6. | musialam prać poduszki |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

            Hermiona
Po trzech przespanych godzinach wysiadałam na lotnisku w Londynie, dość szybko odebrałam moja walizkę i skierowałam się do wyjścia. Wyjęłam telefon z plecaka w którym miałam najpotrzebniejsze rzeczy.

*27 nieodebranych połączeń od „mąż🧢" (przepraszam musiałam😭)

Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości.

-Cześć kochanie, za ile wracasz?
-??
-Minęła godzina
-Poszłaś na zakupy?!
-HERMIONA
-W tej chwili chce cie widzieć w domu!
-Zabiorę ci klucze!
-Nie wyjdziesz stąd! Będziesz tu siedzieć do usranej śmierci!

Wyszłam z tych jakże w tej sytuacji śmiesznych wiadomości i wybrałam numer Harry'ego.

*przepraszamy, ten numer nie istnieje*- usłyszałam w słuchawce. Zmartwiłam się, ale przecież mógł zgubić telefon? Wsiadłam do pierwszej taksówki która rzuciła mi się w oko i podałam adres docelowy. Jechałam około 40 minut gdy kierowca dał mi znak, że już dojechaliśmy. Dałam mu pieniądze i wysiadałam, weszłam na klatkę i skierowałam się na piąte piętro na którym znajdowało się moje mieszkanie, nie miałam zamiaru wracać do mojego i Rona domu. Przekręciłam klucze w drzwiach i poczułam zimny podmuch wiatru, No tak nie było tu nikogo przez prawie rok. Zaniosłam walizki do pokoju i wypakowałam wszystkie rzeczy, uświadomiłam sobie, że większość swojego dobytku mam we wspólnym mieszkaniu więc zamknęłam drzwi i szybko się tam teleportowałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i usiadłam na kanapie, nareszcie wszystko wróci do normy. Sięgnęłam do jednej z półek i zobaczyłam tam zapas eliksiru wielosokowego, wypiłam jedna z buteleczek i wyszłam na dół aby zrobić szybkie zakupy. Gdy weszłam do sklepu powitał mnie ciepły uśmiech sprzedawczyni, przechadzałam się powoli pomiędzy półkami i nagle zobaczyłam Parvati, na ostatnim roku bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Powiedziałam do niej ciche hej, zapominając że nie jestem w swojej prawdziwej formie.
-Przepraszam, czy mogłaby pani powtórzyć?-zapytala anielskim głosem.
-Oh, pytałam czy mogłabyś mi podać ten sok jabłkowy z górnej półki dziecino.-uśmiechnęłam się znacząco

Parvati była jedną z niewielu osób które wiedziały ze używam eliksiru wielosokowego. Wiec byłam pewna, że mnie rozpozna.

-Hermiona?!- wydusiła z siebie po długiej ciszy
-Tak to ja.-a z mojego oka popłynęła łza, tak dawno jej nie widziałam
Rzuciła mi się na szyje i usłyszałam tylko cichy szloch
-Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę! Gdzie ty sie podziewałeś ten cały czas?! Nie wiesz nawet ile razy Harry był u mnie! Cały czas poduszki musiałam prać po tylko mi je moczył swoimi łzami!

———
Polsacik!!
Dawajcie wasze teorie na temat spotkania Harry'ego i Hermiony!
Do następnego~Ava

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro