~~~29~~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I faktycznie młoda Gordon rozkręciła się. Teraz nie tylko ona krwawiła. Tabitha oberwała w on, z którego zaczęła sączyć się krew. Jednak kobieta oblizała tylko usta i kontynuowała walkę, która zrobiła się bardziej zacięta. Ale w rzeczywistości nie była to walka na śmierć czy życie, raczej wyglądało to jak popisywanie się raniąc rywalkę ale nie na tyle by rzeczywiście zrobić dużą krzywdę.

Ciemnowłosa odsłoniła się gdy próbowała trafić starszą od siebie kobietę. Tabitha wykorzystała to i złapała ją od tyłu. Objęła jej szyje ramieniem i zaczęła podduszać. Kobieta była pewna wygranej gdy zaczęła wyczuwać jak Clove zaczyna brakować powietrza, ale nie spodziewała się tego co nastąpiło chwile później. Ciemnowłosa zamachnęła się i mocno uderzyła czarnowłosą łokciem w brzuch aż ta puściła ją i skuliła się z bólu. Clove jednak kontynuowała i złapała kobietę po czym przerzuciła ją przez ramie, a ta z hukiem uderzyła o podłogę. Gordon szybko przyszpiliła czarnowłosą do podłoża siadając na nią okrakiem i złapała za jej nadgarstki unieruchamiając ją zanim ta miała by szanse podnieść się z ziemi.

-Wygrałam.- stwierdziła ciemnowłosa oddychając niespokojnie gdy przyglądała się z zwycięskim uśmiechem na kobietę pod nią, która próbowała się uwolnić, ale wychodziło jej to z marnym skutkiem.

-Wow, tego się nie spodziewałam. Ale muszę przyznać że ten widok jest gorący.- na komentarz blondynki Clove poczuła jak policzki się jej nagrzewają i szybko zeszła z czarnowłosej stając na równe nogi. Wyciągnęła dłoń w kierunku Tabithy aby pomóc jej wstać z podłogi. Kobieta przyjęła dłoń, a ciemnowłosa podciągnęła ją na równe nogi. Ale kobieta nie puściła jej dłoni tylko pociągnęła ją w swoją stronę przyciągając do siebie. Młoda Gordon spanikowała gdy czarnowłosa wpatrywała się w jej oczy i uśmiechała, zdecydowanie była za blisko.

-Zdecydowanie jesteś interesująca.

W końcu puściła ją, a ciemnowłosa od razu odsunęła się na odpowiednią odległość.

-Gdzie nauczyłaś się tak walczyć?

-Można powiedzieć że miałam praktykę na ringu.

-Ringu? Czyżby jakieś nielegalne walki? O rany, Jim na pewno tego nie wie.- powiedziała Barbara podchodząc do nich.- No proszę, masz sekrety. Coś jeszcze ukrywasz?

-Każdy ma jakieś sekrety.

-Uuu, jakaś ty tajemnicza. Coś czuje, że wcale taka normalna to ty nie jesteś. W końcu jesteś Gordon, tak jak Jim, masz w sobie mrok.- stwierdziła blondynka uśmiechając się.- I właśnie to pokazałaś, podobało ci się to. I wydaje mi się że coś łączy cie z rudzielcem, coś czego nie mówisz.- Kane zbliżyła się do ciemnowłosej wpatrując się w jej oczy jakby czekała na coś co ją zdradzi. Jednak Clove przybrała maskę mając nadzieje że się nie pozna.

-Chyba nawdychałaś się tego lakieru.

-Oh, nie jestem twoim wrogiem. Nie bądź taka chłodna. Pokaż swoje prawdziwe ja, ten mrok który skrywasz.

-Mylisz się Barbaro.- powiedziała twardo robiąc krok do przodu. Blondynka uśmiechnęła się z lekką kpiną równocześnie wyglądając jakby to ona miała racje.

-A jednak Clove, ten niebezpieczny błysk w twoich oczach. I fakt że zaciskasz pieści jakbyś próbowała nad sobą panować. Chyba jednak o czymś świadczy, nie sądzisz?

Dopiero teraz ciemnowłosa zdała sobie sprawę że blondynka ma racje. Cofnęła się o krok rozluźniając dłonie, które jeszcze chwile temu zaciskała nie będąc świadoma tego. Może i Barbara miała racje. Coś zaczęło z niej wychodzić, coraz bardziej domagało się uwolnienia. A przebywanie z takimi osobami tylko pogarszało sytuacje. Ponownie coś złego zaczyna się z nią dziać.

~~~~~~~~~

Zanim Clove wróciła do pokoju, który dzieli z Valeską, zjadła kolacje razem z Barbarą oraz Tabithą. Całkiem miło się im rozmawiało. Kane więcej nie drążyła tematu o mroku, który w sobie ma Clove. Po prostu rozmawiały. I gdyby nie sytuacja w której ciemnowłosa się znajduje i fakt kim ona tak na prawdę są to mogłaby się z nimi zaprzyjaźnić. Tabitha okazała się być na prawdę przyjazną osobą, jak na kryminalistkę.

Ciemnowłosa odetchnęła przymykając powieki i rozłożona, niczym rozgwiazda leżała sobie na łóżku. Ten dzień był meczący, a jeszcze nie dobiegł końca. Dziewczyna zaczęła rozmyślać nad sytuacją z rana. Ta szalona gra tylko napsuła jej nerwów. I to co zrobił Jerome, ani na króciutką chwile nie zawahał się gdy trzykrotnie pociągnął za spust. Nie bał się śmierci, i właśnie to było straszne dla niej. Nie przejął się, pewnie nawet nie pomyślał że gdyby jednak mu się nie udało wygrać tej gry to zginąłby, a Clove ucierpiała by widząc na własne oczy jak pocisk przebija się przez jego czaszkę i bryzga krew. Ciemnowłosa otworzyła szeroko oczy gdy ten obraz zawitał w jej głowie. To był obłęd. To wszystko było szalone, oni wszyscy są niezrównoważeni. Jak w ogóle mogła nawet pomyśleć by się z nimi zaprzyjaźnić, to złe i niewłaściwe. Jest przecież gliną, takich ludzi powinna zamykać. Dziewczyna podniosła się do siadu i rozejrzała po pokoju, który był spowity w pół mroku. Jedynie dwie lampki stojące na komodach po obu stronach łóżka oświetlały wnętrze. Musiała mieć jakiś plan aby wydostać się stąd. W pewnym sensie miała asa w rękawie, nikt nie wie co łączy ją tak na prawdę z Jerome'm wiec mogłaby to jakoś wykorzystać.

Rozmyślania dziewczyny przerwał dźwięk otwieranych delikatnie drzwi, jakby ktoś kto tu wchodzi nie chciał narobić zbędnego hałasu. Rudowłosy ostrożnie wszedł do środka i zamknął drzwi nie zauważając że Clove siedzi na łóżku i mu się przygląda. Zakradał się niczym kot starając się być jak najciszej.

-Nie zakradaj się tak, nie śpię.- odezwała się ciemnowłosa. Chłopak słysząc ją wyprostował się i odwrócił przodem w jej stronę.

-Myślałem, że już sobie smacznie chrapiesz.- uśmiech zagościł na jego twarzy, a oczy błysnęły tajemniczym blaskiem gdy zbliżał się do łóżka i usiadł na jego krawędzi przyglądając się ciemnowłosej. Jednak jego zadowolenie zniknęło gdy jego wzrok zjechał na jej usta gdzie zauważył rozcięcie na jej dolnej wardze.- Kto ci to zrobił?

-Co masz na... - Clove od razu nie załapała o co mu chodzi, ale gdy się zorientowała machnęła niedbale dłonią.- To nic, taka mała gra z Tabithą. Ona oberwała gorzej.- dodała gdy zauważyła jak gniew wypełnił jego oczy, których kolor wydał się teraz ciemniejszy.

-Nikt w żaden sposób nie ma prawa cie dotykać.- wstał i chciał ruszyć w stronę drzwi, ale ciemnowłosa złapała go za dłoń i zatrzymała. Rudowłosy spojrzał na ich złączone dłonie po czym jego wzrok przeniósł się na jej twarz.

-Nic złego mi się nie stało. Zostań, proszę.- chłopak ponownie usiadł, gniew zmalał, ale nadal był wyczuwalny. Clove zauważyła kilka zaschniętych kropel krwi na dolnej części jego bluzki.- Czy chce wiedzieć co robiłeś?

-Raczej nie spodobałoby ci się to.- odpowiedział dokładnie wiedząc co ma na myśli.

-Chce o czymś porozmawiać. To ważne wiec chce byś wziął to na poważnie.- zaczęła mówić ciemnowłosa starając się przekazać, że to co chce powiedzieć on na prawdę traktuje poważnie. Rudowłosy lekko skinął głową by kontynuowała.- Chodzi o tą sytuacje z rana przy śniadaniu, to było...

-Oh! Prawie zapomniałem!- przerwał jej nagle stukając się dłonią w czoło. A radosny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Ciemnowłosa zmarszczyła brwi niezadowolona że jej przerwał, chciała coś powiedzieć, ale on gestem dłoni ją uciszył po czym wyciągnął coś z kieszeni spodni.- Mam nadzieje że ci się spodoba...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mogę być członkiem grupy,
ale nigdy nie mogę się wtopić.

Czym jestem?
Jakieś pomysły na odpowiedź? Śmiało próbujcie, miło jest widzieć że jesteście aktywni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro