23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!





-Cassidy, ocknij się, nie mam zamiaru testować na tobie techniki usta usta. - usłyszałam doskonale znany mi akcent. Klaus. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam prosto na twarz Mikaelsona.

- Co się sta... - rozejrzałam się i ujrzałam ciało siostry obok - Nie... - wyjąkałam i odsunęłam od Mikaelsona, aby doczołgać się do ciała Abbey - Abbey, nie. - wyjąkałam a z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy.

Poczułam jak ramiona Nika owijają się wokół mojej talii i odciągają od ciała siostry.

-Niee! - syknęłam, próbując wydostać się z uścisku hybrydy - Klaus, puść mnie! - spojrzałam w górę, aby złapać kontakt wzrokowy z Nikiem - Dam jej krew. Uleczę ją! - dalej usilnie starałam się wyrwać, ale był zbyt silny - Klaus! - wrzasnęłam.

Odwrócił mnie, abym stała z nim twarzą w twarz. Położył dłonie na moich policzkach.

-Nic nie możemy już zrobić. - mruknął - Nie możesz jej pomóc. - wyszeptał, gdy z moich oczu zaczęły lecieć łzy - Cholernie mi przykro, ale jesteśmy bezsilni. - wyjaśnił. Schyliłam głowę, aby raz jeszcze spojrzeć na ciało nastolatki. Nie żyła... Po prostu była martwa. Moja młodsza siostra nie żyła, a ja byłam główną winną tego wszystkiego...

Podniosłam wzrok i raz jeszcze spojrzałam Nikowi w oczy.

Znów zaczęłam płakać. Hybryda momentalnie objęła mnie w pasie i mocno przytulił do swojego ciała. Mruknęłam pod nosem i jedynie objęłam go w pasie, aby być bliżej.

Nic nie będzie już tak samo... Wszystko się teraz zmieni. Przełknęłam gulę w gardle i uniosłam głowę.

-Muszę zawiadomić Thomasa. - mruknęłam w końcu - Policja musi wiedzieć, że Abbey nie żyje. Muszą... - pokręciłam głową, nie będąc w stanie powiedzieć tego na głos. Po prostu wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer Thomasa.

-Green? Gdzie ty jesteś? Wszyscy się o Ciebie martwią. Zniknęłaś tak nagle, że...

-Moja siostra również została zamordowana. - przerwałam mu.

-C-co? - jęknął. Wzięłam głęboki wdech, ale zanim zdążyłam mu cokowiek wyjaśnić pierwotny wyrwał mi telefon z ręki.

- Ja się tym zajmę. - oznajmił jedynie, a ja skinęłam głową. Nie miałam nawet siły się z nim kłócić. Na nic już nie miałam siły...

Usłyszłam jak Nik wszystko tłumaczy mojemu przełożonemu. Gdyby nie on, to ja teraz płakałabym do słuchawki, a w ten sposób zachowam twarz zimnej suki. Tak będzie lepiej...

-Już. - oznajmił, na co skinęłam głową.

-Zabierzesz mnie do domu? - wychrypiałam. Zacisnął usta i pokiwał głową. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam od razu za Klausem. - Jesteś autem? - wyszeptałam, przegrywając cieszę.

- Tak. - oznajmił. Wyszliśmy na zewnątrz i w tym samym czasie pod szkołę podjechały da radiowozy. Dłoń hybrydy znalazła się na moich plecach, aby pchnąć mnie w stronę auta i oszczędzić rozmów z resztą.

Otworzył przede mną drzwi, szybko wskoczylam do samochodu, a chwilę później Klaus siedział za kierownicą.

Przez całą drogę nie odezwał się do mnie nie słowem. I byłam mu za to cholernie wdzięczna, bo miałam wrażenie, że gdyby to zmienił to zaczęłabym płakać jak dziecko.

Cały czas patrzyłam przez szybę na otaczające nas miasto. Jednak nagle coś przestało mi pasować.

-Miałeś mnie odwieźć do domu. - mruknęłam niepewnie.

-Kto powiedział, że jedziemy do Ciebie? - prychnął, gdy zaparkował kilka metrów przed swoją posiadłością - Nie powinnaś być teraz sama. - Oczywiście... Mogłam się domyślić, że był w tym jakiś haczyk.

Wysiadł, a ja po chwili zastanawiania zrobiłam to samo. I tak by postawił na swoim. Przepuścił mnie w wejściu i tak znów znaleźliśmy się na jego terenie.

- Cassie. - usłyszałam krzyk blondynki
Kilka minut później byłam już wtulona w Freyę i zaczęłam płakać. - Już dobrze. - potarła moje plecy - Nie jesteś sama. - wyszeptała - I nigdy nie będziesz. - zapewniła.

Z sekundy na sekundę ryczałam coraz bardziej i było mi z tego powodu strasznie głupio. Ja nigdy nie płakałam, ale w tym momencie nie byłam w stanie zrobić nic więcej. Przegrałam.

-Możesz zostać tutaj tak długo jak tego potrzebujesz. - usłyszałam głos Rebeki zza pleców. Freya przez cały czas nawet przez sekundę nie poluzowała uścisku.

Klaus miał rację. Nie powinnam być teraz sama...


******
Mam za dużo pomysłów i za mało czasu na pisanie. Help!

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro