Rozdział 5.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                                                                     LENA

31 stycznia.

To właśnie tego dnia poznałam Ethana i członków zespołu 4Rock, kiedy wpadli na próbę do koncertu Jess Cage.

Nigdy wcześniej nie przywiązywałam większej wagi do ich muzyki. Zwyczajnie wolałam pop niż rock. Może właśnie dlatego miałam okazję skupić się na rozmowie z nim i na poznaniu go, a nie na próbie opanowania zawału z podekscytowania?

Należałam do dziewczyn, które były fankami całą swoją duszą i sercem. Dziewczyny takie jak ja wspierały swoich idoli jak tylko mogły i w sumie można powiedzieć, że całowały ziemię po których chodzili.

Zanim osobiście poznałam Jamesa Sheridana, to na jego koncertach dostawałam palpitacji serca i wręcz marzyłam o jego autografie. Byłam członkiem jego fanklubu w Stanach i oczywiście byłam w nich aktywna. Starałam się nie opuścić żadnego jego koncertu w Stanach.

Kochałam jego muzykę i myślałam, że w nim samym także byłam zauroczona.

Jak się z czasem okazało tak nie było.

Jego wizerunek medialny był całkowicie różny od tego, jaki był naprawdę i te słabe uczucia jakie do niego czułam szybko wyparowały.

Bo kto może zakochać się w tak upartym facecie, któremu woda sodowa uderzyła do głowy i który uczucia innych ma głęboko gdzieś?

Jak się okazało Livia mogła.

Co mnie zdziwiło, bo z naszej paczki: ja, Liv i Kathy, to ona była tą twardo stąpającą po ziemi.

Z Ethanem było inaczej.

Wraz z członkami zespołu wpadał często na treningi i dotrzymywał nam czasu na przerwach, a w czasie samej trasy czasem cała trójka łaziła po mieście ze mną, Liv i resztą tancerzy. Czułam się w jego towarzystwie zupełnie swobodnie i z czasem zaczęłam sobie uświadamiać, że cholernie mi się podobał.

Był wysoki i jasnowłosy, a jego oczy miały najpiękniejszy odcień zieleni, jaki kiedykolwiek widziałam. Jak letnia trawa. Nawet nie wiedziałam, że ludzkie oczy mogą mieć taki kolor.

Ethan był czarujący, zawsze uprzejmy i rzucał żartami jak z rękawa, podobnie jak jego przyjaciele z zespołu.

Nawet nie dostrzegłam w którym dokładnie momencie moje serce zaczęło bić nieco szybciej w jego obecności, a ja zaczęłam zwracać uwagę na drobne szczegóły, jak na przykład kilka piegów na jego nosie, co mnie ogromnie zaskoczyło, bo był środek zimy.

Potem jednak przypomniałam sobie, że przecież mieszkał w Sydney, a tam w najlepsze trwało lato.

Ethan zawsze pachniał swoją wodą po goleniu.

Zastanawiałam się, czy pójść do Tima albo Marka i zwyczajnie zapytać, jakiej używał. Ale bałam się, że mogą na mnie krzywo potem patrzeć, myśląc, że jestem jakaś nienormalna.

A ja jedynie chciałam nadal czasem mieć możliwość poczucia tego zapachu, kiedy po zakończeniu trasy wrócę do Stanów, a on do Australii i pewnie nigdy już go nie zobaczę.

Bo niby jak, skoro teraz miałam szansę z nim pracować tylko z powodu ekscentryzmu Jess, która na support wymyśliła sobie rockowy zespół. Chłopaki z 4Rock nie potrzebowali tancerek.

Naprawdę próbowałam wziąć się w garść. Wmawiałam sobie, że to tylko kolejne zauroczenie, jak z Jamesem, Aleksem czy innymi piosenkarzami.

W takich chwilach moje serce brało kij baseballowy i wędrowało do mojego mózgu i kazało mu się zamknąć pod groźbą rozróby.

Bo niestety ale w głębi duszy znałam różnicę pomiędzy fascynacją fanki a zakochaniem.

Nigdy nawet nie brałam pod uwagę, że Ethan może czuć cokolwiek wobec mnie. Nie wyróżniałam się niczym szczególnym.

Byłam dość niska, miałam długie blond włosy, w jaśniejszym odcieniu niż on, i jasno niebieskie oczy. Czasem miałam wrażenie, że jestem jakaś taka... Mdła.

Nigdy nie przebywałam sam na sam z Ethanem, nie było okazji, ale kiedy tylko wchodził do pomieszczenia, ja bez odwracania się od razu wiedziałam, że to on.

Po jednym z koncertów w połowie trasy poszliśmy do klubu, który wynajęła Jess.

Miałam dwadzieścia jeden lat, od niedawna mogłam legalnie spożywać alkohol i jeszcze nie byłam przyzwyczajona do dużej ilości procentów we krwi. Jak się okazało kolorowe drinki były cholernie podstępne, nie wyczuwałam w nich alkoholu, więc wypiłam ich zdecydowanie za dużo. Po przetańczeniu kilku piosenek zostawiłam Livię wraz Maite na parkiecie, a sama udałam się w stronę baru, strasznie mnie suszyło. Byłam rozgrzana po koncercie, a potem po tańcu. Impreza trwała w najlepsze już dwie godziny, klub pękał w szwach. Oprócz całej ekipy, zespołu tancerzy i 4Rock Jess zaprosiła swoich znajomych.

To miało jeden minus, a mianowicie oczekiwanie na obsłużenie przez barmana trwało wieki.

Rozważałam już pójście do łazienki, żeby napić się kranówki, kiedy nagle obok mnie stanął Ethan.

Miał na sobie jak zawsze ciemne dżinsy i do tego czarną, bawełnianą koszulkę z napisem „Rock nie umarł!". Mimowolnie się uśmiechnęłam.

— Zabójcza kolejka nie? — odezwał się z silnym, australijskim akcentem, którego uwielbiałam słuchać.

Rozważałam kiedyś kupno dyktafonu i nagranie go. Miałabym wtedy możliwość słuchania go, kiedy tylko zechcę. Niby w Internecie znajdowały się nagrania z jego udziałem, ale co innego, kiedy zwracał się do mnie i rozmawiał ze mną.

Ale to było tak samo nienormalne, jak kupienie wody po goleniu, żeby móc czuć jego zapach.

— Tak, umieram z pragnienia — przyznałam i powachlowałam się dłonią. Odwzajemniłam jego uśmiech.

— Miałem zamiar wrócić do hotelu, jestem padnięty. Imprezowanie to raczej nie mój klimat. Chcesz iść ze mną? Na pewno mam coś do picia.

Zatkało mnie.

Miałabym spędzić z nim czas sam na sam?

Z jednej strony poczułam podekscytowanie ale i zdenerwowanie.

Znając mój niewyparzony język jak nic zrobię z siebie idiotkę.

Ale z drugiej strony wypite drinki dodały mi odwagi.

— Czemu nie?

— Świetnie. — Jeśli to było możliwe, to jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

Poszliśmy po nasze kurtki do szatni, a potem ochroniarz Ethana zawiózł nas do jego hotelu. Nie był daleko od klubu, więc po ledwie dziesięciu minutach dotarliśmy na miejsce.

W czasie podróży trochę opowiedział mi trochę o sobie, o tym jak w liceum założył zespół wraz z Timothym i Markiem i jak na początku grywali wieczorami w pubach i na ulicach Sydney. Rozdawali swoją płytę demo za darmo każdemu, kto polubił ich muzykę, dzięki temu z każdym miesiącem zdobywali coraz większą szerzę fanów i zainteresowała się nimi Australijska wytwórnia. W ostatniej klasie liceum wydali swoją debiutancką płytę, a potem to już ich kariera ruszyła jak lawina.

Ja opowiedziałam mu o swojej miłości do tańca i do muzyki, że uczęszczałam do szkoły muzycznej, gdzie grałam na pianinie i gitarze. Zaskoczyłam go tym pozytywnie.

Po krótkiej podróży weszliśmy do jego hotelowego apartamentu.

Pierwsze co zrobiłam to zdjęłam znienawidzone szpilki. Maite stwierdziła, że idealnie pasują do niebieskiej sukienki, którą miałam na sobie i że koniecznie powinnam je założyć. A ja głupia się zgodziłam.

Musiałam popracować nad swoją asertywnością.

— Rany, nigdy nie zwróciłem uwagi, jaka ty mała jesteś — zaśmiał się cicho i zdjął swoją kurtkę.

Cóż, nie dało się ukryć, że ja miałam ledwie 160 centymetrów wzrostu, a on coś koło 190.

Przewróciłam oczami.

— Niska, nie mała, wielkoludzie — poprawiłam z uśmiechem i powiesiłam swój płaszcz na wieszaku. — Poza tym serio, człowieku, znamy się już kilka tygodni. Dopiero teraz zwróciłeś na to uwagę? Spostrzegawczość poziom Sherlock.

— Niech będzie, ale możesz mnie tak nazywać tylko, gdy zostaniesz moim Watsonem.

Parsknęłam śmiechem i poszłam za nim do rozległego salonu.

— Dobra, ale wracając do poważnego tematu, chciało ci się pić, nie? Nie mogę pozwolić, żebyś mi się odwodniła — zakomenderował i podszedł do mini lodówki. — W ogóle to rozgość się.

Rozejrzałam się, pomieszczenie było duże, dwukrotnie większe niż pokój hotelowy mój i Livii, ale niespecjalnie mnie to dziwiło. W końcu był gwiazdą, a oni zazwyczaj nie oszczędzają na wygodach. Kanapa, fotele, dywan i reszta mebli były w kolorze białym i czarnym. Trochę zbyt nowoczesny styl, jak na mój gust, ale siedziałam cicho i nie skomentowałam tego.

Obok skórzanej, czarnej kanapy stała gitara akustyczna, a tuż za nią elektryczna. Na komodzie dostrzegłam otwarty notatnik, Ethan musiał pracować nad nowym tekstem piosenki, oderwałam spojrzenie od pokreślonych stron. Sama czasem pisałam teksty piosenek i zdawałam sobie sprawę, że słowa miały wielką moc. Niektóre były zbyt osobiste dla innych oczu.

Podeszłam do wieży i nacisnęłam „Start".

Aż podskoczyłam kiedy nagle z głośnika obok mnie aż huknęło, gdy zaczął lecieć refren „This fire" The Used. I to na najgłośniejszym poziomie.

O mało co nie dostałam zawału.

Drżącą dłonią ściszyłam muzykę, aż usłyszałam głośny śmiech Ethana za mną. Odwróciłam się w jego stronę i starałam się ignorować fakt, że byłam czerwona jak burak, nieco przygłucha i w dodatku zrobiłam z siebie przed nim idiotkę.

Dokładnie tak, jak to przewidziałam.

Zakłopotanie kontra Lena: 1:0, pomyślałam z przekąsem.

— Mogłem cię uprzedzić, wybacz — powiedział nadal się śmiejąc. — Dobrze, więc mam do picia piwo, wódkę i sok pomarańczowy. Niestety żadnej wody, zapomniałem wcześniej poprosić obsługę, żeby uzupełnili barek — mówił przepraszającym tonem, a ja uśmiechnęłam się lekko. — Nie spodziewałem się gości, a jutro i tak się wymeldowuję.

W pierwszej chwili nie zrozumiałam za bardzo o co mu chodziło, ale potem to do mnie dotarło. Mieliśmy jechać do Manchesteru, przypomniałam sobie.

— Nie ma sprawy, możesz mi nalać soku.

— Sam sok? Czy z wódką?

— Tak.

Wybuchnął śmiechem, a ja poczerwieniałam, gdy zrozumiałam o co mu chodziło.

— To znaczy? Możesz rozwinąć wypowiedź?

— Może z odrobiną wódki, tylko tyle. — Pokazałam mu palcami kilkumilimetrową odległość.

— Jasne, robi się.

Zabrał się do przygotowywania drinka, a ja usiadłam na kanapie. Wytarłam nieco spocone ze stresu dłonie o swoją sukienkę.

Błagam, Anderson, nie zrób z siebie jeszcze większej idiotki.

„Wiesz, że mówisz sama do siebie?" Przypomniał mi mój mózg.

Zamknij się mózgu, rozkazałam ostro.

Nie no, odwala mi.

Rany, dlaczego Ethan zaprosił mnie do siebie akurat dzisiaj? Gdy nie byłam trzeźwa?

„To po cholerę ci ta wódka z sokiem"?

Sok z wódką, poprawiłam się w myślach.

W sumie przecież i tak nie zrobi to wielkiej różnicy.


______________________________________

Jak się Wam podoba rozdział?  ♥

Koniecznie dajcie znać, duszki, a wtedy rozważę wstawienie kolejnego rozdziału jeszcze dzisiaj  ;)

Miłego dnia!  ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro