*11*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Rozdział 11


Czy naprawdę zostawił ją pod obserwacją Michael'a? Była zła jak diabli, ale próbowała się uspokoić. Może lepiej było brnąć w to w spokoju, zanim cokolwiek z tym zrobi. Gdyby Tae jeszcze nie było, mogłaby odwołać spotkanie, ale on był w pobliżu, więc było to niemożliwe. Ścigałby ją bez względu na wszystko.

Dotarła do szkoły. Stary, murowany budynek był ogromny i składał się z różnych części. Podążała maleńką ścieżką w zielonym polu. Ogromne drzwi się otworzyły, a naprzeciwko stało biurko. Był tam szczupły młody chłopak. Podeszła powoli, pytając o gabinet ministra. Po drodze zadzwoniła do Taehyung'a.

- Hej. - jak zawsze brzmiał energicznie i był pełen życia.

- Hej. Jeszcze nie skończyłeś?

- Nie, i muszę zająć się tym później. Co powiesz na to, żebyś tu przyszła, żebyśmy nadal mogli napić się kawy? - jęknął.

- W porządku, ale wciąż jesteś mi winien rundę za basen? - zachichotała.

- W porządku, zagramy w bilard innym razem.

Oboje się rozłączyli. Zrobiła dwa kroki w kierunku drzwi i zapukała cicho. Mężczyzna w średnim wieku odpowiedział.

- Wejdź.

Po prostu dostarczyła mu wszystko i podpisała kilka dokumentów. Po cichu wyszła. Po drodze sprawdziła, czy przybył Tae. Zanim dotarła do głównych drzwi, wszedł Tae. Miał biały top od czasu do czasu z obcisłymi dżinsami. Nosił czapkę w kolorze mlecznej kawy.

Tae uśmiechnął się szeroko, kiedy zauważył dziewczynę. Przytulili się, gdy się przywitał.

- Więc... Powiesz mi, co się dzieje? - Liliana pokręciła głową.

- Nic się nie dzieje. Już ci mówiłam. - Tae chwycił dwie kawy i podszedł do dziewczyny swobodnym spacerem.

- W porządku, albo to "rozlejesz", albo będę pilnował, żebyś sama coś wymyśliła.

- Cóż, mam swego rodzaju sponsora. - chłopak uniósł brew.

- Więc to jedna konkretna osoba. Czy to on lub ona? - unikając jego oczu, wyjaśniła, popijając kawę:

- On...

- Więc zostajesz z nim... Czego on chce w zamian? - jego twarz była trochę zimna, a nawet ostra.

Nawet to, co powiedziała, było czymś więcej niż powinna, więc musiała przestać. Jak stwierdzono w umowie, nikt nie mógł wiedzieć o sytuacji.

- Tae... Mówiłam ci, że nie ma się czym martwić. Pójdę na studia i otrzymam wysokie oceny. To jest plan.

- W co się wpakowałeś? - jego głos był surowy.

- Nic... - pokręciła głową.

Tae oczywiście tego nie kupił. Jego głos stał się niższy, gdy się pochylił.

- Spójrz, jeśli masz jakieś kłopoty, mogę ci pomóc. Mogę cię wyciągnąć. Po prostu mi powiedz...

„Wiesz, że zadzwonię, jeśli będę cię potrzebować. Czuję się dobrze Tae. - patrząc na jego dłoń kładącą się na niej uspokajająco, uśmiechnęła się.

Chłopak uśmiechnął się do Lilii. Właśnie wtedy zobaczyła, jak Michael idzie przez główne drzwi. Musiała wyjść, zanim zobaczyłby ją z Tae.

- Wygląda na to, że się spóźniła. Do zobaczenia, dobrze?

Tae uniósł brwi, spoglądając na dziewczynę z ukosa.

- W porządku... 

Michael wszedł do środka, kiedy blondynka szła w kierunku drzwi. Wiedziała, że jest podejrzliwy, ale musiała powstrzymać Tae przed tym. Udała się do drzwi, a Michael podążał za nią. On spokojnie ją wezwał.

- Panno Liliano, wyjeżdżamy?

Miała nadzieję, że nic nie podejrzewa, i skinęła głową. Gdy tylko dotarła do rezydencji Jeon, szybko udała się do swojego pokoju. Biegając na górę zatrzasnęła za sobą drzwi. Kiedy odwróciła paczki na łóżku, coś przykuło jej wzrok. Wszystkie były srebrne i owinięte wstążkami w lawendowym kolorze. Wyciągnęła czarną kartkę.

Bardzo się wahała...

Powinienem był ci je wcześniej kupić. To są prezenty, więc nigdy ich nie zabiorę.

Najpierw otworzyła paczkę w kształcie prostokąta. Był MacBook. Z szeroko otwartymi ustami poszła po drugie małe pudełko. Nic dziwnego, że w środku był iPhone. Znowu spojrzałeś na notatkę. Znał ją cholernie dobrze, więc nie dał jej nawet szansy na odmowę.

To było szalone. "Na wszystkie rzeczy, które kupił, wydał dziesiątki tysięcy dolarów, a nawet nie dotknął mnie palcem" - pomyślała blondynka. Kręcąc głową trzymała to wszystko w pudełkach. Nie wiedziała, co z nimi... ani z nim... Przewracając oczami, napisała SMS-a by mu podziękować.








C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro