✴ 021 Nie ruszaj się z tamtąd ✴

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dostałem kolejny telefon od Igora z wiadomością, że Roksi nadal się nie znalazła, do tego nie odbiera telefonu, czemu akurat się nie dziwię. Nie wiem jak mu pomóc, skoro dzieli nas tyle kilometrów. Gdybym był w Niemczech z nimi pomógłbym mu jej szukać.

Wychodzę z mieszkania przewietrzyć się. Wyjmuję papierosa z opakowania i odpalam go. Siadam na jednej z osiedlowych ławek, gdy nagle znów słyszę dźwięk mojego telefonu. Wyjmuję go z kieszeni i patrzę na ekran. Tym razem to Dawid.

-Co jest?

-Stary, wydaję mi się, czy u Roksi w mieszkaniu świeci się światło w salonie?

-Co? Jak to? Gdzie jesteś?

-Pod jej blokiem. Przechodziłem akurat i tak mi się wydaję, że to jej okna. Wszystko na pewno gra? Miałeś kontakt z Igorem? Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera.

-Miałem, gadałem z nim przed chwilą.

-Kurwa, nie ma opcji. To na pewno jej okna do chuja!

-Posłuchaj, to niemozliwe, oni sie pokłócili i...

W tym momencie przerywam, bo kurwa. Oni sie pokłócili i po chwili coś do mnie dociera.

-Jesteś tam?

-Nie ruszaj się z tamtąd. Zaraz tam będę.

Rozłączam się i jak najszybciej kieruję się pod blok brunetki. Zajmuje mi to może z dwie minuty. Podchodzę pod klatkę, pod którą widzę Dawida.

-O co chodzi? -pyta, gdy tylko podchodzę.

-Jak to o co? Ona najprawdopodobniej jest w domu.

-Co ty najebałeś się? Jest z Igorem w Niemczech, nie miałaby jak wrócić, zabrał jej wszystko.

-Ta. A potem jej oddał. W dodatku dziś się pokłócili. Roksi powiedziała mu, że go kocha, a on sam wiesz jak się zachował. -wyjaśniam.

-What the fuck kurwa? Mówiłem, żeby uważał.

-Ja też. Ale to nie wszystko. Roksi zniknęła i nie może jej znaleźć. Nie odbiera telefonu, w dodatku zwinęła mu wszystkie dragi z torby.

-Ja pierdolę, dobra, idziemy na górę.

Wchodzimy na klatkę i kierujemy się pod drzwi dziewczyny. Pociągam za klamkę, ale są zamkniętę. Uderzam kilka razy mocniej wołając jej imię, ale nic z tego.

-Odsuń się. -Grucha odpycha mnie lekko od drzwi.

-Co ty robisz?

Na moje pytanie nie dostaje już odpowiedzi. Widzę tylko jak wjeżdża w te drzwi kilka razy z bara, a one się otwierają. Jebany wyważył drzwi.

Wchodzimy do środka i od razu idziemy do salonu. Tak jak myślałem, brunetka jest w mieszkaniu, jednak to co widzę nie wygląda najlepiej.

-Nosz w kurwe jebana mać! -klnę podnosząc po kolei opakowania z narkotykami leżące na stole.

Siadam obok leżącej na łóżku dziewczyny i obracam ją na plecy. Klepie ją kilka razy w policzek, po czym ustawiam w pozycji siedzącej.
Zaczyna coś majaczyć i głupio się uśmiechać.

-Dobra, całe szczęście jest przytomna. W miarę. -oddycham z ulgą.

-Ile tego wzięła? -pyta blondyn przyglądając się pustym woreczkom.

-A ja tam wiem. -wzruszam ramionami -Za dużo jak widać.

-Ona nie powinna tego nawet dotykać. Igor obiecał jej ojcu, że będzie trzymał ją z dala od takiego gówna.

-Oboje znamy Igora i chyba wiemy, że odpowiedzialny to on nie jest. Nieważne, dzwoń do niego. -odpowiadam, a Dawid wybiera numer do Igora.

-Stary, nie szukaj jej.. no tak...normalnie... daj mi do chuja dość do słow... Igor popierdoleńcu zamknij mordę! -podnosi na niego głos -Roksi jest w domu.. nie.. nie...znaczy tak.. w swoim domu idioto.. tak w Piastowie..nie wiem jak.. wróciła tak.. uciekła ci... nie wiem kiedy ty powinieneś to wiedzieć..jesteśmy u niej z Adrianem, naćpała się, ledwo jest z nią kontakt... dobra nieważne, zwijaj dupę i wracaj tutaj.

Po tych słowach rozłącza się.

-Zadzwoń jeszcze do Kacpra, żeby zamknął dzisiaj klub.

Bez słowa wykonuje moją prośbę.

-Któryś z nas musi tutaj zostać. Nie może być sama. -zauważa Dawid.

-Kiedy będzie Igor?

-Najwcześniej jutro rano. -odpowiada.

-Dobra, zostanę z nią. Ty idź do klubu i wszystkiego przypilnuj. I nakarm tego idiote w piwnicy. Nic dziś nie jadł.

-Chuj z nim. Może dostanie może nie. Jakby co to dzwoń. -zbijamy pionę i wychodzi, a ja zostaję sam z brunetką.

Patrzę na nią i wzdycham. Poprawiam ją na sofie kładąc jej głowę na poduszce. Szukam jakiegoś koca i znajduję go za kanapą. Okrywam nim dziewczynę, po czym siadam na fotelu. Opieram głowę na łokciu i chwilę na nią patrzę. Po chwili zasypiam.

To już dziś definitywnie ostatni 😂
Dobrej nocy 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro