~~~16~~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka następnych dni minęło dość szybko. Rachel ani razu w żaden sposób nie próbowała się skontaktować z Clove. Z jednej strony przecież o to chodziło, ale z drugiej była podświadomie zawiedziona że mulatka nie walczyła o ich relacje. Najwyraźniej aż tak bardzo jej nie zależało na niej.

-Słuchasz mnie w ogóle?

Clove spojrzała w bok opierając się o maskę swojego samochodu wyrywając się z własnych myśli. Selina przyglądała się jej marszcząc brwi.

-Wybacz, zamyśliłam się.

-Zauważyłam. Wiec jak będzie, mogę sobie już iść?- zapytała nastolatka z niecierpliwością. Clove chwile milczała, na co Selina przewróciła oczami, ale stała w ciszy czekając aż starsza dziewczyna się odezwie.- Jeśli tak bardzo chcesz coś wyrzucić z siebie, to dawaj. Mam dość tego twojego milczenia.- westchnęła podirytowana. Nie miała zamiaru grać miłej i przyjaznej, ale jeżeli w ten sposób szybciej się od niej uwolni to była gotowa przecierpieć i wysłuchać jej żali.

-Sama nie wiem czy jest o czym gadać. A lepiej i bezpieczniej jest abyś tego nie wiedziała. Może i przyjaźnisz się z Bruce'm, ale sama rozumiesz nie jesteś zbyt godna zaufania. I wcale nie chce cie obrazić. Po prostu ktoś mógłby cie zaszantażować.

-Dobra jak chcesz. Ale wracając do naszej sprawy...

-Masz.- ciemnowłosa wyciągnęła dwa banknoty z portfela i wręczyła je nastolatce.- Oby te informacje były przydatne.

-Na pewno będą.

-Dzięki. Zmykaj już.

Selina schowała szybko banknoty po czym oddaliła się, ale zatrzymała się jeszcze na chwile i odwróciła w kierunku nadal opierającej się o przednią maskę pojazdu Clove.

-Ej Gordon!

Ciemnowłosa spojrzała na nią.

-Co?

-Nie musiałaś mi płacić i bez tego bym ci pomogła. I... no wiesz... jakbyś na serio chciała pogadać, to wiesz gdzie mnie znaleźć.- Selina czuła się trochę nieswojo proponując jej by do niej wpadła. Nie była przyzwyczajona do okazywania przyjacielskich stosunków, a tym bardziej do pomagania bez wzięcia czegoś w zamian. Ale polubiła Clove, w porównaniu do Jima była bardziej uczuciowa i przyjacielska dla każdego, jakby rozumiała jak to jest żyć na ulicy czy musieć kraść. Po prostu jakby jej to nie przeszkadzało, jakby rozumiała że czasami trzeba zrobić coś złego i stać się przestępcą.

-Dziękuję, będę pamiętać.- młoda Gordon uśmiechnęła się do nastolatki, która odwzajemniła gest po czym zniknęła za rogiem budynku. Jeszcze parę chwil ciemnowłosa opierała się o samochód. Dziś wyjątkowo była bardzo rozkojarzona i nie mogła się skupić. Od rana nie widziała się z Jerome'm i miała dziwne przeczucie, że coś się wydarzyło. A nastał już późny wieczór. Drogę oświetlały lampy. Prawie nikogo nie było na ulicach. Skontaktowała się z Seliną bo potrzebowała kilku informacji, które o dziwo uzyskała od nastolatki bez większego problemu. Na początku Selina marudziła, że nie będzie na nikogo donosić, ale szybko jej przeszło i powiedziała to co wiedziała.

Gordon obeszła samochód i wsiadła za kierownice po czym ruszyła w stronę komisariatu. Gdy dotarła na miejsce i weszła do budynku zobaczyła spory harmider, który w sumie zdarzał się prawie codziennie, ale dzisiaj było inaczej. Policjanci przesłuchiwali sporą liczbę osób z cyrku. Każdy miał na sobie jakiś kolorowy strój. Dziewczyna zdziwiła się podśmiechując się, że na komisariat przyjechał istny cyrk, a wtedy jeden z policjantów poinformował ją, że doszło do zabójstwa na terenie cyrku i teraz przesłuchują wszystkich by ustalić jak do tego doszło. Po tych słowach uśmiech z jej twarzy zniknął momentalnie i szybkim krokiem przemieszczając się miedzy ludźmi weszła na podwyższenie gdzie przy biurku stał Jim razem z Lee. Zdziwiła się bo przecież mieli być w tej chwili na randce, ale po chwili doszło do niej że przecież udali się do cyrku i pewnie w ten sposób sprawa na pewno musiała trafić w ręce James'a.

-Widzę że randka nie do końca się udała. Mamy tu istny cyrk.- stwierdziła z lekkim rozbawieniem. Dwójka przestała miedzy sobą rozmawiać i oboje spojrzeli na nią.

-No cóż, mogło być znacznie gorzej.- powiedział próbując brzmieć choć trochę humorystycznie Jim, ale widać było w jego oczach zrezygnowanie. Jemu najbardziej nie podobało się to jak ten dzień kończy. Liczył na spokojnie spędzony wieczór z ukochaną.

-Coś gorszego niż zabójstwo na randce? Co się stało? Ktoś zginął w czasie pokazu?- zapytała Clove. Liczyła że ktoś z nich potwierdzi jej teorie. Ale tak się nie stało.

Podczas pokazów doszło do sprzeczki i ostrej bójki. Co poniosło za sobą odkrycie kolejnego problemu. Znaleziono ciało martwej kobiety, która była powodem bójki. A gdy Jim wypowiedział jak się nazywa, Clove poczuła nieprzyjemny uścisk w żołądku. Lila Valeska. Jej ciało zostało znalezione pod przykryciem na przyczepie jeepa. Cyrkowcy chcieli ukryć sprawę i sami się tym zająć, ale pech chciał że Jim zajął się tym.

-... I coś już macie? Jakiś podejrzanych?- zapytała Clove ukrywając swoje poddenerwowanie. Jeśli to co kiedyś Jerome mówił jej, że nadejdzie dzień, w którym jego matka zapłaci za wszystko co mu zrobiła właśnie nadszedł dziś, to jak najszybciej będzie musiała odnaleźć chłopaka i działać.

-Jak na razie zbieramy informacje, przesłuchujemy świadków. Syn ofiary, gdy z nim rozmawiałem wydawał się dziwny. Ale jeszcze nic nie jest pewne.

-Rozumiem.

-Może chcesz pomóc przy śledztwie. Jest sporo do roboty, a przydała by się pomoc.

-Jim, jest już późno, powinna wrócić do domu.- wtrąciła Lee.- Nie obciążaj jej dodatkową pracą po godzinach. Clove ma i tak swoje obowiązki. A to przecież twoja sprawa.

Clove posłała Lee wdzięczny uśmiech, który kobieta odwzajemniła. W tej chwili mogłaby ją wyściskać, ale jedynie pożegnała się z nimi życząc im udanego wieczoru po czym opuściła komisariat i z szybko bijącym sercem pojechała w kierunku jej domu.

~~~~~

Gdy weszła do domu było cicho i ciemno. Przeszła przez hol do salonu by sprawdzić czy znajduje się gdzieś tu rudowłosy. Zawołała głośno używając jego imienia, ale odpowiedziała jej cisza. Jednak gdy podeszła do schodów zauważyła że na górze za zamkniętymi drzwiami jej pokoju u podnóża drzwi miedzy szparą widać świecące się światło. Ktoś był w jej pokoju. Nie śpiesząc się weszła na górę i powoli otworzyła drzwi do jej pokoju.

Na brzegu łóżka tyłem do niej siedział Jerome. Był pochylony do przodu i trzymał dłonie oparte na kolanach. Ciemnowłosa podeszła w jego kierunku.

-Jerome?

Chłopak milczał. Dziewczyna stanęła przed nim po czym uklęknęła i położyła dłonie na jego większych lekko je ściskając. Już wiedziała, że to zrobił. Nie musiała pytać, a on odpowiadać.

-Zasłużyła na to.- usłyszała jego lekko chropowaty głos. Ale nadal miał spuszczoną głowę w dół przez co nie mogła zobaczyć jego twarzy.- Zabiłem ją. Nawet nie masz pojęcia jakie to było przyjemne. Gdy błagała o życie, zaczęła obiecywać że poprawi się, to w jaki sposób krzyczała gdy zadawałem ciosy. Aż w końcu ucichła, zalana we własnej krwi. Czułem... się z tym dobrze... czuje się z tym dobrze. Co myślisz o tym księżniczko? Jestem szalony?- w końcu uniósł głowę i spojrzał na nią z szaleństwem w oczach i szerokim nienaturalnym uśmiechem na twarzy, a po chwili zaczął się śmiać maniakalnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest jak śnieżnobiały, piękny i delikatny kwiat, którego tak łatwo zniszczyć.
Wystarczy jedna maleńka rysa, a nigdy tego nie odzyskasz.
Mówi się że dzieci to posiadają ponieważ tylko one nie zostały jeszcze zdeprawowane przez świat.

Zgadniecie co to?
Miło by było gdybyście zostawili po sobie jakiś ślad.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro