Rozdział 2.5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W rzadkich chwilach, kiedy byłam sama i się nudziłam, bo James na przykład szedł coś szybko zjeść, przeglądałam pocztę i portale społecznościowe na komórce. W sieci aż wrzało na temat „Wielkiego Czworokąta", jak plotkarze nazywali mnie, Sylvię, Jamesa i Aleksa. James pocałował mnie w holu jego hotelu i niestety paparazzim udało się to sfotografować. Zrobili mi też zdjęcie, gdy wysiadałam z jego samochodu przed lotniskiem. W mig połączyli wszystkie fakty i, cóż, nie trzeba było długo czekać na plotki rozprzestrzeniające się w sieci w ekspresowym tempie. Niektóre były tak absurdalne, że nie mogłam w nie uwierzyć.

Zabrałam się za czytanie jednego z artykułów i nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać, czy płakać.

James Sheridan spotyka się z byłą dziewczyną Alexandra Camdena, Livią. Jeszcze bardziej szokującym faktem jest to, że Alex i Sylvia oficjalnie pokazali się jako para w teatrze na premierze Romea i Julii. Dla niewtajemniczonych: James Sheridan i Sylvia Clarke byli ze sobą kilka lat, z przerwami. Jeszcze dwa tygodnie temu Alex był ze wspomnianą powyżej Livią, dziewczyną dotąd nieznaną w showbiznesie. Czyż to nie szokujące? James Sheridan i Sylvia Clarke. Alex Camden i Livia, a jakiś czas później — James i Livia oraz Alex i Sylvia... I to wszystko w ciągu zaledwie trzech miesięcy! Czy tylko nasza redakcja ma kłopot z nadążaniem za ich relacjami? I kim jest Livia? Czekamy na wasze maile. Jeśli macie jakieś informacje na jej temat, podzielcie się z nami.

Z westchnieniem zamknęłam stronę, nie miałam ochoty dalej czytać. Powinnam unikać stresu, tak wszyscy mi mówili.

Odpisałam na mail Kathy, która wypytywała, co u mnie i jak się czuję. Moja przyjaciółka także chciała przylecieć, ale nie mogła, była „uwięziona" na planie filmowym przez najbliższy tydzień. Obiecała jednak, że postara się przyjechać najszybciej, jak tylko się da.

Po tej tragedii zrozumiałam, że mam wokół siebie naprawdę wiele bliskich mi osób. Sporo ludzi się o mnie  troszczy, zależy im na mnie. Byliby załamani, gdybym zginęła podczas zamachu. Przede wszystkim moi rodzice

i James, a zaraz potem Lena, Kathy, Zafir i reszta moich bliskich znajomych. No i oczywiście Miranda i Alexis.

Czułam przyjemne ciepło na myśl, że dba o mnie tak wielu ludzi. Dopiero wtedy, kiedy byłam na krawędzi życia i śmierci, zrozumiałam, jak wiele mogłam stracić. Jak kruche jest ludzkie życie. Ta myśl koiła moje zszargane nerwy i dzięki temu czułam się trochę lepiej.

***

Dni mijały, a ja powoli dochodziłam do siebie. Skóra się goiła i plecy bolały mniej, ale teraz poparzone ciało zaczynało mnie swędzieć. Piątego dnia pobytu w szpitalu czułam się na tyle dobrze, że zdołałam nawet sama wstać z łóżka. Wcześniej przy każdej próbie naciągałam poparzoną skórę na plecach i nie mogłam bezboleśnie przejść nawet kilku kroków.

Dochodziła siódma rano, Jamesa jeszcze nie było. Ucieszyłam się. Musiał w końcu odetchnąć, zarwał za dużo nocy i martwiłam się o niego. Wygoniłam go poprzedniego wieczoru, zajęło mi to dobrą godzinę. Kazałam mu pojechać do hotelu i porządnie się wyspać. Od pięciu dni tylko drzemał na krześle przy moim łóżku. Nie chciał nawet położyć się obok mnie z obawy, że mógłby sprawić mi ból. Serce mi się krajało, gdy patrzyłam na jego wielkie cienie pod oczami i na to, jak jego dłonie przeraźliwie drżą od nadmiaru kofeiny. Rzecz jasna, nie ustąpił łatwo. Próbował postawić na swoim. Martwił się o mnie i to było silniejsze niż wszystko inne. To zmartwienie tłumiło jego zdrowy rozsądek. Jednak postanowiłam wykorzystać władzę, jaką nad nim miałam. Powiedziałam mu więc, że stresuję się jego bezsennością. Że to nie jest dla mnie zdrowe. Przypomniałam, że podczas stresu organizm wytwarza tak zwany hormon stresu, kortyzol, który spowalnia leczenie i gojenie się ran. 

Usłyszawszy ten argument, James w końcu zamilkł, nieźle wkurwiony, i przestał się ze mną wykłócać. Obiecał, że wróci następnego dnia rano o szóstej, i pojechał do siebie. Pewnie teraz nadal śpi jak zabity. Jego organizm korzysta w końcu z odpoczynku i przypuszczałam, że obudzi się po co najmniej ośmiu godzinach.

Po tym jak ostrożnie wstałam, poszłam wolnym krokiem do łazienki, żeby wyszorować zęby i obmyć twarz zimną wodą. Łazienka znajdowała się w mojej sali, mała, ale za to świetnie urządzona. Kabina prysznicowa miała spore rozmiary, co ułatwiało kąpanie się. Posadzka była ogrzewana i było mi ciepło, chociaż stałam boso. Nie włożyłam kapci, znajdowały się pod łóżkiem. Pielęgniarka musiała je tam niechcący wepchnąć, gdy przyszła w nocy zmierzyć mi temperaturę. Nie mogłam się pochylać, czułam, jak przy każdej próbie plecy bardziej mnie pieką. Starałam się nie patrzeć w lustro. Moje włosy wyglądały koszmarnie. Tylko z przodu były nieco dłuższe, sięgały trochę za ramiona, a z tyłu ledwie zakrywały mi szyję. Wyglądałam okropnie, starałam się jednak to ignorować. Niestety, kiepsko mi szło nieprzejmowanie się taką błahostką.

Podczas mycia zębów nieco ubrudziłam piżamę pastą. Umoczyłam papier toaletowy i starłam ją z rękawa. Potem wytarłam się ręcznikiem i poczłapałam z powrotem do sali.

Ostrożnie usiadłam na łóżku i już miałam sięgnąć po książkę leżącą na szafce, gdy nagle usłyszałam ciche pukanie.

Zaskoczyło mnie to, ponieważ nie miałam pojęcia, kto mógł o tej porze chcieć mnie odwiedzić. Było jeszcze bardzo wcześnie, Zafir na pewno spał, a nikogo innego się nie spodziewałam. To na pewno nie był James. On nigdy nie pukał, nie musiał. Pielęgniarka już wcześniej u mnie była. Drzwi się otworzyły, zanim zdążyłam się odezwać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro