☠ Rozdział 3. ☠

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ból. Krew. Czy to śmierć? Jedenastolatek zadaje sobie to pytanie, leżąc w kałuży brudnej wody. W klatce piersiowej ma dziurę po kuli. Dobrze wie że tego nie przeżyje, chyba że mu ktoś pomoże. Chłopiec czuł jak ulatuje z niego życie. Nie walczył, nie opierał się śmierci. Wiedział że to nic nie da. Chcesz żyć? Zapytał mężczyzna stojący nad nim. On tylko westchnął. Masz wybór. Umrzeć jak śmieć lub żyć jako morderczy potwór. Dodał po chwili. Chłopak miał mętlik w głowie spowodowany bólem i słowami mężczyzny. Zdołał wymusić na sobie uśmiech. Mężczyzna uznał to za zgodę i podniósł chłopaka z ziemi. W tej chwili umarł Dante nic nieznaczący złodziej, a narodził się Devil.

☠Dante

Biegłem przed siebie w stronę mojego domu, gdy poczułem na sobie czyjś wzrok.

Nate! Jak długo masz zamiar mnie śledzić?! spytałem odwracając się w stronę chłopaka ukrytego za drzewem.

Nigdy nie dasz się zajść od tyłu? spytał popielatowłosy mężczyzna o zielonych oczach, wychodząc ze swojej kryjówki.

Czego chcesz?

Ciebie też miło widzieć.

Ach gdzie moje maniery... witaj Nathanie. Ukłoniłem się teatralnie i widząc irytacje na twarzy zielonookiego, uśmiechnąłem się szeroko.

Przestaniesz kiedyś błaznować? Jego twarz przestał zdobić ślad irytacji.

Może kiedyś. Wyprostowałem się i popatrzyłem mojemu kumplowi w oczy. Więc co chcesz ode mnie?

Mam dla ciebie to o co prosiłeś powiedział, pokazując mi srebrną walizkę.

Zamówienie od Josha? Mój wzrok powędrował z walizki na chłopaka.

Tak, przy okazji jak już się widzimy to mam dla ciebie wiadomość.

O treści? Skrzyżowałem ręce na piersi i obserwowałem Nate'a.

Zebranie IRIS odbędzie się za trzy miesiące w Vegas. I jako jeden z pięciu musisz pojawić się obowiązkowo.

Zapomniałem o tym, że co roku organizujemy spotkania dowództwa. Grupą pięciu nazywa się dowództwo IRIS, składającą się z najlepszych zabójców z całej organizacji. Na moje nieszczęście jestem na trzecim miejscu w hierarchii. Ach, zawsze musi być pod górkę?

Przekaż Markowi, że się zjawie. Popijemy w czwórkę w Vegas powiedziałem, zabierając walizkę i odchodząc od chłopaka.

☠Nero

W końcu po pełnym wrażeń dniu wróciłem do domu. Otwarłem drzwi i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to biały kot leżący na kanapie. Sierściuch nic sobie z tego nie robił, że wróciłem do domu. A zresztą czego ja się po nim mogłem spodziewać? Westchnąłem ciężko i zdjąłem buty, po czym powolnym, zmęczonym krokiem powędrowałem do swojej sypialni. To co zastałem na biurku zdziwiło mnie, a była to nieduża srebrna walizka. Bez zastanowienia otworzyłem wieko i zajrzałem do środka. Znajdowały się tam dwa pistolety M1911A1 z pełnym wyposażeniem i ręcznie napisany list. Otworzyłem go i zacząłem czytać.

Wszystkiego najlepszego Nero z okazji dwudziestych szóstych urodzin. Mam małą nadzieje, że prezent od takiego dupka jak ja ci się spodoba. Może niedługo się spotkamy i wyskoczymy na piwo? Co o tym sądzisz młody?

Podpisano ~D

Może... gdybyś nie zabił tej osoby... Pokręciłem głową i odłożyłem list do walizki, po czym wskoczyłem na łóżko i zasnąłem.

☠Dante☠

Moje nogi zaniosły mnie do dzielnicy w której się wychowywałem. Slumsy nic się nie zmieniły przez te pięć lat. Ten sam smród zgnilizny i zaschniętej na ścianach krwi. Normalnie raj dla szukających mocnych wrażeń. Możesz zostać tu zabity przez pięciolatka, jeśli nie będziesz uważać. Osobiście nie dziwi mnie, że dzieciaki tu mieszkające zabijają żeby przeżyć. Kodeks karny tu nie obowiązuje, wszystko co zrobisz pozostanie bezkarne. Morderstwa, kradzieże i gwałty nikt ich nie powstrzyma. Kierowałem się w stronę starego burdelu, który kiedyś był kawiarnią. Jedyny odnowiony budynek w całych slumsach, reszta to jakieś zgliszcza domów. Wszedłem do pomieszczenia wykonanego w stylu barokowym. W pomieszczeniu było dużo pięknych kobiet, napalonych mężczyzn i żigolaków. Nic się tu nie zmieniło.

Witaj, Dante powiedziały do mnie z uśmiechem dziewczyny, które mijałem. Odwzajemniłem uśmiech i kierowałem się w stronę czarnowłosej kobiety siedzącej na poręczy.

Dante... mój ulubiony klient powrócił? spytała czarnula lekko się śmiejąc.

Ciebie też miło widzieć Elein. Posłałem dziewczynie figlarny uśmiech.

Co powiesz na małe opicie twojego powrotu?

Jeżeli następna część po piciu to seks z tobą to oczywiście.

Dowcip się ciebie trzyma jak zawszę. Posłała mi uwodzicielskie spojrzenie i odwróciła w stronę schodów. Zaczęła powolnym eleganckim krokiem iść w górę. Nie ukryje, że moje oczy patrzyły się na zgrabny tyłeczek czarnowłosej. Ruszyłem za nią szybkim krokiem czując, że w ten wieczór się zadzieje.

Tak jak myślałem zadziało się sporo. Jednak mimo tego czułem przewiercającą mnie pustkę. Dotknąłem jedną z blizn którą miałem na plecach i zacząłem jeździć po niej. Wszystkie wspomnienia w jednej chwili napłynęły do mojej głowy. Te dobre i te złe. Widziałem jej cudny uśmiech, słyszałem jej melodyjny śmiech, czułem ciepło jej ciała.

Ciekawe czy o mnie pamięta... spytałem siebie opuszczając burdel. Na myśl o niej coś zaczęło mnie kuć w klatce piersiowej. Pewnie nie chcesz mnie już znać co ma belle? Spojrzałem w gwieździste niebo, czując wzbierającą we mnie rozpacz.

Jess

Kluczyłam po mieście bez celu, zastanawiając się kto może być diabłem. Spojrzałam w jedną z alejek i zobaczyłam jak jakiś mężczyzna w masce w kształcie czaszki wbija nóż w gardło innego mężczyzny.

Stać! Policja! krzyknęłam, wyciągając broń, a napastnik odwrócił się w moją stronę.

Wydawało mi się, że się uśmiechał. Wyrwał nóż z ciała mężczyzny i przyglądał mi się pustymi oczodołami maski. Zaczął powoli się cofać do tyłu. Nie zastanawiając się strzeliłam do niego. Mężczyzna wykonał unik, ale strzał uszkodził mu maskę. Światło oświetlało jego twarz, dzięki czemu mogłam widzieć ją w całej okazałości. Zszokowało mnie gdy zobaczyłam znajome kruczoczarne włosy i niebieskie oczy.

–N...Nero?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro