2. | uśmiechnięta jak nigdy |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy zasiedli przy stołach na których pojawiło się jedzenie, prezenty dla pary młodej były rozdane tylko Harry chciał dać im klucze w miejscu gdzie nikt nie będzie się na nich patrzył. Po skończonym posiłku Ron i Hermiona weszli na parkiet do nieznanej Harry'emu piosenki. Zaraz po tym wszyscy dookoła tańczyli, a niektórym alkohol dał się we znaki, Harry pociągnął Rona i Hermione na ubocze i przekazał prezent. Hermiona zaniemówiła.

-H-Harry nie musiałeś.- na jej twarzy rozlał się rumieniec
-Zawsze byliście dobrymi przyjaciółmi, razem pokonaliśmy Voldemorta. Czemu miałbym wam dać coś co wam się nie przyda? -odpowiedział Harry

Ron nie odezwał się słowem, skinął głową i zaciągnął Hermione na parkiet. Po godzinie tańczenia, Hermiona podeszła do stolika Harry'ego, usiadła obok niego i oparła się o jego ramię.
-Jak się bawisz?-spytała szeptem
-Świetnie.- na co ona się zaśmiała i spojrzała na niego z politowaniem
-Przecież ani razu nie byłeś na parkiecie.-nie odpowiedział
-W ogóle czy ty też nie znałeś tej piosenki do której tańczyłam z Ronem? Tak nalegał, ze to jego ulubiona piosenka wiec się zgodziłam ale nie słyszałam jej nigdy.
-Tak, tez jej nie znam.

Oboje zaczęli się śmiać, a Hermiona wstała i wyciągnęła rękę aby wyciągnąć chłopaka do tańca. Wstał i złapał ją za rękę, gdy doszli na parkiet muzyka zmieniła się z dość energicznej na powolną i miłą dla ucha. Tak, to było zaplanowane, Hermiona specjalnie poprosiła aby puścili jej ulubiona mugolską piosenkę czyli „O Children". Tańczyli dokładnie tak samo jak kilka miesięcy temu w namiocie, nie patrzyli na ludzi wokół, cieszyli się sobą. Harry widział przed sobą swoją najlepsza przyjaciółkę, była uśmiechnięta jak nigdy, śmiała się. Nadszedł koniec piosenki, ukłonili się sobie w formie sarkazmu i ponownie się roześmiali, podszedł do nich Ron i Ginny, która była tutaj zaciągnięta siłą co było widać po jej minie.

-To co przejmuje Hermione, a ty zatańcz z moja siostra.-powiedział i złapał Hermione za rękę
-Przepraszam ale jestem zmęczony tańcem, pójdę odpocząć.-pomachał trójce i usiadł przy stole

Stwierdził, że już wystarczająco dużo tu wytrzymał i szybko się teleportował do domu. Zrzucił z siebie ubrania i poszedł pod prysznic, zimny prysznic dobrze mu zrobił, emocje opadły, a on założył piżamę. Zszedł na dół, położył się na kanapie i zaczął oglądać telewizje, leżał tak do 2 w nocy, aż w końcu zasnął. Rano wstał dość późno gdyż była niedziela, nasypał płatki do miski a następnie nalał mleko. Usiadł wygodnie przed telewizorem i zaczął jeść posiłek. Chwile potem jego telefon zadzwonił a on podbiegł do półki na której leżał telefon.

-Halo?
-Witaj Harry.-usłyszał ciepły głos Hermiony
-Oh, cześć Miona.
-Z Ronem myśleliśmy czy może nie chciałbyś wpaść na obiad.
-Jeśli znajdę czas.-powiedział mimo, że miał zamiar leżeć w domu cały dzień
-Oj Harry przecież jest niedziela dobrze wiem, że nie masz nic do roboty, poza tym zrobiłam spaghetti.-dobrze wiedziała, że jego ulubione danie go przekona
-Jeśli zaczynasz mówić o spaghetti, to wpadam!
-No i super, do zobaczenia o 15.
-Do zobaczenia!

Odłożył telefon i spojrzał na zegarek który wskazywał 14.15. Aż tak długo spałem? Poszedł do sypialni i wyjął czarne jeansy i białą koszulkę, na to zarzucił szarą rozpinaną bluzę z kapturem i wyszedł z pokoju zahaczając o łazienkę. Umył zęby, przeczesał włosy a następnie je rozczochrał. I po co tu dbać o nie?  Zszedł po schodach na dół i spojrzał na godzinę, 14.40 już wybiła. Teraz problem czy przejść się czy wybrać teleportację? Ah te problemy czarodziejów... Stwierdził, że się teleportuje gdyż dom Rona i Hermiony był oddalony od niego o pół miasta. Kilka minut przed czasem Harry stanął przed drzwiami swoich przyjaciół, zadzwonił dzwonkiem i jego oczom ukazał się wyższy od niego rudzielec.
-Siema.- powiedział do Pottera i pacnął go w głowę tak jak to zawsze robił aby pośmiać się jaki to on niski
Za jego ramieniem pojawiła się mała istota przyodziana w niebieskie jeansy i szary sweterek.
-Cześć Harry!-krzyknęła i przytuliła go na powitanie
-Hej.-rzuciła chłopak i odwzajemnił uścisk

Zasiedli przy stole i nałożyli do misek porcje spaghetti, jedli śmiejąc się gdy nagle Ron zaczął temat ich wyjazdu na podróż.
-W najbliższych dniach wyjeżdżamy na wakacje.-powiedział tak cicho, że ledwo jego żona która siedziała obok go usłyszała.
-Słucham?-powiedział zdezorientowany Potter
-Zamierzamy odpocząć od pracy.
-Rozumiem, czemu mówicie mi to dopiero teraz?
-Nie było okazji.
-Czyżby? Przecież widzimy się prawie codziennie, możecie równie dobrze do mnie zadzwonić, a wy tak nagle sobie wyjeżdżacie?
-Tak wyszło, nie obwiniaj nas Harry.-powiedział stanowczym tonem Ron
-Dziękuje za obiad ja już chyba pójdę.
Wstał i wyszedł, teleportował się do swojego domu i położył się na łóżku, był wściekły, coraz bardziej tracił dla niego ważną osobę...

Dni mijały szybko, praca zajmowała mu całe dnie, a o tym, że Ron i Hermiona wyjechali dowiedział się już po fakcie. Czuł narastająca złość, chciał jak najszybciej zobaczyć się ze swoją przyjaciółka, czy to możliwe że Ron robił wszystko aby Potter i Granger nie mieli ze sobą kontaktu? Minął miesiąc, a słuch po Hermionie i Ronie zaginął, nikt nie wiedział co się z nimi dzieje, a może po prostu nikt nie interesował się nimi tak bardzo jak Harry. Wysłał kolejny list, nadal nic. Wyszedł z domu i skierował się do swojego ulubionego baru. Powitał go ciepły uśmiech gospodarza, usiadł przy barku, a gospodarz zaczął rozmowę.
-Nadal żadnych wieści od Hermiony i Rona?
-Nadal. -odpowiedział Potter, który wyglądał jakby wyzionięto z niego dusze
-Co podać?
-To co zawsze.
________________________
Jak sądzicie, co sie stało?
Do kolejnego rozdziału!
~Ava<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro