~~~5~~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia szofer zabrał ich do miasta by kupić kreacje na uroczystość, która ma się odbyć tego wieczoru. Clove wiedziała że Jerome nie ma na tą okazje własnego garnituru wiec postanowiła że mu kupi. Rudowłosy nie chciał by wydawała tak dużo na niego, ale ona była uparta wiec musiał się zgodzić. Sukienki nie musiała sobie kupywać ponieważ już miała gotową w domu, a kolejna do kolekcji jej nie była potrzebna i tak jeszcze rośnie wiec tylko by się zmarnowała. Po zakupach wrócili do domu aby zacząć się przygotowywać do wieczornej imprezy. Czas szybko zleciał i już musieli jechać. Jerome czekał w salonie na Clove, która stojąc przed lustrem na górze zaczęła wątpić czy faktycznie powinna tam iść. Wpatrywała się w swoje odbicie zastanawiając się czy faktycznie nie jest ładna. Wydawało jej się że jest, ale słowa jej znajomych znowu zaczęły mieszać w jej głowie. Zakryła twarz dłońmi próbując odepchnąć niechciane myśli. Odetchnęła głęboko, a gdy zabrała dłonie i ponownie spojrzała w lustro prawie dostała zawału gdy w odbiciu zobaczyła Jerome, który stał w drzwiach i się jej przyglądał z wyrazem twarzy, którego jeszcze u niego nie widziała. Przez co przeszedł jej dreszcz po plecach. Dodatkowo wyglądał tak bardzo oszałamiająco w garniturze, który był dobrze dopasowany do jego sylwetki prezentując jego osobę w jeszcze lepszym świetle. Jego mocno miedziane włosy uczesane miał do góry, ale jeden kosmyk nie dał się podporządkować i opadał mu niedbale na czoło, ale to robiło jeszcze lepszy efekt.

-Wystraszyłeś mnie.- odwróciła się przodem do niego przybierając na twarz delikatny uśmiech by ukryć swoje zdenerwowanie. Nigdy nie była miłośniczką balów czy ważnych uroczystości, wciskanie się w kiecki, w których czuła się nieswojo i jakby była na jakiejś wystawie.

-Wyglądasz cudnie.- podszedł do niej powolnym krokiem z nadal tym samym wyrazem twarzy. Wyciągnął dłoń i delikatnie pogładził jej policzek po czym zjechał dłonią niżej gładząc odsłoniętą skórę szyi, później ramiona i przedramienia by wziąć ją na końcu za dłoń. Pochylił się i szepnął tuż przy jej uchu, a bicie jej serca przyspieszyło.- Nie zawracaj sobie nimi głowy, lśnisz jak diament.- odsunął się od niej i szeroko uśmiechną.- Chodźmy.- pociągnął ją za rękę w stronę drzwi, a ona bez sprzeciwu poszła za nim.

Szofer zawiózł ich niemalże pod same drzwi szkoły gdzie odbyć się ma uroczystość. Gdy dotarli na miejsce ludzie zaczęli już przyjeżdżać. Uroczystość ta nie była otwarta dla każdego. W końcu szkoła ta była jedną z najlepszych w Gotham i była prywatna. Wiec zebrała się cała śmietanka miasta, przecież nie codziennie odbywają się takie imprezy. Oczywiście też uczniowie tej szkoły bo bez nich nie było by tej uroczystości. Zaproszeni również zostali osoby, które sponsorują szkołę oraz za sponsorowały nagrody.

Wysiedli z samochodu po czym udali się po schodach do wejścia szkoły gdzie czatował mężczyzna w szykownym garniturze sprawdzającym obecność gości i tego by nikt kto nie jest na liście nie wszedł do środka. Razem z nim stało jeszcze dwóch mężczyzn, postawnych z kamiennymi twarzami, którzy byli ochroniarzami. Ustali w kolejce by dostać się do środka. A gdy w końcu była ich kolej podeszli do mężczyzny, który pilnował porządku.

-Nazwisko i imię.- powiedział z uprzejmością mężczyzna, ale w jego głosie było słychać monotonność i znudzenie.

-Gordon Clove, z osobą towarzyszącą.- odpowiedziała uprzejmie dziewczyna. Mężczyzna przed nią zajrzał na listę przeszukując ją szybkim spojrzeniem.

-Zgadza się, zapraszam serdecznie.- uśmiechnął się sztucznie na moment zerkając oschłym spojrzeniem na Jerome po czym gestem reki zaprosił ich do środka.

Jerome zacisnął mocno szczękę wysilając się na sztuczny uśmiech po czym razem z Clove weszli do środka.

-Ale z niego przyjemniaczek albo z tych goryli.- stwierdziła ciemnowłosa z rozbawieniem. Zerknęła na chłopaka, na którego twarzy nie zauważyła rozbawienia, zwykle kpił sobie z takich ludzi.- W porządku?

-Oczywiście.- odpowiedział szybko.

Przeszli korytarzem dalej by dostać się na sale, na której było coraz więcej ludzi. Wszytko było ozdobione szykowanie i elegancko jak przystało na prawdziwą uroczystą imprezę. Po lewej stronie przy ścianie były stoły z przekąskami i napojami. Przed sceną stały stoliki z krzesłami, które ludzie zajmowali. Oni również udali się tam by usiąść. Gdy zajęli miejsca Clove zaczęła dyskretnie rozglądać się. Większość z jej znajomych już przybyła, każdy był z kimś. Wszyscy wystrojeni w najlepsze kreacje i najdroższe garnitury. A gdy zauważali jej osobę zaczynali szeptać miedzy sobą, na pewno zastanawiali się kim jest ten przystojny rudowłosy chłopak. Niektóre dziewczyny obdarzały go nieprzyzwoitymi spojrzeniami co oczywiście zauważał i bardzo mu schlebiało.

-Księżniczka się denerwuje?- zapytał zwracając na siebie jej uwagę i wziął ją za dłoń kładąc ich złączone ręce na brzegu stolika przy którym siedzą przez co każdy mógłby to zauważyć.

-Tak.- przyznała szczerze. Martwiła się że coś wydarzy się jak będzie odbierać nagrodę, ale bardziej stresowała się czy inni nawet w taki dzień będą wrednymi osobami i będą się jej czepiać. Jerome posłał w jej stronę pewny siebie uśmiech, który dodał jej otuchy.

W końcu gdy goście przybyli odbyło się uroczyste otwarcie imprezy. Dyrektor szkoły wszedł na scenę i zaczął swoje przemówienie jak bardzo jest dumny z uczniów i tak dalej. Clove nie zwracała na to uwagi, uważała to za raczej wymuszone choć ten człowiek w rzeczywistości wcale nie był zepsuty i egoistyczny, był raczej neutralny i na prawdę dbał o te szkołę. Później nadeszło witanie gości, zaczął od przywitania głównych sponsorów, w tym słynnych Wayne'ów, którzy przybyli razem z swoim synem. Były jeszcze krótkie gadki, które również nie interesowały młodej Gordon. Jerome wydawał się tym znudzony, ale zauważyła że kilka razy zerknął w stronę stołu przy którym siedzą Wayne'owie. Nie wydało jej się to jakoś specjalnie dziwne, przyzwyczaiła się że czasami po prostu przygląda się różnym ludziom. 

Gdy przemowy się skończyły nadeszła ta ważniejsza cześć tej uroczystości, czyli rozdanie nagród i zasług. Najpierw zaczęto rozdawać te mniej znaczące, a na koniec zostawili najważniejszą. Clove tylko siedziała na miejscu czekając aż będzie musiała wstać i wejść na scenę skąd każdy na sali będzie mógł się jej bezkarnie przyglądać. I ten moment nadszedł. Serce jej zadrżało gdy wstawała i czuła że nogi robią się jak z waty, ale weszła na scenę bez większego problemu. A gdy na niej była całe zdenerwowanie po prostu zniknęło. Nawet gdy wręczano jej nagrodę i musiała pozować do zdjęć nie czuła się przytłamszona. Wydawało się jej że będzie gorzej, ale nie było. Za to Jerome nie mógł oderwać od niej oczu gdy stała na scenie, a światła reflektorów padały na nią oświetlając jej odkrytą skórę przez co wydawało mu się jakby błyszczała. A jego umysł zalały brudne myśli gdy wyobraził sobie jak... Potrząsnął głową by nie dać się ponieść. I faktycznie wyglądała jak lśniący diament. I nie tylko on tak uważał, pewien nastoletni chłopiec o czarnych włosach zaczesanych lekko na bok również porównał ją do diamentu. 

Po rozdaniu nagród zaczęły się tańce i zabawa. Clove trzymając w rekach nagrody podeszła do stolika, przy którym czekał na nią Jerome. 

-I co? Było aż tak źle?- zapytał rudowłosy z psotnym uśmiechem błąkającym mu się po twarzy.

-Było dobrze. Teraz muszę zanieść to do samochodu, przecież nie położę tu tego i nie zostawię.

-Pójść z tobą?

-Nie trzeba, poczekaj na mnie przy stoisku z przekąskami.

Dziewczyna minęła go i ruszyła w stronę wyjścia przedzierając się przez tańczących na parkiecie ludzi. Jerome'owi jedynie pozostało pójść w wyznaczone miejsce i poczekać tam na nią wiec tak zrobił.

~~~~~~~~~~~~~~~

Tak duże że zajmuje cały świat.

Tak małe że wniknie w najmniejszą szczelinę.

Zgadniecie co to? Zostawcie po sobie jakiś znak, z przyjemnością poczytam wasze komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro