✴ 029 Nie zbliżysz się do niej więcej ✴

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polecam włączyć nutkę z mediów 👆😘

Roksi pov

Razem z Kacprem przyjechaliśmy właśnie do jego mieszkania. Kieruje mnie do salonu i wskazuje bym sobie gdzieś usiadła, więc siadam na kanapie.

Wychodzi z pokoju i po chwili wraca do niego z herbatą i stawia ją przede mną na stole, po czym siada obok mnie.

-Jak się czujesz? -pyta patrząc na mnie.

-Tak samo jak wyglądam. -wzruszam ramionami.

-Roksi, możemy szczerze porozmawiać? Tylko tak naprawdę szczerze, bez żadnych tajemnic.

Wzdycham głośno i kiwam głową. Z jednej strony czuję, że potrzebuję z kimś porozmawiać, a i tak nie mam z kim.

-Co ty właściwie czujesz do Igora?

-Sama nie wiem. W tym momencie nic. -odpowiadam patrząc na swoje dłonie -Wiesz, przez chwilę uwierzyłam, że on jest inny. Podczas pobytu w Niemczech tak mi się wydawało, bo naprawdę potrafił być czuły. Uderzył mnie raz, czy dwa, ale potem przeprosił, obiecał, że więcej tego nie zrobi, a ja mu uwierzyłam.

-Roksi..-wzdycha z żalem, a jego oczy mówią jakby, że jestem idiotką, że w to uwierzyłam.

-Tak, wiem co chcesz powiedzieć. -przerywam mu -Nie musisz mówić tego na głos, wiem, że zachowałam się jak kretynka, ale... po prostu coś do niego poczułam.

-Wcale nie uważam, że jesteś kretynką. -patrzy na mnie czule -Po prostu mi ciebie żal, że on ciebie tak traktuje. On potrzebuje pomocy, nie wiem, jakiegoś lekarza, specjalisty... to nie jest normalne. Roksi, wiesz, że to nie było rozsądne..

-Co masz na myśli?

-To, że się w nim zakochałaś. -wzdycha -Znasz go, wiesz jaki jest.

-Problem jest w tym, że chyba nie znałam, albo nie zdawałam sobie sprawy z tego, do czego jest zdolny.

-Roksi, najgorsze jest to, że on się tak wcześniej nie zachowywał. To znaczy, AŻ tak. -podkreśla.

-Masz coś konkretnego na myśli?

-Uważam, że musisz to wiedzieć, więc ci powiem. Wydaję mi się, że on próbuje mieć ciebie na własność. Chce z tobą sypiać, ale nic więcej. Dostaje szału, gdy ktoś inny cię dotknie, ale sam nie próżnuje. Chwilę przed całą tą sytuacją w klubie przyłapałem go jak całował i obmacywał jakąś laskę. On cię chce wykorzystać Roksi.. wiem, że to przykre, ale chcę, żebyś zachowała zdrowy rozsądek i nie pozwoliła więcej na taką sytuację.

Zabolało. Boli mnie to, że on traktuje mnie jak zabawkę, jak rzecz, którą się bawi, a potem rzuca w kąt, gdy mu się znudzi i wraca, gdy znów ma ochotę. Zakochałam sie w nim, ale już sama nie wiem, czy mogę nazwać miłością to co do niego czuję. Mam wątpliwości, czy w ogóle coś jeszcze do niego czuję po tym co zrobił, oprócz strachu.

-Dziękuję, że mi to powiedziałeś.

Brunet wzdycha i obejmuje mnie ramieniem, po czym do siebie przytula.

Igor pov

Jest środek nocy, a ja nawet na sekundę nie zmrużyłem oka. Siedzę jak pojeb w swoim pokoju na łóżku paląc szluga za szlugiem.

No i co kurwa mogę sobie pomyśleć? Nie mam wyrzutów sumienia, przynajmniej jeśli chodzi o Borowskiego. A Roksi?

Zaciskam pięści na samą myśl o niej. Z drugiej strony czuję jakieś napływające ciepło, gdy o niej pomyślę.

Ciszę przerywają otwierające sie drzwi. Po chwili słyszę pukanie do drzwi pokoju. Wiem, że to Adrian, więc nawet się nie odzywam.

-Śpisz? -słyszę jego głos dobiegający zza drzwi.

-Odpierdol się. -rzucam oschle.

Po chwili jednak wchodzi do pokoju bez pozwolenia.

-Powiedziałem coś kurwa. -dodaję dalej patrząc w okno i paląc papierosa.

-Możemy pogadać na spokojnie? -pyta.

Śmieszny i żałosny.

-Nie, wyjdź stąd, bo zaraz ci dopierdolę drugi raz. -syczę przez zaciśnięte zęby.

On nic sobie jednak z tego nie robi i siada obok mnie.

-Igor, kurwa. -patrzy na mnie -Musimy o tym pogadać, jesteśmy kumplami.

-Byliśmy. -poprawiam go.

-Co ty pierdolisz w ogóle?

-Głuchy jesteś? Wyprowadzasz się. -gaszę papierosa w popielniczce.

-Igor byłem pijany do chuja! -tłumaczy się.

-Jasne. -parskam -Od dawna miałeś ochotę ją przelecieć. Może nawet się w niej kurwa zakochałeś?!

-Ciebie pojebało? To był tylko seks, w dodatku nieświadomy, nic od niej nie chcę.

-Nie wierzę ci. -zaciskam zęby.

Gdy tylko pomyślę o tym, że on ją dotykał, że on z nią....

To mnie kurwa krew zalewa.

-A powinieneś. Może ty się w niej zakochałeś? -wyparowywuje nagle na co parskam śmiechem.

-W niej? Nigdy.

-To o co ci chodzi? Co właściwie do niej czujesz? Bo zachowujesz się jak zazdrosny, jebany psychol.

-Nic. Kompletnie NIC. Rozumiesz? -patrzę mu w oczy.

-Jak nic? To jest dla ciebie nic? Widziałeś jak ona wygląda?

Patrzę na niego zaciskając usta i przechodzi mnie dziwne uczucie.

-To nie twoja sprawa.

-Nie zbliżysz się do niej więcej. -mówi stanowczo.

Wybucham śmiechem.

-Nie ty będziesz o tym decydował. Ona jest pod moją opieką, czaisz? I chuj ci do tego. Wkurwiłem się, bo przeleciałeś laskę, którą ja posuwam, a twierdzisz, że jesteś moim przyjacielem.

Borowski wywraca oczami.

-Umyj uszy, kretynie. -robi gest, abym puknął się w czoło -Nie będę powtarzał milion razy, że tego nawet nie pamiętam, ona też. A skoro jej nie kochasz, to co ci szkodzi o tym zapomnieć?

Patrzymy na siebie chwilę bez słowa.

-Zostaw mnie samego.

Po tych słowach Borowski wzdycha głośno i wychodzi z pokoju zostawiając mnie samego. To chore jakie dziwne uczucia tkwią teraz we mnie na samą myśl o nich, gdy wyobrażam ich sobie razem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro