32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!





Kolejne promienie słońca zaczęły padać na moją twarz. Jęknęłam, gdy stało się zbyt jasno, abym mogła ponownie zasnąć... Powoli uchyliłam powieki a moim oczom ukazał się śpiący blondyn. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Wciąż tu był. Był przy mnie...

Nie mogłam się powstrzymać i dłonią delaitknie potarłam policzek hybrydy. Niemal od razu otworzył oczy i złapał ze mną kontakt wzrokowy.

-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się uroczo.

-Dobry. - mruknął - Jak się spało? - zainteresował się.

-Przyjemnie to na pewno. - mruknęłam, westchnęłam w końcu - Nie zapomnę o tym co się stało w ciągu kilku godzin, ale z pewnością łatwiej mi to wszystko znieść dzięki tobie i twojemu rodzeństwu. - wyznałam. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

Był cholernie tajemniczą postacią i chyba przez to tak bardzo mnie do niego ciągnęło. Naoglądałam się za dużo Scooby Doo w dzieciństwie i oto skutki... Tak czy inaczej. Niklaus Mikaelson był bardzo skomplikowany. Miał dobre serce, ale starał się to ukryć z całych sił. Mordował i torturował ludzi i istoty nadprzyrodzone, ale gdy to jego rodzina była w niebezpieczeństwie widać było jak bardzo mu zależy.

Między nami było wiele różnic. I jedna, która z pewnością zmieni między nami wszystko. Miałam dużo do stracenia. Nie wiedziałam czy byłam gotowa to stracić. Wiedziałam tylko, że muszę zrobić wszystko, aby pomścić rodzinę.

-Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiliście. - mruknęłam w końcu. Możliwe, że to ostatnie miłe chwile w jego towarzystwie...

- Nie ma za co, kotku. - puścił mi oczko - Teraz masz u mnie dług. - stwierdził zadowolony z siebie. Przewróciłam oczami.

- Tak, tak. - prychnęłam i dłonią delikatnie uderzyłam w jego klatkę piersiową - A teraz, wypad. Muszę iść do pracy. - oznajmiłam, wychodząc z łóżka. Szybko chwyciłam mundur i ruszyłam do łazienki.

- Masz zamiar iść dziś do...

- Tak, Nik. - przerwałam mu - Mam zamiar iść do pracy. Muszę żyć. - chwyciłam za klamkę, ale odwróciłam głowę i spojrzałam na pierwotnego - Muszę normalnie funkcjonować. - wyjaśniłam i weszłam do łazienki.

Jak zwykle szybko wykonałam poranną rutynę i wskoczyłam w swój mundur. Gotowa spojrzałam w lustro i związałam włosy w kucyk, aby czapka lepiej trzymała się na głowie. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Klausa, który zadowolony siedział na moim łóżku.

-Jeszcze tu jesteś? - prychnęłam, krzyżując ręce na piersi.

-Ciebie też miło widzieć, skarbie. - wysłał mi całusa, przewróciłam oczami - Już wychodzę. - mruknął. Wampirzym tempem znalazł się przede mną i szybko złożył pocałunek na moim czole. - Do zobaczenia później. - puścił mi oczko, po czym błyskawicznie opuścił moje mieszkanie.

- Nie jestem pewna czy będziesz chciał się jeszcze ze mną spotkać, Nik... - wyszeptałam sama do siebie. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a dolna wraca zaczyna drżeć. Szybko zagryzłam zęby, aby nie zacząć płakać. Czasme trzeba poświęcać wszystko...

Chwyciłam za broń, która leżała na szafce i włożyłam ją za pasek. W drugą dłoń złapałam kluczyki i szybko wybiegłam na zewnątrz. Przekręciłam zamek i zbiegłam po schodach. Dzień jak co dzień.

W końcu znalazłam się na parterze i szybkim krokiem ruszyłam do auta.

Plan na dziś, iść do pracy i zrobić to co robię codziennie. Następnie znaleźć kogoś kto jest w stanie mi pomóc. I chyba nawet wiedziałam kim mogłaby być ta osoba.

Znacie to powiedzenie, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem? Od dziś chyba będzie to moje motto życiowe.

Na szczęście mój wróg narobił sobie masę nieprzyjaciół i teraz wystarczyło to odpowiednio wykorzystać.

Kto wie, może nawet zyskam nowego sojusznika? Jak dobrze pójdzie może nawet przyjaciela. Choć w sumie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to raczej nie będę szukać przyjaciół...

Przegrałam bitwę, ale wojna dopiero się rozpoczęła. Co gorsze dla moich wrogów, tym razem to ja jestem na prowadzeniu. Potrafiłam być groźna i to był czas, aby znów być gorszą wersją samej siebie.

Czas rozpocząć wojnę.




Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro