9. | pełnia i wspomnienia |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oparłam głowę o ramię Harry'ego i spojrzałam na księżyc. Była pełnia. Z każda nocą, kiedy na niebie pojawiał się księżyc w pełni w moich myślach był tylko Remus i słodkie oczka Ted'a, które patrzyły się na mnie za każdym razem gdy go odwiedzałam.

-Powiesz mi gdzie byłaś przez ten cały czas? — spytał chłopak spoglądając na mnie.

Opowiadanie o czymś tak trudnym, było łatwe zaraz po tym gdy to się wydarzyło, gdy moje serce biło jak szalone, a ja chciałam wykrzyczeć jak bardzo nienawidzę mojego męża całemu światu. Teraz gdy siedziałam spokojnie na ławce i patrzyłam na niebo, ani jedno słowo nie chciało wyjść z mojego gardła, a moich myślach to co Ron mi robił brzmiało dość dziecinnie, wręcz zabawnie.

-Na wakacjach. — odpowiedziałam i po chwili zaśmiałam się z tego jak to śmiesznie zabrzmiało po tak długiej nieobecności w życiu Harry'ego.

-Ja się serio pytam. — odparł odsuwając się ode mnie.

-To dość trudne.. — mruknęłam. — Żadne słowo nie chce przejść mi przez gardło mimo, że chciałabym ci powiedzieć całą prawdę. — dokończyłam patrząc na moje buty jakby właśnie teraz zrobiły się strasznie interesujące.

-Rozumiem, opowiesz mi o tym jak będziesz na to gotowa. Dobrze ? — spytał podnosząc moją głowę abym spojrzała w jego oczy na co pokiwałam głową. — Idziemy do ciebie czy do mnie?

-Możemy zostać dzisiaj u mnie, ale zostańmy tu jeszcze chwilę. Uwielbiam patrzeć na księżyc w pełni. — odpadłam uśmiechając się lekko w jego stronę. — Musimy odrobić moją nieobecność w twoim życiu. — zaśmiałam się smutno wiedząc, że to właśnie przez moją nieobecność doprowadził się do takiego stanu.

~

-Zbieramy się? — mruknęłam obracając głowę w jego stronę na co on pokiwał głową i już po chwili stałam sama obok ławki, na której przed chwilą siedzieliśmy i bez dłuższego namysłu teleportowałam się do mojego mieszkania.

Złapałam równowagę, a pomieszczenie przestało być rozmazane. Harry stał już w kuchni czekając na wrzątek, jego nawyki z nim zostały i nadal energicznie stukał małym palcem w blat, dla wszystkich wydaje się to dziwne, ale nikt tak naprawdę nie zauważa tych małych rzeczy u siebie i dopiero gdy ktoś mu to uświadomi zaczyna zwracać na to uwagę. W moim przypadku często wytykano mi gryzienie końcówki pióra gdy pisałam. Usiadłam przy stole czekając wraz z chłopakiem na wrzątek, a po chwili czajnik głośno zapiszczał, Harry wlał wodę do kubków, które musiał przygotować kiedy się teleportowałam i postawił jeden z nich przede mną. Patrzyłam jak zaczarowana na każdy jego ruch, od dawna zdawałam sobie sprawę z moich uczuć. Podobno jestem dojrzałą kobietą, przecież jestem samowystarczalna, a nie umiałam obronić się przed mężczyzną, który prześladował mnie przez kilka miesięcy i przyznać się do własnych uczuć. Brunet uśmiechnął się do mnie smutno i złapał za rękę.

-Może coś obejrzymy? — zapytał nadal trzymając moją dłoń.

-Nie mam nic przeciwko. — uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę kanapy, uważając abym nie wylała gorącego napoju z mojego kubka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro