11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!






-Dajesz mi słowo, że nie będę miała przez to problemów? - po raz enty zadałam Nikowi to samo pytanie.

Mikaelson obiecał, że posprząta bałagan, który narobił. Zanim Thierry się ocknie minie jeszcze kilka godzin, a szef ciągle do mnie wydzwania, ponieważ nie ma kontaktu z nowym. Świetnie, prawda?

-Tak, kochanie. - zaśmiał się po raz kolejny - Tutaj nie da się nic zepsuć. - trzymałam telefon przy uchu, a wzrok miałam wbity w Thierrego, który wciąż leżał nieprzytomny na mojej podłodze. - Wchodzę na komisariat, idę do twojego szefa, za pomocą perswazji usuwam jakiekolwiek wspomnienia na temat Thierrego i po sprawie. Nie panikuj, wiem co robię. - oznajmił dobitnie.

Odetchnęłam. Będzie dobrze, on wie co robi...

-Tylko błagam cię, nie rozłączaj się. Chcę słyszeć wszystko co mówisz. - poprosiłam.

-Ależ ty panikujesz. - prychnął - Przecież wiem co mam robić. Zresztą ustalmy jedną rzecz, kotku. Ja potrzebuję ciebie, a ty mnie. Nie mam powodów, aby robić cokolwiek przeciwko tobie. - zaśmiał się. Przewróciłam oczami. Po raz kolejny miał rację...

-Ja wiem, ale...

-Wchodzę do środka. - przerwał mi, usłyszłam dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł. Będzie dobrze. Nie zrobi nic złego... Muszę mu ufać.

-Błagam Cię, nie rób mi kłopotów. Naprawdę lubię tą pracę. - jęknęłam.

-Tak, tak. - mruknął - Już to słyszałem, nie musisz tłumaczyć mi stale tego samego. - prychnął - Widzę go. - dodał po kilku sekundach.

-Tylko się nie rozłączaj, chcę słyszeć każde słowo. - warknęłam.

-Dzień dobry, możemy chwilę porozmawiać? - domyśliłam się, że Nik zaczął rozmawiać z Thomasem - To zajmie tylko kilka minut.

-Bardzo przepraszam, ale jestem teraz strasznie zajęty. Kim pan w ogóle jest? - warknął mój przełożony.

-Czyli to jednak nie będzie jedna z przyjemnych pogawędek z herbatą i ciasteczkami. - skwitował - Pójdziemy do twojego biura i porozmawiamy. - domyśliłam się, że użył perswazji.

Błagam, nie spieprz tego...

-Polecam usiąść. - piękny brytyjski akcent znów zabrzmiał w słuchawce. Matko święta, za ten akcent można dać się zabić... - Świetnie. Słuchaj, Thomas, sprawa jest wyjątkowo prosta, więc załatwmy to szybko. - prychnął - Thierry nigdy nie pracował w policji, nigdy go nie poznałeś. Cassie jest najbardziej zaufaną osobą w policji i wiesz, że zawsze możesz na nią liczyć. Jasne?

-Oczywiście. - usłyszłam wyprany z emocji głos Thomasa. Udało mu się...

Z uśmiechem na ustach, podskoczyłam do góry. Wszystsko ujdzie nam na sucho. Spojrzałam na wampira na podłodze i zauważyłam, że zaczyna wracać do żywych.

Kurwa.

- Klaus, pośpiesz się. Thierry sie budzi! - pisnęłam.

- Na litość boską, kobieto, nie krzycz mi do ucha. - warknął - I nie panikuj, będę za chwilę będę. - usłyszłam ostatnie słowa, a później połączenie zostało zerwane.

Pośpiesz się, Klaus. Ja chcę żyć...

Wampir powoli uniósł głowę i zaczął się rozglądać. Zapewne, nie ma pojęcia i gdzie jest i co się stało. Musi być totalnie zdezorientowany.

Spanikowana sięgnęłam do paska z bronią i odblokowałam pistolet. Kilka sekund później wycelowałam bronią w wampira i bez wahania pociągnęłam za spust. Kula trafiła w pierś pierś. A mężczyzna jęknął z bólu. Wiem, że to go nie zabije, ale z pewnością przysporzy bólu. Tyle wystarczy.

-Szybciej, Klaus. - wyszeptałam po nosem. Ponownie naładowałam broń i wycelowałam w wampira.

-Spokojnie, kochanie. - usłyszłam znajomy głos za plecami. W ciągu kilku sekund odwróciłam się na pięcie, a broń była wycelowana w pierwotnego.

- Klaus! - wysyczałam - Nie strasz mnie tak, idioto! Zawału bym przez dostała! - opierdzieliłam hybrydę.

-Wybacz. - skinął głową, po czym przeniósł wzrok na mężczyznę za mną. Zmarszczył brwi i palcem wskazał na ciało. - Postrzeliłaś go? - zdziwił się.

-A niby co innego miałam zrobić? - jęknęłam - Nie jestem wampirem ani inną istotą nadnaturalną, więc nie miałabym z nim szans. A działać musiałam. - skrzyżowałam ręce na piersi, a blondyn skwitował to śmiechem. 

-Okey. - uniósł ręce w górę w geście poddania, widząc mój piorunujący wzrok.

-Co z nim zrobimy? - zapytałam, przygryzając lekko dolną wargę - Nie chcę mieć w domu wampira. - westchnęłam.

-Domyślam się. Nie masz się czym martwić, zajmę się nim. - uśmiechnął się pod nosem. W tym samym czasie usłyszałam jęk. Wraz z Nikiem od razu skupiliśmy naszą uwagę na wampirze, który przy pomocy krzesła wstał na równe nogi. - No proszę, śpiąca królewna w końcu się obudziła. - zakpił.

-Mikaelson. - warknął, zaciskając dłonie w pięści.

-Nie chcę mieć tutaj żadnych bójek! - ostrzegłam obu mężczyzn - Czy wyraziłam się jasno? - wysyczałam, przenosząc wzrok z Nika na Thierrego.

-Jak słońce. - podsumował Mikaelson - I nie masz się czym martwić. Załatwimy to jak na dżentelmenów przystało. - dodał, a przez jego oczy przeszedł błysk. Błyskawicznie ruszył na mężczyznę i ponownie skręcił mu kark. Zaskoczona zachowaniem hybrydy zasłoniłam usta dłońmi.

-Co ty miało być? - wyjąkałam w końcu. Blondyn wzruszył ramionami.

-Nie chciałaś bójki, więc do niej nie doszło, ale ja chcę jego. - skinął na wampira, leżącego na podłodze - Zabiorę go ze sobą. - oznajmił, zanim zdążyłam zapytać - Jest mi potrzebny, aby w końcu nawiązać jakikolwiek kontakt z Marcelem. - wyznałam,

-Dlaczego mi to mówisz? - zadałam nurtujące mnie pytanie - Mógłbyś kłamać lub najzwyczajniej w świecie nie mówić nic, a ty jest szczery. Dlaczego? - zmarszczyłam brwi.

-Nie wierzysz w moje dobre serduszko i  szczere intencje? - wydął dolną wargę.

-Litości. - zadrwiłam - Nie bez powodu zostałam policjantką na wydziale kryminalnym. Nie ufam ludziom ani żadnym innym istotom. - wzruszyłam ramionami - Dlatego zapytam jeszcze jeden raz, dlaczego mówisz prawdę? - skanowałam każdy jego ruch.

-Szczerość za szczerość, kotku. To banalnie prosta zasada, która w naszym przypadku może odegrać kwestię kluczową, nie sądzisz? - uśmiechnął się podstępnie. Przewróciłam oczami.

-To tylko interes. - wzruszyłam ramionami - Ja pomogę wam, a wy mi. Tyle. - podsumowałam - Więc jeśli chcesz Thierrego to go sobie weź, ale mnie w to nie mieszaj. Okey? - skinął głową.

-Jak sobie życzysz, słoneczko. - ledwo wypowiedział te słowa i zniknął z mojego salonu, przy okazji zabierając ze sobą ciało wampira.

Jeden problem z głowy...




*******
Jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam na wywiad ze mną 👅 link jest też w wiadomościach na moim profilu.

https://paulapelagiac.blogspot.com/2020/10/wywiad-z-emiliamikaelson.html?m=1

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro