💥 068 Zrobiłam to, aby cię chronić 💥

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krótki i niesprawdzony.

Następnego dnia popołudniu razem z Adrianem dojeżdżamy do Piastowa. Wyjmujemy z bagażnika wszystkie potrzebne rzeczy.

- Stary, musimy sie przebrać. - rzuca Borowski.

- Pierdolę, nie ma czasu szukać miejsca. - odpowiadam i zaczynam przebierać jak stoję.

Brunet wzrusza ramionami i po chwili robi to co ja. Kończymy się ubierać i podjeżdżamy samochodem zostawiając go w bezpiecznej odległości.

Wysiadamy z auta i naciągamy na twarze kominiarki.

- Naładowałeś? - pytam, a Borowski skina głową.

Idziemy w kierunku domu Rubaja rozglądając się, czy nikt nas nie obserwuje. Docieramy po kilku minutach.
Na szczęście Rubaj mieszka na parterze, więc droga ucieczki będzie w miarę łatwa.

- Masz tłumiki? - pyta Borowski, gdy wchodzimy na klatkę.

Podaję mu jeden, po czym drugi montuje u siebie. Podchodzimy pod drzwi. Zanim zapukam posyłam jeszcze Adrianowi spojrzenie.

- Zasłoń wizjer. - poleca, tak też robię, po czym pukam.

Po chwili drzwi się otwierają , a w nich staje Rubaj.

Łapię go za szyję i obracam natychmiast do tyłu, aby nie próbował żadnych sztuczek. Trzymam mu ręce i przykładam broń do głowy.

- Morda. - rzucam zanim zdąży cokolwiek powiedzieć.

- Niech zgadnę. - parska po chwili - Przyszedłeś się zemścić za swoją księżniczkę?

- Stul pysk w ostatnich sekundach swojego życia, albo ja cię wykończe. - Adrian przystawia mu broń do czoła.

- Może rozwalcie mi łeb w tym samym momencie, o ile w ogóle macie na to odwagę. - z jego twarzy nie schodzi uśmiech.

- Zanim cię wykończymy chcę wiedzieć dla kogo teraz pracujesz. - mówię pociągając go do tyłu za włosy.

- Myślisz, że uda ci się dzięki temu przeżyć? Nie ma takiej opcji, to zbyt groźny gang. Jesteś za cienką pizdą Bugajczyk, aby się z tego wyplątać. Swoją drogą... całkiem niezła ta Roksi. Ciasna, lubię takie.

Po tych słowach nie wytrzymuję i wymierzam mu kulkę w łeb.

- Spieprzamy.

✖✖✖✖✖

- Miejmy nadzieję, że nikt nas nie widział. - zaczyna Adrian, gdy jesteśmy w drodze powrotnej na Hel.

- Luz stary. Bardziej zastanawiam się nad czymś innym...

- Nad czym?

- Będą wiedzieli kto go zabił. Na bank. - odpowiadam posyłając mu krótkie spojrzenie.

- Nie pieprz głupot. Jedź.

Po kilku godzinach docieramy na Hel. Parkuję auto na posesji i zauważam Roksi palącą przed wejściem papierosa.

- Muszę z nią pogadać. - zwracam się do Borowskiego, a ten skina głową i odchodzi.

Podchodzę do dziewczyny, ale ona nawet na mnie nie patrzy.

- Gdzie byłeś? - pyta nagle.

- Męski wypad z Borowski. Potrzebowałem tego po tym co się dowiedziałem. - wkładam ręce do kieszenie dresów i przyglądam jej sie.

- Tak?

- Wiedziałaś, że się dowiem, prawda?

- O czym? - przenosi na mnie wzrok.

- O tym, że to Rubaj cię zgwałcił.

Dziewczyna rzuca papierosa na ziemię i depcze go butem.

- Skąd o tym wiesz?

- To już nieważne. Jesteś bezpieczna.

- Igor do cholery, coś ty zrobił? - wstaje na równe nogi i patrzy mi prosto w oczy.

- Nic. Rozczarowałaś mnie. Myślałem, że sobie ufamy. A ty... zataiłaś przede mną taką prawdę.

- Zrobiłam to dla ciebie, idioto, żeby cię chronić.

- Nie chce mi się teraz o tym gadać. - rzucam i kieruję się do wejścia.

- Igor...

Nie słucham jej tylko wchodzę do środka. Muszę ochłonąć.

Zbliżamy się do końca książki 💯

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro