16/Nadzieja Umiera Ostatnia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

KALLY
Zobaczyłam Tinę, która była smutna.
- Co sie stało Tina?
- Kevin i Alex wyjeżdżają na tydzień.
- I na prawdę będziesz tak tęsknić za Alexem? - spytałam Zdziwiona.
- Za nim nie, ale za Kevin owszem.
- Wrócą, nie przejmuj się.
- Jest już późno, może lepiej wróćmy do domu już?
- Okej - już miałam iść gdy zobaczyłam panią profesor.
- Dzień dobry Kally, nie mogłam przyjechać szybciej.
- Dobrze, my już idziemy, do widzenia.
- Do widzenia Kally.

Szlismy chwilę w ciszy, nie miałam ochoty o niczym i z nikim rozmawiać. Doszliśmy do domu, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy.
TINA
- Kally wogóle nie chce rozmawiać, co zrobić, żeby poprawić jej humor?- spytałam
- Cześć dzieciaczki.
- Hej Cari. - powiedział Dante
- Co sie stało?
- Tata Kally miał wypadek i Kally strasznie się tym przejmuje. - powiedziałam przybita.
- Przykro mi, to coś poważnego?
- Jest w śpiączce. - powiedziałam.
- No musimy mieć nadzieję, że nic mu się nie stanie.
- Nadzieja Umiera Ostatnia.
- U mnie już umarła.
- Tina dobrze mówi, ale nie wolno chodzić tak smutnym, zrobię wam coś do jedzenia.
- Okej.
KALLY
Po powrocie do domu poszłam do pokoju, przebrałam się i położyłam spać, obudziłam się w środku nocy z przerażenia o tatę, nie chce go stracić, ale jego stan jest krytyczny, leży w śpiączce. Co mam zrobić. Wzdychałam. Rozmyślałam tak jeszcze chwilę aż poszłam spać, wstałam o 7, obudził mnie dzwonek do drzwi, byłam sama, bo wujek pojechał do taty. Poszłam otworzyć.
- Cześć psiapsiółeczko.
- Wejdź Tina.
- Nie ma wujka?
- Nie, coś się stało?
- Nie chce Ci jakoś poprawić humor więc przyszłam.
- Dzięki, ale muszę iść się ogarnąć, bo muszę iść do konserwatorium.
- Okej zaczekam i zrobię coś dobrego.
Poszłam się ubrać i ogarnąć zrobiłam lekki makijaż, żeby ukryć to, że nie spałam pół nocy. Po piętnastu godzinach poszłam do Tiny i razem wybrałyśmy się do konserwatorium, miała dzisiaj wolne od szkoły więc poszła ze mną. Gdy dotarłyśmy rozglądałam się za panią profesor, ale jej nie znalazłam, za to zobaczyłam Felixa więc podeszłam do niego.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Felix wiesz gdzie jest pani profesor?
- Wzięła wolny dzień.
- Pewnie jest i taty, dziękuję.
- Nie ma za co Kally, nie ma za co.
Potem podeszłam do Lucy i Tommego.
- Cześć - powiedziałam smutno.
- Co jest Kally? - spytała Lucy.
- Tata jest w szpitalu.
- To dlatego nie mamy dzisiaj z nią lekcji.
- Tak - wtedy zadzwonił telefon - przepraszam musze odebrać to Dante.
Oddaliłam się i odebrałam.
- Cześć.
- Hej piękna, nadal się martwisz?
- Trudno by było o tym zapomnieć.
- Wiem, ale spróbuj o tym nie myśleć, dzisiaj przecież masz isc do szpitala, dopytasz się.
- To nie takie łatwe, muszę iść dzwonek już jest, pa kocham cię i dziękuję.
- Nie ma za co, pa.
Rozłączyłam się i poszłam do sali.
DANTE
Kally cały czas jest smutna więc mam pomysł na poprawę jej humoru, wezmę ją do kina, a potem na lody. Już kupiłem bilety na,, Green idzie po ciebie" ostatnio świetnie się przy tym bawiliśmy więc wezmę ją na to znowu i może oglądnie trochę więcej niż tyle co widziała gdy się odwracała. Gdy wyszlem spotkałem Lisę.
- Hej Dante.
- Lisa, skoro mamy się przyjaźnić, musisz wiedzieć, że kocham Kally nie ciebie i nigdy jej nie zostawię.
- Co?! Byłam pewna, że Ci się podobam.
- Przepraszam jeżeli dawałem ci fałszywe znaki.
- Tym fałszywym znakiem było poznanie cie. Myślałam, że chcesz mnie poznać, bo ci siee podobam.
- Przepraszam, nie chciałem, zee byss tak pomyślała. Muszę juuz isc umówiłem się z Kally, potem mamy plany, pa.
- Czekaj.
- Co?
- Jak to z Kally?! Myślałam, że się pokłóciliście.
- No niestety, ale źle myślałaś, już musze isc pa. - Lisa tylko się wydarła i poszła.
KALLY
Właśnie skończyłam lekcje, Dante mówił, że ma niespodziankę i właśnie go widzę.
-Cześć.
- Hej piękna, idziemy?
- Tak - wtedy zadzwonił mój telefon - Sekundka.
Odebrałam.
- Cześć Kally - powiedział znajomy mi głos.
- Pablo?!
- Tak Kally, to ja.
- Nie wierzę, nie miałeś być na turne z tatą?
- Wczoraj wróciłem.
- I jak ci poszło?
- Było super, może się spotkamy?
- Pewnie, ale nie mogę dzisiaj, może jutro?
- Okej napisze ci gdzie i kiedy, paa .
- Pa.
Gdy się rozłączyłam spojrzałam na Dantego, widziałam w jego oczach zazdrość.
- Nie masz być o co zazdrosny, to tylko przyjaciel.
- Co? Ja? Zazdrosny? - powiedział Dante po czym parsknął.
- Haha idziemy?
- Tak.

Po kinie poszliśmy do szpitala i nie mogłam uwierzyć w to co zabaczylam, tatą się wybudził!
- Tata?...
- Kally. - powiedział tata.
- Proszę nie denerwować pacjenta wybudził się nie dawno. - powiedział stanowczo doktor.
- Dobrze.
- Pani profesor, czemu pani mi nie powiedziała, nie zadzwoniła?
- Nie chciałam cie denerwować.
- Nie ważne, tatą się wybudził - powiedziałam podekscytowana po czym po moim policzku splunęła łza.

Siedzieliśmy tam jeszcze godzinę i poszliśmy z Dantem do domu, nie mogłam się doczekac aż powiem o tym wujku Charliemu.

Następnego dnia wstałam późno, bo była sobota. Była 13 więc wstałam i się ubrałam. Zadzwonił do mnie Pablo.
- Hej Pablo.
- Cześć. Spotkamy się dziś w parku o 14?
- Em okej moge.
- Okej to do zobaczenia.
- Pa.
Po rozłączeniu poszłam na śniadanio - obiad. Zjadł go i poszłam na chwilę do Tiny i Dantego, bo mam jeszcze pół godziny do spotkania.
- Cześć kochana.
- Hejka Kally, słyszałam, że twój tata się wybudził.
- Tak w dodatku Pablo już jest w mieście i dzisiaj się z nim spotykam.
- No to też słyszałam i nie jestem zadowolona, ale bądź szczęśliwa widzę, że za nim tęsknisz.
- Tak, jest Dante?
- Nie jest w music shaku z Lisą.
- O nie wiedziałam... Wiesz może pójdziemy do music shaka?
- Okej jak chcesz go sprawdzać to chodź.
- Nie no przełożę spotkanie na music shaka. Gotowe.
- Okej to lecimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro