❇ 017 Nic nas nie łączy ❇

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Roksi pov

Pobyt tutaj zaczyna mi się podobać, mimo że tak naprawdę zostałam porwana i nie tak wyobrażałam sobie święta, bo tak... dziś jest Wigilia, a ja spędzam ją gdzieś daleko od domu. Od dobrych kilku tygodniu tu siedzimy, nie mam kompletnie kontaktu z rodzicami. Pewnie odchodzą od zmysłów. Co z Leną też nie wiem. Jedyna osoba, z którą mam jakikolwiek kontakt to Igor. Tak, wiem, że może wydawać się to zabawne, ale po prostu tylko on jest obok od czasu, gdy mnie tu przywiózł. Nawet nie chciał mi powiedzieć, czemu Dawid wrócił do Polski.

Ostatnio Igor trochę mi zaufał. Oddał mi telefon i portfel. Najciekawsze natomiast jest to, że ja wcale nie chcę stąd uciec.

-Igor, co robisz? -pytam zaglądając do jego pokoju.

Szatyn przenosi na mnie wzrok i nerwowo rozłącza połaczenie w komórce. Chyba gadał z kimś przez telefon.

-Umm, wszystko w porządku?

-Nie nauczono cię, że do drzwi się puka zanim się wejdzie? -wstaje do mnie i rozkłada ręce bezradnie. Ton jego głosu wskazuje na to, że raczej go zdenerwowałam.

-Myślałam, że może..

-To nie myśl za dużo. -przerywa mi z głosem pełnym nienawiści i opiera się tyłem o szafkę ściskając w jednej dłoni telefon.

-Dlaczego taki jesteś? -patrzę na niego zażenowana.

-Słucham? -pyta sarkastycznie.

-Taki humorzasty? Raz jesteś miły, a po chwili stajesz się taki, jak właściwie zawsze. -wyrzucam ręce w powietrze.

-Posłuchaj, nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale nie będziesz mnie ustawiać po kątach, zrozumiałaś? -pyta z naciskiem.

-Nie, nie zrozumiałam. Ja jakoś potrafię się opanować ze zględu na to co nas łączy.

-Nic nas nie łączy. -odpowiada obojętnie i zaczyna się śmiać -Dobra.. co chciałaś?

Patrzę na niego i muszę przyznać, że te słowa mnie zabolały. Pieprzony dupek. Nic się nie zmienił.

-Dziś jest Wigilia, widziałam, że otwarty jest sklep na rogu, myślałam, że pójdziemy razem.

-Nie będę chodził z tobą na zakupy jak jakaś szczęśliwa, pierdolona para zakochanych, bo nią nie jesteśmy rozumiesz? Po prostu byłaś łatwa, a ja miałem ochotę, tyle. Możesz iść sama jeśli chcesz.

Bez słowa odwracam się i wychodzę z pokoju. Schodzę na dół i siadam na sofie. Chowam twarz w dłoniach i zaczynam cicho płakać. Czuję się samotna. Przez niego. Czemu musi rzucać w moją stronę tymi wszystkimi przykrymi słowami? Nic mu nie zrobiłam.

Wycieram łzy i zakładam na siebie kurtkę. Zerkam przez okno i widzę, że napadała już dosyć gruba warstwa śniegu. Zakładam więc czapkę, szalik, rękawiczki, buty i wychodzę z mieszkania.

Idę kilka uliczek dalej, a pruszący śnieg wpada mi do oczu. Po kilku minutach docieram do sklepu. Mam ochotę na świąteczne zakupy. Na sklepowej witrynie powieszona jest kartka, że dziś z powodu świąt zamykają wcześniej.

Wchodzę do środka i kieruję się na dział, do którego przyciągają mnie choinki, łańcuchy i lampki, które widać już z daleka.

Przyglądam się wszystkiemu po kolei i wybieram kilka rzeczy. Gdy kieruję się do kasy, dostrzegam rzecz, która przydałaby się Igorowi, więc mimo tej kłótni, postanawiam zrobić mu prezent.

Wracam do domu i nie zastaję w nim szatyna. Wzdycham cicho i idę do swojego pokoju rozpakować rzeczy oraz zapakować prezent dla niego.


Gdy udaje mi się z tym uporać zaczynam wieszać ozdoby świąteczne w całym mieszkaniu. Ostatnim pomieszczeniem jest kuchnia. Nagle rozlega się dźwięk sms'a i dociera do mnie, że Igor zostawił w domu telefon.

Wiem, że to co teraz chce zrobić to najbardziej powalony pomysł na jaki mogłam wpaść, ale więcej może nie być takiej okazji.

Podchodzę do blatu i biorę jego telefon. Zaklinam w myślach, gdy okazuje się, że ma kod pin. Próbuję kilka razy zgadnąć. Jego data urodzin, data urodzin Adriana, aż w końcu data naszego poznania i o dziwo udaje mi się odblokować ekran.

Wchodzę w skrzynkę odbiorczą i odczytuję wiadomość, która właśnie przyszła, skupiając się całkowicie na jej treści.

Od: Felix
To mało ważne, zrozumiałeś? Nie ruszaj sie z tamtąd.

Przeglądam też kilka wiadomości wstecz.

Do: Felix
Pierdolę to, nie taka była umowa.
Pożałujesz tego.

Od: Felix
Pilnuj tylko tego, aby niczego się nie domyśliła, resztę kiedyś jej wyjaśnię.

Do: Felix
Popieprzyło cię? Chcesz jej wszystko powiedzieć? Przecież nie będzie chciała cię znać. Przy okazji mnie też, a nie zapominaj, że jest mi winna sporo kasy!

Po tej wiadomości staję jak wryta. Dopiero teraz tak naprawdę zauważam z kim on koresponduje. Dobrze znam ten numer. Nogi się pode mną uginają i w tym momencie słyszę, jak drzwi do mieszkania się zamykają, co znaczy, że Bugajczyk wrócił. Jestem tak przerażona, że nie potrafię wykonać żadnego ruchu. Stoję jak idiotka z jego telefonem gapiąc się w ten cholerny ekran, gdy nagle wchodzi do kuchni i...

-Co ty wyprawiasz? -pyta oschle widząc swój telefon w moich rękach.

-Nic, ja tylko..

W tym momencie wyrywa mi go z rąk i właśnie do niego dociera co zrobiłam.

-Ty mała suko. -parska -Przesadziłaś. Czytasz moje wiadomości do chuja?! -wrzeszczy -Taka jesteś cwana? -zaciska pięść na komórce, po czym robi zamach i uderza mnie zewnętrzną stroną dłoni.

Odbijam się od ściany i osuwam się po niej na podłogę.

-Nigdy więcej tego nie rób. -dodaje nieco łagodniej, ale nadal oschle i wychodzi z pomieszczenia.

Chowam twarz w dłoniach i czuję ból na swoim policzku. Nie potrafię opanować łez. To powoli zaczyna mnie wykańczać. Utknęłam tutaj z potworem, od którego nie chcę uciec.

2 -znów niespodzianka ❣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro