Rozdział 3.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obiecałam, że przyjadę do nich na kilka dni za jakiś miesiąc, kiedy plecy całkowicie się zagoją, a James zakończy pracę nad singlem. Musiał się w końcu skupić na pracy, jego i Zafira ścigały terminy, a przeze mnie zaniedbał swoje obowiązki. Nie chciałam, żeby miał z mojego powodu kłopoty. Za każdym razem gdy próbowałam mu powiedzieć, że zamiast siedzieć ze mną w szpitalu, powinien pojechać do studia, denerwował się i twierdził, że ma swoje priorytety, a ja jestem na samym szczycie. Nie mogłam zaprzeczyć, że uszczęśliwiły mnie te słowa.

Wyszliśmy w końcu ze szpitala, a ja westchnęłam, gdy poczułam na skórze muśnięcie wiatru. Był marzec i zrobiło się już całkiem ciepło jak na wczesną wiosnę, ale nadal za zimno na spacerowanie bez kurtki. Czułam ulgę, mając w końcu możliwość oddychania świeżym powietrzem bez cienia zapachu sterylności, leków i chemikaliów. Od razu trochę odżyłam i nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. Pogoda była piękna.

Dochodziła trzynasta, a na bezchmurnym niebie świeciło słońce. Jasne promienie padały na moją uniesioną twarz. Przymknęłam na chwilę powieki i stałam tak, zwyczajnie rozkoszując się tym ciepłem.

Żyłam. W tamtej chwili naprawdę to do mnie dotarło. Dostałam od losu drugą szansę i zamierzałam z niej skorzystać, nawet jeśli moja kariera tancerki była prawdopodobnie zrujnowana. Nadal miałam nadzieję, że ktoś mnie zatrudni, kiedy wyzdrowieję, ale nie łudziłam się. Początkowo będę miała z tym duży problem, dopóki nie pozbędę się blizn, a przez ten czas wszyscy mogą już o mnie zapomnieć i trudno mi będzie ponownie stać się rozchwytywaną i dostrzeganą. Miałam swoje pięć minut po tournée Jamesa i to się już skończyło.

Nie zamierzałam jednak się załamywać. Otarłam się o śmierć. Po czymś takim ludzie zaczynają inaczej patrzeć na świat.

***

Po wyjściu ze szpitala jednym z moich pierwszych celów był fryzjer. Najpierw, rzecz jasna, pojechaliśmy do hotelu Jamesa, gdzie zostawiłam wszystkie moje rzeczy. Obiecałam rodzicom, że wpadnę do nich później i pochwalę się nową fryzurą. Pojechali do siebie, by odpocząć. Poprzedniej nocy w ogóle nie spali, siedzieli ze mną w szpitalu, chcieli zastąpić w tym mojego chłopaka, żeby mógł się zdrzemnąć. Nikt nie chciał zostawić mnie samej na całą noc i była to troszkę nadopiekuńczość z ich strony, ale jednocześnie robiło mi się ciepło na sercu, gdy o tym myślałam.

James pojechał ze mną do fryzjera. Zafir polecił mu Megan, która pracowała w salonie w centrum miasta. Maluf sam korzystał z jej usług i był zadowolony. Uważał, że ta kobieta ma magiczne ręce i naprawdę wie, co robi.

Potrafiła zdziałać cuda z każdym rodzajem fryzury. Ta myśl była pocieszająca, bo niewiele moich włosów dało się uratować. Na korzyść poleconego przez Zafira zakładu przemawiało też to, że salon był niewielkich rozmiarów i nie musiałam się mierzyć z tłumem ludzi na dzień dobry.

Wysiedliśmy z samochodu. James kazał zostać ochroniarzowi na zewnątrz, a potem wziął mnie za rękę i weszliśmy do małego lokalu znajdującego się w starej, ale zadbanej kamienicy. Przywitał mnie odgłos włączonych suszarek i zapach lakieru do włosów. Za ladą siedziała młoda jasnowłosa dziewczyna ubrana w elegancką garsonkę. Przeglądała coś na telefonie leżącym na blacie i żuła gumę.

W głębi znajdowały się lustra i trzy stanowiska fryzjerskie. Niski, ciemnowłosy mężczyzna strzygł jakąś kobietę. W tle leciała cicha muzyka, znane popowe kawałki. Lokal wyglądał na skromny, ale dobrze urządzony. Nie powiedziałabym, że Zafir może tu bywać, skoro stać go na najdroższych fryzjerów. Podejrzewałam, że wizyty w tym salonie pozwalały mu na chwilę prywatności, bo kto by się go tutaj spodziewał.

Blondynka za kontuarem w końcu nas zauważyła, akurat kiedy James chrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Powoli wstała i podeszła do nas spokojnym krokiem, jej obcasy cicho stukały o marmurową posadzkę. Widok Jamesa w ogóle nie zrobił na niej wrażenia, co było dla mnie zaskoczeniem. Rzadko się zdarzało, żeby jakaś młoda kobieta nie zareagowała, zobaczywszy go.

— Dzień dobry. Są państwo umówieni? — zapytała uprzejmie i spojrzała na mnie, a jej oczy lekko się rozszerzyły, gdy ujrzała, w jakim stanie są moje włosy.

— Tak, z Megan — odpowiedział chłodno James i mocniej mnie objął. Zacisnęłam zęby z bólu, bo zbyt silnie mnie dotknął. — Mogłabyś ją zawołać i z łaski swojej przestać się tak gapić na moją dziewczynę?

— James! — syknęłam cicho, zakłopotana jego zachowaniem.

Jasnowłosa kobieta zaczerwieniła się i pospiesznie weszła do pomieszczenia znajdującego się za drzwiami z napisem „Wstęp tylko dla pracowników". Mój chłopak spojrzał na mnie, dalej gniewnie zaciskał szczękę.

— No co? — zapytał i wzruszył nonszalancko ramionami. — Wkurwiła mnie.

— Nie możesz być niemiły dla każdego, kto dziwnie na mnie patrzy. Mam na głowie koszmar, sam widzisz — odparłam cicho, podenerwowana.

— Mogę być i zamierzam — oświadczył. — Widziałem, jak się przez nią poczułaś. Zrobiło ci się smutno.

To fakt. Jednak nie mogłam pozwolić, żeby James warczał na każdą osobę, przez którą będzie mi smutno.

— To nie jej wina, po prostu zaskoczył ją mój wygląd. Powinieneś ją przeprosić.

— Nie zrobię tego. — Pocałował mnie w policzek.

Usłyszałam kroki i z pokoju wyszła wysoka, ciemnowłosa kobieta ubrana na czarno. Miała długie fioletowe włosy zaplecione w trzy warkocze. Nosiła okulary, które dodawały jej uroku. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i podeszła do mnie z wyciągniętą ręką.

— Ty musisz być Livia, tak? — zapytała, a ja uścisnęłam jej dłoń. — Jestem Megan.

— Miło mi cię poznać. — Odwzajemniłam delikatny uśmiech. — Mam nadzieję, że uda ci się uratować moje włosy.

Kobieta pokiwała głową, a uśmiech nie schodził z jej twarzy.

— Nie martw się, postaram się zrobić wszystko, abyś była zadowolona. Twój chłopak opisał mi przez telefon stan twojej fryzury, żebym mogła przemyśleć, co z tobą zrobić.

— Tak — potwierdził James. Momentalnie się rozluźnił i uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu. — Byłoby miło,

gdybyś postarała się, żeby były jak najdłuższe, o czym już zresztą wcześniej wspomniałem. Zerknęłam na niego troszkę zaskoczona. Nie wiedziałam, że wcześniej rozmawiał z tą fryzjerką, słowem o tym nie pisnął. Doskonale wiedział, że lubię moje włosy, a raczej to, jak wyglądały przed wypadkiem na lotnisku, i przeżywam ich obecny stan, chociaż starałam się to ukrywać.

Ścisnęłam nieco mocniej jego dłoń.

Megan wskazała jeden z wolnych foteli i posłała mi zachęcający, uspokajający uśmiech.

— Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyś była szczęśliwa ze swojego nowego image'u, Livio. Zapraszam.

Pokiwałam głową i niechętnie puściłam dłoń Jamesa, a potem z bijącym sercem usiadłam w fotelu. Ujrzałam w lustrze Jamesa, który znalazł sobie miejsce na krześle za mną.

— Mogłabyś zakryć lustro? — poprosiłam cicho, kiedy fryzjerka narzuciła na mnie pelerynę. — Chciałabym zobaczyć dopiero końcowy efekt.

— Oczywiście. Cieszę się, że mi zaufałaś — odparła Megan i zrobiła to, o co ją poprosiłam.

Zakryła lustro ciemnym materiałem, a potem zajęła się moimi włosami.

_________________________________

No, kto jeszcze jest?  :D

Meldować się, kochani!  ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro