Rozdział 2.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czyli co, teraz zaczynamy akcję: codziennie przynajmniej jeden rozdział!  Gotowi? ;)

Lecimy!

Ale ja Was rozpieszczę, zresztą znowu  xD 

Zanim się obejrzycie będzie premiera książki *.*

________________________________

Zafir potarł swoje zmęczone oczy i zaczął powoli się rozgrzewać, podobnie jak James. Kathy włączyła muzykę, z głośników zaczęło lecieć „Can't stop the feeling" Justina Timberlake'a.

— Przy tym na pewno będzie ci się lepiej ćwiczyło, Zafir – powiedziała Kathy z uśmiechem i podeszła tanecznym krokiem do Zafira, który rozgrzewał kolana. Pocałowała go w policzek i zmierzwiła mu włosy palcami.

Maluf uśmiechnął się mimowolnie.

— Czuję się minimalnie mniej jak zwłoki, kotku. Dzięki.

Zadowolona Kathy zabrała się za rozgrzewkę. Ja natomiast ćwiczyłam i nuciłam pod nosem piosenkę, zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać. James zerknął na mnie kątem oka i przerwał rozciąganie, złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Wpadłam na niego ze śmiechem.

— Właśnie przypomniałem sobie, że dawno nie prosiłem cię do tańca.

— Nie przypominam sobie, żebyś teraz mnie o to poprosił. Porwałeś mnie — odparłam wesoło i wsunęłam ochoczo drugą dłoń w jego rękę.

— Lubisz to, chérie.

Nie mogłam zaprzeczyć.

Obrócił mnie wokół mojej osi, a potem złapał mnie w ramiona i zaczęliśmy tańczyć, poruszając się zgodnie w takt skocznej piosenki.

Pozwoliłam mu się poprowadzić.

Przez tę krótką chwilę całkowicie zapomniałam o tym, że dopiero co czułam bolące mięśnie nóg. Nie wiedziałam dlaczego, ale kiedy tańczyłam z Jamesem miałam wrażenie jakby wokół nas działa się jakaś magia, czas zwalniał, zmęczenie odchodziło, a ja czułam się lekko i beztrosko, nawet kiedy byłam niewyspana i zmęczona. Dodatkowo James instynktownie odgadywał moje ruchy i bez problemu nasze ciała odnajdywały wspólny rytm. To było niesamowite i z żadnym innym tancerzem nie czułam takiej więzi. I tu nie chodziło o miłość, bo było tak już od samego początku, kiedy jedyne co do niego czułam to niechęć. Teraz jedynie to wszystko było jeszcze lepsze, kiedy do swoich gestów i spojrzeń w moim kierunku dodawał czułość i uczucia.

Piosenka się skończyła, zatrzymaliśmy się, oboje roześmiani, pochylił się ku mnie i pocałował mnie w skroń nieco zdyszany.

— Częściej mnie tak porywaj – szepnęłam bez tchu.

— Nie ma sprawy.

Uniósł dłoń i przesunął powoli palcami po moim policzku, zjechał nim w dół, na moją szyję a potem obojczyk.

Jego orzechowe tęczówki lśniły, kiedy się uśmiechał, a moje serce na chwilę przestało bić. Z tym szczęściem wypisanym na twarzy był jeszcze przystojniejszy.

I jakby tego było mało James doskonale zdawał sobie z tego sprawę, tak samo jak z tego dlaczego nagle zamilkłam i się zarumieniłam.

Jak ja nienawidziłam się przy nim rumienić.

— Sheridan, skończyłeś rozgrzewkę? — zawołała Kathy z drugiego końca sali. — Jak słowo daję, czasem jesteście strasznie nieznośni. Papużki nierozłączki.

— Mam ci przypomnieć jak podczas trasy ty i Zafir... — zaczęłam mówić, a ona nagle spiekła raka i pokręciła gwałtownie głową na stanowcze „NIE MÓW" cała czerwona.

Zadowolona posłałam jej uśmiech. Nie chciała, żebym ogłosiła światu jak kilka razy wpadłam na nich migdalących się w sali konferencyjnej czy w naszym pokoju hotelowym, zanim zaczęli spotykać się na poważnie i nocowała w jego apartamencie.

To wtedy nauczyłam się cholernie głośno walić w drzwi.

— Możemy zaczynać – oznajmił James i spojrzał z ciekawością na Kathy.

Mogłam zobaczyć niewidzialne trybiki nad jego głową, kiedy myślał o czym chciałam powiedzieć.

Już teraz byłam pewna, że potem będzie mnie męczył abym zdradziła mu jakieś brudne sekrety mojej przyjaciółki. Westchnęłam cierpiętniczo, czasem bywał cholernie męczący, gdy się na coś uparł.

Podeszłam do naszych przyjaciół, a Kathy włączyła singiel Jamesa i Zafira „New Hope", który nagrali kilka miesięcy temu. Miał się pojawić na płycie Jamesa „Journey", premiera miała być już za kilka tygodni.

Zdawałam sobie sprawę, że wraz z premierą samej płyty popularność singla znowu wzrośnie, jak wcześniej tuż po tym jak teledysk znalazł się w sieci.

Nie musiałam być wyrocznią żeby wiedzieć, że Kathy ma rację. Setki tysiący osób zobaczy nasze wideo.

Moje nazwisko pojawi się przy tej choreografii.

Cholernie miałam nadzieję, że tego nie spieprzę.

Zaczęłam powoli pokazywać im poszczególne sekwencje układu. Zafir mimo swojego zmęczenia w mig wszystko łapał, co mnie ucieszyło, bo to o niego najbardziej się martwiłam. Obydwaj mieli wyczucie rytmu, wiedziałam o tym. W końcu pracowałam z nimi w zeszłym roku podczas trasy koncertowej Jamesa.

Miałam wrażenie, jakby od tamtego upalnego lata minęły wieki.

                                                                                       ***

Ethan wywiązał się ze swojej obietnicy i w ciągu dwóch tygodni James przesłuchał ponad trzydziestu muzyków, basistów, perkusistów, gitarzystów. Z każdym kolejnym dniem mój chłopak wydawał się być coraz bardziej podenerwowany. Chodził zamyślony, cały czas miał przy sobie swój notes, w którym zapisywał teksty swoich utworów i nuty. Bardzo łatwo wybuchał i na całe godziny zamykał się sam w pokoju gościnny, który przerobił na swoją pracownię.

Rzadko tam wchodziłam, głównie aby zanieść mu jedzenie.

Za pierwszym razem stałam w progu i gapiłam się na pomieszczenie oniemiała.

Nie miałam pojęcia jakim cudem w ciągu zaledwie dwunastu godzin tak drastycznie zmienił się ten pokój.

Na ścianach wisiały tablice korkowe pełne kartek z utworami, nutami i jakimiś innymi zapiskami, które były dla mnie kompletnie niezrozumiałe.

Jego dwie ulubione gitary stały przy czarnej, skórzanej kanapie. James wstawił tam też fortepian. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że aż tak dobrze potrafił na nim grać, dopóki akurat go nie używał, gdy zajrzałam tam z tacą pełną jedzenia.

Postawiłam ją na biurku i wyszłam, nie chcąc mu przeszkadzać.

James wymamrotał podziękowania i skupił się na pracy.

Obiecałam sobie, że będę go wspierać tak bardzo, jak tylko mogłam. On pomógł mi po wypadku, a ja miałam zamiar pomóc mu teraz, gdy tego potrzebował. Na tym właśnie polegała miłość, na byciu ze sobą nie tylko wtedy, gdy było kolorowo i bez problemowo. Nasz związek po raz kolejny przechodził fazę burzową i tym razem ja musiałam być opoką.

Ignorowałam więc jego zgryźliwość i kiepski nastrój.

Raz poprosił mnie, żebym pojechała z nim na przesłuchanie, gdy miał dylemat i nie był pewny, którego basistę wybrać.

Zaskoczył mnie tym, że był tym aż tak podenerwowany.

Uświadomił mnie, że bas jest bardzo ważny wbrew powszechnej opinii publicznej i od umiejętności muzyka wiele zależy (stwierdził, że zły basista spierdoli cały utwór), a ja miałam dobry słuch muzyczny i z pewnością wyczuję, który zagra lepiej. Wolał mieć więcej niż jedną opinię. Zgodziłam się bez wahania.

Od wyboru nowych współpracowników zależało spełnienie jego marzenia i wydania tej nowej płyty, chociaż Sheridan nikomu tego na razie nie zdradził, rzecz jasna prócz mnie, Kathy, Zafira i Ethana. Sam Ethan zwyczajnie puścił wici, że Sheridan robi przesłuchanie na potrzeby nowego utworu i tyle, a że miał ogromne znajomości i był znany w środowisku to informacja ta dotarła do wielu. Naprawdę jednak wątpiłam, żeby ktokolwiek domyślił się prawdy.

Ten słynny James Sheridan, książę popu, bożyszcze nastolatek z całego świata miałby nagle zmienić styl?

Nie, raczej nikt na to nie wpadnie.

Przez kolejne dwa i pół tygodnia ćwiczyliśmy choreografię w każdej wolnej chwili, z czym było dość trudno, bo musieliśmy się wszyscy czworo dograć czasowo. Dodatkowo James chodził rozdrażniony, a Zafir ciągle był zmęczony. Dwóch niezbyt szczęśliwych facetów było czymś, co ciężko znieść, ale ja i Kathy dzielnie wytrzymywałyśmy ich humorki.

Zazwyczaj wychodziło na to, że spotykaliśmy się dopiero koło dwudziestej trzeciej, ku niezadowoleniu Zafira.

— Wiesz, trochę żałuję tego pomysłu — przyznała Kathy.

Uniosłam głowę znad swojej czarnej kawy i spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek.

— Hmm?

Nadal byłam zaspana. Dochodziła siódma rano, a ona miała na dziesiątą przesłuchanie do roli tancerki w jakimś musicalu, a ja obiecałam pomóc jej się przygotować. Moja przyjaciółka miała jednak czas tylko z samego rana, a ja cóż, nie należałam do rannych ptaszków.

Czego się jednak nie robi dla przyjaciół?

Siedziałyśmy w kuchni u mnie i Jamesa, ja nadal byłam w piżamie, a ona w stroju treningowym. James pojechał do studia jakieś pół godziny temu, żeby zabrać się już za nagrywanie. Dzisiaj był zdecydowanie w lepszym nastroju, zadowolony że w końcu będzie mógł się skupić na tej lepszej części swojej pracy, czyli na nagrywaniu utworów.

Wiedziałam, że James zajął się przesłuchaniami i wyborem muzyków w rekordowym tempie. Jednak zdawałam też sobie sprawę, że po prostu nie miał więcej czasu.

Wytwórnia na niego naciskała, żeby skupił się na promocji „Journey", a ta miała pojawić się na rynku już niedługo.

Mogłam tylko trzymać kciuki, żeby mimo wszystko nic się nie spierdoliło i aby mu się udało.

Milady z cichym miauczeniem wskoczyła na stół i zaczęła wpatrywać się na mnie wielkimi, błękitnymi oczami oczekując pieszczot. Zawsze musiała być tam, gdzie coś się działo. Uwielbiała towarzystwo ludzi, a szczególnie moje i Jamesa. Mój chłopak, ku mojemu zaskoczeniu, naprawdę ją polubił, a kotka nie odstępowała go prawie w ogóle, jeśli tylko był w domu.

Milady zeskoczyła ze stołu na moje kolana i zwinęła się w kłębek, cicho mrucząc z zadowoleniem, kiedy drapałam ją za uszami.

Upiłam duży łyk kawy.

Jeśli miałam przeżyć ten dzień potrzebowałam dużej dawki kofeiny. Po południu w końcu mieliśmy nagrać choreografię z chłopakami, a potem ją opublikować. Kolejnym krokiem było zrobienie tutorialu do niej, ale tym już miałam zająć się tylko ja i Kathy.

— Mówiłam, że żałuję tego pomysłu — powtórzyła Kathy, spoglądając na mnie.

— Jakiego? Nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz.

— Eh, Liv... — wzniosła oczy ku niebu. — Trzeci raz ci to mówię, ale dobra, powtórzę. Mam wyrzuty sumienia, że wciągnęłam w to Zafira.

Niemal zakrztusiłam się kawą.

Przestałam głaskać Milady, na co kotka od razu szturchnęła mnie mokrym nosem w rękę, którą nadal trzymałam na jej grzbiecie. Ponownie zaczęłam ją głaskać.

— Teraz mi to mówisz? Dzisiaj już kończymy ten cały cyrk, nagrywamy i koniec.

— Tak, tak, wiem... Ale przeze mnie ciągle chodził niewyspany, cały swój wolny czas, który lepiej spędziłby w łóżku sam albo ze mną, przeznaczył na treningi z nami.

Potarłam opuszkami palców swoje skronie.

To była stanowczo zbyt wczesna pora na robienie za psychiatrę mojej przyjaciółki.

— I dopiero dzisiaj to zauważyłaś?

Spojrzała na mnie i kiwnęła głową ponuro.

— Co ze mnie za narzeczona? Za bardzo skupiłam się na naszym kanale i na wizji szkoły tańca i na planowaniu ślubu i na...

— Zaraz, chwilunia, zwolnij! — przerwałam jej nagle całkiem nieźle dobudzona. — Czy ja dobrze usłyszałam? Planujecie już ślub?

Milady miauknęła oburzona, że śmiałam krzyknąć jej nad uchem, gdy ta zasypiała. Zeskoczyła z moich kolan na podłogę, przy okazji zostawiając na moich kolanach sporo swojej sierści, i pomaszerowała z ogonem w górze do swojej miski.

— Ekhm... — Kathy nerwowo zaczęła obracać na palcu swój pierścionek zaręczynowy, co jak zauważyłam było jej nową czynnością, którą wykonywała, gdy była zestresowana.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro