Rozdział 9.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Prawie nic nie było tak, jak to sobie wyobrażałam.

Trasa się zakończyła i każde z nas wróciło do swoich zajęć. James zabrał się za nagrywanie utworów do kolejnej płyty, która miała wyjść dopiero za dwa lata. Bywał w studiu w Nowym Jorku raz na tydzień, góra dwa. W pozostałe dni tygodnia imprezował, udzielał wywiadów, spotykał się z fanami. Bądź też spotykał się ze mną. Znajdowałam się na ostatnim miejscu na jego liście. Cóż, byłam w stanie to przeżyć, bo i tak miałam naprawdę niewiele czasu wolnego dla siebie. W końcu ja w porównaniu z nim nie mogłam pozwolić sobie na wolne i lenienie się. Dzięki temu, że byłam solistką, zostałam zauważona i dostawałam wiele ofert pracy. Miranda nie miała nic przeciwko, a nawet zachęcała mnie do brania zleceń. W kontrakcie, jaki podpisałam z agentką mojego zespołu, nie było klauzuli, że miałam tańczyć tylko dla nich. Więc idąc za poradą Mirandy, przyjmowałam oferty. Brałam udział w teledyskach, reklamach oraz filmach, w których potrzeba było tancerzy-statystów. Moja kariera nabierała tempa. Mijały miesiące, tygodnie przelatywały mi przez palce. Niemal co kilka dni przebywałam w innym mieście, nocowałam w różnych hotelach, nie zawsze tych dobrych. I w sumie widywałam Jamesa średnio raz na dwa tygodnie. Tęskniłam za okresem tournée, kiedy widziałam go każdego dnia. Brakowało mi go.

Kathy i Zafir dalej byli razem. Układało im się świetnie, chociaż ich związek przechodził ciężką próbę. Kathy została w Stanach, musiała wraz z zespołem przygotować się do kilku występów Rihanny w Miami. Zafir wrócił do Wielkiej Brytanii pracować nad kolejnym singlem. Jednak pomimo różnicy czasu codziennie rozmawiali ze sobą na Skypie. O różnych porach dnia. Czasami Kathy zarywała noc, aby pogadać z Zafirem o 5 rano, kiedy u niego było po południu i miał czas. Albo odwrotnie. Jakoś im to nie przeszkadzało. Kathy do tej pory nie wyznała mu, co do niego czuła, wolała zrobić to twarzą w twarz, a nie przez Internet. Wcześniej nie miała odwagi, ale tęsknota to zmieniła. Nie widzieli się od czterech miesięcy, ponieważ żadne z nich nie miało czasu, aby polecieć na drugi koniec świata. Wcześniej widywali się dwa razy w miesiącu.

Zazdrościłam im tego. Dlaczego pomiędzy mną a Jamesem nie mogło wszystko być takie proste? Tę relację, jaką mieliśmy, nie można było nazwać związkiem. Nigdy też James jasno nie stwierdził, że chciałby ze mną być. Kiedy w końcu już udało nam się spotkać, spędzaliśmy czas w łóżku albo na nocnych spacerach, piciu i paleniu trawki, chociaż ja starałam się ograniczać używki. Mimo wszystko nie mogłam być w tej kwestii taka beztroska jak on, musiałam być ciągle w formie. Bardzo się cieszyłam na myśl o spotkaniu z nim. I w sumie było dla mnie bez znaczenia, czy spędzaliśmy czas w hotelowym pokoju, czy na mieście. Najczęściej wtedy szwendaliśmy się bez celu, on rzecz jasna w swoim przebraniu. Zrobiłam sobie tatuaż na lewym nadgarstku. Małe pointy. W salonie tatuażu James trzymał mnie za rękę i wspierał mnie. Na początku ból był ledwie odczuwalny, ale po kilku minutach stał się silniejszy. Może to był jednak zły pomysł, robić pierwszy tatuaż na tak wrażliwym miejscu jak nadgarstek.

— Miałam nic nie czuć! — darłam się na Sheridana, czując się oszukana. — Mówiłeś, że to jak ukłucie komara! Upiłabym się, gdybym wiedziała!

Byłam zupełnie trzeźwa i ani trochę mi się to nie podobało. Tatuażysta uśmiechnął się lekko rozbawiony i przerwał na chwilę pracę.

— Livio, już prawie kończę. Dasz radę wytrzymać pięć minut?

— Pięć minut miało być dawno temu — mruknęłam i spojrzałam na Sheridana spod przymrużonych powiek. — Potem sobie pogadamy, kanciarzu.

— Chcesz ten tatuaż czy nie? — zapytał Sheridan i z trudem tłumił śmiech. — Jakbym powiedział prawdę, rozmyśliłabyś się. A tak będziesz mieć piękną dziarę. Pozwól, aby Tommy dokończył rozdziewiczanie twojej skóry.

Oboje, tatuażysta i ja, wybuchnęliśmy śmiechem na ten tekst. Prawie się popłakałam.

— Dobra, Tommy. Kończ swoje dzieło. Obiecuję być cicho — powiedziałam z chichotem po kilku minutach, kiedy tylko się uspokoiłam.

Tommy posłał mi uspokajający uśmiech. Był wysokim, jasnowłosym mężczyzną, ubranym w czarną skórę. W sumie to większa część jego ciała była pokryta tatuażami, miał także kolczyk w dolnej wardze, brwi i nosie. Swoim uśmiechem nie uspokoiłby żadnej normalnej osoby. Jednak ja po prostu byłam szczęśliwa, mając przy sobie Jamesa, i zdecydowanie nie byłam normalna.

Tommy zabrał się do roboty i po kwadransie na moim nadgarstku powstał piękny, mały tatuaż. Potem z Jamesem poszliśmy to uczcić do najbliższego baru. I jak zwykle zaczęliśmy pić.

Było nam razem cudownie, jednak pragnęłam czegoś więcej. Chciałam, aby zależało mu na mnie tak jak mnie na nim. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Lubił mnie. I w sumie tyle. Nawet nie byłam pewna, czy nie pieprzył się z innymi po kryjomu. Oficjalnie dalej był singlem, ale co jakiś czas w gazetach czy na stronach internetowych pojawiały się jego zdjęcia w towarzystwie pięknych modelek czy piosenkarek. Raz odważyłam się zapytać, co to miało znaczyć. Dokładnie dwa miesiące temu, w październiku.

To było wtedy, gdy niespodziewanie miałam dwa dni wolnego, bo nagranie teledysku się przesunęło. Przebywałam wtedy w hotelu pod Los Angeles. Na szczęście James akurat był w LA i przyjechał do mnie, kiedy do niego zadzwoniłam. Nie widziałam go wtedy od ponad trzech tygodni, bo wiecznie miał wymówki. A to wywiad, występ w telewizji, nagrania w studiu... Nic nie mówiłam, w końcu i tak nie mogłam od niego oczekiwać, że nagle rzuci wszystko, aby się ze mną spotkać. Przyjechał do mnie dopiero o 23, więc cały dzień spędziłam sama. Znalazłam sobie jednak zajęcie i zwyczajnie zabrałam się za rysowanie. Dawno tego nie robiłam.

O 2 w nocy siedziałam z Jamesem na łóżku w hotelowym pokoju i piliśmy whisky. To było już naszą tradycją. Zawsze piliśmy w swoim towarzystwie. W sumie to nie pamiętałam, kiedy ostatni raz widziałam go trzeźwego dłużej niż godzinę. Zapewne na tournée, chociaż wtedy często był wstawiony albo miał kaca. Starałam się nie przywiązywać do tego wagi i nie rozumieć tego w zły sposób. Zwyczajnie nie potrafił przebywać ze mną na trzeźwo. Chciałam się mylić. Modliłam się, abym rozumiała to w opaczny sposób i aby to nie była prawda. Nie pytałam go o to. Bałam się usłyszeć odpowiedź.

Wtuliłam twarz w ramię mężczyzny i zamknęłam oczy, wdychając jego zapach, którego tak bardzo mi brakowało. Czułam, jak sunął dłonią po moich plecach. Cienki materiał koszulki zaczynał mnie irytować. Chciałam czuć jego dłonie na swojej skórze, nie przez ubranie. Byłam spragniona jego bliskości i dotyku.

_______________________________________

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ^_^

I tradycyjnie zapytam, jak się podoba rozdział? Jak wrażenia?  ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro