2. Szczęściara

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oliwia

– Dużą Hawajską i małą Margaritę poproszę – rzuciłam do stojącego za ladą chłopaka. Naprawdę przystojny, młody, ciemnooki brunet. Niewykluczone, że niedawno skończył szkołę. Też chyba powinnam zacząć gdzieś pracować, zanim pójdę na studia. W końcu wiecznie nie można żyć za hajs mamusi.

– Coś do picia? – zaproponował, notując coś na niewielkiej karteczce.

– Trzy soki pomarańczowe – mruknęłam po chwili zastanowienia. Chyba każdemu powinno odpowiadać. Tak bynajmniej mi się wydawało. Chuj z tym, nie będzie pasować, nie będą pić, proste.

– Jasne. Zamówienie będzie gotowe za jakieś piętnaście minut – uśmiechnął się szeroko, patrząc na mnie. – Fajna bluzka. Może dałabyś się zaprosić kiedyś na jakąś kawę?

– Mam chłopaka – wyjaśniłam, czując na sobie wzrok siedzącego nieopodal szatyna. Kuba momentami bywał bardzo zazdrosny, wystarczyło, że rozmawiałam z jakimś facetem dłużej niż dziesięć minut, a on potrafił się na mnie obrazić na cały dzień. To była przesada, jednak nie dało mu się przemówić do rozumu. To był Kuba, cholernie uparty  i przystojny dupek. Zapewne zostało mu coś po tatusiu.

– Z tego co wiem, to pizze zamawia się zdecydowanie krócej – mruknął, pisząc coś na telefonie, kiedy tylko usiadłam obok niego.

– Z tego co wiem, to nie rozmawiając z kimś, powinno się patrzeć w oczy drugiej osoby – odparłam, starając się naśladować ton jego głosu. – Odłóż ten telefon.

– Bo? - spytał, nadal na mnie nie patrząc. – Aż tak ci to przeszkadza? Zawsze możesz sobie pogadać z kimś innym. Dookoła jest pełno facetów.

Oho, zaczyna się...

– Uspokój się – złapałam za jego komórkę i wyrwałam mu ją z rąk. – Mnie się nie ignoruje, mój drogi, doskonale o tym wiesz. Kim do diabła jest Laura?! – podniosłam głos, czytając wiadomości. Niby nic nie znacząca pogawędka, ale skoro on się może mni czepiać o wszystko, to czemu ja mam zachowywać się inaczej? – To ta sama laska, która próbowała wrobić cię w dzieciaka?

– Może tak, może nie – westchnął, wyciągając dłoń w moją stronę. – Oddaj mi ten telefon. Ja nie czytam twoich wiadomości.

– Możecie się uspokoić? – Filip wtrącił się do rozmowy, patrząc na nas, jak na idiotów. - Ludzie się na was patrzą. Tylko wstyd mi przynosicie.

– Ty tak się nie mądrzyj młody – upomniał go szatyn.

– Ma rację - mruknęłam, rzucając w niego telefonem. Jeszcze sobie z nim porozmawiam. W domu. –Twoje zachowanie jest karygodne.

– Moje? Co ja ci niby zrobiłem? – spojrzał na mnie marszcząc brwi.

– Odezwałeś się. To wystarczy.

🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸

– Wróciłam! – krzyknęłam w głąb mieszkania. Matka powinna być już w domu. W końcu jest już wyjątkowo późno. A zresztą, kto ją tam wie. Ostanio coraz częściej zdarzało jej się wracać dopiero w środku nocy. Podobno ma dużo pracy. Mało wiarygodne.

– Przyjdź na chwilkę do kuchni! – poprosiła. A jednak jest w domu. Co za niespodzianka.

Odłożyłam kurtkę na wieszak i udałam się do odpowiedniego pomieszczenia. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy oprócz mojej matki dostrzegłam tam nieznajomego mężczyznę. Przysięgam, po raz pierwszy widzę go na oczy.

– Dz...dzień dobry – rzuciłam niepewnie, przyglądając się rodzicielce.

– To jest Kamil – wyjaśniła, wskazując na mężczyznę. – Spotykamy się od jakiegoś czasu. Uznałam, że powinniście się w końcu poznać.

– Miło cię w końcu zobaczyć – uśmiechnął się, wyciągając w moją stronę dłoń, którą po chwili uścisnęłam. Chyba jeszcze nigdy nie czułam się bardziej zdezorientowana, niż w tej chwili. Ja nawet nie wiedziałam, że ona się z kimś spotyka!

– Mi również – rzuciłam cicho, uważnie przyglądając się mężczyźnie. Zaczesane do tyłu kasztanowe włosy, ciemne oczy, blada cera. Całkiem przystojny, jak na faceta przed czterdziestką. Niewykluczone, że był nieco młodszy od mojej matki. Nie jestem pewna. Jednak było w nim coś, co mnie przerażało. Sam jego uśmiech był przerażający, jadowity. Bardzo możliwe też, że chodziło o tatuaż wystający zza kołnierzyka jego koszulki. A nawet kilka. Coś takiego musiało kosztować fortunę. Dopiero po chwili dostrzegłam jeszcze jeden tatuaż, malutkiego kruka wytatuowanego na zewnętrznej części prawej dłoni. Ten był na swój sposób uroczy.

– Pomyślałam, że będziemy mogli zjeść razem kolację – wtrąciła się moja rodzicielka. – Będziecie mieli okazję się lepiej poznać.

– Jadłam u Kuby – wyjaśniłam pospiesznie. – Ale mogę z wami posiedzieć, pogadać – dodałam od razu, aby nie zrobiło się jej przykro. Rzadko przyprowadzała facetów do domu, więc ten musiał być w jakimś stopniu wyjątkowy, skoro postanowiła mi go przedstawić.

🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸🔸

– Więc opowiedz mi coś o sobie – poprosił mężczyzna, przyglądając mi się uważnie. – Do którego liceum chodzisz?

– Właściwie to już skończyłam liceum – wyjaśniłam, upijając trochę soku z swojej szklanki. – Przez to, że mieszkałam za granicą, szybciej przerobiłam odpowiedni materiał, w skutek czego, skończyłam wcześniej.

– Więcej korzystania z młodości – zauważył, uśmiechając się szeroko. – Szczęściara.

– Też tak uważam – odwzajemniłam jego uśmiech. W zasadzie to nie był taki zły, jak mi się wydawało. Okazał się być naprawdę w porządku facetem. Nie dziwie się, że moja matka na niego poleciała. Gdyby był młodszy, sama bym się za niego wzięła.

Kuba

Leżąc na łóżku, wpatrując się w sufit, zastanawiałem się, jak zniwelować wszechobecną nudę. Koniec końców, zalogowałem się na Facebooka i zacząłem przeglądać tablicę. Jak zwykle same rakowe posty z grupek. To chyba nigdy się nie zmieni. Internet schodzi na psy.

Misiek❣️: Moja matka ma nowego faceta :))

Wpatrywałem się w wiadomość zaskoczony. Okej, to było ostanie czego mogłem się spodziewać.

Ja: Jak to? Od kiedy?

Misiek❣️: Nie wiem. Dzisiaj przyprowadziła go do domu.

Misiek❣️: Bez żadnego uprzedzenia.

Misiek❣️: Po prostu, jak gdyby nigdy nic, zaprosiła go na kolacje.

Ja: Aż taki zły jest?

Misiek❣️: Sama już nie wiem

Misiek❣️: Niby wydaje się być miły, ale jednocześnie jest jakiś dziwny.

Ja: Może to tylko twoje odczucie. Wiesz... W końcu nie codziennie twoja matka przyprowadza faceta.

Misiek❣️: Może

Misiek❣️: Dobra, ja lecę spać.

Misiek❣️: Dobranoc ❤️

Uśmiechnąłem się lekko, odkładając telefon na poduszkę. To może zabrzmieć banalnie, jednak ta dziewczyna była dla mnie praktycznie wszystkim. Po tym wszystkim, co wydarzyło się, zanim ją zdobyłem, teraz nie jestem w stanie wyobrazić sobie życia bez niej. Kochałem ją. Jak cholera. Chciałbym z nią być do samego końca. Wziąć ślub i mieć conajmniej dwójkę dzieci. Zamieszkać w ładnym domku pod Warszawą i kupić owczarka niemieckiego. Lubię zwierzęta. A szczególnie psy. Mają w sobie to coś, umieją być prawdziwymi przyjaciółmi.

I dlatego są dużo lepsi niż ludzie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro