stał się poważny.

- Czyż nie? Jestem pewien, że mogę zaoferować o wiele lepiej niż teraz. Cokolwiek jest moje, będzie twoje przez następne 2 lata. - przełknęła nerwowość.

- Następnie? - trzymał te ciemne, wielkie oczy na jej, gdy od niechcenia odpowiedział.

- Skończymy umowę, a ty wrócisz do swojego życia.

Tak miało być tylko przez 2 lata i wszystko miało się skończyć... Czyste i proste. Nie czekając na odpowiedź Liliany, podał jej kolejną jaskrawoczerwoną teczkę, głos jego był spokojny jak chłodna woda.

- To jest umowa. Przeczytaj to, a następnie omówimy, czy do czegoś nie wstrzymujesz się od głosu.

Cholerna... to kilka stron z małymi literami. Czego mógł chcieć tak bardzo od kogoś takiego jak ona? Kiedy zaczęła, znów usłyszała jego głos.

- Mówiąc od początku, oczekuję lojalności i posłuszeństwa bez żadnych wątpliwości. Czy to jasne? - po prostu kiwnęła głową, ale jej imię wyszło z jego ust.

- Liliano, spójrz na mnie.

Podniosła głowę by spojrzeć mu w twarz, aby powitać ją łukowatą brwią.

- Jeśli chcesz mi odpowiedzieć, doceniam to, że robisz to prawdziwym słowem i patrząc na moją twarz. - jego głos był aksamitny, ale wciąż niebezpieczny. Brwi zmarszczyła z zmieszania, kiedy wypowiedziała:

- Eee... ok, Jungkook...

Zanim zaczęła czytać umowę, spojrzał na nią intensywnie.

- Trzymajmy się teraz "pana Jeon'a"... Jeśli zechcę, żebyś mówiła do mnie po imieniu, dam ci znać.

Może ma anielską delikatną twarz w ciele greckiego boga, ale był zastraszający jak diabli. Powiedziała „tak", a potem próbowała skupić się na umowie. Popijając drinka, mogła poczuć jego wzrok na sobie. Czytając umowę, zatrzymała się w jednym z pierwszych akapitów.

× Uległa zwraca się do dominanta: SIR, MASTER lub DADDY  i przez cały dostępny czas zwraca na niego pełną uwagę, gdy z nim rozmawia.

Nie zastanawiając się długo, zapytała wraz z szerokim uśmiechem:

- Chcesz, żebym tak do ciebie mówiła... Naprawdę?" - jego oczy przeszyły duszę Lili.

- Tak, myślisz, że to jest śmieszne? - uśmiech zniknął, pokręciła głową. Odpowiedziała prostym, dobrym unikaniem kontaktu wzrokowego. Wkrótce inny akapit przykuł uwagę dziewczyny.







C.D.N.

SIR - pan

MASTER - mistrz

DADDY - tatuś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro