🌟 058 Chyba musimy porozmawiać 🌟

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zadzwonię jutro. - całuję brunetkę czule w usta i wychodzę z jej mieszkania.

Opuszczam budynek i kieruję się w stronę swojego bloku. Gdy oddalam się trochę bardziej zatrzymuję się, by zapalić. Wieje lekki wiatr, więc odwracam się do tyłu i próbuje odpalić papierosa, gdy widzę osobę, której nie powinno tutaj być.

Patrzę w jego stronę i jestem jeszcze bardziej zdenerwowany, gdy widzę, że wchodzi on do klatki Roksi.

Rzucam używkę na chodnik i biegnę jak najszybciej, aby zdążyć przed zamykajacymi się drzwiami.

Gdy znajduję się już na klatce wchodzę po cichu na górę. Słyszę kroki Rubaja i nie chcę, aby mnie usłyszał.

Do moich uszu dobiega dźwięk pukania do drzwi. Jestem pół piętra niżej i dokładnie wszystkiego nasłuchuję.

Brunetka otwiera mu drzwi, a ten wpycha się do środka. Słyszę tylko jej krzyki na klatce, które dobiegają z mieszkania. Natychmiast biegnę na górę i wpadam do mieszkania. Ten sukinsyn trzyma ją za nadgarstki i przyciska do ściany, a przy jej twarzy trzyma nóż.

Jest wyraźnie zaskoczony, gdy mnie widzi, ale nie ma okazji nic powiedzieć zanim odepchnę go od roztrzęsionej Roksi.

Popycham go na drugą ścianę i łapię za szyję.

- Nie daruję ci tego! - wrzeszczę mu prosto w twarz. Nie potrafię opisać tego, co teraz czuje. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, że ktoś mógłby skrzywdzić Roksi - Rozumiesz sukinsynu?! Zapierdolę Cię! - rzucam go na ziemie i zaczynam kopać. Siadam na nim i zaczynam okładać go pięściami.

- Igor, zabijesz go! - słyszę krzyk brunetki.

Nie reaguję na niego i dalej z furią okładam jego twarz. Wydaję z siebie krzyk, gdy czuje ból w udzie. Patrzę na nie i widzę tylko jak Rubaj wyciąga z niego noż, którym mnie dźgnął. Odpycha mnie na bok, a sam ucieka z mieszkania.

- Kurwa mac! - krzyczę przykładając ręce do krwawiącej rany.

Po chwili obok mnie pojawia się roztrzęsiona i zapłakana Roksi z apteczka. Trzęsącymi się rękami wyjmuję ze środka bandaż. Oczyszcza ranę i zakłada na nią wyciągnięty chwilę wcześniej bandaż.

- P-przepraszam, j-ja.. Igor ja nie wiem co mam robić! - wykrzykuje i siada w kącie z podkulonymi pod brodę kolanami i twarzą schowaną w dłoniach, płacząc.

Podnoszę się resztkami sił z podłogi i podchodzę do niej kulejąc. Wyciągam do niej dłoń, której sie chwyta i wstaje z podłogi.

- Chyba musimy porozmawiać. - stwierdzam nadal jeszcze wkurwiony do granic możliwości.

Ciągne ją lekko do salonu. Siadamy oboje ma kanapie. Dziewczyna nadal płacze i nie potrafi się opanować.

- Uspokoj się, słyszysz? - proszę chwytając za jej nadgarstki, jednak ona dalej aż trzęsie się z płaczu.

Zamykam ją w swoich ramionach i głaszczę po głowie czekając aż przestanie płakać. Zajmuje to chwilę, ale w końcu brunetka trochę się uspokaja.

- Musisz mi powiedzieć o co tu chodzi. - zaczynam dalej ją do siebie przytulając.

- Nie mogę. - odpowiada załamanym głosem.

- Roksi musisz. Musisz mi powiedzieć wszystko, rozumiesz? Powiedz, zrobił ci coś? To on Cię zgwałcił?

- Igor, przestań. - odsuwa się ode mnie.

- Co ty do mnie mówisz? Mam przestać? Po tym co widziałem? Wiesz co mogło się stać, gdybym przypadkiem nie zauważył go jak wchodził do klatki? Nie chce nawet myśleć co mógł ci zrobić!

- Nie krzycz na mnie! - dziewczyna znów zaczyna płakać.

- Ehh..przepraszam.- dodaje wzdychając - Boję się o Ciebie , rozumiesz?

- Igor ja też się boję, ale ja nie mogę Ci powiedzieć.

- Ja pierdole. - uderzam mocno w stojący obok stół, przez co spada z niego kilka przedmiotów robiąc hałas, a brunetka podskakuje do góry - Dosyć. Pakuj się.

- Co? - pyta zdezorientowana.

- Nie zostaniesz tutaj.

- Co chcesz zrobić?

- Nie zadawaj pytań. Po prostu się kurwa spakuj.

***

#2 niespodzianka 💘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro