Rozdział 11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weekend w Polsce,a dokładnie w Wiśle mogę określić,że był bardzo udany. Kadra Niemiecka zajęła drugie miejsce w konkursie drużynowym,a Stephan indywidualnie trzecie. Byliśmy bardzo szczęśliwi z tego jak to wszystko się potoczyło. 

Aktualnie znajdujemy się w naszym wspólnym mieszkaniu i leżymy na kanapie w salonie. Od dwóch dni,wydaje się wszystko dziać normalnie. Oczywiście od razu jak przyjechaliśmy zgłosiliśmy się na policję oraz zabraliśmy wszystkie dla nas cenne przedmioty do domu rodzinnego Stephana. Bynajmniej tak prosiła nas policja. Dom bez wszystkich nagród oraz moich zdjęć stał się całkowicie pusty. Taki jak nie nasz,co bardzo nas smuciło. No właśnie Stephan... Nasza relacja po weekendzie w Wiśle,wpadła na kompletnie nowy poziom. Ten jeden dzień zapadł nam całkowicie w głosie,a my czujemy się ze sobą jeszcze bardziej złączeni. Krótko mówiąc cieszymy się z tego. 

-Kochanie-usłyszałam głos Stephana,odwróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się delikatnie. 

-Tak?

-Idę pobiegać,będziesz w domu?-zapytał na co ja tylko pokiwałam głową na tak-Nie będę brać kluczy.

Pocałował mnie namiętnie i pogłaskał po policzku,po czym wyszedł z mieszkania,zostawiając mnie samą. Sięgnęłam po koc,który znajdował się na stołku za kanapą i okryłam się nim oraz odpaliłam telewizor znajdujący się w salonie. Przeleciałam po kanałach znajdujących się w przedmiocie,a moje oczy zaczęły robić się bardzo ciężkie...

***

*Stephan POV*

Kiedy powoli wybiegałem z lasu niedaleko naszego mieszkania usłyszałem głos syren strażackich oraz policji.Nie wiem dlaczego,ale miałem automatycznie dziwne myśli w głowie. Biegnąc spojrzałem do góry i zauważyłem duże ciemne chmury dymu,które wydobywały się z okolic,gdzie mieszkałem wraz z Annie.

-Kurwa-przyśpieszyłem bieg całkowicie i już po chwili znajdowałem się przed domem,gdzie stały 3 zastępy strażackie oraz policja.

Rozejrzałem się wszędzie i podbiegłem do pierwszego policjanta,którym okazał się Markus,ale co on tu robił?

-Gdzie Ann?-zapytał,gdy mnie zobaczył,a ja przeraziłem się jeszcze bardziej. Nie ma jej?

-Jak wychodziłem została w domu-od razu zostawił mnie i pobiegł do strażaków. 

Czy ona tam została? Przecież ona nie mogła zginąć! Otrzymała drugą szansę,a teraz odbiera się ją.

Widziałem jak trzech strażaków wbiega do naszego wspólnego mieszkania,co jeszcze bardziej mnie przeraziło. U góry dało radę usłyszeć jakiś wybuch,a w moich oczach pojawiły się łzy..

Dlaczego wszystko co kocham..opuszcza mnie...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie bijcie mnie. Musi się coś dziać,a to jest dla mnie wręcz idealne. Mam nadzieję,że rozdział wam się spodobał <3

Do następnego <3

~Ola <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro