C H A P T E R N I N E

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Nie wiedziałaś co myśleć. Czas spędzony z białowłosym mężczyzną był dla ciebie dziwny, ale jednocześnie bardzo wyjątkowy. Nie wiedziałaś też dlaczego tak bardzo się do ciebie przyczepił. Szczególnie, że był twoim szefem, więc tym bardziej powinny być jakieś granice. Ale czy zgadzałabyś się na nie?

Właśnie się szykowałaś do tego cholernego ginekologa. Ubrałaś coś lekkiego, wzięłaś torebkę i trochę się pomalowałaś. Związałaś włosy w wysoki kucyk i wyszłaś z domu. Już wcześniej Gojo wysłał ci lokalizację, gdzie dokładnie znajduje się ten szpital, więc postanowiłaś wziąść auto Lisy. Jednak zdziwiłaś się, gdy zobaczyłaś czarne BMW.

- Wskakuj.

- Słucham? Co ty tu robisz?.- zapytałaś lekko poirytowana jego zachowaniem.

- Jadę z moją narzeczoną do lekarza.- uśmiechnął się.
- Po pierwsze nie jestem twoją narzeczoną. Po drugie dlaczego mnie nachodzisz?!

- Po pierwsze niestety musisz ją udawać bo wcisnąłem ten kit babie z recepcji...

- Czego ty jeszcze nie wścisnąłeś...- mruknęłaś cicho.- Zaraz, powiedziałeś, że jestem twoją narzeczoną?!

- I kto tutaj jest wredny, co?.- zapytał uszczypliwie.- Tak, powiedziałem. Po drugie to martwię się o ciebie, nie rozumiesz tego, czy mam ci to na kartce napisać?

Okej. Tutaj byłaś bardzo zdziwiona, więc się nie odzywałaś. Wolałaś nie myśleć o tej całej sytuacji, która zaczęła nabierać tępa, a przecież jeszcze niedawno miałaś ochotę wylać na niego drugą kawę.

- To tutaj.

Ta cisza minęła tak szybko, że nie zauważyłaś, kiedy piętnaście minut już minęło. Kiedy chciałaś już wyjść coś sobie przypomniałaś.

- Naprawiłeś już te drzwi?

- Spokojnie, nie będziesz musiała siedzieć na moich kolanach, a szkoda.- powiedział żartobliwie.

Zignorowałaś tą drugą część zdania i wyszłaś z auta najszybciej jak mogłaś.

- Nie musisz się obawiać. Wchodzisz bez kolejki.- Gojo nagle znalazł się obok ciebie i złapał cię za rękę.- Sprawiamy pozory.

- Mam ochotę cię jebnąć.- zirytowałaś się jeszcze bardziej.

- A ja nie powiem co.

Weszłaś razem z nim do budynku, oczywiście trzymał Ci wszystkie drzwi, abyś przeszła pierwsza, co akurat uszanowałaś. Powędrowałaś do wyznaczonej sali i przywitałaś się z uśmiechniętą starszą kobietą.

- Witam Panią, czy to panią umawiał niejaki Gojo Satoru?

- Niestety tak.- usiadłaś na przeciwko niej.

- A więc pani ma podejrzenia endometriozy.- mruknęła wgapiona w papiery.- Zapraszam panią w takim razie na usg.

Usiadłaś na kozetce, do której był przyczepiony cały sprzęt do wykonania potrzebnego badania. Pociągnęłaś bluzkę, a kobieta usiadła przy urządzeniu wylewając na ciebie żel. Rozpoczęła badanie.

Nie odzywała się zbytnio, a ty leżałaś i patrzyłaś raz na sufit, raz na nią a jeszcze raz na urządzenie, które pikało. Maszyna zaczęła coś drukować.

- Dla pewności proszę jeszcze zrobić badanie krwi, jednak i tak na zdjęciach wychodzi, że ma pani dość poważną endometriozę. Przepiszę odpowiednie leki.

Podała ci papier, abyś się wytarła i podeszła do biurka, aby wypisać receptę. Przywróciłaś się do porządku i odebrałaś od niej kartkę. Kiedy wyciągałaś portfel kobieta cię powstrzymała następującymi słowami:

- Pani narzeczony już zapłacił.- uśmiechnęła się.

- To nie jest mój...naprawdę już zapłacił?.- zmieniłaś szybko temat.

- Tak, bardzo uroczy mężczyzna. Jest pani szczęściarą.

- Cóż...też tak myślę.- również się uśmiechnęłaś.- Dowidzenia.

Wyszłaś z gabinetu, a przed wyjściem stał chłopak z twoimi rzeczami. Uśmiechał się delikatnie.

- Wszystko dobrze?

- Tak.- odpowiedziałaś, a chłopak trzymał twój płaszcz, abyś się ubrała.

Może to nawet dobrze, że z tobą był?

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤
Przepraszam za to, że nie ma ostatnim czasu rozdziałów, ale niestety mam trudny okres.
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!
❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro