☠ Rozdział 2.☠

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Czwórka dzieci obserwowała nieoddychające ciało swojego kolegi. Chłopczyk leżał w zaułku z roztrzaskaną głową. Niegdyś piękne blond włosy, pokrył ponury szkarłat. Dwie dziewczynki i jeden chłopak rozpaczali nad stratą przyjaciela. Niewzruszony był tylko dziesięciolatek o czarnej czuprynie i czerwonych oczach. Co to da, że będziecie płakać? No właśnie co? Nic, wasze łzy nie odrodzą zgaszonego już płomienia. Mówił to sobie w głowie chłopak. Wiedział, że wcześniej, czy później on umrze. Był słaby. Ze zbyt miękkim sercem. Tacy w slamsach nie żyją zbyt długo.

☠Dante

Pieprzony telefon przerwał mój piękny sen. Znów byłem w Paryżu z nią u swego boku. Serce w mej piersi zabiło mocniej na samo wspomnienie tamtych pięknych dni. Pokręciłem szybko głową odganiając te wspomnienia i sięgnąłem po leżący na stoliku telefon. Spojrzałem na wyświetlacz: "Masz jedną nową wiadomość". Po prostu świetnie... po nawaleniu w trupa czeka mnie jakaś robota... Westchnąłem ciężko i otworzyłem wiadomość. Tak, jak sądziłem mam pracę do zrobienia. Rozmasowałem bolącą głowę i wstałem z kanapy. Musiałem na chwilę przystanąć bo zakręciło mi się w głowie. Od ostatnich dwóch lat piję prawie, że codziennie. Co się dzieje w tym pieprzonym życiu... Ruszyłem w stronę kuchni by się czegoś napić.

Alkohol...alkohol i o niespodzianka więcej alkoholu, gdzie jakaś woda lub jedzenie?! Wkurwiłem się i wyszedłem z kuchni, kierując się do łazienki. Jak nic będę musiał zrobić porządne zakupy.

Zdjąłem swoje brudne ubrania i wszedłem pod prysznic. Zimna woda była jak lekarstwo na mojego kaca. Odkręciłem ją i pogrążyłem się we własnych myślach. Minęło niecałe dziesięć minut, a ja wyszedłem do garażu. Ubrany w szare jeansy, czerwoną koszulkę i czarną bluzę usiadłem na swoim motocyklu. Otworzyłem bramę i wyprułem w stronę baru Maxa. Nie siedziałem u niego za długo, zjadłem coś i wypiłem z trzy butelki wody. Chciał mi znowu polać wódki by zrobić mi na złość, a ja mu pokazałem środkowy palec i wyszedłem z budynku. Na moje szczęście naprzeciwko tej speluny znajdował się niewielki sklep. W sklepie zobaczyłem pewnego bruneta o niebieskich oczach. Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem do innej alejki, by kupić potrzebne mi rzeczy. Całe szczęście mnie nie widział. W najgorszym wypadku doszło by do strzelaniny, a w najlepszym byśmy porozmawiali jak kiedyś i wyskoczyli na piwo. Zaśmiałem się w duchu, wiedziałem że to nie jest już możliwe...

☠Jess

Siedziałam z moją przyjaciółką w kawiarni znajdującej się niedaleko komisariatu. Zawsze w przerwie tu przychodzimy, mają wyśmienitą kawę i wspaniałe ciasto.

Jess to prawda, że z Nero dostaliście niewykonalne zadanie? spytała piwnooka szatynka, pochłaniając kolejną porcję ciasta truskawkowego.

Tak, Em to prawda... Bardzo lubię Emili, ze wszystkich na komisariacie ma najwięcej pozytywnej energii i każdego potrafi pocieszyć. Może i mnie jakoś pocieszy? Skoro mam złapać żywego zabójcę?

Ale żeby schwytać go żywego? Co ten szef sobie myśli? Ten gość jest poszukiwany w dwudziestu czterech krajach, a nagroda za niego przekracza dwieście tysięcy!

Skąd ja mam to wiedzieć? Kazał go złapać bez marudzenia... Jak ja nawet nie wiem jak on wygląda! krzyknęłam cała podenerwowana i nagle zadzwonił do mnie Nero.

Po półgodzinnej drodze znalazłam się na kampusie. Mój partner już był na miejscu i czekał na mnie.

Kto został zabity? spytałam podchodząc do niego.

Pięćdziesięciodwuletni mężczyzna, który wykładał tutaj historię. Odpowiedział niemal od razu.

Przyczyna zgonu?

Wykrwawienie spowodowane rozcięciem tętnicy szyjnej, w której znaleziono nóż z czarną czaszką na trzpieniu.

Znaleźli coś jeszcze?

To sama musisz już zobaczyć.

Weszliśmy do wnętrza budynku, a Nero zaprowadził nas do sali od historii. To co tam ujrzałam przeraziło mnie. Na tablicy widniał napis "Podobno mnie szukacie. Oto i jestem". Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że napis wykonany został krwią. Spojrzałam na Nero, którego oczy były zimne, pozbawione wszelkich emocji. To robota Devila... to on go zabił. Musimy go złapać za wszelką cenę, by już nigdy więcej nie zabił niewinnej osoby. Jednak skoro wie, że go szukamy nie będzie łatwo...

☠Dante

~Godzinę wcześniej~

Przyszedłem na uczelnię, w mundurku jednego ze studentów. Łatwo było go z niego obrabować, a teraz leży związany w schowku na szczotki. Mój cel znajdował się w sali przede mną. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Dwadzieścia po trzeciej. Lepszego czasu nie mogłem wybrać. Nauczyciel skończył już lekcję i zbierał się do domu.

Panie profesorze, możemy zamienić słówko? spytałem wchodząc do klasy. Podszedłem do starego nauczyciela, który zbierał swoje rzeczy. Spojrzałem na jego laptopa, który może mi się przydać, więc zabiorę go po robocie.

W czym mogę pomóc? spytał i skierował swój wzrok na mnie. Jego ohydne oczy przyprawiły mnie o mdłości. Nic dziwnego, że ktoś chce go zabić. Mogę śmiało stwierdzić, że przeleciał już nie jedną studentkę wbrew jej woli.

Mam mały problem. Długo już nie chodziłem na uczelnie z powodu zapalenia mięśnia sercowego kłamanie opanowałem do perfekcji, tak samo grę aktorską i lecenie na żywioł. Zdolności bardzo pomocne w wykonywaniu mojego zawodu i chciałbym by pan pomógł mi z nadrobieniem materiału z historii.

Tylko o to chodzi? Daj mi chwilę zaraz ci napiszę co masz nadrobić. Zaczął grzebać w swojej torbie. Najpewniej szuka kartki i długopisu.

Uśmiechnąłem się i wysunąłem nóż spod rękawa. Stworzył mi idealny moment do ataku. Skoczyłem w jego kierunku, a ten się odwrócił i dostał nożem prosto w tętnice. Dusił się własną krwią, walcząc o najmniejszy oddech i upadł na ziemie wijąc się w agonii. Z kieszeni spodni wystawał mu portfel. Wyjąłem go i spojrzałem do środka. Było w nim sporo gotówki i zdjęcie jakiejś małej dziewczynki.

Piękna wnuczka powiedziałem w jego kierunku. Szkoda tylko, że już nigdy nie zobaczy dziadka. Uśmiechnąłem się do niego paskudnie, po czym dodałem. Ci vediamo all'inferno. (Do zobaczenia w piekle.) Jego ciało opadło już bez życia.

Uśmiech dalej nie schodził z mojej twarzy. Wyciągnąłem z kieszeni białą rękawiczkę i nałożyłem na swoją dłoń. Zamoczyłem dwa palce w jeszcze ciepłej krwi mężczyzny i zacząłem pisać nią na ścianie. Po skończeniu "arcydzieła" wywaliłem rękawiczkę do kosza, zwinąłem laptopa dziadka i odszedłem w kierunku wyjścia.

Wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem, to odstawiłem "nowego" laptopa do gabinetu. Następnie moje kroki skierowały się do pokoju, w którym się przebrałem w szary dres i tego samego koloru bluzę z kapturem. Postanowiłem dzisiaj pobiegać. Dawno tego nie robiłem, a pogoda była wręcz idealna. Nudziło mnie już siedzenie samemu w tym pieprzonym domu, tak samo w barach. Szkoda że Eli została w Hiszpanii, tak to bym miał przynajmniej z kimś pogadać, popić, pośmiać się i takie tam różne inne bzdety. Ech... nigdy jej nie ma kiedy jest potrzebna. Marudziłem w myślach biegnąc wzdłuż ulicy, a wiosenny wiatr tańczył w moich kruczoczarnych włosach.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro