~~~30~~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mam nadzieje że ci się spodoba...

Jerome wyciągnął z kieszeni bransoletkę i wręczył ją Clove. Dziewczyna przyjrzała się biżuterii. Była bardzo ładna, ale też i skromna. Srebrna bransoletka z serduszkiem, na którym były wygrawerowane inicjały "C+J".

-Jest piękna.- ciemnowłosa uśmiechnęła się do siedzącego przed nią chłopaka, który wziął ponownie biżuterie, dziewczyna wystawiła rękę, a rudowłosy zapiął na jej nadgarstku bransoletkę. Clove zaczęła wpatrywać się w inicjały na serduszku.

-Byłem pewien, że nie spodobało ci się to co zaszło przy śniadaniu wiec to tak na zgodę czy coś w tym stylu co robi się w związkach by zadowolić drugą połówkę.

-Raczej nie zrekompensuje tego, że mogłam cie stracić, ale gest jest miły.- przyznała patrząc w jego niebiesko zielone oczy, które nawet na moment nie opuściły jej osoby.- Jednak jest coś o czym powinniśmy porozmawiać.

-Chyba nie zrywasz ze mną, prawda? Nie pozwolił bym ci na to.- jego ton głosu był bardzo stanowczy, ale dało się też wyczuć zawahanie i obawę gdy ją o to zapytał. Ciemnowłosa od razu zaprzeczyła głową dzięki czemu kąciki jego ust uniosły się do góry.- To dobrze.

-Powinniśmy uciec.- powiedziała szybko na jednym wdechu. Rudowłosy zmarszczył brwi i przechylił lekko głowę w bok.

-Nie mówisz poważnie, to głupie.- zakpił wstając z łóżka.- Czemu mielibyśmy to zrobić? Okey, rozumiem czemu ty, ale ja? Theo wyciągnął mnie z Arkham, dał schronienie i szanse na stanie się kimś więcej niż chłopcem, który zabił swoją nędzną matkę.

-Jerome, on tobą manipuluje, wami wszystkimi. Nie widzisz tego? Czemu was uwolnił? Nie zrobił tego z dobroci serca, miał w tym własny cel, jakąś korzyść. Jeszcze nie wiem jaką, ale się dowiem. Powinniśmy uciec, najlepiej wyjechać z Gotham. I...

-Bla, bla, bla... - wtrącił się i spojrzał na nią znudzony.- Nie nudzi ci się ta gadka? Znowu mówisz o opuszczeniu Gotham. Ta sama śpiewka, która jest bez sensu. To miasto jest częścią ciebie, nigdy byś nie wyjechała, nie ważne dla kogo. Więc przestań gadać te bzdury!

-Wcale mu nie zależy na was, jesteście jego pionkami. A gdy nie będziecie mu potrzebni pozbędzie się was. Nie chce Cię stracić.- ciemnowłosa podniosła się i stanęła przed rudowłosym wpatrując się mu w oczy. Chłopak zacisnął usta w wąską linię, a jego chłodne spojrzenie sprawiło, że dziewczyna cofnęła się trochę do tyłu zwiększając przestrzeń między nimi.

-To zabawne, mówisz tak bo to wszystko Cię przeraża. Theo nie wie co nas łączy, chciałaś to wykorzystać. Jesteś naiwna i głupia.- rudowłosy zbliżył się do niej i pochylił szepcząc tuż przy jej uchu.- Możesz okłamywać innych, ale ja znam Cię najlepiej.- położył swoje dłonie na jej ramionach i zaczął lekko pocierać jej ciało.- Boisz się, tego co się dzieje, może nawet i mnie.

-Nie, ja wcale...

-Sisi, cicho.- przerwał jej gdy chciała zaprzeczyć jego słowom. Lekki ale też wciąż niepokojący uśmieszek zawitał na jego twarzy gdy wpatrywał się w jej oczy. Gwałtownie przyciągnął jej ciało do siebie przez co dziewczyna jęknęła cicho.- Po co sobie psuć wieczór niepotrzebnymi kłótniami? Jednak zapamiętaj, nie wracaj więcej do tego tematu, chyba że chcesz mnie bardzo zdenerwować.- ciemnowłosa poczuła nieprzyjemny dyskomfort gdy uścisk jego rąk na jej ramionach wzmocnił się, w ten sposób chciał zaakcentować powagę jego słów i dać jej do zrozumienia że traktuje to na serio.- A przecież to nie skończyłoby się zbyt dobrze, prawda?- potrząsnęła posłusznie głową, a jego uścisk zelżał trochę.- Jak miło że rozumiesz, księżniczko.- mruknął czule ostatnie słowo przybliżając swoją twarz do jej. Złożył krótki pocałunek na jej ustach po czym puścił ją i zwinnym krokiem ją wyminął.- Mam ochotę na długi prysznic!- zawołał radośnie kierując się w stronę łazienki.

Clove chwile stała w miejscu trochę zdezorientowana. Nadal nie potrafiła przyzwyczaić się do jego nagłych zmian nastroju. Westchnęła głęboko po czym wróciła do łóżka, przykryła się kołdrą kładąc się na boku. Liczyła że uda się jej go jakoś przekonać, ale dopiero teraz dotarło do niej jaki w głębi jest Jerome. To on ustala zasady, jest dobry dopóki go karmisz, a gdy sprzeciwisz mu się w jakikolwiek sposób, wtedy pokazuje swoje rogi. To nie ideał na kochanego chłopaka, to diabelskie nasienie, które z czasem całkowicie cie pochłonie.

Dziewczyna mimo natłoku myśli zasnęła dość szybko, zanim rudowłosy skończył brać prysznic. Gdy Valeska skończył, wyszedł z łazienki po czym zgasił nocną lampkę przy łóżku. Pokój spowiła ciemność, jedynie blask księżyca przedzierał się przez okna i minimalnie oświetlał pokój. Jerome stał chwile przy łóżku nieruchomo i wpatrywał się w śpiącą dziewczynę. Przechylił głowę lekko w bok jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał. Miał ją w swoich szponach choć miał wrażenie że to tylko złudzenie. To go złościło. Nie mógł pozwolić by go opuściła, nie ważne jakim kosztem.

~~~~~~~

Następne dwa dni minęły w dość dziwnej atmosferze. A przynajmniej tak uważała Clove. Jerome zachowywał się tak jak zwykle, ale jednak coś jej mówiło że coś się zmieniło.

The Maniax, tworzyli coraz większy zamęt w Gotham. Clove wolała nie wiedzieć co robił Valeska gdy wracał do apartamentu Galavan'a razem z resztą. Czasem miał krew na ubraniach, a to powodowało że ciemnowłosa zaczynała rozmyślać o tym ile osób zabił, ile oni zabili osób. Przez to zaczęła czuć się coraz gorzej. Zadawała się z okrutnymi ludźmi bez skrupułów. A do tego zakochała się w mordercy i psychopacie. Może i wcześniej nie mordował ludzi. Ale czemu w takim razie nadal ma uczucia do niego? Wciąż darzy go tak silnym uczuciem mimo że wie że jest złym człowiekiem. Wiedziała że przez to, to i z nią musi być coś nie tak. Bo kto normalny kochałby takiego człowieka jak Valeska?

-Natłok myśli?

Młoda Gordon zamrugała kilkakrotnie trochę zmieszana gdy głos Theo wyciągnął ją z wnętrza jej umysłu. Dziewczyna spojrzała w bok na siedzącego mężczyznę przy stole i dopiero teraz zauważyła, że nikogo oprócz ich dwójki już nie ma. A obiad na jej talerzu był ledwo tknięty. Cisza zapanowała w pomieszczeniu. Ciemnowłosa nie wiedziała co powiedzieć by przerwać te coraz bardziej krepującą cisze. Jednak Galavan ponownie się odezwał.

-Prawie nic nie zjadłaś. Nie smakuje ci?

-Jakoś dzisiaj nie mam apetytu.- odezwała się ciemnowłosa.- Pójdę już.

-Zostań na chwile, nalegam.- dziewczyna chciała wstać z swojego miejsca, ale poważny ton mężczyzny ją zatrzymał i posłusznie została.- Chciałem z tobą porozmawiać. Większość czasu Jerome trzyma cie w swoim pokoju przez co rzadko się widujemy. A chciałbym cie bliżej poznać?

-Każdego swojego więźnia chcesz tak poznać?- zapytała odważnie choć to było głupie, po co go niepotrzebnie prowokować. Mężczyzna jedynie cicho i krótko się zaśmiał.

-Zwykle, nie trzymam ich przy życiu aż tak długo. Ale zmieńmy temat. Całkiem dobrze się dogadujesz z pozostałymi. W szczególności z Jerome'm. Wydawać by się mogło, że to dobrze świadczy, ale coś czuje że kryje się za tym coś więcej. Czy się mylę?

-Oczywiście że tak. Po prostu wole być w przyjaznych relacjach niż obawiać się że któreś z nich poderżnie mi gardło bo źle go potraktowałam.

-Słuszna argumentacja. Ale jakże nie do końca trzymająca się rzeczywistości. Kłamstwa nie są miłe...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cztery ściany i dach ją tworzą.
Wiele lat nam zabiera.
Jest miejscem wiedzy, ale także może być udręką.

Czym jestem?
Znacie odpowiedź?
Dla tych którzy jutro zaczynają szkołe, trzymam za was kciuki. Oby nauczyciele się w końcu ogarnęli i nie dręczyli pracą domową czy kartkówkami albo sprawdzianami.  Powodzenia w nauce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro