7. | mam być szczera? |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciłam do domu nie tylko z zakupami ale i z przyjaciółką.
-Chcesz kawy? - zapytałam wkładając mleko do lodówki.
-Jasne, ale nie uciekaj od tematu i mów jak tam z Ronem.
-Mam być szczera?
-Tak. - powiedziała stanowczo i zamieniła się w słuch.
-Beznadziejnie, uciekłam od niego, w każdej chwili może się tu zjawić. Popadł w alkoholizm, a mnie trzymał na klucz w domu, nigdzie nie mogłam wychodzić bo mi nie ufał! Założę się, że zdradził mnie tam wiele razy. Bił, szarpał wyzywał, co najgorsze zakazał mi mieć kontakt z wami, wszystko zaczynało się tak niewinnie, a przemieniło w piekło. Na szczęście zaprzyjaźniłam się pewną dziewczyną w sklepie, udałam, że mam rozmowę o pracę, a tak naprawdę pobiegłam dorobić sobie klucze przez co nawet jakby mi zabrał oryginalne mogłabym wyjść, w nocy kupiłam sobie bilet do Londynu i teraz, trzy dni później jestem tu z tobą.
-Od początku Hogwartu było z nim coś nie tak! Nigdy go nie lubiłam! Jak tylko tu przyjdzie to dostanie w ten swój pryszczaty, rudy ryj! - krzyknęła, nigdy nie widziałam jej tak złej.
Dziewczyna zaczęła mi opowiadać co u niej działo się przez te miesiące, gdy mówiła mi o tym co Harry mówił w oczach stały mi łzy, tak bardzo chciałabym go przytulić. Teraz nikt nie ma z nim kontaktu, odciął się od całego świata i chodzi tylko do pracy, nikt nie wie gdzie mieszka. Ciemność już prawie całkowicie pokryła niebo, Parvati zbierała się do wyjścia, wyszła a ja zaczęłam zmywać szklanki i talerze których używałyśmy. Poszłam się umyć i przebrałam w piżamę, leżałam już pod kołdra i czytałam książkę którą po godzinie odłożyłam na szafkę, zgasiłam światło i zasnęłam. O godzinie 3 nad ranem obudził mnie straszny hałas, dopiero po chwili zorientowałam się, że hałas dobiega zza drzwi do mojego mieszkania. Czy Ron już przyleciał do Londynu?!- to była moja pierwsza myśl która okazała się być trafna.
Podeszłam po cichu do drzwi nie chcąc zdradzić mojej obecności tutaj, spojrzałam przez wizjer* i zobaczyłam mojego „męża", wyglądał jak szaleniec, mogłabym go porównać do psychopaty. Cicho podeszłam do telefonu i zadzwoniłam na policję, krzyki i pukanie były coraz głośniejsze, zaczął mi grozić tak samo jak Harry'emu. Za oknem usłyszałam nadjeżdżającą policję, odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam jak rozmawiają z Ronem i go skuwają. Po chwili ponownie rozległo sie pukanie, tym razem spokojne, spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam jednego z oficerów.
-Dobry wieczór.- przywitałam się z facetem.
-Dobry wieczór, już nic nie powinno zakłócać pani snu. Jeżeli mógłbym chciałbym zadać kilka pytań, mogę?
-Tak, oczywiście. -wpuściłam mężczyznę do domu i usiedliśmy na kanapie.
-Czy zna pani tego faceta?
-Tak, jest to mój mąż, w prezencie dostaliśmy wycieczkę, która miała trwać miesiąc a skończyła się po prawie roku. Sama musiałam stamtąd uciec, on mnie bił i szantażował, nie mogłam tego dłużej znieść.
-Rozumiem, od jak dawna pański mąż tak panią traktuje?
-Odkąd popadł w alkoholizm czyli około 6 miesięcy.
-Dobrze, czy ma pani tutaj kogoś bliskiego?
-Tak dwójkę przyjaciół, czemu pan pyta?
-Jeżeli pański mąż będzie nadal panią nękał uważam, że lepiej byłoby gdyby pani zamieszkała z jednym z tej dwójki. 
-Tak oczywiście, dam znać jeżeli taka sytuacja by się powtórzyła.

                                        ***
*- często moje przyjaciółki mówią na to Lipko wiec nie wiem jak w waszych domach się mówi, jeżeli jest jeszcze inna forma i nie wiecie o czym mówię to po prostu taka dziurka w drzwiach przez którą widzisz co lub kto jest przed twoimi drzwiami :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro