Rozdział 1.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niemal połowa dziewczyn z mojego zespołu była wiernymi fankami Jamesa, więc krzykom radości nie było końca. Jako jedyna z naszej grupy przyjęłam to ze stoickim spokojem. Oczywiście, że o nim słyszałam. Media o nim wiecznie trąbiły, w prawie każdej gazecie niemal codziennie była o nim wzmianka. Miał 26 lat, a zaczął karierę już jako nastolatek. Został odkryty podczas szkolnego konkursu talentów, nagrał demo, a potem jego kariera nabrała tempa i w ciągu kilku lat stał się gwiazdą. Osobiście nie przepadałam za jego muzyką. Lubiłam może kilka jego utworów, ale to właściwie było tyle. Zdecydowanie wolałam rockowe klimaty.

Od czasu wizyty Alexis na treningu i poinformowania nas, że mieliśmy wyjechać w trasę, minęło kilka miesięcy, podczas których intensywnie trenowaliśmy i uczyliśmy się choreografii do wszystkich utworów z setlisty. Przez wiele tygodni treningi ciągnęły się od rana do wieczora. Do koncertów na światową skalę musieliśmy dać z siebie wszystko, a Miranda nas nie oszczędzała. Przed wylotem do Europy mieliśmy tydzień wolnego, żebyśmy trochę odpoczęli przed tournée.

W końcu po wielu tygodniach ciężkiej pracy znalazłam się we Włoszech — w Rzymie, w pięciogwiazdkowym hotelu w samym centrum miasta. Był poniedziałkowy poranek i szykowałam się do wyjścia na miasto. Pierwszy koncert tournée miał być właśnie w Rzymie — za dziesięć dni.

Treningi mieliśmy zacząć od następnego dnia, żebyśmy mogli odpocząć po wielogodzinnej podróży i przestawić się na zmianę czasu. Miałam więc dla siebie jeden dzień, aby pozwiedzać, ponieważ od następnego ranka miałam spędzać czas na wielogodzinnych treningach i próbach do koncertu, po których raczej na nic nie miałabym siły. A już na pewno nie na łażenie po mieście w trzydziestostopniowym upale, jak to bywało we Włoszech o tej porze roku.

Nagle do pokoju wpadła zdyszana Kathy. Spałyśmy w nim we dwie, chociaż apartament był ogromny i spokojnie zmieściłoby się w nim pięć osób. Oparła się o ścianę i z trudem złapała wdech. Wcześniej wspominała, że idzie porozmawiać z Mirandą na temat najbliższego treningu. Musiała chyba przebiec całą drogę od jej pokoju do naszego.

Jasnobrązowe długie włosy mojej przyjaciółki były związane w niedbały kucyk, a jej szare oczy aż błyszczały od ekscytacji. Byłam ciekawa, co też doprowadziło ją do takiego stanu.

— James też już przyjechał! I nie uwierzysz, kto będzie gościem specjalnym na pierwszym koncercie! — zawołała i powachlowała się dłonią.

Zamknęła za sobą drzwi i rzuciła się na łóżko na plecy. Ale zaraz zerwała się z niego, jakby nie mogła przebywać w jednym miejscu dłużej niż sekundę. Zaczęła chodzić po pokoju, nerwowo skubała palcami swoją koszulkę i nie przestawała się uśmiechać rozanielona.

Siedziałam na swoim łóżku w szortach i koszulce na ramiączka. Zmarszczyłam brwi i obserwowałam ją, jednocześnie dalej smarowałam swoją odkrytą skórę kremem do opalania z wysokim filtrem. Nie miałam zamiaru nabawić się poparzeń słonecznych.

— Na pewno nie jest w tym hotelu... Proszę cię, tylko pięć gwiazdek? — Przewróciłam oczami. — Pewnie wynajął jakąś willę pod miastem czy coś...

Kathy zupełnie się nie przejęła tym, co powiedziałam.

— Pewnie, że tak! Ale nie to jest najważniejsze... Na koncercie wystąpi razem z nim Zafir Maluf! Nikomu nie możemy powiedzieć. Ma to być taka niespodzianka dla fanów.

Podskoczyła radośnie i zaklaskała, a jej oczy zalśniły.

— Chyba raczej fanek — poprawiłam i zerknęłam na nią rozbawiona. — Na ich koncerty chodzą głównie dziewczyny.

Machnęła dłonią lekceważąco i dalej chodziła w kółko po pokoju. Zaczynało mnie to powoli drażnić. Jakby ktoś ją nakręcił i nie mogła się zatrzymać.

— O rany... Zafir... — Przyłożyła dłoń do czoła i spojrzała na mnie z paniką. — A jak mnie nie polubi? Może mu się nie spodobam?

Dopiero w tamtej chwili to do mnie dotarło. Kathy zwyczajnie podkochiwała się w byłym członku boysbandu Level. Zafir urodził się w Wielkiej Brytanii, a jego rodzice byli chyba egipskimi imigrantami, nie miałam pewności. Na pewno byli wyznania islamskiego, chociaż ich syn i jego rodzeństwo już nie. Niedawno skończył 27 lat. Zdobył sławę kilka lat temu, gdy śpiewał w zespole Level, jednak rok temu zdecydował się na solową karierę.

Nie miałam serca jej mówić, że Zafir pewnie nawet jej nie zauważy, a co dopiero polubi. Bo niby dlaczego jakiś gwiazdor miałby zadawać się ze zwykłą tancerką, skoro miał do dyspozycji najpiękniejsze modelki i aktorki świata?

Postanowiłam jakoś odwrócić jej uwagę od tych jej zmartwień. Skończyłam smarować się kremem. Wstałam i nasunęłam na nos duże okulary przeciwsłoneczne.

— Chodź, pozwiedzamy Rzym. Od jutra nie będziemy miały na to za bardzo czasu — przypomniałam z nadzieją, że to nieco ją otrzeźwi.

— Ale muszę przygotować się do spotkania z nim! Mam totalną pustkę w głowie, nie będę wiedziała, co powiedzieć... — gadała jak najęta.

Podeszłam do niej z westchnieniem i wzięłam ją za rękę, po czym niemal siłą wyprowadziłam z pokoju.

— Nie myśl o tym. Będziesz naturalna, to zawsze działa — poradziłam jej, gdy szłyśmy do windy, aby zjechać na parter do głównego holu.

Kathy w końcu się uspokoiła, a ja dziwiłam się jednemu. Jak mogła mi uwierzyć, skoro byłam beznadziejna, jeśli chodziło o związki? Miałam na koncie dwa i żaden nie trwał dłużej niż rok. Pewnie była bardziej przejęta, niż przypuszczałam, i każda rada by zadziałała. Niezależnie jak beznadziejna.

***

Następnego dnia z samego rana zaczęliśmy trening. Mieliśmy ćwiczyć w dużej sali konferencyjnej specjalnie dostosowanej przez hotel do naszych potrzeb. Przy całej ścianie stały lustra, wszystkie okna były pootwierane. Poranny, chłodnawy wiatr wpadał do środka i mile chłodził moje zgrzane ciało.

Na pierwszy ogień poszedł kawałek Apologize. Miranda jak zwykle nas nie oszczędzała, chociaż najpierw tańczyła z nami, żebyśmy przypomnieli sobie choreografię.

Mieliśmy krótką, dziesięciominutową przerwę, podczas której napiliśmy się wody, a ja zjadłam pospiesznie kilka orzechów i batonika proteinowego, którego połowę podkradła mi Kathy.

Potem Miranda ponownie włączyła muzykę, stanęła z boku i zaczęła się prawdziwa zabawa. Jak tylko ktoś pomylił kroki, zgubił rytm albo nie poruszał się wystarczająco zwinnie, to go opieprzała.

Naprawdę uwielbiałam naszą instruktorkę, ale w trakcie treningów była prawdziwym potworem.

Tańczyliśmy bez przerwy od godziny, gdy do sali wszedł nie kto inny jak James Sheridan. Miał na sobie zwykłe ciemne materiałowe spodnie, podobnie jak każdy tancerz w naszej grupie, i wygodną białą koszulkę na ramiączka. Był ubrany wręcz na luzie i swobodnie, co mnie bardzo zaskoczyło. Odpowiednio do tańca. Nie wiedziałam, czego się spodziewałam... Ubrań wartych więcej niż kilka moich pensji? Jednak jego ciemne oczy były nieznacznie podkrążone i mrużył je, gdy padło na niego słońce. Jakby miał kaca, z całą pewnością, więc noc spędził na imprezowaniu zamiast na odpoczynku. Jego krótkie, brązowe włosy były zmierzwione i lekko wilgotne, jakby niedawno brał prysznic.

Miranda wyłączyła muzykę.

— Moi drodzy, skoro już znacie choreografię, to teraz przećwiczymy ją z Jamesem — oznajmiła z lekkim uśmiechem.

Mężczyzna wszedł na parkiet.

— No dobra, to możemy zaczynać — powiedział, kiwając głową w naszą stronę. Spojrzał na Mirandę, czekając na dalsze wskazówki.

No tak, po co miałby się witać ze zwykłymi tancerzami? Zdusiłam prychnięcie i także spojrzałam na instruktorkę. Kobieta włączyła muzykę.

— Dobra, to najpierw pokażę ci twoje kroki, a potem zgrasz to z resztą grupy, jasne?

— W porządku. Mogłabyś tylko trochę ściszyć muzykę? Mam wrażenie, jakby pękała mi głowa — odparł i przetarł palcami oczy.

Lena, niska blondynka stojąca obok mnie, patrzyła na Jamesa jak na boga, dodatkowo cicho piszczała, co na szczęście ukrywała muzyka lecąca w tle. Zdecydowanie nie zachowywała się jak profesjonalistka, którą przecież była. Reszta dziewczyn, które były fankami Sheridana, przynajmniej starała się nad sobą panować. Nie histeryzowały jak ona. Westchnęłam ciężko. Naprawdę myślałam, że po tylu miesiącach przygotowań do tournée ochłonęła i przygotowała się mentalnie na spotkanie ze swoim idolem.

— Liv, myślisz, że mogę teraz podejść i poprosić o autograf? — zapytała szeptem, gdy Miranda ściszyła muzykę, a potem pokazywała Jamesowi kroki taneczne.

Musiałam przyznać, że miał do tego dryg, ponieważ szybko załapał, o co chodziło, i w mig uczył się choreografii. Mimo kaca.

Zerknęłam na Lenę i stłumiłam śmiech. Pierwszy raz mieliśmy okazję pracować z idolem któregoś z nas. Naprawdę nigdy wcześniej nie widziałam, jak zachowywały się prawdziwe fanki w pobliżu swojego idola. Najpierw Kathy opowiadająca o Zafirze, a teraz Lena. Jakby nagle całkowicie traciły zdrowy rozsądek. Doprawdy dziwne zjawisko. Mogłam zrozumieć Kathy, nadal była w szoku, ponieważ dowiedziała się o tym niedawno, ale Lena? Przecież miała dosłownie miesiące na ochłonięcie i uspokojenie się.

— Przecież nie masz żadnej kartki ani niczego do pisania — przypomniałam, mając nadzieję, że to wleje jej trochę rozumu do głowy.

Jednak się myliłam.

— Nic nie szkodzi, może się podpisać swoimi ustami, chociażby na mojej szyi... Malinka albo dwie byłyby idealne — westchnęła rozmarzona.

Ściana znajdowała się daleko ode mnie. Na szczęście, bo miałam ochotę przywalić w nią głową.

____________________

Dziękuję za gwiazdki i komentarze :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro